Cofamy się w czasie i już być może niebawem, młode pokolenie moczymordów i smakoszy alkoholu zostanie zapoznane z doskonałym całodobowym systemem sprzedaży alkoholu w osiedlowych, blokowych i zakładowych melinach.
Duże pole do popisu będą mieli absolwenci, bo założenie i rozreklamowanie meliny nie jest sprawą trudną i kosztowną. Praca dochodowa i w domu. Meliniarz sam sobie sterem i okrętem!
"Już w kwietniu Bruksela może wprowadzić przepisy ograniczające handel alkoholem na wzór Skandynawii...
...Prowadzone wyłącznie przez państwo sklepy z alkoholem, w dodatku tylko na obrzeżach miast i otwierane na osiem godzin dziennie. Do tego surowe regulacje niemal wykluczające reklamę i marketing alkoholu – takie rozwiązania proponuje dokument Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), który został zaakceptowany przez wszystkie kraje europejskie podczas naszej prezydencji w UE. Krajowe Ministerstwo Zdrowia odpowiada DGP, że akceptuje dokument bez zastrzeżeń....
...Eksperci sugerują sukcesywne dochodzenie do takich rozwiązań poprzez niewydawanie nowych licencji na sprzedaż alkoholu w barach i restauracjach oraz powolne wygaszanie istniejących. Ograniczony miałby zostać także marketing alkoholu – szczególnie ten skierowany do ludzi młodych..."
Pic trzeba umic. Alkohol robi duzo duzo duzo duzo duzo duzo duzo duzo wiecej zlego, niz dobrego.
Nie chce mi się już szukać, ale mówiłem że tak będzie przy okazji dyskusji o zakazie palenia w miejscach publicznych.
Niedługo wszystkiego wam zabronią, dla waszego dobra oczywiście. Cieszcie się!
Skutki takich decyzji można zaobserwować na przykładzie obecnej sytuacji prawnej dotyczącej posiadania marihuany.
- spożycie zamiast maleć - rośnie
- państwo zamiast zarabiać - traci na walce z nielegalną dystrybucją i fundowaniu pobytu w więzieniu drobnym dilerkom
- jakość sprzedawanego nielegalnie towaru pozostawia mnóstwo do życzenia, nie wspominając o tym, że nierzadko stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia
- już sam proces zakupu w nielegalnym źródle wymusza kontakt nabywcy z elementem kryminalnym
"...Eksperci sugerują sukcesywne dochodzenie do takich rozwiązań poprzez niewydawanie nowych licencji na sprzedaż alkoholu w barach i restauracjach oraz powolne wygaszanie istniejących."
Tak jak pisalem przy okazji wchodzenia odgornego zakazu palenia - zakaz picia bedzie nastepny. Wielki Lewacki Brat wie najlepiej co jest dla obywateli dobre, a co nie, i wszystko ureguluje, jako, ze oni sami sa na to zbyt glupi. Jedyne na co mozna im pozwolic, to zaglosowanie raz kilka lat dla legitymizacji z gory wybranych rzadow, zeby czuli sie dobrze, i zeby mozna bylo naduzywac nazwy 'demokracja' dla tego zalosnego ustroju.
[1] No to chyba dobrze, bedzie jak za Dawnych, Dobrych Czasow, gdy klasa robotnicza byla u steru. Nie bardzo rozumiem czemu narzekasz, skoro caly czas w innych postach twierdzisz, ze "wtedy bylo lepiej".
Ciekawe, że jeszcze nie ma manifestacji na ulicach, o internet były burdy, a o prosty dostęp do wódki i piwa nie walczą?
Wiele małych sklepów zniknie z mapy kiedy nie będą mogli więcej sprzedawać alkoholu.
kieyd oni sie nauczaa, ze prohibicja prowadzi do przestepczosci i wzrosru spozycia?
chyba ze dokladnie to wiedza i chca czerpac z tego kase...a i policji bedzie latwo sie wykazac
Ciekawe spostrzeżenie, też mam wrażenie cofania się w czasie, prawie zawsze przy Twoich wątkach.
