Krótko i na temat | XII | Światy w grach, a ich wielkość
Just Cause 2 rzeczywiście jest dość monotonne pod względem widoków, podobnie zresztą jak gameplay. Podobnie sprawa wygląda w Far Cry 2, gdzie mamy dużą, acz wciąż taką samą sawannę (wiem, w rzeczywistości też tak jest :D). Nie można zapominać o Skyrimie - jedne z najładniejszych widoków w grach, jakie widziałem, chociaż Wiedźmin 2 trzyma podobny poziom.
No niestety, w przypadku pierwszego JC Avalanche shrzaniła sprawę. Ale w "dwójce" już jest nieco lepiej, choć w niekórych miejscach mam wrażenie, że Panau=San Esperito.
Tematem dzisiejszego materiału są sandboksy, potocznie nazywane piaskownicami.
A sandbox to nie jest piaskownica ? Gdzie tu 'potoczność' ?
Pamiętam jak pierwszy Gothic mnie zadziwił ogromem świata :) Niestety na początku wolałem go nie eksplorować z powodu rychłej śmierci :P
Ogame_fan - Faktycznie, zmienię potocznie na inaczej. Będzie pasowało jak ulał.
stefcio00 - Nie mam pojęcia, aczkolwiek nie wydawała się ona jakoś szczególnie wielka.
Z tego co pamiętam największą grą pod względem dostępnego opszaru jest Fuel. Gra była nawet niezła, świat był podzielony na kilka zróżnicowanych obszarów co było bardzo fajne, lecz same obszary choć duże wałkowały w kółko te same tekstury prawie zero urozmaicenia no i oprócz tego poza jazdą w wyścigach nie było tam nic innego do roboty.
Naprawdę duże światy mają Daggerfall (porównywalny z obszarem Wielkiej Brytanii) i Minecraft, podobno czterokrotnie przewyższający rozmiary Ziemi! Tyle jeśli chodzi o wielkość, ale czy naprawdę tego chcemy? Wielkie światy zazwyczaj generowane są losowo przez co są dość jednostajne. Wielkość świata może też przytłaczać zniechęcając do gry. Jeśli świat jest odpowiednio zaprojektowany (GTA: SA, Oblivion, Morrowind, Gothic 3, GTA IV) to w gry z dużym światem gra się przyjemnie.
Jednak ja tam wolę nieco mniejsze światy, jak w grach Piranhy Bytes (prócz Gothic 3 oczywiście), gdzie odległości między kolejnymi lokacjami nie są przytłaczające, a świat do tego jest ciekawie zaprojektowany od początku do końca. Seria Wiedźmin też ma fantastyczne lokacje, a wielkość świata nie przytłacza. I chyba o to chodzi, żeby gry sprawiały przyjemność, a nie poczucie niedosytu, że nie zwiedziliśmy szczegółowo jakiegoś świata.
W San Andreasie można było dużo pozwiedzać (m.in. gejzer, wielki kogut,weternowe miasteczko oraz krajobrazy naturalne. Każda lokacja była inna, więc nie można było sie zgubić, zresztą tak jak w GTA IV, tylko że tam było jedno, ale za to ogromne miasto. Vivat Liberty City! ;)
I pomyśleć, że taki Azeroth wydaje się ooogromny, a w porównaniu do innych produkcji, to pikuś. Zastanawiałem się niedawno nad zainstalowaniem Just Cause 2, ale jeśli ten świat jest taki duży, to jak na razie sobie odpuszczę, bo przyznam, że troszkę mnie to przytłacza.
Rasgul - Są takie gry, po których nie czuć aż takiemu ogromu, a i takie, które sprawiają odwrotne wrażenia. Zawsze wydawało mi się, że tereny dostępne w Morrowindzie i Oblivionie są ogromne, a okazuje się, że są niewiele większe od San Andreas. Wszystko spowodowane jest tym, że o ile w tych pierwszych produkcjach trzeba iść głównie na piechotę, o tyle w tym drugim przypadku jeździmy lub lecimy całkiem szybkimi pojazdami.