Z pamiętnika Turbogeeka #1
Myślę że większość krzyczących o realizm ma na myśli to, co sprawi że poczujemy się bardziej do growego świata. Przecież filmy są jeszcze bardziej "foroteralistyczne", pozwalają nam przeżywać chwile z bohaterem a potrafią mieć w dupie fizykę, grawitację, realistyczną interakcję z otoczeniem ;)
Czyli wniosek jest następujący - Lara nie musi stękać i jęczeć jak na trailerze zaprezentowanym na E3 2012, tylko starczy, że będzie dobrze napisaną postacią, której osobowość i "ludzkie" (odbicia naszych) zachowania doprowadzą do tego, że przestaniemy zwracać uwagę na szczegóły i pochłoniemy się narracją. Heavy Rain jest tego dobrym przykładem - nawet mechanika poruszania postaci nie musi być dobrze dopracowana, jeżeli postacie wręcz ciskają w nas emocjami co rusz. :)
Też mnie wkurza, że gry próbują udawać w ten sposób rzeczywistość. Czemu nie pod względem zarządzana ekwipunkiem jak np. w STALKERze.
Wyobraźcie to sobie - chcecie kupić grę, połowa to amerykańskie gry akcji. podobnie z filmami. Beftam już tym syfem...
„24 godziny" to jeden z niewielu dobrych materiałów, wyjątków ...
No dobra, większości gier duży realizm nie jest potrzebny, a nawet lepiej jak go nie ma,ale przecież istnieje masa symulatorów, gier ekonomicznych, czy strategii które obliczają tory lotu wszystkich pocisków, odłamków, penetrację pancerza itd.. Co prawda czołgiści za potrzebą wychodzić nie muszą, ale w trakcie walki nikt normalny by raczej tego nie robił. W takich grach czym więcej realizmu tym lepiej, a uproszczeniom winna jest głównie moc obecnie dostępnego sprzętu i ograniczenia interfejsu.
Ciekawy tekst. Przedstawiasz dobrze to, o co wiele osób ma pretensje do twórców gier. Często słyszę "jakie to nierealne, że on to przeżył", kiedy to są jeszcze mniej realne sytuacje, o które dana osoba nie ma pretensji.
O symulatorach nie piszę, bo to zupełnie inna kategoria gier. Nie porównujmy symulatora farmy do Harvest Moon. Mi chodzi o gry niesymulatorowe i częste roszczenia osób o zwiększenie realizmu w nich, bo potencjalnie "gra byłaby wtedy lepsza".
Z deczka wysilony tekst. Ciekawe ile razy autor ostatnio się o coś zaczepił ciuchami, Z arta wynika że nie może przez to funkcjonować ;). Chyba umknęło, że unikamy takich sytuacji najczęściej całkowicie nieświadomie, uproszczenie w grze tylko to (przypadkowo) oddaje.
Gdyby w BF gruz ranił, to ludzie graliby po prostu tak, żeby nie stawać w okolicach gdzie można cegłą dostać.
Poza tym ludzie naprawdę nie łamią się i nie skręcają kostek od byle czego :). Mając za sobą sporo mocnych kraks rowerowych na zawodach mogę to potwierdzić :).
Wiadomo, gry są umowne, jak każda rozrywka, od muzyki po film. Gdyby były zupełnie dosłowne, to rozrywką by być przestały.
A można zrobić grę realistyczną pomijającą kwestie jedzenia czy mycia się. Idzie o zgodne z przewidywaniami reakcje na nasze działania, a nie drobiazgowe wykonywanie czynności istniejących w domyśle, typu jedzenie, wizyty w kiblu czy mycie się. Tego po prostu przestrzeń gry nie obejmuje, dzieje się to "poza kadrem". I to jest dobre.
Nie zdarzyło mi się zaczepić ciuchami jeszcze, bo nie latam w przydługawych szatach i pelerynach zazwyczaj (no może poza TYMI wieczorami :P) Ale przyznam, że mojej matce swego czasu zdarzało się zawsze w domu zahaczać rękawami o jedno konkretne miejsce. Zdarzało się to dość często i nic jej to nie nauczyło ;] A co do łamliwości - to tez zależy od wypadku i "szczęścia". Są grupy uprawiające freerunning i mają tylko drobne siniaki a zdarza się też przecież, że ktoś wychodząc z własnego domu potknie się i połamie sobie obie ręce :) A co do samego zadania tekstu - każdy z nas graczy już spotkał się w życiu z niejednym, kolegą graczem, który zrazi się do gry i wymyśli sobie właśnie taką argumentację: "Nie gram w to, bo ta gra nie ma sensu - główny bohater jak idzie spać to nie zdejmuje ciuchów ani butów" albo "O! do duszy gra, bo przecież w kosmosie dźwięki się nie rozchodzą!" (gra akcji w kosmosie bez dźwięków to byłby niezły niemy film - brakuje tylko pianina przygrywającego melodię jak w filmach z Chaplinem).
Trochę offtopowo, ale... skoro nie potrzebujemy, a nawet nie chcemy pełnego realizmu w grach, to po co nam fotorealistyczna grafika? Hje, hje. :)
To jest dobre pytanie, bo mamy właśnie takie rozdwojenie jaźni jeśli chodzi o niektóre preferencje :) Najlepiej by gra wyglądała jak świat za oknem, ale nie może być zbyt realistyczna, bo robi się nudno. No chyba, że ktoś szuka symulatorów, ale to gatunek, o którym nie pisałem celowo.