Kobiety grające w gry? To już nie rzadkość.
Na necie znam kilka dziewczyn, które chętnie grają w wolnym czasie, ale na żywo niestety tylko jedną i w nie za ciekawe gry gra więc raczej bym pominął.
Poza tym, czasem przyjemniej się gra z kobietą niż facetem.
Owszem istnieją, są śliczne, szanują klasyki i ogarniają strzelanki na padzie. A czasem mają takie wczuwki że tylko to nagrać i wrzucić na youtube'a :D
Z tego miejsca pozdrawiam koleżankę Basię, z którą spędziłem wiele pamiętnych nocy.... na młuceniu w Battlefild 2 :D
Ze swoją lubą ostatnio wymasterowaliśmy Lego Star Wars III świetnie się przy tym bawiąc ;)
cóż ja znam mało takich przypadków a większość z nich znam z youtube itd. ale w moim
miejscu zamieszkania jak znajdziecie to wam normalnie zapłacę, jedynie jedna moja koleżanka gra w gry ale głównie jakieś darmowe np. slender, scp087 itd. niestety :_(
Zobaczyłem cycki więc kliknąłem, nie czytałem.
spoiler start
Wartość merytoryczna powyższego zdania jest niska. No kto pierwszy żuci kamieniem i zacznie wyzywać mnie od gimbazy
spoiler stop
Kobieta gracz to nie jest dobra partnerka. Chodzi mi o takiego gracza nie każułalowego. Kiedyś w CDA czytałem kolesia, który znalazł babkę - gracza. Normalnie cud miód malina. Kiedy się szczęście skończyło? W momencie, gdy mu powiedziała "Nie możemy się spotkać, bo muszę pograć sobie w X"
Inny przypadek z mojego podwórka - dziewczyna gracz jest ze swoim facetem i mi się żali, że jakaś dupa się koło jego faceta kręci. Z początku było mi jej żal, bo jej facet to debil, który będąc w związku interesuje się inna babką.
Zmieniłem zdanie jak mi powiedziała, że jakoś seksu specjalnie nie uprawiają, bo ona nie lubi, woli sobie z nim pograć.
Realne zagrożenie - albo granie albo ruchanie - działa to w obie strony.
Także kobietom graczom - stanowcze NIE
Ta krótka opowieść przypomina mi parę wrzutek z 9gaga. ;-) No tak, kobieta gracz może się skończyć źle. Twój wpis tutaj jest świetnym uzupełnieniem tekstu!
Kobieta-gracz musi być casualowcem bo jak gra częściej i olewa przez to partnera to niedobrze. W tym związku będzie więcej przyjaźni niż powinno, za mało namiętności. A poza tym społeczeństwo rozwija się pod względem równouprawnienia , postępująca feminizacja daje swoje znaki. Kobiet-graczy będzie coraz wiecej.
Kur*wa co za generalizujący tumanizm. Ryzyko, że kobieta zechce gry od partnera - jest identyczne jak partner gry od kobiety. Ewentualnie gdy koleś w ogóle nie wie jak się za pannę zabrać, to większe.
Oczywiście, że kobieta może dobrze grać, nie zaniedbywać przyjaźni i partnera. Mało tego - grać dokładnie wtedy kiedy i facet ma na to ochotę. Taka uzupełniająca się energia :) No ale lepiej się zamknąć w czterech ścianach żalu i ściemniania, niż wychylić łeb poza stereotypy i jednostkowe przykłady. A nie stop, cofnij - to pewnie zapryszczone, hobbystycznie uprawiające oglądanie chodników niedojrzałe towarzystwo. Istnieje coś takiego w internecie - wypowiadają się zawsze Ci, co mają najgorzej/są spaczeni i przez to budują tak zwane "statystyki".
1) Można bez wulgaryzmów.
2) Pamiętaj, że charaktery są różne tak samo jak różne są podwaliny konkretnych związków.
