Skrajny przypadek. Lądujecie gdzieś na odludziu garstką ludzi bez jedzenia i wody. Mijają dni, organizm ubiega się o swoje i nadaża się okazja. Co byście wybrali: przeżycie, czy zasady człowieczeństwa?
bleee
Jak kobietę , to spoko. Jakoś nie widzi mi się jedzenie ud jakiegoś starego pryka....
Oczywiscie.
Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, więc nie jestem w stanie odpowiedzieć. Zbyt dużo zmiennych czynników, pod których presją nigdy nie byłem.
Instynkt przetrwania w sytuacji podbramkowej raczej wziąłby górę nad nabytymi zasadami cywilizacyjnymi, a zatem prawdopodobnie tak.
"Głód jest wtedy prawdziwy, gdy człowiek patrzy na drugiego człowieka jako na obiekt do zjedzenia"
Ale jest jeszcze coś. Zjedzenie go, nic ci nie da, bo i tak żarcia nie ma. Jeśli miałoby mi to dać, ledwie parę dni na przetrwanie, to nie widzę w tym sensu. No i musiałbyś go zabić. Bo mięso szybko gnije. No chyba że byłaby zima ;D
Nie trzeba być mistrzem psychoanalizy, żeby wiedzieć, że w sytuacjach ekstremalnych nie istnieje coś takiego, jak "wybór" czy "człowieczeństwo".
Jak nie przeżyję, to na co mi człowieczeństwo?
Będę martwym człowiekiem... Wolę być żywym potworem...
Siedząc w fotelu przed komputerem można sobie prowadzić takie dywagacje do woli. Co byłoby, gdyby ktoś z nas znalazł się w takiej sytuacji - tego nie wie nikt.
Mając po co i dla kogo żyć, miałbym zapewne bardzo silną motywację i wolę do przetrwania. Co za tym idzie, przypuszczam że koniec końców zrobiłbym wszystko by przeżyć, wliczając zjedzenie mięsa ludzkiego. Oczywiście to tylko gdybanie i nic więcej.
Jeżeli pytasz natomiast czy zabiłbym towarzysza niedoli, by go skonsumować, to raczej nie ma się co wiele zastanawiać - nie, a przynajmniej nie potrafię sobie wyobrazić stanu, w którym mógłbym być by to zrobić.
-----------------
Niech zgadnę. Oglądałeś "The Grey"?
Najprawdopodobniej tak, w sytuacji umrzeć z głodu albo mieć szanse na przeżycie.
polecam filmik, od 24 minuty zaczyna się omawianie przypadku z Wielkiej Brytanii, wtłoczony w kurs o filozofi Jeremego Benthama:
http://www.youtube.com/watch?v=kBdfcR-8hEY&feature=relmfu
Tylko jeśli byłby dobrze przyprawiony i podany z odpowiednim trunkiem.
Hmm.. mieso pewnie jak kazde.
Trzeba tez na to popatrzec z innej strony - obaj/oboje jestesmy w kompletnym odludziu bez zarcia. Ta druga osoba zapewne predzej czy pozniej umarlaby z glodu, albo tez wpadla na pomysl, by przejsc na kanibalizm. Czemu wiec nie oszczedzic tej osobie niepotrzebnych cierpien i nie zostac tez samemu pozartym?
[ed.]
Jak kobietę , to spoko. Jakoś nie widzi mi się jedzenie ud jakiegoś starego pryka.... -> nie jestem pewien co bym wolal - uda starego pryka, czy uda starej 'pryczka'. No chyba, ze przez 'pryczki', mamy na mysli np. Pam Anderson, bo ta tez juz nie jest bardzo mloda...
[ed.2]
literowka
Zjeść to jest etap finalny.
Najpierw trzeba zabić, wypatroszyć, przygotować, ugotować, przyprawić etc. Bo chyba nie tak na surowo?
Czy bylibyście w stanie zjeść drugiego człowieka?
Drugiego bym już nie zmieścił.
Alez ciezki temat ...
To ja go rozluznie
"Tango z sąsiadem w zębach" - to drugi tytul tego utworu ;)
http://www.youtube.com/watch?v=piFsZVyJFGg
Yancy - masz rację. Wiadomo, że jak np ta garstka ludzi byłaby Twoją rodziną, to prędzej byś sobie ręke odgryzł. To pytanie skierował Moulder do Sculy (Z Archiwum X) w odc s3e22, który właśnie oglądałem. :)
Mephistopheles - hehe, pamiętam tą scenę z otwartą głową i patelnią. Swego czasu dała mi dużo do myślenia.
