Wielkie wydawnictwa podręczników finansowane państwo nie mogą sobie pozwolić na wszelakie formy odstąpienia od ich podręczników, w końcu zrobią wszystko aby, bronić swoich zysków i nie dopuścić do wprowadzenia e-podręczników na zasadach, które im nie pasują.
Tutaj można przeczytać pismo prawniczki reprezentującej wydawnictwa podręczników:
http://conasuwiera.pl/wp-content/uploads/2012/09/pismo_e_podreczniki_11072012.pdf
Dla nich to ciągły zysk. Z tego co wiem nawet po całkowitej zmianie podręczników dla określonego rocznika, co już jest wydatkiem nie z tej ziemi, bo nie odkupisz, to rocznik następny jest często zmuszany, bo już wprowadzono dwa nowe podręczniki. Najczęściej jest tak z angielskim. Ale tak będą robić, bo kasa leci..
Czy tylko mnie sie wydaje ze nazwisko Pani Radcy brzmi jak starocerkiewnoslowianskie przeklenstwo?
p.s. wcale sie nie dziwie ze wydawcy beda sie bronili jak mogli prze e-bookami, szczegolnie darmowymi. Dla nich to strata prawie polowy stada ( bo jak mawia kolega - barany sa po to zeby je strzyc ). Wymiana podrecznikow co rok-dwa to dla mnie bzdura ktora ktora powinna oprzec sie o prokurature.
Za moich czasow podreczniki przechodzily z roku na rok i jakos dalo sie mnie i mnie podobnych wyksztalcic. Co takiego w ciagu 2-3 lat zmienia sie w matematyce, fizyce , biologii, historii czy geografii ze trzeba podreczniki zmieniac - JA nie wiem...
Duzo winy jest po stronie rodzicow. Nauczyciel narzuca dany podrecznik - nikt nie podniesie glowy i nie spyta "a czemu nie stary?" Wszyscy pokornie leca do ksiegarni i kupuja ksiazki dla ukochanej progenitury...
A wydawnictwom w to graj.
Szkoda ze nikt nie wpadl jeszcze na pomysl zeby ksiazki ( w podstawowce, gimnazjum itd ) obejmowaly nie rok a semestr - jeszcze wieksze pole do popisu.
Ja tam kutwa nie wiem, w moim liceum parę lat temu to co roku były w wieksszości te same i spokojnie mozna sie było obkupić na kiermaszu uzywek, jak ktos chciał... A słyszałem chyba podobne lamenty...