Jest ktoś, kto mieszka bądź mieszkał za granicą i może opisać system szkolnictwa na zachodzie? Jak wygląda nauka w szkole, program nauczania, ilość materiału? Jaki jest szacunek do szkoły, nauczycieli? Czy ściąganie jest czymś powszechnym?
Uwielbiam takie wątki.
"Opiszcie mi proszę gramatykę angielską" albo "Czy ktoś mógł by mi napisać wszystko o medycynie"
$erek47 ---> jak bym zaczął teraz pisać to za kilka dni pewnie bym skończył wersję skróconą.
Jak wygląda nauka w szkole......jaka nauka? szkola jest miejscem dla spotkan ze znajomkami, lansu itd...
program nauczania......jakis tam jest ale czego oczekiwac gdzie dziciory maja wiecej wakacji niz szkoly
ilość materiału......jak jestes zdolny to naucza cie pisac i czytac, jesli masz jakies normalne IQ to moze i liczyc.
Jaki jest szacunek do szkoły, nauczycieli? ....eeeee, jaki szacunek? lepiej byc lolipopem na przejciu przez pasy przy szkole niz nauczycielem.
Czy ściąganie jest czymś powszechnym?....sciagania nie ma bo na egzaminach dzieciory dostaja zestaw pytan oraz zestaw odpowiedzi.
Ale czy ja chciałem, jakichś dużych, szczegółowych opisów? Chciałem tylko opis w kilku zdaniach, dla porównania.
$erek - na pewno dogonilismy juz zachod, moze nawet przegonilismy. Pod tym wzgledem nie mamy sie czego wstydzic.
$erek47---> Nie słuchaj tego co mówi kretyn gehenna, który właśnie wprowadza Cię w błąd.
Nauczanie na zachodzie jest o wiele lepsze niż w Polsce. W jakim sensie? Takim, że oni przez podstawówkę i gimnazjum uczą się czytać i liczyć do 100. Wszystko czego się uczą jest banalnie proste. Nie wpajają im niepotrzebnych informacji tak jak tutaj w Polsce. Ich wiedza w liceum nie jest warta 2 w naszej podstawówce
Tam się uczysz tylko swojego zawodu - zapytaj lekarza w USA w jakim stanie mieszka, to będzie ciężko o odpowiedź.
wiem, ze w niemczech brakuje kilkadziesiat tys inzynierow, a KAZDY student lepszej tech uczelni wylapuje 400 euro miesiecznie za samo uczeszczanie
Karule - takie banaly trzeba powtarzac w kolko - stana sie wtedy faktami. Mozna to tez poprzec dowodem - ilu przecietnych amerykanskich nastolatkow wie gdzie lezy Polska - niewielu. Ilu polskich nastolatkow wie gdzie lezy USA - prawie 100%. No i oczywista prawda wyszla na jaw.
A to ze aktualnie polski maturzysta w 3-literowym wyrazie lód robi 2 ortografy i nie zna daty bitwy pod grunwaldem to w sumie blahostka. Zreszta taki amerykanin pewnie nie ma pojecia, ze taka bitwa w ogole miala miejsce..
Karule --> Nie można porównywać pod tym względem innych krajów do naszego.
Tam jest inna grawitacja przez co inne krążenie krwi w korze mózgowej.
gehenna -> A gdzie jest to napisane, że wszyscy muszą to wiedzieć.
I na co komu taka wiedza potrzebna?
zapytaj lekarza w USA w jakim stanie mieszka, to będzie ciężko o odpowiedź.
W twoim przypadku to ciezko byloby z samym pytaniem.
gehenna - Tak samo jak Polacy nie znają wszystkich bitew w USA. To po pierwsze. Do drugie po co wiedza na temat tego gdzie leży USA? Jak to można wykorzystać w prawdziwej pracy? Największym problemem polskiego szkolnictwa jest to, że uczy wielu wielu niepotrzebnych w życiu rzeczy. Jak ktoś jest przykładowo w technikum elektrycznym to po co mu wiedza na temat składu komórek roślinnych?
plebs nie musi wiedziec niepotrzebnych rzeczy, tak bylo wieki temu i tak bedzie w przyszlosci.
na co komu wiedziec za duzo.
jak chcesz zeby dziecko mialo wpajane mnostwo nikomu niepotrzebnej wiedzy to wysylaj do platnych szkol a nie zawracaj gitary tym co chca sie nauczyc jak dobrze stac z batem nad niewolnikami... ups mialo byc "zarzadzac personelem", czy tez rachowac na kasie w tesco.
zapytaj lekarza w USA w jakim stanie mieszka, to będzie ciężko o odpowiedź.
Wydaje mi się, że jakaś wiedza ogólna jest potrzebna. Z tego wynika, że Amerykanie są tłukami w realnym życiu.
plebs nie musi wiedziec niepotrzebnych rzeczy, tak bylo wieki temu i tak bedzie w przyszlosci.
na co komu wiedziec za duzo.
Otóż to. Paradoks będzie polegał na tym, że wręcz niedorzeczne pokłady wiedzy będą na wyciągnięcie ręki (od mniej rozwiniętych zasobów jak strony internetowe, aż po bardzo szczegółowe ebooki z każdej dziedziny życia w zasięgu dwóch kliknięć), ale mało kto będzie sobie nimi zawracał głowę. To nawet nie będzie kwestia tylko finansowa, dzisiaj większość wielkich światowych uniwerków wypuszcza darmowe webcasty z wykładami uniwersyteckimi online, a MIT startuje właśnie z pierwszym bezpłatnym kursem online. Liczba książek dostępnych chociażby w domenie publicznej też będzie wzrastała.
Ale jeśli się wpuści dzieciaków do powszechnego, szkolnego gnoju w pierwszych latach nauki, to szansa, że potem same staną na nogi jest stosunkowo niewielka. Publiczne szkolnictwo ma służyć głównie ucywilizowaniu ludzi na jakimś zupełnie podstawowym poziomie (na tyle, żeby potrafili robić przelewy bankowe czy wypełniać zeznania podatkowe, byle tylko nie nauczyło ludzi samodzielnie myśleć), a do tego odpowiednio ich uformować, czyli zindoktrynować (wychowanie seksualne, prawa człowieka i tym podobne, bardziej ambitni będą mogli poznawać "sztukę współczesną" albo gender studies :D).
Jak zwykle generalizujecie.
Wynika z tego, że stereotypowy Amerykanin powinien być nic niewiedzącym plebsem. Moje wyobrażenie Amerykanina jest odmienne i zgoła pozytywne - w przeciwieństwie do stereotypowego postrzegania nas, Polaków na zachodzie.
Aktualnie zmierzamy do tego, żeby przeciętny Polak wiedział tyle, co przeciętny Amerykanin, albo i mniej. Amerykanom to specjalnie nie przeszkadza, gdyż mają bardzo silnie wykształcone elity intelektualne, bardzo silną naukę czy innowacyjną gospodarkę. Polakom nie pozostanie nic innego niż duma z największej liczby magistrów na świecie :D
procentowo Hajle salasje - bo np. Chinom wystarczy, że co setny sobie zrobi magistra w składaniu plastikowych zabawek i nas pozamiatają nawet pod względem produkcji nikomu niepotrzebnych dyplomów :)
W Polsce procentowo 80 procent ludzi idzie na studia.... Wszystko na ten temat...