Jakbym był w takiej sytuacji jak w tym filmie (na faktach!), to bym pewnie jadł.
http://www.filmweb.pl/film/Alive,+dramat+w+Andach-1993-3772
Zacytuje tu Różewicza:Głód jest wtedy prawdziwy, gdy człowiek patrzy na drugiego człowieka, jak na obiekt do zjedzenia.
Swoja droga ten watek przypomnial mi ksiazke Vern'a "Rozbitkowie z Chancellora". Przewodni motyw - przetrwanie na zaglowcu w czasie wielotygodniowej ciszy na oceanie. Glownie dzieki kanibalizmowi wlasnie.
Lektura bardzo sugestywna (przenajmniej dla mnie, tylko ja to czytalem majac 10-11 lat), czytalem to dobre 25 lat temu a niektore fragmenty do dzis mi zapadly w pamiec. To tak na boku watku.
Nie zjadłbym. Chyba, że garstka ludzi zacznie mnie jeść pierwsza. Wtedy byśmy się zjedli nawzajem.
Nie trzeba być mistrzem psychoanalizy, żeby wiedzieć, że w sytuacjach ekstremalnych nie istnieje coś takiego, jak "wybór" czy "człowieczeństwo".
Mów za siebie, złotko :)
Odpowiedź może być tylko jedna - nie mam pojęcia jakbym się zachował. Przykre jest nie to, że ludzie nie deklarują tutaj bohaterstwa, tylko jak zwykle muszą przy okazji napisać coś głupiego (np. że wolą być potworami). Czymś zupełnie innym jest bycie przyzwoitym człowiekiem, który pod wpływem skrajnej sytuacji traci nad sobą kontrolę, a czym innym jest deklarowanie z góry, że nie ma żadnego problemu z jedzeniem ludzkiego ciała w skrajnych sytuacjach.
Ale nie martwcie się, skoro na postępowym zachodzie już się wcina ludzi w telewizji dla relaksu, kolejne pokolenia nie będą już miały takich dylematów. Za dylemat moralny będzie uchodziło pytanie "czy zabiłbyś swoje dziecko i je zjadł, gdybyś był głodny?", a odpowiedź na pytanie przedstawione przez autora będzie oczywista. Dla niektórych jak widać już jest :)
Powoływanie się przez was na instynkt przetrwania jest bardzo mocno naciągane. Wy tutaj dokonujecie intelektualnego i moralnego wyboru, a instynktu przetrwania nie jesteście w stanie uruchomić w cieplarnianych warunkach.
Lądujecie gdzieś na odludziu garstką ludzi bez jedzenia i wody.
Bez wody i tak bym nie przeżył, więc po co miałbym jeść kogoś innego?
po pierwsze nie zjadł bym i jestem tego pewien, po drugie zjadłbym go i co potem ? bezludna wyspa nie stanie się nagle zaludniona więc zjedzenie go to tylko odwleczenie wyroku śmierci.
Pytanie czy w obecnych czasach taka sytuacja jest możliwa. Zawsze się znajdzie coś do jedzenia. Chyba, że mówimy o takiej sytuacji jak była w Andach, ale znowu dzisiaj rozbitkowie nie czekaliby tyle co wtedy
Niestety jem tylko przetworzone mięso, więc chyba musiałbym umrzeć z głodu, bo za nic bym nie tknął zwykłego, nieprzetworzonego mięsa. Wegetarianinem nie jestem, bo umiarkowanie jem zieleninę. Nigdy nie spotkałem osoby, która ma takie dziwne gusta jak ja.
Zjeść pewnie tak ale zabić żeby zjeść... wolałbym zginąć razem z tą osobą.
Raczej nie mógłbym zrobić czegoś takiego, chyba wybrałbym po prostu śmierć.
davhend -> Duża cześć cywilizowanych ludzi, miałaby spore opory by w takiej sytuacji zabić, oprawić i zjeść zająca, cóż dopiero mówić o człowieku. Co innego zresztą mówić o zjedzeniu mięsa martwego towarzysza niedoli a co innego ubić go i zjeść. Ja widzę granicę. Podobnie jak nie wydaje mi się bym był w stanie zjeść mięso członka rodziny, niezależnie od stanu i chęci przetrwania. Jaka zresztą chęć przetrwania gdy traci się wolę do życia.
