Rytuał powitalny i pewna krępująca kwestia tycząca się gier starszych
Czasem mi tego brakuje, gdy gry olewaly cala kwestie przyswajalnosci. To gracz - obserwujac i eksperymentujac mial rozpracowac mechanizmy rzadzace rozgrywka. Zginales? Twoj problem. Developer dostarczyl ci zabawke, ale to ty musisz nauczyc sie nia bawic. Mysle ze zrodlem zmiany tego podejscia byla po prostu rosnaca podaz gier. Kiedys jak ktos tych gier mial kilka - kilkanascie to mial czas i zapal, by rozpracowywac mechanizmy. Dzisiaj gier mamy tysiace, bija sie one o nasza uwage na wszystkie mozliwe sposoby, takze ulatwiajac rozgrywke lub wprowadzajac tutorial. Ponadto, w miare jak gry robily sie coraz drozsze w produkcji, trzeba bylo tez powiekszac grono odbiorcow, ktorzy mogliby to sfinansowac, takze o tych, ktorzy nie chca poswiecac jednej grze zbyt wiele czasu.
Tez mam problem z graniem w bardzo stare gry, wynika on glownie z oprawy, ale tez przyzwyczajen. Odkrylem tez, ze problemow nie sprawiaja mi gry, ktore kiedys w latach 90. przeszedlem, natomiast te, o ktorych tylko slyszalem - w te gram z oporem.
Kiedyś gry miały instrukcje a teraz mają tutoriale.
Dla mnie w starych tytułach najbardziej zestarzał się interfejs. Niedawno próbowałem grać w Settlers 3. Masakra. To mozolne klikanie myszką. Nie... To już nie dla mnie.
@komenty olewanie przyswajalności nadal występuje, fakt że nieporównywalnie rzadziej. Ciekawe, że te współczesne tytuły, teraz przychodzące mi do głowy, raczej dobrze na działaniu w ten sposób. To też narzędzie przekazu przecie; można je oswoić i wykorzystać
@Raistand
Dla mnie słabe tutoriale to nadal instrukcje (tylko wciskane do gardła na siłę), za to te dobre (dyskretne, uczące bez słów, jak, no nie wiem... pierwszy poziom w Mario - tam od razu wychodzący gumba, a nad nim klocki, tak że ciężko jest go przeskoczyć i gracz 'przypadkiem' rozpłaszcza przeciwnika) to coś troszkę innego. Często coś fajniejszego.
Wiek nie gra takiej roli. Poziom skomplikowania - już tak. Do tego przypomnienie sobie taktyk. Teraz walczę o siły by wrócić do Wizardry 8...
Na ten przykład M&M VI czy dalsze da się bez problemu grać nawet i dzisiaj.
Za to instrukcję do Betrayal at Krondor studiuję w wolnych chwilach. Grać się da grać ale pewne kwestie, szczegóły są dla mnie niepojęte. To, że czas mknie w grze cholernie szybko (parę kroków i już zapada zmrok), to że starcia wygrywam ale nie w pełni pojmuję ich mechanikę i tego, że jak przegram to nie będę wiedział dlaczego.
Dzięki za info o Brainy Gamerze, może będzie równie poczytny co Codex Playground na rpgcodex.net.
Zmienia się odbiorca. Gry dawniej były wymagające, wymagały mocniejszego myślenia i własnego wkładu. Dzisiaj takich gier trzeba szukać.
Poza tym gry zmieniły się. Dzisiaj to poważny biznes. Kiedyś się grało z przyjemnością, dzisiaj musi ci to wmówić wydawca/producent razem z recenzentami rzucający 9 i 10. Potem katalizator w postaci for dyskusyjnych.
Tylko grywalność gdzieś się ulotniła...
"Poza tym gry zmieniły się. Dzisiaj to poważny biznes. Kiedyś się grało z przyjemnością, dzisiaj musi ci to wmówić wydawca/producent razem z recenzentami rzucający 9 i 10. Potem katalizator w postaci for dyskusyjnych.
Tylko grywalność gdzieś się ulotniła..."
Dramatyzujesz.
Może odrobinę...
Jeżeli popatrzy się na produkcje premium to rocznie wychodzi zaledwie kilka ciekawych gier z których tylko dwie, trzy są dobre, reszta to strata czasu.