Czy to coś znaczy?
Kto za tym stoi?
Dlaczego?
smuggler --> No to chyba dobrze, bedzie jak za Dawnych, Dobrych Czasow, gdy klasa robotnicza byla u steru. Nie bardzo rozumiem czemu narzekasz, skoro caly czas w innych postach twierdzisz, ze "wtedy bylo lepiej".
Tak, tylko, że obecnie nie piję i nie wpadłbym w zachwyt gdyby w mojej klatce schodowej, młodzi, kreatywni ludzie wzorowo wystrugani na propagandzie Balcerowicza otworzyli mi sześć melin całodobowych.
Widzący --> Ciekawe spostrzeżenie, też mam wrażenie cofania się w czasie, prawie zawsze przy Twoich wątkach.
To nie wrażenie, a realny fakt cofania się w czasie. Przy czytaniu moich wątków po prostu to dociera do Ciebie i jest zauważalne.
No tak, sam nie pije, innym nie pozwala, samolub.
[9] W domu, w ktorym mieszkam byla Zabka, gdzie serwowano alkohol = tlumy elementu, wrzaski, rzygowiny, stluczone szklo itd. W koncu mieszkancy sie zebrali, zrobili referendum i sklepowi zabrano koncesje. Wlasciciel strzelil focha, ze teraz mu sie nie oplaca handlowac i zwinal interes. Po miesiacu przyszedl inny ajent, nie ma alkoholu i sadzac z raznej miny prosperuje (od 2 lat) niezle. Element sobie poszedl, moze na meline, moze pod inny sklep - ale jest cisza i spokoj.
Tak to wyglada z nader subiektywnego pojedynczego punktu widzenia.
mirencjum, chętnie posłuchałbym co masz do powiedzenia po pijaku, bo na trzeźwo jesteś nie do ogarnięcia
He, faktycznie.
Moze ta zgorzknialosc ogolna to wlasnie efekt abstynencji?
Czy prohibicja w USA i... Szwecji? Norwegii? Gdzies w tamtym rejonie w kazdym razie, jeszcze chyba w latach sześćdziesiątych minionego wieku obowiązująca, niczego ich nie nauczyła?
Cholera, nie znoszę menelstwa, jak chyba każdy, i nei skaczę z radości ze w bloku paru takich mieszka (na szczęście do jednego niedługo zastuka komornik :)), ale naprawdę, jak czytam takie rzeczy, to naprawdę zaczynam myśleć, ze to histeryczne pitolenie o lewactwie na jedną modlę ma może odrobinkę sensu... Rozumiem, palenie w pomieszczeniach publicznych - dla kazdego nieopalanego to nei jest żadna przyjemność, jak mu taki kopciuch smordzi (żeby nei było - mam w rodzinie osoby palące przez xy ostatnich lat, które rzuciły i obecnie "aromat" dymu działą na nich... niespecjalnie pozytywnie. Wietrzyć mieszkanie nawet chcą! :D), zaryzykowałbym nawet, ze i pomysł z zakazem na przystankach, aczkolwiek nieegzekwowalny, jest dobry - w końcu, zwłaszcza w deszczu, nei ma gdzie uciec, to nei ulica, na której palacy obok ciebie alby ty obok niego przejdziesz szybko i już... Ale takie cyrki z alkoholem, zwłaszcza biorąc pod uwagę historyczne doświadczenia... Dla meneli wystarczą izby wytrzeźwień i częste patrole niebieskich. Owszem, pic trzeba umic i owszem, w Polsce masa ludiz jest tka łakoma na wódę czy piwo, zę to naprawdę porblem... ale dotyczy mentalności społeczeństwa. Jak ja zmienić? Wychowaniem i ciężką pracą u podstaw. Dal tych, dla których podstawowy cel spotkania się to nie spotkanie, tylko picie piwa (jakież to czasem komiczne jak widzę znajomych umawiających sie an piwo, i to takim zapałem jakby mieli napocząć single malt za 15K i sie delektować :D) to i kopsniecie się po 10 sześciopaków na zapas do marketu pod miastem to nie problem. C2H5OH też nie jest skomplikowane w produkcji, prawda? Może domowe nie jest tak dobrze Chyba ze wprowadza limity ilościowe... A, właśnie! Po co odbierać koncesje, wyprowadzać sklepy daleko hen... Kartki! Wprowadźmy kartki!
