48 stron w poszukiwaniu sensu komiksu
Odpowiedz mi na jedno pytanie, w jakim stylu są te nawiązania. Czy są w stylu Quentina Tarantino, czyli człowieka który non stop fapuje się nad swoją filmową wiedzą i wciska ją bez ładu i składu w każdy kadr aż do obrzydzenia. Czy są w stylu Edgara Wrighta, który czyni je częścią opowiadanej historii, nie wybija ich na pierwszy plan i cześć z nich wyłapać mogą wyłącznie starzy wyjadacze popkultury i nie tylko.
Czy tylko ja przeczytalem "KIJ BIJ" ?
Scott-> Pierwsza część (oraz one-shot Gołota vs Predator) posiadają w sobie spore pokłady popkulturowej inwencji inspirowanej wyraznie Tarantino. Pózniejsze odsłony nie posiadały aż tylu smaczków i ogólnie widać było wypalenie scenarzysty. Jednak pierwsze odcinki zebrane w antologii pełne są nie tylko łatwo zauważalnych gagów, ale też całkiem błyskotliwych gierek słownych. Potem skakanie po znanych filmowych i komiksowych kliszach stało się raczej sztuką dla sztuki, przez co całość straciła impet (stąd też brak zakonczenia historii, ale nawet nie spodziewalem się, że do niego dojdzie w historii, której clue jest brak fabuły i sensu).
Niemniej - jest to jedna z lepszych rysowanych pozycji rodem z nadwislanskiego kraju i pierwsze dwa hard covery, zbierające tzw. Pierwsze i Drugie 48 stron warte jest niemal kazdych pieniędzy. Zeszyty z Mandragory mozna sobie odpuscic.
W tekście tego nie napisałem (chcąc stworzyć pomniczek serii), ale faktycznie - Prawie 48 stron (czyli 3 cieńsze zeszyty) są gorsze niż pełnoprawne dwa albumy. Obrazki uboższe, humor bardziej wymuszony, ale wciąż trzymający poziom. Cz. 1 i 2 to szkolna szóstka z plusem, cz. 3, 4 i 5 to czwóreczki. Generalnie Yoghurt prawdę pisze - początkowo dużo inteligentnych nawiązań, potem trochę oklapło... (generalnie jednak min. 3/4 cytatów jest dosyć oczywista - tak myślę).
Ktoś wie, co teraz robią panowie autorzy? Albo dla kogo robią? Nadal komiksowe jaja?
Sethlan > Nie tylko ty przeczytałeś. Ja też przeczytałem. Autorzy pewnie też przeczytali przed wysłaniem do wydawnictwa :)
Ooo.... .. wspomnień czar. Reset - jedno z najlepszych czasopism o grach jakie w Polsce istniało (tzn jedyne naprawdę dobre i z duszą, obok SS :)) a w nim 48 stron - komiks do cna pokręcony, absurdalny i idiotyczny, kompletnie nie w moim typie, teoretycznie.... ale uwielbiałem go, jak cały Reset.
Jak ja bym chciał swoja drogą wrócić do czasów takiej prasy o grach, i to za 3,5 z VATą.... albo nawet i za 5 czy 10...
Fsm -> Co robią autorzy? Nie współpracują ze sobą (uniwersalne hasło wytrych - "różnice artystyczne", niestety nie zagłębiałem się w prawdziwą przyczynę rozpadu duetu, ponoć kwestie finansowe i niedotrzymywanie terminów). Piątkowski dalej stara się pisać scenariusze, Adler, poza rzadko aktualizowanym blogiem boli.blog, czasem coś narysuje (jak ma wenę, jak nie ma, rysuje tę samą cycatkę bez bioder, ino z innym kolorem włosów, wali gruchę i idzie spać).