Pożeram śmiało ciało - najciekawsze wizerunki Żywych Trupów w popkulturze
Och, jak miło znaleźć innego wielbiciela twórczości Brooksa.
Warto wspomnieć (w przyszłości) o modnym ostatnio przepisywaniu klasyki literatury i dodawaniu żywych trupów. Jest już w takim wydaniu m.in. "Opowieść wigilijna", "Duma i uprzedzenie", a nawet rodzime "Przedwiośnie".
Wciąż jestem zdania, że 28DL za film o zombie uznać nie można. Inaczej do tej samej kategorii należałoby wrzucić Shivers Cronenberga lub - paradoksalnie - Crazies od Romero.
Cała reszta oczywiście bez zarzutu. Brakuje tylko wzmianki o zasłużonych dla gatunku filmach z Włoch. Flesh Eatery to klasyk nad klasyki, a Dellamorte Dellamore pozostaje do dziś najbardziej niedocenionym arcydziełem traktującym o zombiakach. Z takich perełek warto również wspomnieć choćby o Dead & Buried.
w przeciwieństwie do serialowej adaptacji, ale to temat na oddzielny artykuł
trzymam za słowo. Sam poświęciłem niezliczone godziny na tłumaczeniu innym, dlaczego ten serial jest jednym wielkim krowim plackiem. Niestety, wielu widzów z miejsca wybacza mu nawet najbardziej karygodne wady bo to przecież "tylko głupi serial o zombie". Praktycznie każdy, kto sięgnął po komiks, zmienił zdanie o serialu diametralnie.
W Crossed nie za bardzo uznałbym tych zarażonych za Zombie, chociaż niektóre przypadki...
Koob -> Akurat o modzie na przepisywanie nie wspomniałem celowo, bo twory są to zazwyczaj średnio udane. No i żywię osobista niechęć do Kamila Śmiałkowskiego :) Natomiast dzieło Brooksa cenię sobie tak bardzo, ze po usłyszeniu, iż filmowa adaptacja będzie oznaczona znaczkiem PG13, cały żem się opluł.
Mef -> Kusiło mnie, by wrzucić największego włoskiego klasyka od Fulciego - Zombi 2, tylko ze względu na scenę z rekinem, ale stwierdziłem, ze wtedy musiałbym wcisnąć do listy jeszcze ze 4 pozycje od makaroniarzy i tekst stałby się za długi nawet dla miłośników narodowych epopei :)
Co się tyczy 28DL - co z tego, że Infected żyją, skoro i tak zachowują się jak standardowe zombie, ino szybsze? Zakażenie wirusem tak samo, jak w przyjętym kanonie, mordercze instynkty również, unieszkodliwić trudniej niż zwyczajną ludzką istotę, apokalipsa i opustoszałe miasta są - wszystko się zgadza. Stąd tez na liście znalazł się również Crossed - mimo, że technicznie rzecz biorąc, zarówno u Ennisa, jak i u Boyle'a zombiaki nie są stricte martwe, sposób działania hordy zarażonych i ogólny klimat opowieści pasują jak ulał do ram gatunku.
Acha - nad shiversami się długo zastanawiałem, ale to juz byłoby naciąganie ponad miarę. :)
A serialowe Walking Deady, jakie są każdy widzi - bida z nyndzą. Zwłaszcza ten, który, jak wspomniałeś, miał komiks w rękach. Nie ta klasa, nie ten scenariusz, nie ta charakterologia postaci. A przecież zaczynało się dobrze.
Chudy -> Patrz odpowiedź do Mefa dotycząca 28 dni później.
Nie wspomniałeś jeszcze o "Planet Terror". ;) Ze wszystkich powyższych lubię tylko Zombieland. Sam wiesz dlaczego za pozostałymi nie przepadam. :D
Czekam na część drugą traktującą o wampirach. Liczę, że pojawi się zarówno Lesio jak i Edłord.
Molly -> Planet Terror nie wrzuciłem, bo w tekście było kilka lepszych pozycji robiących sobie jaja z zombiaków (co nie oznacza, że Rodriguez zrobił słaby film).
O wampirach będzie przy okazji premiery jakiejś gry poruszającej temat. osobiście licze na sequel Bloodlines, ale tego się chyba nigdy nie doczekam :(
Ale Lesio, Luis i Bobo Korniszon na pewno znajdą się w zestawieniu, o to się nie martw :)
Mogłeś jeszcze o Night of the Giving Head wspomnieć, skoro o mniej standardowych przypadkach też wspominasz.