Gdyby zaostrzyć sprawę. I przedstawić sytuację w taki sposób. Rozbijacie samolotem na pustkowiu. Ty, Twoja żona i dójka Twoich dzieci. Co robisz by przeżyć? Zakładamy że to normalna kochająca się rodzina a nie Al Budny z rodzinką.
W takiej sytuacji najprawdopodobniej natrętna myśl chodząca po głowie byłaby taka by poświęcić siebie by rodzina mogła przeżyć a nie "hmmm... synek wygląda tak apetycznie....".
Infectious Drakon - gdzieś słyszałem, że;
bez powietrza żyje się 3 minuty
bez wody 3 dni
a bez jedzenia 3 tygodnie
Nie wiem ile w tym prawdy. Wodę łatwiej pozyskać niż jedzenie.
Yancy - rodzina Bundych jada zwykle styropian, bo Peg kupuje w marketach jedynie ubrania (stare wyrzuca jak się pobrudzą, bo nie wie jak działa automat). To tak dla rozluźnienia. Idąc dalej tym tematem. Hm.. Poświęcisz się, czyli popełnisz samobójstwo. Z tym też problem. Jako katolicy wierzymy, że to grzech smiertelny. Dzieci ci nei zabiją, a żona? Jeżeli kocha to też nie. Nawet jeśliby doszło już do śmierci głowy rodziny, to wątpie czy zrozpaczona małżonka, czy tam nastoletnie dzieci byłyby w stanie Cię "wybebeszyć" itd.
@up
Właśnie dlatego to napisałem, a napisałeś na pustkowiu bez jedzenia i wody, więc wody bym nie znalazł.
ja bym zjadl :D tylko krocze bym zostawil i zeby
davhend -> Za daleko odeszliśmy od swoich pierwotnych zwierzęcych instynktów i najprawdopodobniej w podanym przypadku - wszyscy zginęliby po kolei.
Gdy panuje susza, słonie odstraszają swoje młode od ostatnich źródeł wody. Bo to racjonalne. Dorosłe osobniki mają większe szanse na przetrwanie i to one mają większą szansę na przedłużenie gatunku. Ludzie tak nie działają. Chronią dzieci w pierwszej kolejności i nie zjadają się nawzajem. Dlatego nawet w krajach dotkniętych głodem - kanibalizm nie stał się sposobem na życie.
Przypadki kanibalizmu wśród walczących o przetrwanie po wypadkach, najczęściej łączy jedno. Silna osobowość, która jest w stanie przełamać nieprzekraczalną barierę.
Znajomego nie byłbym w stanie.
"Ponieważ jesteś tym, co jesz
A wiecie co to jest
To jest mój członek "
Jasne że bym zjadł, i to ze smakiem
Bear Grylls w którymś odcinku tłumaczył, że można żywić się...ziemią. A ziemia jest wszędzie...
spoiler start
Chodziło chyba o konkretny rodzaj ziemi którym żywili się jacyś tam indianie ale jednak...
spoiler stop
Za pierwszym razem bywa trudno, ale potem już z górki... Polecam dziewczyny 17-21, z uwagi na delikatne mięso, łatwość w polowaniu oraz dużą dostępność.
Pozdrawiam.
Gorzej jakby na to odludzie trafiło się bez towarzyszy i trzeba się było żywić samym sobą. W jednym opowiadaniu Kinga o lekarzu na bezludnej wyspie był taki motyw.
Polecam dziewczyny 17-21, z uwagi na delikatne mięso, łatwość w polowaniu oraz dużą dostępność
Polecam gorąco, Issei Sagawa.
Limbo92 -> A Stachursky żywi się energią słoneczną :)
Jest też koleś co je trawę, torf i poje wodę z torfowiska.
Gorzej jakby na to odludzie trafiło się bez towarzyszy i trzeba się było żywić samym sobą. W jednym opowiadaniu Kinga o lekarzu na bezludnej wyspie był taki motyw.
W którym konkretnie?
Bercik K.--> Szkoła przetrwania (Survivor Type) ze zbioru Szkieletowa załoga
Amputować sobie jakąś część ciała i wszamać, to już w ogóle hardkorowy hardkor.
