"Aha, zapomniałem najważniejszego. Dokładnie w czasie kiedy Darwin pisał swoje powieści science fiction"
Zapomniałeś także Kidler obdarzyć swojego kreacjonistycznego mitomaństwa, odpowiednimi przymiotnikami. Dopóki Twoje "science fiction", nie przekraczały granic powszechnie uznawanych nauk, czytałem Cię ze względnym rozbawieniem. Zwłaszcza że Twoje wywody są mniej więcej na poziomie Kościoła Scjentystów - choć gorliwość większa.
Twoje zdanie:"I każdy kto uważa, że bajki darwina mają jakiekolwiek zastosowanie w nauce jest niedouczony, kłamcą bądź ignorantem." - to ocena świata i innych, z pozycji niedowartościowanego mitomana. W dodatku wykorzystujesz do tego pozycję wzorcowo wierzącego. Sprytne, lecz nie do przyjęcia - choćby w kontekście tytułu wątku: "Powrót do chrześcijańskiego porządku świata" ;) To co tutaj proponujesz (a raczej wciskasz, wśród inwektyw) niewiele ma wspólnego z duchowym chrześcijańskim porządkiem świata. Jest jego nadużywaniem, Kidler.
"Kupcie sobie nad morzem takie szklane naczynie z piaskiem i wodą, która jak się przewraca do góry nogami to się robią takie ładne warstwy."
A teraz weź sobie kawałek skały i potrząsaj nim tak, żeby się zrobiły warstwy :) Ciekaw jestem czy określenie "bardzo szybko" nadal będzie twoim ulubionym :)
Teoria o tworzeniu warstw geologicznych "bardzo szybko" będzie moją drugą ulubioną po wymarłych grizzly.
A teraz wyjaśnij nam geniuszu jak Mendlowskie prawo dziedziczenia ma się do mutacji genetycznych, które są podstawą ewolucji.
Jest tu jeszcze ktoś, kto się dziwi, że Kidlera wykopali z 4chana?
Jak widać chlanie wódy + psychotropy daje całkiem niezłe efekty :)
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11714544 Już dałem odpowiedź qlowi. Jak byś czytał i rozumiał to co piszę, nie zadawałbyś po kilka razy tego samego pytania. Problem w tym jest taki, że w gdakacie byleby ośmieszyć, a nie rozumiecie tego co się do was mówi czego skutki widać. Skopiję więc:
"Mit o tym, że mutacje są utrwalane są w drodze naturalnej selekcji jest nieprawdziwe. Naturalna selekcja eliminuje nowe cechy powstałe w drodze mutacjy. Ma ona stabilizujący wpływ na żywą materię.
Nasz wywód należy przede wszystkim zacząć od tego co rozumiesz przez ewolucję, bo ja jej nie neguję. W całości. Bez tego porozumienia nasza dyskusja będzie jałowa. Oczywiście wierzę( tfu! akceptuję, bo jest empirycznie udowadnialna naukowo) w mikro ewolucję, ale oczywiście odrzucam makro ewolucję, jakoby materia nieożywiona rodzi materię ożywioną. Przeczy prawu abiogenezy, którą sformuował Ludvic Pasteur. Jak widać ewolucjoniści(makro) są bardzo zacofani. Mam nadzieje, że do nich nie należysz. Ponadto idea, że pierwszy człowiek narodził się z nie człowieka, pierwsze zwierze z nie zwierza, pierwsza ryba, z nie ryby - jest żałośnie śmieszna i opiera się na ciemnogrodzkim zacofaniu darwina. Wtedy nie mieli jeszcze mikroskopow elektronowych, a wiec nie mozna bylo zbadac komorki... "
"Mit o tym, że mutacje są utrwalane są w drodze naturalnej selekcji jest nieprawdziwe." - jakieś dowody naukowe poza bredniami kreacjonistów?
Wiesz co to są mutacje pozytywne i negatywne?
Mutacje negatywne zaiste są eliminowane - ale nie z powodów z jakich byś chciał. Po prostu mutacja negatywna "nie sprawdza" się w danym środowisku i dlatego jest eliminowana. Dobór naturalny. Jeżeli mutacja zwiększa szanse przeżycia jednostki, zwiększa także szanse na jej rozmnożenie i przekazanie mutacji potomstwu.
Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów mutacji pozytywnych jest pewnie plemię żyjące w Afryce. Członkowie tego plemienia są genetycznie uodpornieni na ugryzienia muchy tse-tse. Tak, genetycznie. Naukowcy przebadali ich DNA i okazało się, że dysponują genem odpornościowym, który pojawił się mniej więcej w czasach gdy tereny na których mieszkają zaczęły być terenami lęgowymi/rojeniowymi muchy tse-tse.
To właśnie jest przykład mutacji pozytywnej w dodatku przekazywanej dziedzicznie, o czym można było się przekonać badając inne plemiona z którymi "zabawiali się" lub żenili członkowie tegoż plemienia przekazując gen odporności dzieciom, pomimo, że nie mieszkały one na terenach występowania muchy tse-tse.
Gdyby twoja debilna teoria była prawdą, to to plemię powinno dawno wyginąć jako "naturalnie wyselekcjonowane" z powodu mutacji genetycznej. A tu niespodzianka - naturalna selekcja właśnie spowodowała, że dzięki temu żyją.
Zdajesz sobie sprawę, że w laboratorium zajmującym się makroewolucją już kilkanaście lat temu podczas badań nad "zupą pierwotną" uzyskano na drodze odwzorowania warunków z tamtego okresu proste aminokwasy? A one są właśnie elementem wyjściowym (a raczej przejściowym) pomiędzy materią nieożywioną, a ożywioną?
Ale co ja będę dyskutował z facecikiem, który bredzi jak potłuczony pieprząc o wymarłych grizzly, czy "bardzo szybko" powstających warstwach geologicznych.
"Mutacja nie dodaje nowej informacji, a jedynie zamienia już istniejącą. " - gówno prawda. MOŻE zamienić, ale MOŻE też stworzyć nowy gen. Weź się za książki, niedouku.
"Drzewo nie mogło czekać miliardy lat, aż zostanie przysypane, bo by zbutwiało wcześniej." - to jest DOWÓD? Ty naprawdę jesteś jakiś niedorozwinięty. Powtórzę - weź się za książki, niedouku.
Nie masz bladego pojęcia o czym piszesz.
Łeb se napromieniuj, może dzięki pozytywnej mutacji zrozumiesz co do ciebie mówię. Mutacja nie dodaje nowej informacji, a jedynie zamienia już istniejącą.
Drzewo nie mogło czekać miliardy lat, aż zostanie przysypane, bo by zbutwiało wcześniej. Takich dowodów przeciwko ewolucji jest mnóstwo. --->
http://www.youtube.com/watch?v=OzmOu1YdFkg
Dr Jonathan Sarfati - genialny kreacjonista, autor wielu książek. W jednej rozprawia się z kłamstwami dawkinsa. Sarfati poza olbrzymią wiedzą, posiada niezwykły dar. Jest geniuszem, bo potrafi z zamkniętymi oczami rozgrywać partie szachowe z ponad 30 ludźmi. Jest czempionem w szachach. Polecam zapoznać się z tym gościem, a także przeczytać jego książki.
Poczytaj trochę na temat mutacji genetycznych. Materiał z liceum. Może zrozumiesz. Jak chcesz, to trudniejsze słowa ci wytłumaczę.
http://www.bryk.pl/teksty/liceum/biologia/genetyka/1000897-mutacje_genetyczne.html
"autor wielu książek" - pięciu? A nie, sześciu, bo jedna jest w dwóch tomach.
Nie cytuj mi bryka, chodziłem do liceum, tylko że ja potrafię myśleć i przetwarzać informację, a nie tępo akceptować wszystko co mi podają. Wiele rzeczy czego was uczą to są najzwyklejsze kłamstwa. Ale ty tego nie potrafisz zaakceptować, bo to oznaczałoby logiczne myślenie, a nie powielanie schematów myślowych.