Oh jaka miła jest ta troska panów na górze, którym coś się ubzdurało, że mają jakąkolwiek powinność do narzucania każdemu z osobna jedynej, słusznej drogi prowadzenia życia.
Co następne? Obowiązkowa gimnastyka codziennie o 6 rano na każdym rynku?
Nie wierzę żeby coś takiego przeszło w UE.
Za dużo krajów ma w tradycji picie alkoholu, chociażby wymienieni Włosi czy Francuzi.
Śmiało możemy tutaj dodać Polaków, Niemców, Hiszpanów, Czechów, Greków, Chorwatów a pewnie jeszcze i innych. Wino czy piwo to też alkohol, a ogromna masa Europejczyków nie wyobraża bez nich życia.
Kluczowy powod tego komuszego wymyslu pojawia sie juz w pierwszym akapicie artykulu:
Prowadzone wyłącznie przez państwo sklepy z alkoholem
Ja popieram, to doskonały pomysł. Wreszcie urzędnicy zaczęli działać w ierunku zapewnienia dobrego i godnego życia nam, szarym jednostkom które nie dostąpiły zaszczytu bycia istotami rozumnymi i tylko żyją, ale ktoś istnieniem, bytem tym pokierować musi.
Ale może spojrzeć na to z innej strony: jako rozumna jednostka zaplanujesz swoje picie i zakupisz wystarczającą ilość nawet jadąc specjalnie po alkohol. Jako żul nie będziesz mógł pójść obalić pod lokalnym sklepem kolejnej butli.
Nie stoję za tym przepisem ale...
[22] Jako rozumna jednostka bedziesz mial do wyboru:
a. jechac nascie kilometrow do panstwowego monopolu, przeplacajac za wodke x3(?)
b. isc do najblizszej meliny
Każdy taki pomysł wspiera tylko szarą strefę, będzie więcej przemytu, a państwo na tym wyłącznie straci. Nie mówiąc już o stracie miejsc pracy w Polmosach, czy w barach.
Jako rozumna jednostka nie zgadzam się aby ktoś kontrolował mnie i innych w imię "wyższego dobra". Wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego - i tego się trzymajmy. Ja mam prawo napić się za moje zarobione pieniądzę kiedy mam tylko na to ochotę, ale nie mam prawa aby to picie utrudniało innym życie, bo oni mają prawo do spokoju.
No tak, zapomniałem jacy jesteśmy "zaradni".
Ale spoko - unia zamierza w przyszłości zlikwidować gotówkę.
Nie dość, że prowadzone przez państwo, to i jeszcze pewnie akcyzę zwiększą. Z jednej strony jestem abstynentem i mi to zwisa (może poza tym, że fajnie byłoby pozbyć się żuli i grupek pijanych dresów), ale z drugiej w ogóle mnie nie bawi to ciągłe ograniczanie naszych praw. Czuję się jakbym czytał Folwark zwierzęcy Orwella. Czasami mam wrażenie jakby panowie z UE żyli w jakimś innym świecie (jak Gomułka). Ciekawe jakby szwaby zareagowały, gdyby w imię standaryzowania wszystkiego w UE, zarobki obniżyć im do poziomu naszych. Albo Francuzi. Nierealne, ale chciałbym zobaczyć jak zareagowaliby :D
Nawet mimo tego, że jestem fanem motywu konspiracji (skradać się w nocy podczas godziny policyjnej, przemycać zakazane produkty, słuchać antyrządowej muzyki), to nie chcę tej ustawy ani żadnej kolejnej.
skad oni biora takie pomysly :)
I jeszcze im placa ciezka kase za takie bzdury.
