Poranki już bardziej szare i chłodniejsze, toż to przecież połowa sierpnia już. A przez moment myślałem, że to lato będzie trwało wiecznie. No cóż, znów trzeba będzie przebić się przez zimowe zaspy i zawieruchy by potem na nowych wygladąć ciepłych dni i cieszyć się z czegoś co już znamy jednak o czym zdążyliśmy juz zapomnieć.
Nadchodzi najpiękniejsza pora roku- jesień. Długie wieczory, spacery w słońcu wśród złotych liści... Przynajmniej do połowy listopada :)
Dojrzewa jarzębina, pachnie końcem lata :)
J/w. Po to żyję aby czekać na jesień :)).
Jesień FTW!
Serio, też kocham jesień, zwłaszcza słoneczna i ciepłą, za to bez robali, upałów i słońca do 21:00...
mmm...
Bez jaj to jeden chłodniejsz tydzien sierpnia. Do pazdziernika będzie jeszcze zajedwabiscie. jesien piękna nie będzie na to nie ma co liczyc.
O tym samym dzisiaj pomyślałem. Otworzyłem rano okno i poczułem koniec lata. Spoko ja też lubie jesień, ale psychicznie czuje się jakby jutro miało się zrobić ciemno o 16. Znowu łażenie z solą na nogach, przemoczonymi nogawkami, w ciemnościach, grubych kurtkach, czapkach i szalikach. I znowu marznięcie na przystankach czekając na komunikacje miejską myśląc o ciepłej herbacie i żołnierzach walczących w Normandii. Kuuu... ja chce kwiecień :/
Fett ~~~>
Czemu akurat w Normandii, a nie np. pod Demiańskiem albo Suomussalmi przy -40 st?
Tak, gorące lato dało się we znaki to już wszyscy kochają jesień, a wiosną znowu się przekochają na lato, dla mnie jesień jest okropna nie wiem gdzie wy macie te spacery wśród złotych liści, bo u mnie najczęściej jesień to szaro, deszcz, łażenie po brei ze zgniłych liści i jeszcze wiatr, rzeczywiście ekstra. Ja się przeprowadzam na Florydę chce mieć lato cały rok :P
Jesień ma swoje uroki, pod warunkiem, że nie jest deszczowa od dechy do dechy. Czasem też się zdarzy, że ledwo liście się zakolorowia, a tu przyjdzie przymrozek, wietrzyk i drzewa momentalnie łyse. O piękną złotą jesień jest niezwykle trudno, ale kiedy już się trafi to jest to najpiękniejsza i najbardziej rodzinna pora roku.
Też lubię jesień. Nie taką złotą jednak. Lubie szarą, deszczową, ponurą. Te drzewa wieczorną porą, bujające się wśród zimnego wiatru i deszczu wyglądają po prostu pięknie. Ponuro i przygnębiająco:) Poranny wypad do pracy gdy leje, wieje itd. to jest to. Ludzie walczący z żywiołami, przemykający po ulicach, do autobusów, miejsc pracy, domów. Wszyscy w tym siedzimy hehe:) Każda pora roku ma swe dobre i złe strony.
No niestety, moj ulubiony okres w roku to maj-lipiec + kilka dni w grudniu + ew. kilka dni w lutym, kiedy można gdzieś skoczyć na narty. Jesieni i wiosny wybitnie nie lubię.
Dziś tak zmarzłem rano, że szok. W Suwałkach ledwo termometr pokazuje 14-15 stopni, a żółto coraz bardziej robi się z dnia na dzień.
Ani się obejrzymy, już będzie zima. Heeej...
panikujecie.. Nie wiem jak u was z pogodą, ale u mnie zaledwie kilka takich chłodniejszych dni, a wy już marudzicie. Mi to odpowiada. :) Jeszcze przyjdą gorące dni i wtedy będzie narzekanie typu "oo jeny, jak to duszno nie jest! Wytrzymać się nie da!"
[16] +1
Nie musi byc goraco ani tez chlodno oczywiscie.
Jak ktos chce miec 30+ niech wyjedzie albo skorzysta z sauny.
20-22 to jest odpowiednia temperatura w lecie.
ed: A to ze sie konczy lato to zawsze czlowiek ma.