Nie cytuję ci bryka, niedouku. Uzupełniam twoją wiedzę. Bo najwyraźniej nie masz pojęcia o genetyce. Żadnego.
Już pierwsze zdanie tego "geniusza" jest kłamstwem. "Czy nasze DNA pokazuje, że pochodzimy od małpy?"
Nie pochodzimy od małpy tumanie. Mamy wspólnego przodka, a to jest OLBRZYMIA różnica.
Poza tym w twoim śmiesznym filmiku dokładnie powiela bzdety, które mają być "dowodem" przeciwko ewolucji. To tak a propos bezmyślnego powielania schematów myślowych.
A ja z wielka przyjemnoscia czytam posty Kidlera.
Naprawde.
Co prawda traktujac je jako kabaret, no ale.
Hellmaker oczekuję oficjalnych przeprosin za mówienie kłamstw i publicznego obrażania mojej osoby.
Nie pochodzimy od małpy tumanie. Mamy wspólnego przodka, a to jest OLBRZYMIA różnica.
No. I nawet mogę ci powiedzieć jak się nazywał. Adam i Ewa. Albo mitochondrialna Ewa.
Wiele rzeczy czego was uczą to są najzwyklejsze kłamstwa
O :) Widzę, że nawet się odwołałeś to lekcji religii w szkole :) I do bzdur głoszonych przez księży.
Szkoda Twojego wysiłku, Hellmaker ;) Daj mu po prostu wykaz tych tytułów ;)
http://www.jodkowski.pl/kk/index.html
Niech przeczyta i podyskutuje z nimi ;)
mitochondrialna Ewa.
To panienskie nazwisko?
'' I do bzdur głoszonych przez księży''
tak najłatwiej tomazzi
dodaj bzdury głoszone przez nauczycieli , rodziców , bzdury w przepisach , nakazach , zakazach i jeszcze bzdury dyktowane przez własne sumienie, które gdy babince wypada dycha z kieszeni nakazuje ją podnieść i zwrócić staruszce
to możesz robić albo zawołać pierdolę, nie robię!
lekcji, roboty, nie podcieram dupska, na złość nikomu i każdemu ;->
TWÓJ WYBÓR
ale daj też wybierać innym, tym bardziej w sprawach WIARY , nawet jak argumentacja powoduje ból przepony
a tak w ogóle to kiedys ''połowa'' forum tańczyła jak przygrywał i przewidywał Attyla w swoich tematach , teraz prowokacje zmierzające do jakiejkolwiek rozmowy w temacie (nawet głupiej) mają nową modą gwiazdkę , tylko balet i widownia ta sama
Beze mnie. Ja juz z czipsami i piwem tu zagladam.
Ward - parafrazując słowa jednego z księży: jeżeli tak jest najłatwiej, to wiedz, że coś się dzieje ;)
Kidler, a ty w ogóle wiesz co to jest "mitochondrialna Ewa"? Czy tylko gdzieś to usłyszałeś i próbujesz błysnąć wiedzą? Zdajesz sobie sprawę, że właśnie ona jest jednym z dowodów na ewolucję darwinowską i dobór naturalny?
Zdajesz sobie sprawę z tego, niedouku, że mitochondrialna Ewa jest znacznie, ale to znacznie młodsza od wspólnego z małpami przodka, o którym piszę? O jakieś kilkadziesiąt, jak nie kilkaset milionów lat? Won do książek, a nie bawienia się modelami łodzi podwodnych.
Ja tez oczekuję przeprosin za publiczne obrażanie mnie i mówienie kłamstw.
Attylo - mało widać wiesz o Trockim. Nie jest moim idolem, uprzedzając możliwe insynuacje. Od pierwszego spotkania w Wiedniu, poprzez okres rewolucji do wygnania - Trocki uważał Stalina za szkodnika i nieraz dawał temu wyraz. Jakiekolwiek wyniesienia, które były udziałem tego drugiego prędzej przypisać można by w początkowej fazie Leninowi.
Skojarzenie to przyszło mi do głowy z jednego powodu - obaj ci panowie, jak i ty, a już nie wspomnę o Kidelrze, to ten sam tym fanatyków, od których ustrzeż nas panie. Ludzi niebezpiecznych przede wszystkim z jednego powodu, wydaje im się, że ich wizja świata jest tak idealna, że można by ją narzucić siłą w imieniu ogólnie pojętego dobra. Oni myśleli, że ludzie nie widzą tej oczywistości z powodu głupoty lub stania po drugiej stronie barykady w kwestiach społeczno-majątkowych, wam wydaje się, że ludzie są zaślepieni przez jakiegoś "szatana". Obie te postawy były by śmieszne, gdyby nie udowodniono już, że są niebezpieczne. Zakres dialektyki jakiego używasz wobec mnie w dyskusji, spójrzmy na punkt o Krawczuku sprawia, że nie tyle odnosisz w niej sukcesy i wytrącasz mi broń z ręki, co używając kidlerowych przenośni trzęsiesz tak długo pudełkiem z piaskiem, aż od jego grzechotu boli mnie głowa. Znużony, niezrozumiany, posądzany ciągle o cechy i sympatie jakich nie posiadam - poddaję się. Jak wspomniał mi Złoty Smok - jesteś pewnie ciekawym towarzyszem dyskusji i interesującą osobowością, do której w osobistych kontaktach można czuć sympatię i szacunek, ale nie mamy prawie żadnych platform by na tym forum się dogadać. I moja rada - zwalczaj kidlerstwo dla dobra swoich przekonań - jak to się skończyło w wypadku obu wspomnianych panów pewnie wiesz. Sądzę, że Stalin mimo wszystko zachował więcej zdrowego umysłu w porównaniu z Kidlerem i w pewnym wszechświecie ten mógłby skazać cię kiedyś za herezję.
Pan Cię nie ustrzeże od fanatyków Maziu, Pan tu nie zagląda. Przecież gdyby to przeczytał, to zabiłby nas Jego śmiech.
A niby po co zeslal tu Kidlera?
Jako że to Pan stworzył Szatana, tak tedy i Szatanowi należy się szacunek. Nie wiadomo czy stworzył go na obraz i podobieństwo swoje i w jakim celu, ale niezbadane są boskie ścieżki i zamysły.
Stworzył też małpy i ich przodków i na dodatek miał fantazję uczynić ich również naszymi przodkami. Jakaż to bezczelność ze strony Kidlera powątpiewać w słuszność Jego zamysłów. Patrzcie no, oto ten co wie lepiej od Pana a imię jego KIDLER.
"A niby po co zeslal tu Kidlera?"
Coś jest na rzeczy ;) Chyba po to żeby mi humor poprawić ;)
@Kidler -> "antykoscielni"* sa z Ciebie dumni - nikt nie umie zniechecac do religii tak jak ty! Powinienes gdzies tego nauczac.
Moze Bog ma w zachowaniu takich jak ty jakis cel? Scisk w Niebie sie pojawia i dlatego tak skrzetnie odstraszasz od religii swoimi bzdurnymi wywodami?
*nie mylic z ateistami
Wybacz, że skieruję post bezpośrednio do ciebie Miczkus, ale jego forma będzie miała charakter oświadczenia:
Wydaje mi się, że staje się popularne mniemanie jakobym był antyklerykałem, a moje wpisy miały charakter walki z Kościołem Katolickim. Jest to założenie błędne. Nie jestem zainteresowany walką z żadnym przeciwnikiem w obronie jakiejkolwiek ideologii trudno mi bowiem jednoznacznie zająć stanowisko, u podstaw którego stałaby ugruntowana postawa nadająca do tego prawo. Jestem na etapie krystalizowania własnego światopoglądu i im dalej sięgam w głąb źródeł, które miały podeprzeć istniejące przekonania, tym mocniej widzę braki wiedzy, które uniemożliwiają mi rzeczowe, oparte na jednoznacznych faktach sformułowanie poglądów. Z prostego odrzucenia religii jako przejawu braku wiary, drogą pełnej niechęci do jej przedstawicieli, oraz wiary we własną nieomylność, ewoluuję w kierunku wyciszania i tonowania wypowiedzi, ze względu na ogrom własnych braków jaki stopniowo do mnie dochodzi. W tych warunkach prowadzenie ideologicznej krucjaty zakrawa na intelektualne samobójstwo.
