Recenzja Uncharted: Drake's Fortune - W drodze po złoto
Nigdy nie miałem styczności z jedynką. Pobawiłem się za to przy dwójce, która wręcz mnie uwiodła. Dobrze wiedzieć, że pierwowzór również daje radę.
Mi sie jedynka strasznie dluzyla. Jeszcze poczatek byl znosny, do chwili znalezienia lodzi podwodnej. Ale potem bylo juz nudno, ogladalismy tak samo wygladajace okolice, sam gameplay to byla seria killroomow poprzedzielana czasem skakaniem z jednej polki skalnej na druga. Za malo zroznicowania, przewidywalna fabula, malo smieszne wypowiedzi, niewielu bohaterow. Naprawde nie lubie strzelania w tej serii, nawet dwojke i trojke ledwo przez to skonczylem. Jesli chca kontynuowac te serie, musza wprowadzic jakies zmiany.
Dla mnie jedynka to najlepsza cześć bo po prostu pierwsza. 2 i 3 to już powielanie tego samego.
Jedynka to było wprowadzenie, zapoznanie się z bohaterami. To jest w tej serii najciekawsze, gra się w to tak jak ogląda dobry film przygodowy i jedynka jest świetnym "podłożem". Ktoś, kto nie grał w jedynkę i rusza od razu z dwójką, traci naprawdę dużo smaczków. Trójką muszę się jeszcze zająć. :)
Jedyne, czego brakuje w jedynce, to dubbing jak dla mnie. W Uncharted jest on bardzo dobry, a sam Jarosław Boberek twierdzi, że Nathan Drake to bohater, którego dubbinguje mu się najlepiej.