Spoilery są wszędzie – nie czytaj nic o grach [Nic!]
Ech znam to. Pamiętam, jak dwa lata temu przeglądałem jedną z dyskusji o Heavy Rain i natknąłem się na post w którym zdradzono tożsamość Origami Killera. Arghhh. A czekałem na tę grę jak na mało którą... Ukończyłem ją tak czy inaczej, i nawet dobrze się bawiłem ale to nie było to... wiedza o największym twiście w grze, której główna siła tkwi w fabule odbiera grom radości z rozgrywki.
A propos recenzji: Ostatnio wkurzyła mnie recka AC III z najnowszego CDA, gdzie autor zdradził istotne szczegóły o początku gry. Żadne wielkie fabularne spoilery, ale i tak wolałbym odkryć to sam, niż przeczytać w magazynie. No, ale w sumie sam jestem sobie winien.
Ja kiedyś czekając na premierę PC'towego Asasyna, natknąłem się na tyle spoilerów, ze odtąd omijam fora z tematem gry którą mam zamiar kupić
Masz szczęście, że grałem w FFVII :) Nie chciałbym być tą osobą, której zaspoilowałeś pierwszą płytę :)
Dawniej jak niemiałem internetu to każda gra w którą grałem wydawała mi się świetna. Choćby taki Quantum of Solace, noty niskie, a wspominam go bardzo dobrze. Nie oceniało się gry po gameplayach czy recenzjach, nic się o nich nie wiedziało, nie grało się masowo, a także z innymi. Radość była 10 razy większa niż teraz.
Teraz jak wszystko jest to już nie to samo. Przeszedłem przed momentem ACR i jedynie co mnie przytrzymało to fabuła. Gdy grałem dawniej w jedynke to jarałem się jak szalony i przy 20 klatkach całego z radością przeszedłem. Teraz niby ciekawsza część w FHD wszystko super, a radość zdecydowanie mniejsza.
Najlepiej nawet screenów z gry nie oglądać i ograniaczyć ogólne granie do minimum. Gdy zasiądzie się po dłuższym czasie do oczekiwanej przez długo gry radość jest znacznie większa, niż po obejrzeniu paru gejmpleji i przeczytaniu recenzji, gdzie znamy już w jakimś stopniu świat gry.
Dlatego cieszy mnie zabieg związany z serią GTA. Rockstar nie publikuje 50 gejmpleji przez co apetyt rośnie z każdą informacją i nie znamy dzięki temu 1/4 gry.