Ciekawe, czy w Pile kiedyś wykorzystają ten motyw.
nie.
1. To obrzydliwe
2. Jestem wierzący
3. To wbrew człowieczeństwu
Poza tym, wątpię aby ktokolwiek z deklarujących się do zjedzenia człowieka, wiedział co pisze. To jest chore.
weneckie sidła --> Byłbyś w stanie cos jeszcze polecic w tym stylu? Najlepiej od Kinga.
Sorry za ot.
Poza tym, wątpię aby ktokolwiek z deklarujących się do zjedzenia człowieka, wiedział co pisze. To jest chore.
Człowiek, gdy staje przed sytuacją, kiedy waży się jego przetrwanie jest zdolny do rzeczy, o które nigdy wcześniej by siebie nie posądził. Dlatego sądzę, że większość osób, która pisze, że 'nie', wielce by się zdziwiła będąc już w tak tragicznym położeniu. Człowiek to bestia z natury, należy przecież do świata zwierząt.
Poza tym, wątpię aby ktokolwiek z deklarujących się do zjedzenia człowieka, wiedział co pisze. To jest chore.
wolałbyś zdechnąć z głodu bo taka wola najwyższego?
Ja mam lepsze pytanie - czy bylibyście w stanie odrąbać sobie rękę/nogę i zjeść w potrzebie :>
Żeby zjeść człowieka trzeba go najpierw zabić, a ja już do tego nie jestem zdolny.
Bercik K.--> Jeśli chodzi ci o temat kanibalizmu to przede wszystkim "Rytuał" Mastertona, choć ostrzegam że książka obfituje w BARDZO drastyczne i barwne opisy (jak to zazwyczaj u tego autora, ale w Rytuale wzniósł się na wyżyny).
1.jaka jest szansa że kiedyś się wydostanę z tego odludzia, bo jeśli bardzo nikła to jednak wolałbym szybciej niż później zginąć
2. ludzie w afryce czy gdzieś tam pieczoną ziemię wpieprzają, więc c'mon jedzenie zawsze się znajdzie, a że trzeba się namęczyć to już inna sprawa, no chyba że się jest zamkniętym przez jakiegoś psychopatę w jakimś pomieszczeniu, to cóż... wracamy do punktu 1
reasumując, nie
To zależy od sytuacji i położenia. Widzę dwie możliwości, jeżeli nie miałbym możliwości zjedzenia niczego innego a widziałbym "światełko w tunelu" przeżycia, lub gdy z głodu popadłbym w obłęd. Poważnie zastanawiając się to nie jest prosty temat i ciężko mi się odnieść do zachowania w zaistniałej sytuacji. W obecnej chwili nie wyobrażam sobie tego.
W podbramkowych sytuacjach, raczej tak. A tak poza tym to widzę że oglądamy te same programy z dystrybucji cyfrowej, czytaj: Discovery, History...
Dlaczego człowieka nachodzą takie pytanie, skoro może przepsrtykać o kilka kanałów dalej i uzyskać odpowiedź ?
@Nie, na trzy, trzy, dwa, jeden, zjem Cię...
Ale na raz?
Jak sobie teraz o tym pomyślę to robi mi się niedobrze, ale nie wiem jak bym się zachował w ekstremalnej sytuacji.
Moge odpowiedziec za wszystkich : TAK !
I wbrew pozorom niewiele trzeba.
Przyklad z zycia wziety :
Statek, zaloga. Jeden sztorm wystarczyl zeby zaloga czekala az jeden z nich umrze albo z glodu albo samobojstwo zeby go zjesc. Wtedy nie musieli by zabijac. Jednak cud sie stal i do tego nie doszlo a zaloga patrzala na siebie wzajemnie badajac ktory slabszy i pierwszy padnie. Do dzis wszyscy zyja, cos spowodowalo, ze tylko raz oficjalnie zostala powiedziana prawda o sytuacji.