Mniej wiecej w polowie sierpnia...
jiser - a to mi zostało po lekturze Kompanii Braci. Wiem, że żołnierze gdzie indziej też marzli, ale nikt inny tak obrazowo mi tego nie opisał jak Stephen E. Ambrose :) Odkąd przeczytałem książkę, zawsze w zimię jak gdzieś marzne to sobie myśle... kur... Ci to dopiero marzli. Całą noc, w lesie, w okopie i w letnich mundurach sprzed 70 lat
Temperatura mi obojętna, bo nawet jakby nagle zrobiło się 5 stopni, to można się ciepło ubrać.
Gorzej że nie wiadomo, czy za 5 minut nie będzie pompy z nieba, bo ciągle wiszą ciężkie chmury, więc ciężko cokolwiek planować ;)
Byłem dziś na spacerze w parku, minęło mnie jedynie dwóch biegaczy. Zaczęło tak mocno padać że nie widzialem końca ścieżki oddalonej o niecały kilometr. Zatrzymałem się przy drzewie po którym ciekła woda i gapiłem się na nie przez kwadrans, potem poszedłem do domu. Taka pogoda nie jest więc aż tak straszna, o ile lubisz obserwować przyrode w różnych jej postaciach.
Fett, ale gdzie Normandia, a gdzie Ardeny :D 7 miesięcy i 450 kilometrów. To odległość jak z Warszawy do Mińska.
Stąd moje niezrozumienie poprzedniej Twojej wypowiedzi.
Zima nie jest zła, ma klimat, święta, skoki narciarskie, lubię późną jesień i zimę, jest tak ponury, metalowy klimacik
[23] E tam klimacik. Zaspy 2 metrowe, nigdzie nie można dojechać samochodem, bo zakopuje się już koło garażu, -10 stopni, grube skarpety... daj spokój z takim klimacikiem...
Nienawidzę zimy. Szkoda, że lato tak szybko mija. Trzeba wykorzystać każdą jego chwilę. Zanim się obejrzę znowu będzie -10 stopni i będę marzył, o tym aby nie musieć ubierać się 10 minut przed wyjściem na zewnątrz.
Najgorsze jest jak krótkie są te zimowe dni. Wychodzę do szkoły ciemno, wracam z niej znowu ciemno.
EDIT: Ja zawsze koniec lata odczuwam w okolicach drugiego tygodnia sierpnia. Wtedy jest już bliżej jego końca niż początku.
Ogladamy Zakonczenie Igrzysk Olimpijskich i potem sie wypowiadamy.
Bull +1!
No niestety najlepsza pora roku się powoli kończy, a zaczyna ta prawie najgorsza... Od jakiejkolwiek jesieni gorsza może być tylko jakakolwiek zima. No nic, trzeba liczyć jeszcze na te kilka gorących dni, a potem byle do kwietnia.
Jedziemy --> Gdzie ty k***a widzisz w zimie metalowy klimacik, to ja nie wiem.
Wyjątkowo wcześnie sie to lato skończyło. Teraz ciepłych dni w Polsce jest ok. 21-25, nie więcej. W sumie to równie dobrze można wyjechać na wyspy, przynajmniej tam zima lepsza.
jiser - mógłbym się tłumaczyć, że przecież zaczynali w Normandii, ale to tylko mój strasznie głupi błąd :)
Jak ktoś ma pracę outside i musi zapier****ć na dworze, to nie dziwie się, że zimy nie darzy sympatią, czy tam jesieni. Ja tam mam lajt i lubię jak sypie biały puch za oknem. Gorzej jak potem temperatura idzie parę stopni do góry i się ciapa robi. Wtedy nie jest fajnie.
Za upałami nie jestem akurat. Na wakacjach owszem, ale w życiu codziennym? Co w tym fajnego, że nim dojedziesz do pracy, to już śmierdzisz potem na kilometr, a wszystko się do Ciebie lepi? Potem siedzisz przy biurku i tylko patrzysz w okno, jak ludzie sobie chodzą po Katowicach pewnie gdzieś na basen albo na piwo, a Ty arbajt, bo macht fraj.