Nigdy nie byłem mistrzem w radzeniu sobie ze stresem, w szkole jak nauczycielka wyrywała mnie do odpowiedzi bywałem zestresowany (jak każdy), jak wiedziałem, że ktoś chce się ze mną tłuc - to samo, prace klasowe, egzaminy, wszystko to mnie stresowało, ale nie do tego stopnia, żeby było ze mną źle - wręcz przeciwnie, ze stresem radziłem sobie lepiej, niż wielu moich znajomych (pewnie dlatego, że byłem po prostu od nich lepiej przygotowany, jako, że zawsze byłem dość inteligentny). To samo w relacjach z kobietami, obcymi ludźmi, obcymi miejscami, sytuacjami, fobiami.
Jednak ostatnio, już jako dorosły człek, w pracy, zauważyłem, że się stresuję bardziej, niż inni (może dlatego, że mi bardziej zależy, nawet niekoniecznie na tej pracy, ale ogólnie moim 'image' przed samym sobą), jak szef stoi nade mną i patrzy mi na ręce / monitor to serce mi przyśpiesza i wszystko leci z rąk, ciągle jestem w robocie napięty, raz jak mnie trochę opieprzył (moja wina) to doznałem jakby jakiegoś załamania i strasznie zachciało mi się spać, wróciłem do domu i spałem z 12 godzin. W ogóle jak na mnie patrzy, albo z kimś o czymś gada to wydaje mi się, że coś jest nie tak ze mną, że chce mnie zwolnić, albo upierdzielić. Zauważyłem, że wielu innych pracowników gada z szefem, żartuje, klepie po plecach, traktuje go jak kumpla, ja mam jakąś blokadę, facet jest naprawdę genialny, nic mi nigdy nie zrobił (oprócz jednego w/w opierdzielu, ale nawet przed nim było tak samo), ale jest moim przełożonym i czuję przed nim respekt. Czuję się jak cipa. Jak Wy radzicie sobie ze stresem? Dodam, że w tym miejscu pracuję już około rok a atmosfera w pracy jest bardzo dobra także cały stres generuje moja głowa (chyba mówią na to inner stress).
Jak radzicie sobie ze stresem?
Biję żonę i dzieci.
Poznalem co to stres w pracy dopiero w Szkocji. Robie dosc odpowiedzialne i kosztowne operacje, jedna zla kalkulacja jestem w stanie zepsuc towar za dziesiatki, a czasem nawet setki tysiecy funtow. Jesli dodac do tego pewnego rodzaju bariere jezykowa, kulturalna (plynaca z odmiennych zwyczajow w pracy i postawy), oraz roznice temperamentu, pierwszy raz w zyciu poczulem co to jest napiecie zwiazane z wykonywaniem pracy.
Dla mnie jedyna forma walki z tym zjawiskiem jest podwyzszanie swoich kwalifikacji i zdobywanie doswiadczenia. Z kazda kolejna powtorka wykonywanych zadan coraz bardziej buduje w sobie pewnosc siebie, wiedzac ze to co robie, robie dobrze. Po wystarczajacej, czasem duzej, ilosci powtorzen wiem, ze efekt bedzie pozytywny. Do tego staram sie budowac pewna rutyne w swoich dzialaniach, podazajac za czesto nie do konca logicznymi, a z pewnoscia uciazliwymi sposobami na wykonywanie skomplikowanych czynnosci, zmniejszam ryzyko popelnienia bledow. Odhaczajac niejako w glowie kolejne punkty zmniejszam w ten sposob chaos i buduje zwyczaje, ktore pozwalaja mi na zachowanie spokoju.
Z czasem takie dzialania sprawiaja, ze zaczynasz byc postrzegany jako profesjonalista i nawet braki w aspekcie towarzyskim, jakimi sa trudnosci adaptacyjno-integracyjne, przestaja odgrywac duze znaczenie. Na wszystko potrzeba wiec nieco czasu aby poczuc, ze to co robisz jest wykonane dobrze, a w efekcie za to nam placa. Staram sie tez nie przejmujac opinia innych ostroznie nie zostawiac rzeczy bez wlasnego komentarza, tak aby nikt nie pomyslal, ze mozna mi wejsc na glowe. Dotyczy to rowniez kontaktow z moim szefem, ktoremu mowie wprost o wszystkim, co mnie dotyczy czasem polemizujac jesli z czyms sie nie zgadzam. Przy czym gosc jest stosunkowo mily, choc czasem powierzchowny w osadach.
Powiedz to jego żonie i dzieciom.
To nie jest stres. To nerwica i powinieneś poradzić się lekarza, bo bardzo niepokojący jest ten fragment - "jak mnie trochę opieprzył (moja wina) to doznałem jakby jakiegoś załamania i strasznie zachciało mi się spać, wróciłem do domu i spałem z 12 godzin.". To może szybko przerodzić się w depresję i pewnego ranka nie wygrasz i nie pójdziesz do pracy. Uciekniesz w sen.