Nie zmienia to podstawowego aspektu mojego problemu - istnienie religii postrzegam jako atawizm, niemniej jednak jej nierozerwalność z kulturą, historią oraz niejasne obawy o przyszłość cywilizacji w świecie, w którym nie umiem znaleźć alternatywy dla jej zastąpienia sprawiają, że o jakiejkolwiek walce nie może być mowy. Moja niechęć do krzewienia wiary nie ogranicza się wcale do chrześcijaństwa, wszelkie formy nawracania powodują automatyczny sprzeciw. Niniejszym więc moje dyskusje w Internecie ograniczają się, jeśli byś umiał to zauważyć, do dwóch aspektów w kwestiach religii - stanowienia przeciwwagi w skrajnych wypadkach ewangelizacji - ciągle uważam, że religia w formie polskiego katolicyzmu stanowi agresywny przykład pasożytnictwa zamiast symbiozy, oraz polemiki w interesujących mnie kwestiach około religijnych, celem znalezienia podstaw do dalszej pracy nad sobą.
Mam więcej czasu do poświęcenia dla siebie, gdyż zmieniłem znacznie tryb życia oraz jego priorytety. Proszę więc, jeśli nie masz jakichś twardych dowodów poza emocjonalną oceną, o powstrzymanie się od ironicznych komentarzy, jeśli w ich poparciu nie stawiasz nic więcej jak tylko wątpliwy dla mnie autorytet. Pragnę również zauważyć, że dyskusje na forach internetowych samoistnie sprowadzają się do podziału na prawi- i lewicowców, ateistów i religijnych, i większość ich użytkowników w tendencji do upraszczania, która ułatwia im pojęcie świata automatycznie klasyfikuje rozmówców do jakiejś przynależnej grupy. W moim wypadku większość tych prób jest o tyle błędna, że sam nie wiem do jakiej szufladki najbardziej pasuję. Dlatego też nie biorę zbyt często udziału w dyskusjach politycznych, a tak często widać mnie w tych o religii. Jeśli bowiem mogę coś o sobie powiedzieć to fakt, że nie zostałem obdarzony "łaską wiary". Co nie zmienia tego co napisałem wyżej.
@Maziomir -> ok. Kwestia jest jednak taka, ze nie zamierzalem ironizowac twoich priorytetow(ani niczyich) ani nasmiewac sie z nich. Chcialem tylko w pewien sposob wysmiac zachowanie Kidlera, bo zauwaz - nie zacheca ono nijak do interesowania sie katolicyzmem czy jako takim chrzescijanstwem. Przynajmniej mnie.
Jesli jakkolwiek poczules sie urazony moim postem - najszczersze przeprosiny, bo nie z Ciebie sie nasmiewam; ba - szanuje twoje stanowisko, a i w pewnym stopniu sie z nim zgadzam i popieram.
Wybacz Mazio że wtrącę.. Biorąc pod uwagę Twój wiek oraz doświadczenie - jak dla mnie już dysponujesz znakomitymi podstawami do oceniania nie tylko ludzkich środowisk ale także ich priorytetów. Nawet jeżeli będą w części intuicyjne, to nie znaczy że będą błędne. ;) Dysponując dzisiejszą bazą informacyjną wypełnianie luk w przemyśleniach osobistych to tylko kwestia podejścia oraz cierpliwości. I dystansu. Wchodzenie tu, czy tam, w dyskusyjne rezonanse poznawcze - grozi ..hmm, pewnymi osobistymi "zranieniami" - tym dotkliwszymi, im "świeższe" są te nasze "nowe podejścia".
Stąd będzie dobrze jeżeli (w formie) owych dyskusji zwrócisz uwagę na intencje oraz zamiary swoich ewentualnych rozmówców. Często znajdziesz to co Ci potrzebne "między wierszami", ich postów i nie zawsze będzie to skierowane przeciwko Tobie ;)
To bardzo prosta i stara zasada, Maziomirze ;) ..Obowiązuje także w realu. Mówiąc czy pisząc stwarzamy także informację o sobie - zawsze większą niż nam się wydaje.
Najśmieszniejsze w bełkocie religijnych fanatyków jest to, że jeśli faktycznie jakimś cudem rzeczywistość jest tak przejebana, że akurat chrześcijański bóg istnieje wraz ze swoimi prawidłami, piekłem i niebem, to po śmierci te kmioty będą się smażyć w kotłach obok nas za swe bluźnierstwa i nienawiść wobec bliźnich odmiennego zdania. :)
I jeszcze beda wrzeszczec "ale za co?! Boze, jakis ty niedobry i niesprawiedliwy!"
Maziomir [ gry online level: 19 - Yeti ]
Attylo - mało widać wiesz o Trockim. Nie jest moim idolem, uprzedzając możliwe insynuacje.
Ano mało. Nie interesuję się ludźmi tylko bredniami, jaki wygadują. Tym samym Trockiego nie znam ale jego wkład w komunizm znam.
A co do insynuacji, to nie miałem takich planów.
Na razie :p
Od pierwszego spotkania w Wiedniu, poprzez okres rewolucji do wygnania - Trocki uważał Stalina za szkodnika i nieraz dawał temu wyraz. Jakiekolwiek wyniesienia, które były udziałem tego drugiego prędzej przypisać można by w początkowej fazie Leninowi.
To możliwe. Tyle, że ja nadal nie wiem co to ma dorzeczy. Kto w tej figurze retorycznej ma być Trockim a kto Stalinem i jak można porównywać dwóch pajaców, którzy roili sobie raj na ziemi do dwóch chrześcijan?
Że pojawia sią tu od czasu do czasu jakiś zdeklarowany ateista i opowiada bzdury o "zniechęcaniu" do chrześcijaństwa? Religia to nie towar w supermarkecie i reklama jej nie jest potrzebna. Religia potrzebuje świadectwa odwagi a to Kidler daje. Przede wszystkim jako scjentyści nie jesteście w stanie zrozumieć tego prostego faktu, że są ludzie, którzy nie fetyszyzują fenomenów. Że są ludzie, których po prostu nie interesuje ile kilometrów jest z Sienciaszki do Księżyca albo jaki kolor miały ciuchy, jaki nosił św. Paweł. Nas interesuje to, co mówił św. Paweł a nie jak się ubierał. To drugie pasjonujące zagadnienie zostawiamy tym, którzy uwielbiają uganiać się za końcem własnego ogona.
Kidler po prostu pokazuje wam absurdalność waszej postawy. Postawy, która jest absolutnie pusta. Bo przecież żaden z was - scjentystów - nie jest chyba paleontologiem i nie poszukuje kości martwych stworzeń. Nie dokonuje też kolejnych wnioskowań indukcyjnych, który to sposób - jak powszechnie wiadomo - nie należy do wiarygodnych metod weryfikacji fenomenów.
Skojarzenie to przyszło mi do głowy z jednego powodu - obaj ci panowie, jak i ty, a już nie wspomnę o Kidelrze, to ten sam tym fanatyków, od których ustrzeż nas panie.
Bardzo mocny argument. I skłania do bardzo rzeczowych odpowiedzi w rodzaju "sam jesteś ślepym fanatykiem". A mogę coś takiego powiedzieć, bo przecież mimo podania setek mocnych argumentów nadal obstajesz przy swoim. Jesteś zatem ślepy i głuchy na argumenty, w związku z czym jesteś zajadłym i wściekłym fanatykiem. Teraz możesz powtórzyć ten swój "argument" a ja powtórzę to, co wyżej a obaj zaczniemy prześcigać się w ilości i mocy kolejnych epitetów.
Zatem daj sobie spokój z tym pustosłowiem. Jeżeli masz coś do powiedzenia, to powiedz to wreszcie a jeżeli nie, to zamilknij.