Ogolnie tak, moglbym - ale jakos nie lubie dzieci...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Armin_Meiwes
omomom miam miam dla tych co jeszcze nie czytali miłej lektury
Hajle
Mów za siebie, złotko :)
Aha, czyli jednak trzeba być mistrzem psychoanalizy... okej. ;))
Jak widzisz, cały ten wątek podkreśla w zasadzie, jak silny w ludzkiej naturze jest biologizm, i że wszelką moralność, etykę i wypracowane człowieczeństwo zjada czysty behawioryzm ;>
Ja się generalnie podpisuję pod Twoją opinią - nie wiem, co bym zrobiła /pewnie w dużej mierze zależałoby to od siły mej osobowości, ale w aktualnych warunkach nie mam pojęcia, jaki jest jej poziom/, choć o ile deklarowanie kanibalizmu może być smutne i przykre, tak deklarowanie bohaterstwa jest dziecinnie naiwne.
Za dylemat moralny będzie uchodziło pytanie "czy zabiłbyś swoje dziecko i je zjadł, gdybyś był głodny?"
O, to jest akurat interesujące, ciekawe który instynkt wziąłby górę - instynkt przetrwania w kontekście zachowania gatunku, czy instynkt samozachowawczy. ;>
Snakepit
Ja mam lepsze pytanie - czy bylibyście w stanie odrąbać sobie rękę/nogę i zjeść w potrzebie :>
To nie jest lepsze pytanie - po co mamy jeść własne ręce/nogi, skoro i tak umrzemy z wykrwawienia? :P
Ja najbardziej lubię móżdżki.
Kazdy lubi to, czego mu brak.
Hajle i jego filozoficzna myśl została radośnie olana oraz wyparta z obiegu ... pocieszne to zaiste
Co do tematu : Ciężko jest mi to sobie wyobrazić. Jeśli nie wykończyłby mnie głód to potem wykończyłyby mnie wyrzuty sumienia
Albo zgaga.
Ale przynajmniej "jestes tym, co jesz" mialoby sens. :)
[67] łoł, dać sobie ... i potem pozwolić na... i czytając Star Treka... To rodzi takie myśli "a co jeśli mój sąsiad codziennie zajada się gulaszem z człowieka?" :P
dla mnie mieso to mieso - jezeli bylaby to kwestia przetrwania - nie kombinowalbym za dlugo...
A mamusie tez bys wszamal bez namyslu? :)
W najnowszym Focusie jest interesujący artykuł o takiej tematyce ("Szalupy morderców"), polecam.
Ja uważam, że nie ma nawet co gdybać, bo i tak wiadomo, że każdy ratowałby swoje życie. W sytuacji ekstremalnej w grę nie wchodzi żadne człowieczeństwo i nie mają wpływu żadne cechy charakteru czy też to, do czego ktoś jest zdolny (był zdolny, w normalnym życiu), a do czego nie. Po jakimś czasie w skrajnych warunkach każdy na swój sposób oszaleje i odrzuci jakiekolwiek moralne wartości. Mając do wyboru długą, powolną śmierć z głodu w męczarniach lub pożywienie się mięsem, każdy wybrałby to drugie. Nieważne za jaką cenę, zwierzęcy instynkt przetrwania weźmie górę. A jeśli nie, to ewentualni towarzysze będą szybsi i ktoś nie zdąży nawet przemyśleć sprawy, bo stanie się głównym daniem. :) Dlatego sygnał ratunkowy to Save Our Souls (SOS), a nie Save Our Lifes.
Trochę śmieję się z tych wszystkich, którzy siedząc sobie w ciepłym domu, przed kompem, zarzekają się, że nie ma opcji, nie ma opcji. Albo, że nie widzi jeść uda starej kobiety, hahaha, dobre sobie.
We wspomnianym artykule pojawia się ciekawy etyczny eksperyment filozofa Karneadesa, pozwólcie, że zacytuję:
W morzu jest dwóch rozbitków, na wodzie unosi się deska zdolna unieść ciężar tylko jednego człowieka. Ten, kto ją zdobędzie, ma szansę na doczekanie ratunku. Pierwszy dopływa rozbitek A. Jednak rozbitek B, widząc, że za chwilę utonie, odpycha od deski rozbitka A, który znika pod wodą. Czy rozbitek B jest winien morderstwa, czy był to akt samoobrony?
Jakie jest Wasze zdanie? :)
Smuggler
No po takim towarzyszu M z wybiórczej mógłbym mieć zgagę ... zresztą to ciekawy temat, wart choćby małego eseju " Wpływ przekonań politycznych na smak ludzkiego mięsa "
Kompo - pewnie, że samoobrona. Lepiej on, niż ja. W dodatku nie ma żadnych świadków, ani dowodów, że jestem winny morderstwa.