3) Statystyki właśnie najczęściej są "zakłamywane" przez jednostki skrajne, ale jednocześnie są ich pełnoprawną częścią.
4) Niech statystyki unormują Ci, którzy mają w takim wypadku sytuację idealną. Póki co wypowiadają się Ci, którzy mieli takie a nie inne doświadczenia, więc w obecnej grupie cecha taka wypada tak, a nie inaczej. Badanie statystyczne ma to do siebie, że daje bardziej realne wyniki przy coraz większej grupie na której badań dokonuje. Wniosek? Niech jeszcze więcej osób się wypowiada, a wtedy wnioski będą bardziej pewne. ;-)
Z niektórymi z opinii napisanych przez Ciebie zgadzam się w 100%. Jasne, wszystko zależy od tego jaka dziewczyna, ale generalnie faktem jest, że większość moich koleżanek średnio radzi sobie w zręcznościówkach, przeważnie nie nadąża za sytuacją w quick time eventach, ale o tym, że mózg kobiety i mężczyzny działa inaczej wiemy wszyscy. Ja osobiście potrafię czytać mapy lepiej, niż mój narzeczony, za kółkiem radzę sobie całkiem nieźle, ale wiem, że nie każda dziewczyna tak ma.
Z czym jednak nie zgadzam się w 100% to Twoje podejście. Piszesz, że w sumie fajnie, że Twoja dziewczyna gra, a w tym samym zdaniu wyrażasz zdziwienie, że potrafi strzelić Ci gola w fifie. Co w tym dziwnego? trening czyni mistrza, każdy może nauczyć się wszystkiego, jeżeli dostatecznie długo ćwiczy.
Dalej w tym zdaniu piszesz, że zdarza jej się strzelić gola i to czasami nie musiałem się nawet podkładać. Podkładanie się uważam za obraźliwe w stosunku do niej. Skoro chce grać to traktuj ją poważnie, a nie jak osobę klasy B, której trzeba pomagać. Jakoś nie wydaje mi się, że gdybyś grał z dużo słabszym od siebie kumplem dawałbyś mu fory. Przykładowo, kiedy zaczynałam swoją przygodę ze Street Fighterem przegrywałam z narzeczonym w 9 walkach na 10. To jedno zwycięstwo dawało mi tak dziką satysfakcję, że chciało mi się grać dalej. Gdyby się podkładał prawdopodobnie wściekłabym się.
Do tego informacja o tym, że Ty nie wyobrażasz sobie chodzić z nią w zamian na zakupy. Z tego zdania wnioskuję, że uważasz, że ona interesuje się grami, żeby podzielać Twoją pasję. Żeby się Tobie przypodobać. Damn it, mamy XXI wiek, dopuście do siebie myśl, że kobieta może pasjonować się grami tak samo jak wy i nie robić tego pod publiczkę.
Zdanie, które postanowiłeś wyszczególnić nie ma dla mnie żadnego sensu nawet literalnie, nie mówiąc już, że nijak nie łączy się z resztą tekstu.
Są dwa wyjścia. Grać jak z każdym innym przeciwnikiem a potem grzecznie iść spać, albo podłożyć się udając zaangażowanie i niekoniecznie czas zmarnować tylko na spanie.
Pozdrawiam ;-)
Dobrze, że podchodzisz do tego z humorem, ale albo nie przeczytałeś mojej wypowiedzi w ogóle, albo przeczytałeś bez zrozumienia. :))
Pozdrawiam także. ;)
Qualitin -> Ależ ja tez sobie lubię czasem dogodzić z narzeczoną po wielorundowej rozgrywce na przykład w jakowąś nawalankę, ale podkładanie się od razu by wyczuła i wtedy z przyjemności nici, bo miałaby mnie za szowinistę, który uważa ją za lamusa.
Jednak jest coś w tym, że gry przewidziane na ten niszowy fragment rynku są „wolniejsze”. Dają one czas do namysłu, na podjęcie decyzji, nie wymagają natychmiastowej reakcji i często sprowadzają się do tytułów mniej rozbudowanych Haha! oj, czekaj, on mowil powaznie... Buahahaha!!