Kidler
Daj sobie spokój. Wittgenstein twierdził, że u źródeł każdego "poglądu" znajduje się akt zawierzenia. Ci ludzie wierzą w ewolucję, bo nauczono ich tego już w podstawówce. Żadnego z nich nie przekona to, że Ewolucja nie została "odkryta" metodami naukowymi a zwyczajnie za pomocą wnioskowania z podobieństwa "od szczegółu do ogółu". Indukcja zaś nie należy do arsenału "metod naukowych" jako, że jest po prost mało wiarygodna a w odniesieniu do przeszłości nie istnieją metody bardziej wiarygodne.
Niby proste - prawda? A mimo to żaden z nich nie ugnie się choćby na milimetr. Dlaczego? Ano dlatego, że ich wizja świata jest scjentystyczna, więc taka, w której nie ma miejsca dla Boga. Dlatego nic - nawet najbardziej oczywiste z naszego punktu widzenia argumenty do nich nie przemówią, bo brak im aktu zawierzenia. Dlatego twoje argumenty zawsze będą natrafiały na betonowy mur braku woli choćby zastanowienia i będą wyłącznie rodziły epitety jak ten, którym zaszczycił mnie Maziomir. Ich postawa jest jałowa - co wyjaśniłem powyżej ale twoje próby także są skazane na niepowodzenie.
Zresztą co to ma za znaczenie w jaki sposób zostaliśmy stworzeni?
Bylem kiedyś zapalonym modelarzem. Robiłem latające cudeńka ale żadnego z nich nie zrobiłem przez hokus pokus ale przez dziesiątki i setki godzin żmudnej pracy w modelarni. Czy to, że nie zbudowałem ich za pomocą czarów a za pomocą wysiłku woli i intelektu odbierało mi prawo do stwierdzenia: "oto moje dzieło!"? Nie. Dokładnie to samo mamy i tutaj. Oni nie widzą w świecie miejsca dla Boga, bo ktoś wyłupił im oczy, którymi mogli zobaczyć Boga, obciął uszy, którymi mogli o Nim usłyszeć i wyrwał język, którym mogli o Niego zapytać.
"Ci ludzie wierzą w ewolucję" Jak zwykle fałsz, Attylo - nie ma wiary w ewolucję. Jest natomiast wiara w kreacjonizm lub inaczej rzecz ujmując - w kreacjonizmie być musi ;)
Attyla - nikt z nas nie "fetyszyzuje" nauki i prędzej można to powiedzieć o was i religii. Żyć możecie bez wiedzy o świecie, ale bez boga - już nie. Gdyby istniał codzienną modlitwą zadręczacie go swoimi prośbami od zdrowia babci, przez pokój na świecie, po prośby aby tych przebrzydłych "scjentystów" spotkało olśnienie i by ich nawrócił. Ja się pytam - po co? Po co podbijaliście świat ogniem i mieczem? Po co mordowaliście, oszukiwaliście, kradliście i niszczyliście? Żeby takich jak ja nawrócić dla ich dobra? To jest chore i stąd skojarzenie z fanatykami rewolucji - jednym o bardzo sprawnym umyśle, drugim o silnej woli. Nie potrzebujemy wiedzy o odległości do Księżyca, ale każdy z nas przenosi jej część w sobie wypełniając codzienne obowiązki i to ona popycha ten świat do przodu. Wszyscy razem jesteśmy chodzącą encyklopedią wiedzy i jej umniejszanie to jak tęsknota za zastawionym krzakiem ostrokrzewu wejściem do jaskini w wietrzną noc - ciągnie chłodem. Człowiek nie po to gromadzi umiejętności i poszerza wiedzę, aby się z tego cieszyć, a w celach praktycznych. Mogę mieć jej jedynie fragmencik, ale nie znaczy to, że inne rzeczy przyjmuję na wiarę, znając bowiem mój odcinek wiem, że za nauką stoi system, w którym teorie i doświadczenie budują kompleksowy zapis zrozumienia otaczającego mnie świata i procesów w nim zachodzących, nie opartej na wierze. Łatwiej więc obdarzyć mi kredytem zaufania Darwina niż Biblię.
Dopóki czcisz swojego boga-darwina w swoim domu, na własnym ołtarzyku, siedzisz cicho, nie narzucasz innym swojej religii, nie próbujesz nawracać innych na swoją religię, to w porządku. Jeśli kradniesz pieniądze podatników, by nauczać waszej religii w szkołach, to przybieram szaty wojującego Katolika, ponieważ mam obowiązek bronienia swojej wiary. Jeśli dwie Absolutne religie się spotykają na tym samym terenie, będą oddziaływać na siebie antagonistycznie, dopóki jedna się nie podda. Tak więc do końca życia będziemy się zwalczać, jednak ja śmierci się nie boję, a swoje życie ziemskie traktuję jako jednodniową pielgrzymkę. Ba, nawet nie mogę się doczekać aż wybije mój czas, bo moja cierpliwość znoszenia znoszenia ziemskiej głupoty jest na wyczerpaniu.
Zresztą co to ma za znaczenie w jaki sposób zostaliśmy stworzeni?
Cholernie duże. Bez prawidłowego zrozumienia Księgi Rodzaju, nie zrozumie się czym jest grzech. Bez zrozumienia grzechu, nie można zrozumieć dobrowolnego ofiarowania się Boga na poćwiartowanie. Bez tego nie można zrozumieć podstawowego przekazu ewangelii, a tym samym nie jesteś w stanie otworzyć się na zbawczą miłość Chrystusa. To, że "nie mają oczu, które widzą", zdaję sobie sprawę, dlatego we wstępie napisałem, że z wymienionymi przeze mnie osobami nie należy rozmawiać. Ja jedynie bronię innych przed ich kłamstwami, to samo zresztą co ty. Ich wybór to świadome odrzucenie Słowa Bożego, a siłą przymusić nie możemy.
O wiele bardziej racjonalna jest wiara w potwora spaghetti niż w religię-ewolucjonizm. Potwór przynajmniej posiada inteligencję i może przekazać duchową informację, która sprawiła, że wszechświat zaistniał. Gdyby zapłacono mi miliard dolarów by nauczać ewolucji w szkołach, to odrzuciłbym propozycję, gdyż, jako katolik - nie mogę kłamać, ponieważ jest to ciężki grzech śmiertelny. Założenia ewolucji wykluczają jakąkolwiek inteligencję, a więc badając skały na której wyryto podobizny amerykańskich prezydentów, muszę zakładać, że można to wytłumaczyć w obrębie praw fizycznych. Jako archeolog, wykopując jakieś przedmioty z ziemi , bądź znajdując informację zawartą w hieroglifach, będąc konsekwentnym ewolucjonistą muszę zakładać, że można to wytłumaczyć przez proste działania erozyjne. Znajdując informację w kodzie programowym muszę zakładać, że da się to wyjaśnić procesami materialnymi. Znajdując informację w dna także muszę zakładać, że można to wytłumaczyć w obrębie działań fizycznych i muszę wykluczać inteligencję. Gdyby ewolucjonista został stworzony 6 dnia, musiałby zakładać, że wszechświat ma miliardy lat, ponieważ jego religia i drugie przykazanie wyklucza inteligencję, a akceptuje wyłącznie proste procesy fizyczne, które tłumaczą całą rzeczywistość.
Nasz mózg wyszukuje inteligencję według algorytmu: bada złożoność danego przedmiotu, ocenia nieprawdopodobieństwo powstania samoczynnie tego przedmiotu, po czym wyszukuje możliwych projektantów. Mając samochód przed sobą oceniam, że został zaprojektowany, ponieważ wiem, że takie przedmioty wytwarza człowiek. Mając człowieka przed sobą, który jest o wiele bardziej zaawansowany niż wszystko co kiedykolwiek zostało zaprojektowane, nie potrafię z początku znaleźć projektanta, ponieważ nigdy nie widziałem jak ktoś projektuje i stwarza człowieka. Dlatego naturalne jest początkowe akceptowanie Boga i tylko przez własne błędy i grzechy nie potrafi się dostrzec działania Bożego w przyrodzie, ponieważ o projektancie nie wie się nic. Im więcej wiesz o Bogu i działa w tobie Duch Święty przekazując ci informację do twego ciała, tym więcej twój mózg znajduje bez problemu projektanta badając przyrodę. Dlatego ty i ja tak się irytujemy, bo nasz mózg widzi coś czego nie widzą oni. Dla nas, a przynajmniej dla mnie, ewolucjonista próbujący wytłumaczyć powstanie człowieka przez dobór naturalny, jest tak samo debilny jak powstawanie ferrarri z malutkiej dętki do opony i dobór naturalny metalu i gumu. (baj de łej, skąd wzięła się dętka?)