Zabić w ekstramalnej sytuacji myślę, że byłbym zdolny. Mało jest rzeczy, które przełkąłbym na surowo, a co dopiero ludzką postać. Musiałby być "zrobiony". Ale jak bym zobaczył ludzkie wnętrzności na żywo i poczuł odór, który od nich "wali", to bym zwymiotwał tysiąc razy i jeszcze bardziej się rozchorował, niż zaspokoił głód. Jeśli ktoś by mi podał na gotowo, to juz prędzej.
Kazdy lubi to, czego mu brak.
Ale wolałbym prędzej skonać z głodu niż skonsumować mentalnego bolszewika.
Ze zacytuje Belerta "pierd, pierd". Lubie takich deklarujacych "w obozie koncentracyjnym na pewno oddalbym zycie za innego wieznia" itd. i jestem, ze im ktos glosniej i bunczuczniej deklaruje swe zamiary, tym bardziej zycie je brutalniej weryfikuje. :)
Ale mysle, ze Jaroslaw K. odetchnal z ulga, mimo wszystko.
[56] - ja jestem pewien swojego zdania. Nie chodzi o jakąś 'wyższość', lecz o poczucie człowieczeństwa. Co prawda każdy z nas jest w pewnym stopniu zwierzęciem, lecz niebezpowodu dano nam plakietkę 'człowieka'.
@leem230698 -> nadal to tylko plakietka. Dzisiaj wiele niby ludzkich odruchow mozna zaobserwowac u zwierzat. Zauwaz, ze pomimo, iz jestesmy ludzmi, to jednak nalezymy do Krolestwa Zwierzat i w tak bardzo skrajnych sytuacjach jak podana w [1], zapewne bedziemy zachowywac sie jak zwierzeta, bo w pewnym stopniu na pewnym stopniu na pewno nimi jestesmy.
leem --> Po prostu nie wiesz, o czym piszesz. Nie jestes w stanie sobie wyobrazic okreslonych sytuacji i stanu, w jakim bylby wtedy twoj umysl. Masz po prostu za wygodne zycie, za malo pojecia o swiecie, a moze po prostu jestes za mlody.
glupota byloby za jednym razem...
po pierwsze, zakladajac ze to wyspa bezludna, trzeba zdobyc sol. Soli jest pod dostatkiem w oceanie. Trzeba tylko odparowywac, zeby jej bylo jak najwiecej do konserwacji i suszenia miesa.
sam sie ostatnio bawilem w suszenie i sol i slonce jest naszym sprzymierzencem...
po drugie najlepiej na raty jesc... tak aby sie nie wykrwawil na smierc, a jak najdluzej zyl.
jakos by to bylo... pare tygodni daloby sie wyzyc.
a pytanie jest trudne, bo latwo teraz mowic, ze nie na pewno bym nie zjadl... a jakby przyszlo co do czego to mysle, ze duzo ludzi by to zrobila...
jesli jest podobne do malpiego to na pewno nie jest slone... a przypuszczam ze jest.
No, jest na pewno słone. Spróbujcie possać sobie skórę na ręce. Czuć, że jest słona.
@down o fuj, możliwe... ehh
a jakby przyszlo co do czego to mysle, ze duzo ludzi by to zrobila...
Na pewno zrobiłby to ktoś, kto chwalił się kiedyś że jak widzi krowy pasące się na trawie, to ma ochotę rozszarpać im gardła gołymi rękami i wychłeptać krew, a z reszty zrobić tatar. Ty jesteś bestią w ludzkiej skórze Dessloch i nikomu nie życzę znalezienia się z tobą na bezludnej wyspie.
Z waszych postów wynika, że jak byłbym naprawdę głodny, to bez najmniejszych oporów.
Krewetki jem bez oporu, chociaż wyglądają jak robaki, ale np. żaby już bym nie opitolił. Nie wiem z czego to wynika. Człowieczyny bym też nie ruszył, choć bym miał się zesrać z głodu (podobno jeszcze nikt się z głodu nie zesrał ;)). Tak mi się przynajmniej wydaje - choć w sytuacjach dramatycznych, podobno przełamuje się różne bariery.
Jak by głód przycisnął, to każdy by zjadł, tak to już jest...
nie ma się co oszukiwać, we wojnę ludzie jedli psy, koty, a w getcie to nawet matki dzieci zagryzały, byle tylko coś zjeść, głód zabiera rozum.....