A powaznie, wiele dziewczyn, ktore graja, wybieraja RPGi, bo bardziej interesuje je ciekawa fabula, naprawde uwazasz, ze sa to tytuly mniej rozbudowane, niz jakas 'skomplikowana' strzelanka? ;-) Poza tym zawsze w tego typu artykulach, autor sie skupia na tym, jak jego dziewczyna (albo 3 kolezanki na imprezie) reaguje na gry (czyli wielkosc probki rowna sie gigantyczne 1-3) i wyciaga z tego wnioski na temat kobiet graczek. A potem panowie placza, jak ktos napisze artykul, ze jakis tam koles zabil, bo duzo gral w Halo, ergo, wszyscy grajacy w Halo to psychopaci. Myslalam, ze przy tylu stereotypach krazacych wobec graczy, autorzy zajmujacy sie tematem beda bardziej wyczuleni na ten sam blad.
Czytam sobie wpis i czytam sobie komentarze...I widzę kilkoro ludzi, którzy nie mają pojęcia o czym piszą. Nie rozumiem w ogóle co ma płeć do grania? Czy jak jest się facetem, to gra się tylko w "hardkorowe" tytuły, pomijając jakieś skakanie, farmville itp? Wszystko zależy nie od płci a od podejścia do grania oraz czasu na granie.. Jeśli jest ktoś, kto nie umie obsłużyć komputera z wyjątkiem wejścia na fejsa, to skąd ma wiedzieć o istnieniu jakichś ambitnych, długich gier? Jak ma w sobie wyrobić zdanie, że gry "prawdziwe" są czymś nieporównywalnym z grami przeglądarkowymi? Pisanie, że kobieta, która lubi gry na pewno jest jakaś uzależniona i przedkłada grę nad partnera to już całkowity szczyt głupoty. A jak facet gra sobie w gry, to zawsze oznacza, że jest nerdem, który wpatruje się w ekran 24/7? Takie to dziwne, że dziewczyna lubi sobie czasem pograć, tak jak facet? Nie rozumiem co męskiego jest w grach, skoro nikt nie dziwi się jak dziewczyna oprócz komedii romantycznych ogląda np horrory, filmy akcji czy thrillery. Może zamiast śmiać się z niskich umiejętności dziewczyny (to bardzo przecież peszy i demotywuje), pomóżcie albo potowarzyszcie takiej osobie w grze? Tak po prostu. Bez cholernie beznadziejnych stereotypów. Może zamiast patrzeć się ze zdziwieniem jak ktoś gra i zrzucać ewentualny sukces w jakiejś grze na szczęście, potraktujcie daną osobę jako kogoś równego wam? Każdy kiedyś nie wiedział co to są gry i każdy kiedyś uczył się w nie grać.
Dobrze, ze istnieją takie przybytki jak Padbar, gdzie dziewczyny mogą sobie normalnie, spokojnie pograć bez śmiechów, drwin i dziwnych spojrzeń facetów. Ciekawe czy was zachęciło by takie zachowanie do grania i do ujawniania się w grze, że nie jest się facetem a dziewczyną :].
@pasterka - Jak zaznaczyłem na koniec wpisu, są to tylko moje odczucia które mają zachęcić do dyskusji (którą na szczęście udało się wytworzyć). Tylko w taki sposób można sobie poczytać zdanie wielu osób, mających różne doświadczenia w danym temacie. A wpis.. To tylko impuls będący jednocześnie zdaniem jednej z osób, w tym wypadku moim.
@Seraf. - Moja dziewczyna ma we mnie pełne wsparcie. Ostatnio nawet miałem przyjemność obserwować jej poczynania w Stalkerze, bodajże pierwszej części. I nikt nie śmiał się z potencjalnych braków, a szybko je próbował pomóc nadrobić. Nie mniej jednak zakorzeniło się strasznie, że kobieta grająca to jednocześnie rzadkość i skarb, a wywiązanie takie właśnie dyskusji jak teraz, pozwala zweryfikować mit i poznać różne perspektywy.