Yogi -> Mnie to akurat nie przeszkadza, niespecjalnie przepadam na Rodriguezem. ;) Wyjątkiem jest "Od zmierzchu do świtu", którego, mam nadzieję, nie zabraknie w części wampirycznej. ;)
Ja bym do listy dorzucił "Jestem Legendą". Oczywiście do listy książek, bo w filmie (przynajmniej tej nowej wersji) zombiaki niczym się za bardzo nie wyróżniały. Za to książka pokazuje, że zombie wcale nie musi oznaczać bezmyślnego chodzącego trupka - zakończenie kompletnie perspektywę z jakiej patrzymy na te potworki i życie człowieka po epidemii.
^kompletnie zmienia perspektywę
(sorry - już nie mogę edytować)
Moliś -> Oczywiście, ze nie zabraknie, bo to bez wątpienia najlepszy film o wampirach. Period.
Ego -> Nie zapomniałem o porno-niszy. Horrorom z cyckiem wypadałoby też poświęcić oddzielny, całkiem obszerny artykuł, tu by się po prostu nie zmieściły :)
TNR -> W gruncie rzeczy ciężko stwierdzić, czy w oryginalnym "I am legend" potwory były zombiakami, czy wampirami, czy czymś jeszcze innym. Jako, że miałem spory problem z klasyfikacją, pozwoliłem sobie pominąć ów zasłużony tytuł.
Sprawdziłem "Crossed" - straszny brutal.
Kiedyś jeden z numerów Fenixa był poświęcony splatterpunkowi i było tam opowiadanie podobnej treści. Tyle, że narrator był jednym z "opentanych". Też mocna rzecz, kanibalizm, nekrofila, i tym podobne smakołyki. Niestety nie pamiętam ani autora, ani tytułu, a numery pisma już dawno poszły się...
Koob -> Sprawdziłem "Crossed" - straszny brutal.
No nie? Co prawda ostatnie kadry z pierwszego zeszytu ciężko przebić, ale Ennis nie traci formy w kolejnych. Nie chcę wiedzieć, co bierze.
Hish -> W Polsce nigdy się nie ukazało (i raczej się nie ukaże, na szczęście).
Pozycje Maxa Brooksa są świetne, niestety w Polsce ze względu na upadek wydawnictwa Red Horse prawie nie można ich kupić. Dodatkowo raczej nie ma perspektyw na wydanie jego nowej książki: "Closure Limited"
Jedyna nadzieja w tym, ze większość pracowników RedHorse (poza prezesem, który okazał się, oględnie mówiąc, oszustem, stąd upadłość) przeszła do Fabryki Słów, więc gdy wreszcie wygasną licencje, być może Fabryka je podkupi i wyda reedycje Survivalu i WWZ - cholera tylko wie, kiedy owe prawa do książek Brooksa będą do kupienia i czy w przypadku upadłości poprzedniego wydawcy agencja wydawnicza ze stanów zgodzi się na wcześniejsze przeniesienie umowy licencyjnej.
Nie ma co tracić nadziei, oba tytuły Brooksa były na liście bestsellerów Empiku, do tego premiera filmowej adaptacji Wojny już wkrótce - wydawcy byliby głupi, gdyby nie zechcieli zrobić dodruków i wydac najnowszej książki.
To ja dorzucę coś od siebie:
Zombie 2, Zombie 3, Zombie 4. Całkiem niezłe (przynajmniej dwie pierwsze) włoskie "kontynuacje" Night of the Living Dead.
Hell of the Living Dead. Całkiem niezła włoska podróbka Dawn of the Dead.
City of the Dead. A to już coś oryginalnego, a to rzadkość u Włochów. W skrócie w filmie mamy do czynienia ze zjawiskami paranormalnymi i zombie.
Braindead. Nie wiem jak można było zapomnieć o tym klasyku.
Undead. Australijska komedia o zombie, która zainspirowała twórców Shaun of the Dead. Niestety nie jest tak dobra jak film Brytyjczyków.
The Dead. Film jest najlepszą "adaptacją" RE5 jaką prawdopodobnie przyjdzie nam zobaczyć.
Polecanie dalszych części do Flesh Eaters / Zombi 2 (według niektórych źródeł należy do nich też Hell of the Living Dead) podchodzi pod trolling. W City of the Dead akurat typowych zombiaków jest mało, choć film w swojej klasie jest naprawdę niezły (to wyrzygiwanie własnych wnętrzności!).
Z takich obskurnych makaroniarskich filmów na wyróżnienie zasługuje Nightmare City. Taki nieco ubogi protoplasta 28DL, ale klimat ma niezły.
Pielgrzym -> W Braindeadzie, poza tym, że zaraza zombie pochodziła od słodziutkiego, małego małposzczura, nie było tak naprawdę intrygującego wizerunku umarlaków (wyłączając babcię) - to zwyczajna, standardowa horda truposzy, którą łatwo zmielić kosiarką :)
Mef -> City of the Dead, wstyd się przyznać, nie widziałem. Postaram się wkrótce nadrobić :)