Teraz jeszcze melin nie ma ale powszechnym juz jest robienie wodki z spirytusu kupowanego z pewnych zrodel po 20 zl .
Kanon - problem w tym, że to nie Unia za tym stoi. Unia jedynie przyśpiesza pewien scenariusz, w którym wszyscy jesteśmy niewolnikami pracującymi dla grupy nielicznych za orzeszki. Niektórzy mają więcej i lepsze, inni moczą skorupki, ale droga i tak jest jedna - w przeciwną stronę niż skąd świsnął bat.
Moja uwaga, była absolutnie poza kontekstem poruszanego tu zagadnienia. Ale czasy (jak zawsze) idą ciekawe.
Płacimy to im grosze. Gorzej, że takie głąby dysponują publicznymi środkami. To jak dać 6-letniemu dziecku 1000 zł do szkoły...
Kanon [ gry online level: 107 - Befsztyk nie istnieje ]
Unia, nie przetrwa najbliższych pięciu lat....
Jesteś bardzo naiwny - oczywiście, że przetrwa :)
Cała ironia tych wszystkich głupot płynących ze wszech europejskiej stolicy polega na tym, że połowa kontynentu już podobne i większe absurdy widziała i przeżyła, po czym wybrała normalność. Druga połowa kontynentu ich nie widziała, więc nawet nie zdaje sobie sprawy jak głupawymi ścieżkami niekiedy zdaje się podążać. Dziwne że Polska podąża tymi głupimi ścieżkami, a nawet kroczy na przedzie jak to było z ACTA choćby.
To sie pojedzie raz do takiego sklepu, kupi kilka skrzynek browara i bedzie.
_MyszooR_, a dla mnie problem wygląda tak, że jak kupię i będzie stało w domu, to wypiję, a jak mam teraz iść po 2 butelki piwa, to czasem mi się nie chce. Nie sądzę, żebym ja jedna tak miała, że jak jest zapas to wyjdzie szybciej, niż gdyby się kupowało mniej od przypadku do przypadku.
Skandynawowie mają swoje pijackie wyprawy promem na Litwę (?), gdzie my będziemy jeździć/płynąć/latać?
Skoro Polacy nie mają problemu z alkohole, to po co ograniczać do niego dostęp?
Tak samo srają się z legalizacją marihuany. Ci co mają palić, to już od dawna palą i jakoś nie jesteśmy zaćpanym narodem.
Z ACTA jak z komentarzami do filmów na tvgry, nasz rząd to ci "pierwsi".
A u mnie stoi, stoi i niech stoi, może ja gdzieś pójdę albo może ktoś do mnie przyjdzie.
@el.kocyk
kieyd oni sie nauczaa, ze prohibicja prowadzi do przestepczosci i wzrosru spozycia?
chyba ze dokladnie to wiedza i chca czerpac z tego kase...a i policji bedzie latwo sie wykazac
Ależ o to przecież chodzi. Myślisz, że Volstead był głupi?
@smuggler
Twój przykład doskonale pokazuje, że proponowane przepisy do niczego nie są potrzebne, bo w razie zaistnienia problemów, obywatele są w stanie skutecznie zmienić lokalną sytuację. Prewencyjna interwencja ze strony państwa nie ma więc żadnych podstaw praktycznych.
@Herr Pietrus
Cholera, nie znoszę menelstwa, jak chyba każdy, i nei skaczę z radości ze w bloku paru takich mieszka (na szczęście do jednego niedługo zastuka komornik :))
Ale to nie jest żaden problem "menelstwa", bo to jest, było i będzie. Na zakazie ucierpisz przede wszystkim Ty, bo menel pójdzie na melinę, a Ty nie kupisz swobodnie trunku, który lubisz pić :8] Poza tym, wszystko zależy od okolicy -
@Kyahn
Nie wierzę żeby coś takiego przeszło w UE.
