Agent 47 w opałach - recenzja Hitman: Kontrakty
"Kojarzycie kliszowy odcinek ulubionego serialu, w którym bohater zostaje ranny/uwięziony w jakimś miejscu i w majakach/wspomnieniach wraca do minionych wydarzeń? Z pewnością i dam uciąć rękę lub nogę nekromorfa za to, że przynajmniej spora część z Was nie lubi takich epizodów, mocno hamujących postęp ogólnej fabuły." - 100% racji. Ten zabieg również nie przypadł mi do gustu. Zresztą nie tylko z tego względu uważam Kontrakty za najgorszą odsłonę Hitmana. W Rozgrzeszenie nie grałem, więc na jego temat się nie wypowiadam.
Masz rozciągnięty obraz na screenach.
Hitmana: Codename 47 też zrecenzujesz?
Krwawa Forsa również ma podobny motyw fabularny.
Rozciągnięty obraz? To już wina tej wersji Glaciera, gdyż wymusiłem panoramiczną rozdzielczość zgodnie z instrukcjami na WSGF. W dwójce proporcje były ok.
Jedynkę? Pewności Ci nie dam, ale być może. :)
A co do Krwawej Forsy - nie spoiluj. :P
No to mamy jasność. :) W każdym razie rozciągnięcie nie jest tak wielkie, by mocno oszpecać grę.
Czy ja wiem, mnie głowa bolała jak za długo się patrzyłem w to rozciągnięte... coś.
Mogło być gorzej i paskudnie roztyć interfejs, co zdarza się w wielu grach. Moim zdaniem Kontrakty i tak wyglądają lepiej w 16:9 niż np. Max Payne.