Wspomnienia z NES-a #11 Zen: Intergalactic Ninja
Trafne pytania.
"Czy lubicie Greenpeace?" - Jestem obojętny.
"Czy uważacie, że ninja stworzeni są do większych rzeczy, niż ochrona ich ukochanego cesarza?" - Tak.
"Czy sądzicie, że gry powinny być urozmaicone do granic możliwości?" - Tak.
Zen to znakomita i bardzo zróżnicowana gra, ze wspaniałym klimatem, muzyczką oraz dobrym systemem walki. Gra przestawia nam w zależności od etapu poboczne ujęcia, jak i te izometryczne. Nie brakuje też rozmachu. Pamiętam jak setki razy oglądałem gdy mój starszy kuzyn przechodził tę produkcję wielokrotnie. Próbowałem także własnych sił, ale o dziwo nie potrafiłem tego przejść. Może dlatego, że musiałem tę grę od niego pożyczać? Teraz za sprawą emulatora, mam możliwość ukończenia tego hitu i na pewno z tej okazji skorzystam.
Nie mogłem się powstrzymać, a teraz kolej na przeczytanie tego wpisu.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Napotkanie na swojej drodze klona, głównego bohatera, wywołało we mnie niemałe zaskoczenie.
Ahh... Pamiętam jak kupiłem tą gre na bazarze. Przyszedłem do domu odpaliłem poczciwego pegazusa i w menu daje start. Tak mi się spodobała, że przeszdłem ją chyba z 9 razy. Jest to jedna z moich ulubionych gier na NESa raze z contrą, castlevanią i oczywiście mario. Aż mnie zachęciłeś żeby kupić pada i wyciągnąć starego pegasusa MT-777DX i przejść grę poraz 10.
Ps. Ta gra nie jest, aż tak trudna. Przeszedłem ją jakieś 6 lat temu na najwyższym poziomie trudności chyba z 5 razy.
Oj, tam - ja też nigdy nie miałem "Zena" na własność, tylko zawsze pożyczałem. I nie przeszkodziło mi to kończyć go na wszystkich poziomach trudności. ;)
michaloxs - z pewnością było wiele trudniejszych gier, ale pamiętam, że mało kto ze znajomych potrafił "Zena" ukończyć. Patrząc po forach internetowych utwierdzam się zresztą w przekonaniu, że nie tylko moi znajomi mieli z grą problemy. ;)