„Wpadłeś w naszą zasadzkę!” Jak miło...
Mi się to zdarzyło w Baldur's Gate dwa razy. Pierwszy raz na samym początku przed karczmą kiedy zaczepia nas pewien gość, drugi raz po wyjściu z kopalni kiedy atakuje nas grupa amazonek, czy czego tam. Na tym skończyłem swoją grę...
pamiętam podróżowanie na piechotę w Arcanum. Jak sie jeszcze było słabiakiem to po jednej takiej zasadzce była nauczka żeby przemieszczać się innym środkiem transportu. Gorzej jak w niektóre miejsca nie dało się inaczej jak z buta...wtedy tylko modlitwa żeby nagle przemieszczający punkcik na mapie nie zatrzymał się w połowie drogi...i czasem się udawało :)
Kiedy gracz Skyrima sprawi sobie dodatek Dawnguard - wampirze "zasadzki" czekają go na każdym kroku ;) Zróżnicowane a mocne zespoły oczekują prawie w każdej lokacji (dotąd bezpiecznej) lub przed nimi - spacerek w terenie też kończy się często ostrym a niespodziewanym starciem. Wampiry dysponują wachlarzem czarów i pomocnikami i sprawnie wykorzystują element zaskoczenia - bywa zatem różnie ;)
Diablos z Final Fantasy 8. Kto gral, ten wie :)
Przypomniala mi sie sytuacja z Gothica I gdy w Starym Obozie kopacz mowi nam o jakims skarbie bodaj i wyprowadza nas za mury gdzie czeka 3 zbirów. Oczywiscie to sam poczatek gry wiec zostajemy spizgani i okradzeni ze wszystkiego. Krotka lekcja zycia w Kolonii...
Ciekawe, że ten aspekt nigdy nie utkwił mi w pamięci. Sporo w życiu pograłem ale nic nie przypominam sobie.
Może tylko atak zabójcy w Morrowind, gdy ma się zainstalowane oba dodatki. Zabójca nosi na sobie przyzwoitą zbroję, do tego bardzo lekką.
Paru takich cię zaatakuje, robimy rundkę do Pełzacza (najlepszy handlarz w grze, zawsze kupuje po pełnej cenie) i mniej martwimy się o finanse.
O właśnie, SpecShadow, słusznie przypomniałeś bo to ten sam chwyt co w Skyrimie (tylko na większą skalę) i ma podobne "handlowe" plusy ;)