Za dużo krajów ma w tradycji picie alkoholu, chociażby wymienieni Włosi czy Francuzi.
@Maziomir
Jako żul nie będziesz mógł pójść obalić pod lokalnym sklepem kolejnej butli. Nie stoję za tym przepisem ale...
Żul pójdzie na melinę, gdzie kupi sobie bimbru i będzie balował. Normalny obywatel, który ma inne rzeczy na głowie niż dostosowywać się do dziwacznych wynalazków rządu będzie miał problem. Menele to wąski margines, a ustawa dotyczy wszystkich obywateli. Mnie nie cieszy Schadenfreude, więc mam gdzieś, że menelom będzie ciężej. Obchodzi mnie wyłącznie to, żeby mnie państwo nie przeszkadzało.
Ponadto, policja posiada wszystkie środki do tego, żeby takich pijaczków spod sklepu nękać i karać. Wykrywalność wzrasta, obywatele mają spokój - wszyscy zadowoleni. A parę razy trzepnięty po kieszeni menel następnym razem pójdzie pić w miejsce, gdzie nie będzie przeszkadzać innym. Do tego nie trzeba armii policjantów i nowoczesnego sprzętu, tylko normalne patrole, jak w każdym cywilizowanym kraju. Nie trzeba ograniczać wolności obywateli, żeby zaprowadzić porządek.
@olivierpack
Akurat taką czy inną prohibicję miały w XX wieku chyba wszystkie kraje.
@bisfhcrew
Czesi zalegalizowali paręnaście miesięcy temu posiadanie wiele narkotyków i co? I w sumie nic.
Awerik, jest tylko jeden sposób, żeby się przekonać. A że naiwny jestem jak dziecko, to tajemnica poliszynela.
Dzikouak:---> nie przejmuj sie zwykli obywatele tak jak w komunie momentalnie by wytworzyli drugi obieg alkoholu i trendy by bylo zataczac sie po ulicy i belkotac do policjanta , ja tylko jadlem cukierki z alkoholem :)
Jak ACTA nie przeszło (jak na razie) to taki chory wymysł tym bardziej nie ma prawa przejść. Prohibicja nigdy pozytywnego skutku nie dała.
Dzikouak - no dobrze, pomińmy żuli. Powiem ci, że mieszkam w państwie gdzie alkohol sprzedaje się co prawda w każdym sklepie, ale jedynie do 22-giej, a rano zaś od dziewiątej. W niedzielę chyba nawet później. Nie wpływa to negatywnie ani na postrzeganie demokracji, ani na możliwości wypicia.
W Polsce - po upadku komuny, a nawet trochę wcześniej, rozpoczął się dziki kapitalizm, który zaowocował rozwojem bazarów, różnego rodzaju budek na ulicy, dziesiątkami nocnych sklepów i całym tym klimatem badziewnej zaradności ala bilboardy przy drogach i na każdej wolnej ścianie i w ten właśnie aspekt "przedsiębiorczości" wpisują się w większości osiedlowe nocne sklepy z alkoholem. Ta drobna przedsiębiorczość może i ułatwia życie, ale zadaj sobie pytanie - czy gdyby tak właśnie ograniczono sprzedaż alkoholu limitując godziny i zmniejszając ilość koncesji czy poszedłbyś na melinę?
Daleko posunięte domniemanie skutków możliwości kupna alkoholu o każdej porze, w każdym możliwym nocnym sklepie może prowadzić do teorii, że na przykład część przestępstw pod wpływem alkoholu mogłaby się nigdy nie wydarzyć. Do tego trzeba dodać, że ilość dość uciążliwych dla okolicznych mieszkańców nocnych sklepów mogła by się zmniejszyć, gdyż ich istnienie opiera się na sprzedaży alkoholu. Ogólnie mówiąc - nie sądzę by na jakość życia wpłynęła negatywnie taka zmiana - problem zaś ma głębsze podstawy społeczne. Wszystko co jest jakimś ograniczeniem swobód kojarzy się wam z zamachem na wasze prawa i celem ataków nawet jeśli z nich nie korzystacie. W tym wypadku wystarczy jedynie zaopatrzyć się w odpowiednią ilość butelek wcześniej co normalnemu człowiekowi nie powinno stanowić jakiegoś wielkiej trudności.