Wiadomym jest, że jeżeli człowiek wykluczy sferę duchową, a pozostawi sobie tylko psychiczną i materialną to w porównaniu do innych będzie prezentował gorszy poziom intelektualny i zawsze będzie w tyle. Z tym jest jak z gumką recepturką. Jeśli wystrzelisz normalnie, większa część sił zostanie pochłonięta przez lotne turbulencje. Jeżeli naciągniesz jedną stronę bardziej niż drugą, poleci dużo dalej. Tak samo jest z nami. Ta naciągnięta strona reprezentuje ducha, druga zaś ciało. Ci, którzy poświęcają zbyt dużo uwagi swej cielesności nie zachodzą daleko i upadają przy najbliższym dole, doprowadzając do rozwodów, zabójstw czy innych tragedii. Duch prowadzi ciało.
Dopóki czcisz swojego boga-darwina w swoim domu, na własnym ołtarzyku, siedzisz cicho, nie narzucasz innym swojej religii, nie próbujesz nawracać innych na swoją religię, to w porządku. Jeśli kradniesz pieniądze podatników, by nauczać waszej religii w szkołach, to przybieram szaty wojującego Katolika, ponieważ mam obowiązek bronienia swojej wiary
Ok, w tym momencie jestem na 100% pewny, że gościu tylko udaje. Nikt, dosłownie nikt, niezależnie od poglądów (nawet kompletni fanatycy) nie może być AŻ TAK głupi i zaślepiony...
Dlatego naturalne jest początkowe akceptowanie Boga i tylko przez własne błędy i grzechy nie potrafi się dostrzec działania Bożego w przyrodzie
Naturalne oczywiście tylko wśród tych, którym od małego dziecka tłumaczy się jak to wszystko zostało magicznie stworzone przez Boga, prawda?
Wiadomym jest, że jeżeli człowiek wykluczy sferę duchową, a pozostawi sobie tylko psychiczną i materialną to w porównaniu do innych będzie prezentował gorszy poziom intelektualny i zawsze będzie w tyle.
Wiadomym jest, że jeżeli człowiek nie wykluczy sfery duchowej i nie skupi się na psychicznej i materialnej, to w porównaniu do innych będzie prezentował gorszy poziom intelektualny i zawsze będzie w tyle bo będzie marnował swój czas i energię na coś co najprawdopodobniej nie istnieje.
Kidler co niektórzy sa tak zaslepieni darwinizmem ze nie dopuszaja ze to tylko teoria, w ktorej wiecej dziur niz w polskich drogach
Powinniśmy się cieszyć, że Kidler nie urodził się w kraju muzułmańskim, bo już by siedział w auli jakiejś uczelni propagującej darwinowskie teorie, owinięty pasem z materiałami wybuchowymi w radosnym oczekiwaniu na spotkanie z Bogiem i 72-oma zakonnicami-dziewicami.
"a swoje życie ziemskie traktuję jako jednodniową pielgrzymkę. Ba, nawet nie mogę się doczekać aż wybije mój czas, bo moja cierpliwość znoszenia znoszenia ziemskiej głupoty jest na wyczerpaniu." - przecież to jak deklaracja jakiegoś popierdoleńca-samobójcy, który ma zamiar wysadzić się w autobusie czy na lotnisku.
I człowiek (o'rly?) wrzucający takie deklaracje na forum publicznym śmie innych nazywać niebezpiecznymi?
Czy już powinniśmy się bać psychola, czy to tylko następny ciąg alkoholowy Kidlera?
Już nie mówiąc o bredniach z ferrari, bo już dawno udowodnił, ze nie ma pojęcia o genetyce i ewolucji, a tylko bezmyślnie powtarza brednie różnych "autorytetów".
shadovar ---> w kreacjonizmie zaś nie ma dziur, bo to czego nie wiecie, wypełniacie dogmatami i wiarą.
to samo moge powiedziec o darwinistach to czego nie wiedza zapelniaja wiara i domyslami o ufoludkach
Tylko, że darwiniści luki w wiedzy starają się zapełniać każdego dnia, a kreacjonistom wystarcza "Bóg tak chciał" i przechodzą nad tym do porządku dziennego.
Gdyby tacy rządzili światem od początków ludzkości, to jeszcze byśmy nie zeszli z drzewa, bo skoro na nich siedzimy, to znaczy, że taki był zamysł Boga i nie wolno w to ingerować bo narusza się tym boski porządek świata.
Maziomir [ gry online level: 19 - Yeti ]
Attyla - nikt z nas nie "fetyszyzuje" nauki i prędzej można to powiedzieć o was i religii. Żyć możecie bez wiedzy o świecie, ale bez boga - już nie.
1. Nie widzę powodu, bym miał stawiać tezę o dwóch światach: boskim i materialnym. Jest jeden świat, tak jak jest jeden Bóg. jedyna różnica między nami polega na tym, że ja arbitralnie nie odrzucam planów innych niż materialny.
2. Katolik przede wszystkim poszukuje prawdy. Nie ma zatem powodu, by nie wiedział o otaczającym świecie. Założenie to jest z gruntu absurdalne. Katolik interesuje się światem całym. Dotyczy to zarówno planu materialnego, jak i duchowego. I znowu różnica polega wyłącznie na tym, że katolik nie zakłada świata, w którym nie ma miejsca dla Boga. Druga różnica jest trudniejsza do opisania. Można tu powiedzieć, że odrzucając obecność Boga, bo nie mieściło się to w estetycznych kryteriach szaleńca Comte'a, rzeczywistość materialna musiała uzyskać wymiar totalny. Tym samym założenie wyłącznej materialności świata uczyniło z materii fetysz pozbawiony jakiejkolwiek treści i tym samym założenie wyłącznej materialności musiało w końcu doprowadzić do zakwestionowania zarówno podmiotu badającego, jak i przedmiotu badania, więc świata w ogóle.
Ja się pytam - po co? Po co podbijaliście świat ogniem i mieczem? Po co mordowaliście, oszukiwaliście, kradliście i niszczyliście?
Co to za idiotyczne założenie, w ramach którego wraz z uzyskaniem sakramentu chrztu człowiek miałby stać się bogiem? Człowiek jest istotą z natury dobrą ale posiadającą skłonność do zła. Do tego człowiek jest istotą posiadającą wolną wolę, więc coś, co pozwala na czynienie zła. Tym samym stawiając ten niedorzeczne zarzuty żądasz, by chrzest pozbawiał człowieka jego człowieczej natury, więc zdolności grzeszenia. owszem - grzech jest złem i należy go zwalczać ale jak zwalczać coś, co nie istnieje (a przyjęcie tego kretyńskiego zarzutu jako posiadającego jakąkolwiek treść zarzut należy sformułować tak, że człowiek ochrzczony powinien przestać posiadać zdolność czynienia zła, więc powinien utracić wolną wolę)?
Chrześcijanie są ludźmi i jako ludzie popełniali, popełniają i będą popełniali grzechy. Choćby nieświadomie ale będą.
Poza tym widzę w tym chorobliwą wolę przerzucenia winy za całe zło świata z państwa na Kościół. To zaś jest wola tak absurdalna, że wypada tylko bezradnie ręce rozłożyć. Twoja fanatyczna nienawiść do Kościoła objawiła się w tym zarzucie w całej swojej rozciągłości. Tu nie ma znaczenia sens, racjonalizm czy choćby zdrowy rozsądek. Tu działa już wyłącznie czysta, niezmącona myślą nienawiść. jak u tych pijanych bałwanów, którzy na Krakowskim sikali do zniczy.
