Resident Evil: Operation Raccoon City nie jest taki straszny
Cieszę się, że ktoś stara się w miarę obiektywnie spojrzeć na tę produkcję. Irytujące jest to dzisiejsze podejście niektórych graczy, którzy tytuły ponadprzeciętne (tylko) traktują jak crapy. Poza tym, trudno mi zrozumieć, że tyle razy trzeba ludziom tłumaczyć, że to spin-off, jeden z wielu i wcale nie stanowi policzka dla fanów serii. Oni już wcześniej dostali mokrą szmatą przy Gun Survivor i ta odsłona jest w porównaniu do tamtej gry jak muśnięcie płatkami tulipanów.
Poza tym, trudno mi zrozumieć, że tyle razy trzeba ludziom tłumaczyć, że to spin-off, jeden z wielu i wcale nie stanowi policzka dla fanów serii. Oni już wcześniej dostali mokrą szmatą przy Gun Survivor i ta odsłona jest w porównaniu do tamtej gry jak muśnięcie płatkami tulipanów.
A co w tym dziwnego, skoro dla wielu współczesnych graczy ta seria zaczęła się na "czwórce", albo i nawet "piątce". Oni nie znają nawet oryginalnej trylogii (którą być może też określiliby mianem crapu) już o takich kwiatkach jak Survivor nie wspominając.
Też prawda. Ale ta nieznajomość nie przeszkadza im w nazywaniu tej odsłony "niszczeniem marki Resident Evil". Zabawne :)
Chciałem napisać tekst o podobnym wydźwięku, ale zrobiłeś to Hed dużo lepiej! :D I przy okazji wielkie dzięki, za wspomnienie o moim tekście. "RE: Operation Raccoon City" mi się podoba i mówiąc szczerze, na tle wielu poprzednich spin-offów, wypada nawet bardzo dobrze. Jesienią wychodzi "Resident Evil 6" więc trochę nie rozumiem narzekania na "psucie serii", skoro Capcom dał wyraźny znak, że działa nad główną linią tytułów i planuje trochę powrócić do mroczniejszych klimatów. Paradoksalnie, ci sami gracze i recenzenci potrafią co roku podniecać się kolejnym "Call of Duty". "RE:OR" uruchamia wspomnienia. Trafienie do lokacji, zbabtcg z części drugiej lub trzeciej (skończonej niegdyś 14 razy na PSX) było bardzo nostalgiczne.