Lekarz jest w stanie skutecznie Ci pomóc, bo jest szeroka gama skutecznych leków.
Wygląda to na lęk sytuacyjny, są bardzo fajne i niedrogie (~5 zł, ale na receptę) tabletki - Propranolol WZF 10 mg. Bardzo pomaga, nie zamula. Lekarz pierwszego kontaktu na pewno Ci przepisze. Sposób, który opisał Maziomir też jest bardzo skuteczny.
Stres może objawiać się na wiele sposobów. Ciężkie przypadki powodują zaburzenia snu, niepokoje, palpitacje serca, uczucie strachu o życie, objawy podobne do zawału, gonitwę myśli itd, itp. Jeśli sytuacja odnosi się do bezpośredniego źródła stresu pogorszeniem, można reagować na wiele sposobów. Z tym jednak mirencjum ma rację, że stres szybko i często przeradza się w depresję. Możesz więc zasięgnąć rady lekarza i w razie konieczności dostać leki, które zmniejszą objawy pozwalając Ci się zrelaksować. Jest wiele leków tego typu, najpopularniejszym jest Prozac czyli Fluoxetina. To, czy jest Ci coś potrzebne zależy od Twojego stanu i oceny lekarza, ale jeśli nie pójdziesz pomyśl co Ci napisałem wcześniej. Ja mam swoje problemy w większości już za sobą.
To stres musi sobie radzić ze mną ;)
To jest chyba największa głupota iść do lekarza, nie opisywać sytuacji ani dolegliwości tylko od razu wypalić "żeby mi Pan takie tabletki wypisał, bo jakaś anonimowa osoba na forum pisała, że jej pomogło to mi też pomoże"
Najważniejsze dla mnie to znaleźć przyczynę stresu i uświadomić sobie, że jest ona nieracjonalna i nielogiczna. Chociaż w tym wypadku może to być tez wina samego szefa. Skoro wszyscy sobie z nim gadają i żartują a Ty nie, to może on powinien "przełamać te lody"? Pewno w krawacie chodzi łobuz
ja sobie zupełnie nie radzę ze stresem, ale z drugiej strony tylko w stresie jestem w stanie być produktywny, to dodatkowy bodziec, więc nie wiem czy jest sens coś z tym robić ;)
Fett - mam nadzieję, że nie odnosiłeś się w swoim poście do mojej wypowiedzi.
btw. jeśli przyczyną stresu jest praca, większość lekarzy rozkłada ręce. Widzę, że tego nie przeżyłeś, więc daruj sobie.
Maziomir - luzik, odnosiłem się do postu nad Tobą :) Napisałeś przecież zasięgnąć rady lekarza i w razie konieczności dostać lek
I rzeczywiście. Nigdy nie przeżywałem takiego stresu w pracy żebym musiał brać leki. Ale wszystko przede mną ;)
Fett, nie mądrzyj się, bo tabletki, które podałem to tzw. tabletki sceniczne - bardzo popularne wśród aktorów i studentów. Celowo podałem 10 mg, bo to ultra delikatna dawka, a w sytuacjach kryzysowych jedna tabletka mocno pomaga. W niektórych schorzeniach dzienna dawka to 320 mg, także musiałby wypić ponad 32 tebletki, żeby sobie zaszkodzić.
Poza tym, kiedy zwróci się do lekarza rodzinnego o receptę, na pewno opisze swoją sytuację i jeśli będzie trzeba dostanie skierowanie do innego specjalisty.
Poznalem co to stres w pracy dopiero w Szkocji. Robie dosc odpowiedzialne i kosztowne operacje, jedna zla kalkulacja jestem w stanie zepsuc towar za dziesiatki, a czasem nawet setki tysiecy funtow.
Mam podobnie w pracy obsługując logistycznie towary za często setki tysięcy euro. Zaplanuj na odpowiedni środek transportu, uloku go bezpiecznie, martw się, żeby dojechał itp itd.
Z tym, że to już mnie nie stresuje, bo nauczyłem się, że pewnych zdarzeń losowych nie przeskoczę. Stresują mnie imbecyle na kierowniczych stanowiskach, których już niestety nie przeskoczę :>
A jak sobie radzę? Często biorę nadgodziny i potem dłuższe wakacje parę razy w roku :D Z tym, że niestety też przez jakiś czas będą mnie czekały leki, m.in. dlatego planuję niedługo zmiany w życiu zadowowym.
CzykiRapMen - słyszałem, że wśród studentów popularny jest Accodin, a wśród aktorów Haloperidol
heh
Odnajduję źródło stresu. Jeśli muszę go podjąć, stawiam się przed faktem dokonanym, że muszę spróbować, tyle.