Dodać tu należy także jeszcze jedno. Ten zarzut jest kłamstwem w tym sensie, że stara się zasłonić niebotyczne zbrodnie popełnione przez ludzi, którzy w przekonaniu o własnej boskości ważyli się tworzyć nowe kategorie dobra i zła. Jedno jest pewne. Gdyby zebrać całe zło wyrządzone w dziejach przez chrześcijan, to nie byłby to nawet ułamek ułamka procenta zbrodni dokonanych dzięki działaniu tak, jakby Boga nie było.
Nie potrzebujemy wiedzy o odległości do Księżyca, ale każdy z nas przenosi jej część w sobie wypełniając codzienne obowiązki i to ona popycha ten świat do przodu.
Tak popycha nas także ku obozom koncentracyjnym, mordowaniu ludzi dla części zamiennych, ku bombom atomowym, broni biologicznej i chemicznej, truciznom, eugenice itp itd. Postęp techniczny nie jest kategorią moralną i bezmyślna pogoń za nowym nie może zastąpić sumienia. Sumienie zaś pozbawione Boga nie ma racji bytu. Tak jak bez Boga nie da się utrzymać tezy o wyjątkowości człowieka, wiary w to, że istnieją czyny dobre tak jak i czyny złe. odrzucając Boga dajesz wolną drogę kolejnym Hitlerom i Stalinom.
Kidler [ gry online level: 3 - Pretorianin ]
Tym swoim elaboratem chciałeś odpowiedzieć mi czy komuś innemu? Nie rozumiem twojego fetyszyzowania teorii ewolucji,
Tym, co przeczy Objawieniu jest wyłącznie arbitralne założenie o tym, że nie ma Boga i że w związku z tym wszelkie zmiany mają charakter wyłącznie przypadkowy a także to, że wszystko powstało samo z siebie. Tyle, że to nie są nawet założenia empiryzmu. Nie są to także założenia pozytwizmu. To są wyłącznie założenia jednego nurtu pozytywizmu - scjentyzmu. Owszem - Darwin znajdował się pod silnym wpływem scjentyzmu Comte'a ale ciche przyjęcie przez niego tych bzdurnych założeń nie zniewala nas. Dlatego możemy usunąć te niedorzeczności a wtedy ewolucjonizm rozumiany jako perspektywa budowania świata cegiełka po cegiełce jest jak najbardziej do przyjęcia.
Napisz do mnie, bo nie wiem czy w ogóle działa jeszcze twa poczta :-). Postaram się napisać do ciebie w najbliższym czasie jak będę miał czas.
Boli mnie ząb. Gdyby na świecie byli dentyści, to by mnie teraz nie bolał. Gdyby istnieli dentyści nie byłoby ludzi z bolącymi zębami. To chyba oczywiste. Logika lewactwa czasami mnie poraża :-).
Gdyby anioły mogły nam zazdrościć zazdrościliby nam komunii i cierpienia.
Lewakiem to może jesteś Ty, ale nie ja lewaku.
A teraz klasyk:
Jeżeli Bóg chce powstrzymać zło ale nie może, to czemu nazywać go wszechmocnym?
Jeżeli nie chce, ale może, to czemu nazywać go miłosiernym?
Jeżeli chce i może, to czemu na świecie jest zło?
Jeżeli nie chce i nie może, to czemu nazywać go Bogiem?
Boli mnie ząb. Gdyby na świecie byli dentyści, to by mnie teraz nie bolał. Gdyby istnieli dentyści nie byłoby ludzi z bolącymi zębami. To chyba oczywiste. Logika lewactwa czasami mnie poraża :-).
Boli mnie zab. Nie pojde do dentysty, bo skoro boli, to widac Bog tak chcial i ten bol zeba byl przewidziany w Planie Stworzenia, a ja dziekuje Mu, ze doswiadczyl mnie cierpieniem i dal mi mozliwosc wyboru - czyli isc do dentysty i sprzeciwic sie Jego woli (za co skaze mnie na wieczne meki w piekle, w swej bezgranicznej dobroci) albo cierpiec bol zeba.
PS. Kidlerku, chodziles do dentysty?
"Logika lewactwa czasami mnie poraża :-)"
Takim jak Kidler żadna logika nie jest potrzebna ..Zbędny balast
Jeżeli bóg jest bytem omnipotentnym, wszechwiedzącym, wszechdobrym oraz idealnym. Wtedy świat stworzony przez niego nie może być inny niż tylko idealny. Tymczasem świat w którym żyjemy jest pełen zła, bezsensownego bólu i cierpienia, stanowi wręcz istne zaprzeczeniem cech i kompetencji których przypisuje się bogu. Dlaczego bóg mając to wyboru wiele różnych możliwości miałby akurat stworzyć taki świat. Tak jak na podstawie błędów Windowsie nigdy nie wysunęlibyśmy przekonania o tym, że Bill Gates jest wszechmocny, wszechdobry i wszechwiedzący. Tak więc koncepcja boga oferowane przez największe religie jest kompletnie niekompatybilna z rzeczywistym obrazem świata i taki bóg istnieć nie może. Świat urządzony w taki sposób, że każdy z nas mógłby zaproponować jego urządzenie w sposób bardziej sprawiedliwy i niezawierający taż tyle przytłaczającego wręcz niepotrzebnego cierpienia. Problem zła jest gwoździem do trumny istnienia boga, tylko najwyraźniej wierzący nie mogą się z tym pogodzić.
A tu jeszcze taka ciekawostka:
Jeżeli bóg jest wszechmocny to nie może być czegoś czego nie będzie w stanie wykonać, a już na pewno nie może być to coś co jest w mocy każdego zwykłego człowieka. W takim razie powinien być w mocy się zabić jeżeli nie jest to nie może być wszechmocny. Jeżeli natomiast jest w stanie to zrobić to nie jest nieśmiertelny. Tak więc bóg który jest jednocześnie wszechmocny i nieśmiertelny istnieć nie może. QED :)
Świat w którym żyjemy jest kompletne sprzeczny z obrazem boga propagowanym przez religię i stanowi raczej myślenie życzeniowe ich wyznawców, niż jakikolwiek racjonalny sposób w którym można było by dojść do wniosku o istnieniu boga czy bogów, a zwłaszcza o cechach klasycznie przypisywane takim bytom.
Dziękuje za uwagę i pozdrawiam.
Gdzie się da, istnieje chrześcijański porządku świata.
Są krucjaty po ropę, a gdzie nie tam jest Świętowit.
Zależy co komu w danej chwili wygodne.
Danger <- Pozwolę sobie trochę pofilozofować :P Widzisz, taka definicja boga, jako absolutu wynika z pomieszania toków myślenia, że musi istnieć jakaś przyczyna, która nie wymaga niczego przed sobą(nieruchomy poruszyciel), że istnieje jakaś hierarchia bytów, która zmierza do doskonałości(hipostazy) oraz koncepcja linearna czasu(z judaizmu). Do tego pewnie dochodzą inne idee. Z tego pewnego pomieszania wychodzi koncept bytu, który jest jednak wewnętrznie sprzeczny, co razi osoby, które nie mają podejścia, że tak powiem, "mistycznego" i absolut musi być dla nich związany logiką mimo wszystko. Ale innym taki bóg nie przeszkadza, ani problemy teodycei...
Jak "ktoś" napisał jestem z natury dobry jeno mam skłonność do zła, dobroć ma wynika z braku tego miejsca w mózgu gdzie siedzi "absolut" i podpowiada jak sufler "Jestem tutaj, ja twój Pan". Skłonność do zła przejawia się zaś w lubej zamianie "absolutu" na "Absolut", który siedzi potem w całej głowie i mówi "Jestem tutaj mój Panie".
HUtH--->
Ale innym taki bóg nie przeszkadza, ani problemy teodycei...
