Seria X-COM, czyli czar wspomnień i gorycz rozczarowań
Czekam z niecierpliwością, fajny wpis przy okazji, sam byłem świadkiem naocznym upadku serii, jak i też namacalnie tego doświadczyłem grając w coraz to gorsze tytuły, których zresztą od apokalipsy nawet nie ukończyłem.
A więc jeszcze tydzień i zamykam się na świat realny :D
Btw. mi zawsze bardziej podobał się TFTD, z powodu klimatu podwodnego, uwielbiam po prostu wszystko co osadzone jest głęboko w czeluściach oceanów :) Tak czy siak, obie części są po prostu majstersztykiem innowacyjności, pomysłowości i programowania tamtych czasów i w ogóle zresztą :)
To samo - osobiscie wole cthuluesque TFTD nad oryginalnego XCOMa (chociaz w moim rankingu gier to EU zajmuje pierwsze miejsce - glownie dlatego ze byl pierwszy - TFTD zajmuje miejsce 1,1 :P). Apocalypse tez bylo fajne, ale... do wad dodalbym strasznie ujowe UI. Poza tym to gigantyczny krok naprzod i nie obrazilbym sie, gdyby nowe czesci braly wiekszosc z XCOM3 (niestety nie biora...). Interceptor... hmmmm... nie byl bardzo tragiczny - ale byl slaby. Tak jak napisales - model lotu byl beznadziejny, szkoda, ze po prostu nie "skopiowali" tego z chociazby Tie fightera. Ale po opanowaniu go gralo sie calkiem ok.
Dodam jeszcze iż pustkę po X-COM-ie zapełniło nam UFO. Gra studia ALTAR GAMES ( CZESI ), które u nas jest znane z rewelacyjnej gry ORIGINAL WAR i serii UFO.
Ja akurat grałem tylko w dwa pierwsze tytuły i też jestem większym fanem Terror from the Deep :) Niestety później już się odbiłem i seria poszła u mnie w zapomnienie, aż do 12.10.2012 kiedy to ponownie wrócę do tego świata :)
Fajny wpis.
Też grałem tylko w dwie pierwsze części, kolejne odrzucały mnie po chwili grania. Także TFDD zrobił na mnie większe wrażenie, ale to z tego powodu że od niego zacząłem, dopiero po jego skończeniu zagrałem w pierwszą część, która nie zrobiła już takiego wrażenia, także dlatego że grało się dużo łatwiej.
Moją ulubioną częścią jest Ufo:EU. W TFTD doprowadzały mnie do furii wielkie wielopoziomowe misje, w których gdzieś zapodział się ten jeden, ostatni obcy i nagle misja przeradzała się w wielogodzinną zabawę w chowanego. Podobał mi się również Apocalypse, miał wiele świetnych rozwiązań i absolutnie nie mogę się przyczepić do mechaniki gry, bolał jednak cukierkowy design, który obrali twórcy.
Jedynaczka miała najlepszy klimat moim zdaniem. Niesamowita muzyka robiła również swoje. Polecam soundtrack z wersji PSX. Pamiętam jak pierwszy raz ujrzałem ufoki gdy Kaczor w Joysticku je recenzowal...była to miłość od pierwszego wejrzenia...później recenzja w Top Secret...i nadzieja że pojawi się na moją Amisie 600. Stalo się ;)) zapowiedź w Secret Service ufokow na 600 tke. Zwariowałem normalnie;) ach...ten 1994 rok - i ufo przez te 18 lat ze mną. Jest to jedyna gra do której powracam co roku.
Niesamowita muzyka robiła również swoje.
You were saying? :D
http://www.youtube.com/watch?v=437gc1Ho8kw
Ale nadal muzyka z X:EU rzadzi:
http://www.youtube.com/watch?v=G4i2zewRl9k - jeden z najlepszych kawalkow (tutaj swietny remix).
Asmodeusz -> Haha ! :D Też jestem totalnie zdania, że TFTD miał 2x lepszą muzyke od jedynki :) Tak na geoscape jak i również podczas misji, totalny niepokój, chociaż pod tym względem jedynka też rządziła i a przede wszystkim temat podczas misji taktycznych, nie do zapomnienia, gdy miało się 10 lat i srało po gaciach na widok sectoida przy tej muzie :D
Natomiast muzyka w nowym Xcomie jest zupełnie ok, troche pompatyczna momentami przypomina mi jakieś motywy z Transformersów Bay'owych :) Ale głównie klimat nowego Deus Ex Human Revolution, czyli elektronika ale w przystępnej formie, podoba mi się, choć szczeny nie urywa :) Ze dwa razy może jakieś nawiązania wplotły się z pierwowzoru, przede wszystkim na zakończenie misji, mam nadzieje, że w pełnej wersji będzie więcej "niepokoju" :)
Btw. Właśnie zagrałem po raz 3ci w demo, zupełnie na spokojnie jakoś totalnie próbując alternatywnie przejść tą 2gą misje mimo okrojonego totalnie w tutorialu jakiegokolwiek sposobu działania i nawet się dało :D
Będzie dobrze, tylko czemu trzeba czekać :(
Fajne wspominki!
Ja już nie pamiętam skąd miałem swój pierwszy egzemplarz UFO:EU, ale to była wersja na Amigę na zdaje się pięciu dyskietkach. Bez HDka co chwilę trzeba było wachlować dyskietkami, a w czasie wczytywania misji zwykle jadłem obiad, odrabiałem lekcje, albo czytałem książkę "W kręgu astronomii" (S. Brzostkiewicz, s.271). Pod koniec książki doszedłem do misji na Marsie. Ale i tak grałem kiedy tylko mogłem i to były moje najlepsze chwile z UFO. Później na PC grałem jeszcze dużo, dużo więcej, ale wiadomo, pierwszy raz jest niezapomniany.