Nikt nie dał jeszcze motylka, pomyślałem sobie, to ja dam biedronkę.
Na stres najlepiej olać albo się nałoić.
http://www.youtube.com/watch?v=ovNekob2JIE&feature=related
CzykiRapMen - naprawdę uważasz, że podawanie meta blokerów w sytuacji długofalowego stresu jest odpowiednie?
Fett, nie używaj pojęć, o których wiesz tyle, ile wyczytałeś w Internecie. I naprawdę, daruj sobie już te śmieszne zaczepki. Autor postawił pytanie, a ja na nie odpowiedziałem najlepiej jak potrafiłem na podstawie własnego doświadczenia. Miałem podobną sytuację, więc mówię jak sobie z tym radziłem, a ty nie musisz pajacować.
Aktualnie się niczym nie stresuję , siedzę na miałkim i ponurym bezrobociu
w szkole miałem palpitację (paskudztwo) ataki niepokoju, no i zaburzenia snu, szczególnie przed matematyką
W prosty sposob. Trzeba kilka razy samemu rzucic prace i wtedy podbuduje sie pewnosc siebie. W pierwszej robocie balem sie wszystkiego, teraz to jestem niczym "Laska" z chlopaki nie placza...
A tak serio, to tak dlugo jak mam za soba moja zone, ktora mnie wspiera w moich wyborach i jest ze mna na dobre i na zle, zadna praca nie jest w stanie mnie zestresowac. Po prostu wiem, ze sa w zyciu rzeczy wazne i wazniejsze. Praca nalezy do tych pierwszych, rodzina i przyjaciele do drugich. Proste jak budowa cepa, a wielu ludzi o tym zapomina...
[29] - Boroova - masz u mnie wirtualnego browara za piec linijek prawdy o zyciu...
Szczegolnie za drugi akapit.
[29] dokładnie tak, świetnie to ująłeś.
Jedziemy - a nie myślałeś nad zmianą kierunku?
Moja praca, nauczyła mnie braku stresu w steresujących sytuacjach i pewnosci siebie, nie pamietam kiedy ostatnio się stresowałem...
Do tego chodze na pilates :D
boskijaro - byłem na PWSZ w Płocku, nie polecam, nie miałem się zbytnio nawet na co przenieść, z filologii byłą tylko angielska, a u mnie z angielskim może nie krucho, ale jakoś mnie nie kręci ten język.Reszta kierunków to różne wariacje informatyki i matematyki, a i pedagogika ale to odrzuciłem w przedbiegach.
teraz siedzę w domu, krucho z kasą,nie mam kasy na próbę nast. jakiś humanistycznych studiów, za rok mam nadzieję się wybrać, bo siedzenie w chacie mnie powoli dobija.
Najgorsze jest to że do tego czasu nie obejdzie się bez tego czego się obawiałem zawsze, zapieprzania razem z firmą ojca na budowlance.
Ogólnie byłem całe lata jednym z najlepszych w klasie, i najlepszy z Polaka, bardzo lubiłęm lektury itp. i co z tego mam? nic, co mi po tym, jak z matmy jestem zero, kompletny głąb, a teraz wiadomo że najlepsze zawody, to trza mieć łeb, rozumieć matematykę, inzynierowie, itp.
a po zainteresowaniach humanistycznych co? marnie płatna praca...
Boroova - Twoja rada jest tak samo głupia, jak rada mojego lekarza: powinien pan zmienić pracę. Kiedy usłyszał, że on również, od razu dostałem tabletki. Dziś, nie muszę już ich używać, ale gdybym miał wybierać, wolę swoją pracę, od większej części rodziny i dawnych przyjaciół. Faktem jest, że mnie również wspiera moja kobieta, ale ona wymyka się jakiemuś szerokiemu gronu osób mi bliskich. Jest poza zasięgiem mojego destrukcyjnego wpływu. Jak przycisk w walizce atomowej Puttina. To znaczy, nie zrozum mnie źle - Twoje słowa są piękne, ale byłoby Ci trudno zrozumieć ludzi o innych problemach. Patrzysz bowiem na życie w tej sytuacji oczyma psa, który zaraz pójdzie na spacer. Lubię Cie, zawsze lubiłem i uważam, że jesteś mądry gość, czasem jednak dobre rady są jedynie powodem do boleśniejszego upadku.
Muzyka relaksacyjna jest doskonałym sposobem na zmniejszenie poziomu stresu, złapanie oddechu w napiętych sytuacjach albo po prostu odprężenie organizmu - [link]
Jadąc samochodem, przy minimalnej szybkości 100k/h zjeżdzamy na przeciwległy pas, po którym porusza się podobną szybkością ciężarówka.
A i włosy wypadły przez ten czas