Ja ją gdzieś widziałem, czyli o niespodziankach growych, a w zasadzie ich braku
Ciekawy i dość gorzki przez swoją prawdziwość felieton. Rzeczywiście można sobie uświadomić, jak poszczególnym produkcjom brakuje rozmachu, następuje stopniowe cofanie krok po kroku, dynamika i pomysł odgrywają drugorzędną rolę - stawiane daleko za chociażby oprawą wizualną. Oczywiście, jak napisałeś, wyjątki się zdarzają i świetnie, że się zdarzają, niemniej dużym, poważnym deweloperom też potrzeba tego powiewu świeżości. Choć wciąż mam nadzieję, że tegoroczne i przyszłoroczne premiery tę właśnie świeżość zapewnią.
W chwili obecnej nie pozostaje nic innego, jak dla odpoczynku pograć chwilę w jakąś grę indie :)
Dzięki za komentarz. Ale wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że sami gracze taki stan rzeczy napędzają - ja także. Bo narzekam na brak niespodzianek, na gry niespodzianki, które wyrwane z ciszy nagle staną się hitami, a i tak czekam i kupuję kontynuacje... Niepojęte .:)