Cechy klasycznie przypisywane bogu są wewnętrznie sprzeczne i nie mają większego sensu jak chwilę się nad tym zastanowić. Powiedzieć że komuś to nie przeszkadza jest równoznaczne z tym, żeby powiedzieć że logiczna sprzeczność nie przeszkadza w istnieniu żonatych kawalerów i on sobie będzie nadal w nich wierzył. Oczywiście raziło to będzie tylko osoby niemające podejścia "mistycznego", "ubodzy duchowo","pozbawieni łaski bożej" czy też inne wymysły ludzi szukających usprawiedliwienia, ale raczej przed samym sobą.
Zauważ, że wiele religii jak i sek zawsze ma jakieś wyjaśnienie dlaczego osoby z poza kręgu wyznawców nie wierzą w to co oni lub przekonanie ich jest bardzo trudne. Najczęściej objawia się to w jakiś sposób elityzmem grupy wyznawców -"bóg ich pobłogosławił" itp, a osoby spoza kręgu mają np. brak "łaski bożej". Służy to wyłącznie przekonaniu członków grupy o słuszności w niej pozostania i ma na celu jej wzmocnienie. Zastanów się gdyby ktoś ciebie kiedyś uporczywie przekonywał do innej religii i w razie wyraźnego braku efektu powiedział że brak ci łaski bożej, a rozumiesz jego argumenty dopiero jak tej łaski doznasz. Czy było by to dla ciebie przekonujące? Nie, bo to służy jedynie grupie dla usprawiedliwiania dlaczego inni tak uporczywie nie chcą do niej wejść. Ale to dopiero widać jak oceniasz daną grupę z zewnątrz.
Zresztą przy apologetyce nawet najbardziej fantazyjne powieści fantastyczne nie mają szans.
Tak nawiasem, Danger - jeżeli poddamy opisywane przez Ciebie w postach 255 i 259 założenia - choćby "obróbce filozoficznej" (Herve Rousseau) - to sprawy dobra i zła wraz z koncepcją Boga nieco nam się komplikują ;)
Ale to temat na inną okazję ;)
Jak widzę co się z tym forum dzieje to nasuwa mi się samo - "Boże widzisz i nie grzmisz?"...
Nie czytałem całej dyskusji, tylko kilka ostatnich postów, więc skomentuję to co mi wpadło w oko.
Danger
Jeżeli bóg jest bytem omnipotentnym, wszechwiedzącym, wszechdobrym oraz idealnym.
Bóg nie jest wszechdobry. Jest miłosierny i sprawiedliwy (co się nie wyklucza, bo dotyczy różnych spraw).
Wtedy świat stworzony przez niego nie może być inny niż tylko idealny. Tymczasem świat w którym żyjemy jest pełen zła, bezsensownego bólu i cierpienia, stanowi wręcz istne zaprzeczeniem cech i kompetencji których przypisuje się bogu. Dlaczego bóg mając to wyboru wiele różnych możliwości miałby akurat stworzyć taki świat.
...i do końca akapitu.
W księdze Rodzaju jest zapisane, że to co Bóg stworzył "było dobre". Możliwe, że było idealne, ale działalność człowieka zepsuła stworzenie Boże. Człowiek sam sprowadza cierpienie na ludzi.
Jeżeli bóg jest wszechmocny to nie może być czegoś czego nie będzie w stanie wykonać, a już na pewno nie może być to coś co jest w mocy każdego zwykłego człowieka. W takim razie powinien być w mocy się zabić jeżeli nie jest to nie może być wszechmocny. Jeżeli natomiast jest w stanie to zrobić to nie jest nieśmiertelny. Tak więc bóg który jest jednocześnie wszechmocny i nieśmiertelny istnieć nie może. QED :)
Dusza jest nieśmiertelna. Nie można zabić duszy - możesz zabić jedynie ciało.
No, ale jeśli nadal nie jesteś przekonany, to jeśli chodzi o zabicie ciała, niejaki Jezus Chrystus obalił Twoją teorię - sam jako syn Boży dał się zabić. Czyli jak widzisz, może.
Czytałeś Biblię? To jedyne źródło wiedzy, jeżeli chcesz wiedzieć jaki jest Bóg. Nikt inny tego nie wytłumaczy, sam musisz się przekonać. Polecam też zapoznać się z tą lekturą zanim będziesz się wypowiadał na temat jaki Bóg jest.
Attylo:
Jest jeden świat, tak jak jest jeden Bóg.
Jak pewnie wiesz zdania do obu tych kwestii sa podzielone i oparte na mniej wiecej takiej samej retoryce oraz wiedzy.
że ja arbitralnie nie odrzucam planów innych niż materialny
Alez i ja ich nie odrzucam, niestety "plany", ktore sa zawarte w biblii znajduje najlagodniej mowiac - niewiarygodne. Jesli jakiejs pracy da sie w pewnych aspektach podwazyc wiarygodnosc, mozna zalozyc ze piszacy go nie byli kompetentni.
Katolik przede wszystkim poszukuje prawdy. Nie ma zatem powodu, by nie wiedział o otaczającym świecie. Założenie to jest z gruntu absurdalne.
To zalozenie rowniez jest absurdalne. Pomine juz kwestie historii poszukiwania tej prawdy oraz popelnione na tej drodze bledy. Zalozenie, ze tylko katolik poszukuje prawdy stoi jednak w sprzecznosci z logika oraz rzeczywistoscia. Pokusilbym sie o stwierdzenie, ze to wlasnie niewierzacy poszukuja prawdy, a wierzacy przyjmuja rzeczywistosc na wiare i prawda ich nie interesuje. Nie zadaja bowiem najprostszych pytan ograniczajac sie do szukania absolutu, co zreszta stoi u podstaw wiekszosci religii - stad przeciez dogmaty.
Tym samym założenie wyłącznej materialności świata uczyniło z materii fetysz pozbawiony jakiejkolwiek treści i tym samym założenie wyłącznej materialności musiało w końcu doprowadzić do zakwestionowania zarówno podmiotu badającego, jak i przedmiotu badania, więc świata w ogóle.
Coz, wiele z aspektow niematerialnych dzieki nauce przeszlo do sfery materialnej - nasza wiedza odnosnie struktur budowy rzeczywistosci nie bylaby prawdopodobnie do wytlumaczenia pierwszym chrzescijanom. Sfera owej materialnosci przesuwa sie wiec w miare wyjasniania kolejnych zagadek natury. Nie widze tu znowu zadnych fetyszy, a jedynie ciagle pytania - jak, dlaczego, po co? Tak naprawde jedyne co udalo nam sie dotychczas poznac i udowodnic to materialne podstawy rzeczywistosci - cala reszta zawiera sie w spekulacjach.
Twoja fanatyczna nienawiść do Kościoła objawiła się w tym zarzucie w całej swojej rozciągłości. Tu nie ma znaczenia sens, racjonalizm czy choćby zdrowy rozsądek. Tu działa już wyłącznie czysta, niezmącona myślą nienawiść. jak u tych pijanych bałwanów, którzy na Krakowskim sikali do zniczy.
Milutka insynuacja, ale musze cie zmartwic - nie czynie zadnych wrogich gestow ani w kierunku wiary, ani wiernych w praktyce - to po prostu zasady dobrego wychowania. Pozostala czesc wywodu o tyle bledna, ze po pierwsze krzywdzonemu nie jest latwo zrozumiec ze krzywdzacy czyni to w ramach niedoskonalosci duchowej, po drugie wspomniane przeze mnie krzywdy byly dokonywane w imie wiary - wiec tak zostaly zapisane w historii oraz swiadomosci.
Tak popycha nas także ku obozom koncentracyjnym, mordowaniu ludzi...
Och, sam pieknie wytlumaczyles nieudolnosc ludzkiej natury - problem polega na tym, ze niektore zbrodnie udalo nam sie rozliczyc w sferze prawnej i moralnej, za inne nikt nie odpowiada gdyz ulegly przedawnieniu. Zdelegalizowano rowniez odpowiedzialne za wiekszosc z nich organizacje, inne ciagle kwitna choc na sumieniu maja nie malo.