@MollyClock - Przeczytałem, ale chyba całość chciałem wyrazić takim luźnym stwierdzeniem jak wyżej. Idąc moim tropem: początkującemu kierowcy też często się przytakuje odnośnie jego poziomu jeżdżenia nawet, gdy nie radzi sobie tak, jak teoretycznie radzić sobie powinien. To jednak działa motywująco (niestety czasami też zbyt). Odnoszę wrażenie, że dziewczyna mogłaby się zniechęcić do gry ze mną widząc 20 meczy rozegranych i żadnej bramki strzelonej. To podkładanie się nie ma tutaj na celu obrażenia jej i poniżenia, a po prostu sprawienia, że zamiast zaciętej rywalizacji o zwycięstwo to dalej jest tylko wspólna rozrywka. A co do zakupów i wieku XXI, to wszystko kręci się wobec stereotypów, które (i się widzę powoli udaje) miałem nadzieję obalić poruszając ten temat i wywiązując dyskusję. ;-)
typowe obrazki jak facet wyobraża sobie kobiety grające w gry. Do mnie to nie trafia i osobiście uraża, ale kto co lubi, każdy widzi rzeczywistość w swoich barwach, choć większość tylko sugerują się czyjąś- niestety. Dziewczyny na zdjęciu wyglądało przyzwoicie, a nie jak widok gracza na obrazku - fuj tyle w temacie
Haha piersi i pupy.
Tak zdarza mi się grać od czasu do czas, ale w gry casualowe (tak często negowane przez męskich graczy). Oczywiście wszystko zaczęło się od mojego mężczyzny. Moje początku to gry facebookowe (w przerwie na lunch), teraz casualowe przygodówki ... kto wie może poję głębiej, w ciemna stronę mocy :D. Póki co żałuje, iż temat gier dla kobiet jest tak rzadko poruszany przez media i nie ma większych społeczności kobiet aktywnie grających;-(
MollyClock - street fighter jest świetny do wspólnego grania płeć kontra płeć.
Problem jest taki, że niestety większość facetów w tego typu gry wcześniej grała, więc znają już mechaniki gry i mniej więcej wiedzą jakie zasady panują np. przy robieniu ciosów specjalnych, większość natomiast kobiet gra w bijatykę pierwszy raz po zaproponowaniu jej przez faceta i w ten sposób mają trochę braków - co nie zmienia faktu, że jak już wygrają, a wygrywają dość często jak na kogoś "zielonego" to satysfakcja jest niesamowita (właściwie dla obu stron :) )
[23] akurat w Street Fighterze jest pewien dodatkowy czynnik zwany "szczęściem nowicjusza". Dzięki temu osoba grająca po raz pierwszy, naciskając wszystkie guziki bez opamiętania nie raz wyprowadzi takiego kombosa, że wytrawnemu graczowi mózg staje. :P
[5]
żucić to jaszmosc moge najwyzej soba o pobliski regal ze slownikami naszego rodzimego jezyka jak takowe kwiatuszki przyuwazam na poznego Grzegorza Lato wyrastajace na forum ;]
A ja nie lubie grac z kobietami. W takim ET sie wszyscy slinili jak jakas byla na serwerze i fory dostawala strasznej.
Kobiety grające w gry? To już nie rzadkość.
Gracze grający kobiety? To wciąż rzadkość.
moje 2 kolezanki z liceum graja i to nie w jakies pierdolki, jedna z nich przeszla baldur's gate'a, diablo i dlugo cisnela w heroes 3, a druga czasem pogrywa w fife, wszelkie heroes'y (i jest poprawna politycznie, bo gnoi heroes IV) czy w strongholda :D
i co wazne, sa calkiem ladne :)