Sprawa wygląda tak: jakiś miesiąc temu mój PC zaczął bez powodu, w losowych momentach się resetować. Czasami zaraz po uruchomieniu, czasami z dwie godziny potrafił działać. Od razu zabrałem się do podstawowej diagnozy, sprawdziłem temperatury, kable, kondensatory - wszystko wydawało się w porządku, a komputer nadal się restartował. Zaniosłem go do specjalisty, który stwierdził, że z komputerem wszystko jest w porządku (obciążał go podobno 4 godziny i ani razu się nie zrestartował). Od tego czasu, rzeczywiście restarty ustały, czasem zdarzało się, że nastąpił niespodziewanie, po jakiś 7 godzinach pracy.
Problem jednak pojawił się znów dzisiaj, nie wiadomo skąd i dlaczego. Co innego mogłoby być tego przyczyną, jeśli według specjalisty (mam nadzieję...) z pecetem jest wszystko w porządku.
Wpadłem jeszcze na taki dziwny pomysł: czy przyczyną może być wadliwa sieć elektryczna w bloku/pionie? Zauważyłem, że w tym samym czasie gdy sąsiad z góry zasuwał jakąś wiertarą po ścianie, to właśnie wtedy PC zaczął się resetować. Jakieś zaniki napięcia w gniazdku, przeciążenia sieci mogą powodować takie sytuacje? Bądź co bądź, komputer jako urządzenie elektryczne jest dość wrażliwy na wszelkie zaniki prądu.
Jeśli ma ktoś jeszcze jakiś pomysł co może być przyczyną, proszę się podzielić :D. Pozdrawiam
EDIT: Z tego wszystkiego zapomniałbym podać konfigurację, jeśli to ma jakieś znaczenie w tym przypadku...
AMD Athlon II X3 440
Płyta Asus M4A77T
Asus Radeon HD4850 1024MB
2GB DDR
Zasilacz Modecom 500W
Komputer ma około 1.5 roku, do tej pory nie było z nim żadnych problemów.
wątpliwa sprawa by przyczyną były jakieś zaniki napięcia - wtedy komputer by się wyłączał. Sprawdz sobie - wyjmując na moment wtyczkę od zasilacza.
imho przyczyny mogą być dwie w tym jedna mało prawdopodobna:
1. coś jest niedociśnięte - podociskaj pamiątki, wszelkie łącza etc. możliwe, że coś się wysunęło.
2. płyta główna zaczyna siadać.
Kilka ładnych lat temu miałem bardzo podobny problem. Winne były pamięci - po przetestowaniu MemTestem powyłaziły błędy.
Problem właśnie jest taki, że według tego faceta, który zajął się diagnozą, komputer nie wykazuje żadnych błędów. Podobno przeprowadził testy ramu (bez błędów), płytę główną rzekomo też sprawdził (również wszystko w porządku).
No ale fakt jest taki, że komputer nadal się restartuje, także zaczynam się zastanawiać, czy nie przyciął mnie po prostu w siusiaka i wziął 40 zł za nic. Rzeczywiście, może spróbuję zrobić tego memtesta na własną rękę. Dzięki panowie, a jeśli ktoś ma jeszcze jakąś teorię proszę pisać ;)
gosc poswiecil CALE 4 GODZINY na testy obciazeniowe? no wybacz...
zeby stwierdzic czy komp jest ok testuje sie go testem ciaglym od 24 godz wzwyz ( max caly weekend ). Przynajmniej tam gdzie pracuje.
co do samego kompa - jezeli kondensatory nie sa popuchniete, ram przejdzie testy to pozostaje kontrolna wymiana zasilacza.
Jakimś cudem udało mi się wykonać test ramu (doszło do około 190% zanim się znów zrestartował) i 0 błędów, także rozumiem, że pamięć można chyba wykluczyć.
Jeszcze jedno - czy może być to wina systemu? Może sam format by wystarczył?
Gizzah - spróbuj, moim zdaniem nie.
Ja cały czas obstawiam płytę główną :)
Pożycz od kogoś pamięć i potestuj czy z innymi kośćmi też sie restartuje.
U mnie kiedyś memtest nie wykazywał błędów a sie okazaloe ze i tak kości były padniete.