Gdyby zebrać całe zło wyrządzone w dziejach przez chrześcijan, to nie byłby to nawet ułamek ułamka procenta zbrodni dokonanych dzięki działaniu tak, jakby Boga nie było.
Great succes! Gdyby jednak za historie cywilizacji przyjac jedynie okres od -5000 BC do dzisiaj - chrzescijanstwo trwa jedynie nieco mniej niz jedna trzecia - trzeba powiedziec, ze ten procent mocno by sie zmienil, trudno stac sie od razu mistrzem. Niemniej jednak jesli ograniczyc juz ten aspekt do geografi - lokalnie z pewnoscia nie ma sie czego wstydzic.
Mazio, daj spokój.
Tego rodzaju "chrześcijanie" są doskonałym zaprzeczeniem idei które głoszą, żal mi ich. Aż tyle, żal mi ich.
Postulują "powrót do chrześcijańskiego porządku świata" czyli dokąd? Do czasów których nigdy nie było?
Chrześcijański świata porządek nigdy nie istniał, bo to taka sama ułuda jak każdy inny świat idealny, wyłączając imponderabilia nie różnią się od innych, tak samo trzepocą się w kryzysach i co pewien czas rozliczają "okres błędów i wypaczeń". Nie ma dokąd wracać.
Mogą jedynie postulować ustanowienie jakiegoś "chrześcijańskiego porządku", myślę że raczej z umiarkowanym sukcesem.
http://www.joemonster.org/art/19711/Wredna_Bozia_mem_internetowy
Katolik przede wszystkim poszukuje prawdy.
Cytat roku. Zdaje sie, ze aby byc katolikiem nalezy BEZWZGLEDNIE wierzuc w tzw. dogmaty. Szukajac prawdy tym samym odrzucasz dogmat, ergo przestajesz byc katolikiem. Chyba, ze "szukanie prawdy" oznacza "poszukiwanie dowodow, ze dogmaty sa prawdziwe" ale to taka selektywna prawda. :) Choc w sumie szukajac dowodow na ich prawdziwosc tym samym zaklada sie, ze to trzeba udowodnic, ergo sie w nie nie wierzy. Zatem nie mozna "szukac prawdy", trzeba byc PEWNYM, ze sie te prawde zna. Zaprawde, Attyla JEST katolikiem, a nawet katolem.
smuggler
Nie rozumiesz. Chrześcijaństwo to po prostu jest prawda i tyle. Katolik może się mylić, ale innowierca po prostu zawsze kłamie. Żeby nie było jest to w miarę dosłowny cytat z Attyli.
Ostrożnie, bo Attyla Was podpieprzy do wątku moderatorskiego za obrazę jego uczuć religijnych.
To nie jest "prawda". To jest "Prawda".
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie bywam na tym forum zbyt często i raczej na żywą dyskusję z mojej strony nie liczcie. Od czasu do czasu coś napiszę.
minarel napisał:
Bóg nie jest wszechdobry. Jest miłosierny i sprawiedliwy (co się nie wyklucza, bo dotyczy różnych spraw).
Aż się samo na język nasuwa pytanie. Skąd wiesz jaki ten bóg jest, a jaki nie jest? Skąd czerpiesz te informacje? Pytam bo chciałbym je zweryfikować.
Taki jest miłosierny i sprawiedliwy, że zsyła na ludzi choroby, kataklizmy, głód, ból i cierpienie. Istna kwintesencja miłości. Widać ja i ty mam zupełnie różne definicję tego pojęcia. Jakim cudem miłosierny bóg mógłby stworzyć świat takim jakim go widzimy, gdzie zło i niedola jest aż tak powszechna, złym ludziom się powodzi,a dobrzy cierpią? Niema to absolutnie żadnego sensu. Tylko nie pisz mi, że dostaną nagrodę po śmierci w niebie. Bo skąd wiesz, że jest niebo? A no tak, tak jest napisane w biblii. A ska pewność, że w biblii ma racje?
Możliwe, że było idealne, ale działalność człowieka zepsuła stworzenie Boże. Człowiek sam sprowadza cierpienie na ludzi.
Bo zjadł jabłko z nie tego drzewa co trzeba. Jakim cudem ludzie mogą nawet na powarzenie o tym dyskutować.
Po drugie nie mogło być idealne skoro coś poszło nie tak. Byt idealny nie może stworzyć rzeczy która nie jest idealna, jest skazany na perfekcje inaczej nie był by po prostu idealny.
Dusza jest nieśmiertelna. Nie można zabić duszy - możesz zabić jedynie ciało.
Próbujesz rozwiązać problem poprzez inwokacje istnienia duszy, tylko że do tego musisz podać najpierw jakieś dowody na istnienie owej duszy. Nie możesz rozwiązać jakiegoś problemu poprzez poparcie się istnienie bytu bez podania jakichkolwiek informacji uwiarygadniające jego istnienie. Skąd mam wiedzieć, że nie jest to tylko wymysł? Powiedz skąd pewność o istnieniu duszy i jej nieśmiertelności lub śmiertelności?
niejaki Jezus Chrystus obalił Twoją teorię - sam jako syn Boży dał się zabić
To w końcu Jezus to syn boży, czy bóg? Zresztą bóg który jest sam swoim ojcem i synem jest bardzo sensowne. Zwłaszcza że Jezus w biblii rozmawia ze swoim ojcem czyli sam ze sobą. Raz nawet w rozpaczy pyta dlaczego ojciec go opuścił. Sam siebie opuścił?
Czytałeś Biblię? To jedyne źródło wiedzy, jeżeli chcesz wiedzieć jaki jest Bóg
Acha czyli wszystkie swoje informacje czerpiesz z biblii. Podał byś jeszcze fragmenty to było by wygodniej te twoje informacje zweryfikować. Czyli jeżeli jest coś zapisane w starożytnej księdze mitów i legend to musi być to automatycznie wszystko prawda? Hhmmm ciekawe.
Więc zapytam skąd pewność, że biblia mówi prawdę? A może to Koran lub jeszcze jakaś inna księga lub żadna nie ma racji?
Zastanówcie się chwile nie jest to naprawdę trudne. Odpowiedzi na pytania dlaczego wszechświat istnieje, co my tu robimy, o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego jest tak, a nie inaczej itd. Nie boje się przyznać, że ich nie znam i najprawdopodobniej nigdy nie poznam. Ale mi to nie przeszkadza nie muszę wiedzieć wszystko. Religię podają jakieś tam odpowiedzi na te pytania. Ale na podstawie czego je podają? Jakiejś starożytnej księgi? Która jednocześnie piszę, że dziewice rodzą dzieci, ludzie zmartwychwstają, chodzą po wodzie itp. Nawet dziecko jest się w stanie połapać, że takiego typu literaturę zalicza się do fantastyki, mitów i legend.
Religie oferują pewne odpowiedzi i obiecują jakąś nagrodę po śmierci jeżeli tylko spełni określone wymagania. Ale nie dają one żadnych wiarygodnych dowodów na ich poparcie. Nie ma najmniejszego powodu by im wierzyć. Tak naprawdę nikt nie zna odpowiedzi na te pytania. Wszyscy w rzeczywistości błądzimy w mroku niewiedzą co nas czeka. Ale najwyraźniej ludzie wolą jakiekolwiek odpowiedzi niż ich brak.
Nie boje przyznać, że nie wiem o co w tym wszystkim chodzi i nie mam zamiaru zaufać pierwszej lepszej osobie, religii która twierdzi że je zna. Sorry ale potrzebuje dowodów, nie dogmatów. Tak naprawdę dobrze jest zdać sobie sprawę, że ten świat jest jedno wielką zagadką. Ludzie powinni docenić niepewność, zdać sobie sprawę z własnej niewiedzy i żądać od innych solidnych podstaw zanim coś zaakceptują. W końcu na świecie jest tylu ludzi którzy chcą byśmy myśleli że wiemy jaki jest sens tego wszystkiego i potem wykorzystać to dla własnych celów politycznych, pieniędzy czy władzy.