Na pewno zrobiłby to ktoś, kto chwalił się kiedyś że jak widzi krowy pasące się na trawie, to ma ochotę rozszarpać im gardła gołymi rękami i wychłeptać krew, a z reszty zrobić tatar.
on juz ma nawet plan w glowie, tj. jesc na raty, zeby sie szybko nie wykrwalil etc. :>
nawiasem mowiac, nie wiem czy tak kazdy by sie zamienil w kannibala.. przeciez sa ludzie ktorzy umieraja/umierali z glodu (chocby afryka), jakos nie chce mi sie wierzyc ze 1/5 populacji tam to kannibale.
Swoja droga jest takie fajne opowiadanie o kolesiu, przemytniku heroiny, ktory wskutek takich roznych wydarzen trafil na malutka tropikalna wyspe, gdzie nie ma praktycznie NIC do jedzenia i nic do picia. I co robi? Zaczyna sam siebie zjadac - znieczuliwszy sie prochami odcina sobie to troszke nogi to reki i szamie.
Makabryczne ale swietne. :) Nie pamietam tytulu ale pewnie ktos zaraz podrzuci.
smuggler - na pewno bym sobie nic nie amputował, wolę kopnąć w kalendarz. Chyba, że miałbym moooocną motywację do życia. Przy obecnej motywacji miałbym na to wyjebane (soz). Ktoś wyżej pisał o jakimś opowiadaniu Kinga, gdzie lekarzyna tak sobie żył.
smuggler ---> tego typu opowieści jest w bród w Pieśni Lodu i Ognia. Polecam lekturę (choć to fantasy).
[100][101]
Tytuł już był podrzucony, to jest jedno i to samo opowiadanie (lekarz przemycał dragi).
Słyszałem, że Axl Rose kiedyś z nudów zjadł dwóch Żydów i półtorej Polaka. Nie wiem ile w tym prawdy.
weneckie sidła [ gry online level: 5 - Generał ]
a jakby przyszlo co do czego to mysle, ze duzo ludzi by to zrobila...
Na pewno zrobiłby to ktoś, kto chwalił się kiedyś że jak widzi krowy pasące się na trawie, to ma ochotę rozszarpać im gardła gołymi rękami i wychłeptać krew, a z reszty zrobić tatar. Ty jesteś bestią w ludzkiej skórze Dessloch i nikomu nie życzę znalezienia się z tobą na bezludnej wyspie.
chwalil? po prostu lubie wolowine i krwisty stek czy tatar sa bardzo przeze mnie porzadana rzecza....
swoja droga.. niektorzy to pamietliwy sa...
Ciekawe czy po tych 10 latach ktoś z dyskutantów miał okazję sprawdzić tezy w praktyce lub zmienił zdanie? ;)
dopisek - o cholera dałem się złapać na złotą łopatę
jak ten wykopywacz wątków to zrobił? najpierw wykopał, a potem usunął swoje posty ...
Wątek stary, ale się dopisze
Cóz na pewno nie, powiem wiecej jest masa rzeczy, które innym smakuja, a ja bym ich kijem nie tknął i tak kiedys mialem taka sytuacje w której byłem naprawdę baaardzo głodny
O takich rzeczach, myśli się dopiero jak nastąpią. Prawdopodobnie tak, gdyby na świecie nie było juz niczego, albo byłbym zmuszony, tak jak ci, którzy rozbili się w Andach. Dla przetrwania zjemy wszystko. Problem jest taki, że mięso szybko gnije, i to, że raczej ludzkie mięso jest słabej jakości. No come on, większość ludzi ma beznadziejną dietę, i choroby. Kto by takie mięso chciał jeść?;D W sumie zwierzęta też nie jedzą swoich. W sensie nie wszystkie. Też by musiały pewnie jak jest głód. Chociaż głód wśród wielu gatunków już byl nie raz, i nie słyszałem o tym, żeby zjadali swoich. BTW Weganie i zwierzęta wegetariańskie miałyby przerąbane ;D Ale też nie musiałyby o tym myśleć. I lepiej o taki mczymś nie myśleć.
siedzac przed kompem, podjadając czipsy w ciepełku to kazdy mądry ale nie życze nikomu znalezienia sie w takiej sytuacji jak opisana w 1 poście.
zżeralibyscie az by wam sie uszy trzęsły