Recenzja gry Assassin’s Creed III: Liberation – Vita niezabita
Według mnie "Bloodlines" nie było aż taką tragedią :). Nie było świetne, ale dało się z radością pograć. Tylko misje się często powtarzały - chodzi o taki sam schemat. Co do "Liberation", to jeszcze nie grałem, ale z tego co tu wyczytałem też nie jest najgorsza. Błędy były raczej nieuniknione, a rozrywka wydaje się ciekawa.
Ja osobiście uważam że jednak Bloodlines to była tragedia właśnie takiego kalibru jak mówią, całą grę robiło się praktycznie to samo, w tych samych miejscach, z jeśli dobrze pamiętam tylko trzema ciągle powtarzającymi się kontrami.
no i co, taki hype na tego nowego asasyna a tu marne 6/10
Hype był i jest na nowego Assassin's Creeda, ale III. Liberation tworzyło oddzielne studio i jakoś nie słyszałem o hypie na tą grę. Być może zagłuszała to trójka.
(Aveline jest dzieckiem francuskiego szlachcica i sprowadzonej z Afryki niewolnicy)
Rozumiem, że określenie KREOL jest autorowi nieznane...
Cóż za trudne pojęcie do okiełznania...
można było się spodziewać że wyjdzie pół na pół w końcu cudów nie ma co oczekiwać po przenośnej konsolce :)