Zupełnie jak z ACTA - ja nie ściągam, ale gdybym chciał to gówno komu do tego! O innych aspektach, które faktycznie stoją za powinnością odrzucenia tego projektu większości protestujących trzeba tłumaczyć jak dzieciom. Mam wrażenie, że w większości z was drzemie jakaś anarchia, kołtuńskie przeświadczenie o maksymalnym znaczeniu jego własnej jednostki przy zupełnym poszanowaniu zdania innych. Na tej podstawie czternastolatkowie będą się pluć w necie o "głupocie projektu". Dodatkowo powiem, że kwestia istnienia melin to już zupełna egzotyka naszego kraju (nie wiem jak było w innych krajach dawnego RWPG), straszeniem którą po prostu ubliżacie własnej kulturze. Dorastałem w czasach PRLu i gdy przekroczyłem 18-tkę zdarzało się pić jak większości rówieśników nigdy nie musiałem się do takiej udać. Łatwiej zresztą było by policji walczyć z nielegalnym zaopatrzeniem lokalnych żuli z blokowego mieszkania, gdyż ten proceder trudno jest ukryć i tylko dlatego prosperował za komuny, bo milicja równolegle szantażując meliniarzy zbierała informacje na temat lokalnego półświatka, niż zapewnić bezpieczeństwo wszystkim mieszkającym i przechodzącym koło otwartych całą noc po osiedlach sklepom gdzie wokół radośnie toczą się czasem imprezy, i to wszystko w świetle prawa.
Gorszą sprawą jest w tym projekcie konieczność wyniesienia sklepów z alkoholem poza granice osiedli czy miast, ale nawet w Norwegii w każdym lokalnym sklepie kupisz normalne piwo. Dopiero po mocniejsze alkohole musisz udać się do specjalnego miejsca z koncesją. Ostatnia i to durna sprawa to podnoszenie cen za alkohol w tłumaczeniu, że jego spożycie zmaleje - to jest pieprzona demagogia, kto ma pić znajdzie pieniądze, a często popełni dla nich przestępstwo - a cały ten aspekt to skąpstwo, zdzierstwo i chciwość rządów, które w tym celu wykorzystują ogłupionych utopijnymi ideałami najczęściej lewicowych oszołomów. To tak jak by powiedzieć, że należy podnieść akcyzę za paliwo by chronić przyrodę. Owszem, może i ktoś pojedzie wtedy rowerem, ale skutki ekonomiczne byłyby nie do przełknięcia. Tak więc - ograniczeniu czasowemu jestem skłonny przyznać rację, znam go z codzienności i mi nie przeszkadza, ograniczeniu ilości sklepów przyglądam się jak durnocie - sam limit czasowy przetrzebi je wystarczająco, podniesienie cen to złodziejstwo i szukanie oszczędności za głupotę ekonomiczną już popełnioną w kieszeniach smutnych maziów, którzy czasem muszą strzelić lornetę pod meduzę.
W Polsce - po upadku komuny, a nawet trochę wcześniej, rozpoczął się dziki kapitalizm, który zaowocował rozwojem bazarów, różnego rodzaju budek na ulicy, dziesiątkami nocnych sklepów i całym tym klimatem badziewnej zaradności ala bilboardy przy drogach i na każdej wolnej ścianie i w ten właśnie aspekt "przedsiębiorczości" wpisują się w większości osiedlowe nocne sklepy z alkoholem
No to prosta odpowiedź - zakazać wszystkiego, bilboardów, sklepów, budek, alkoholu, papierosów. Toż to zrodzone przez dziki post-komunistyczny kapitalizm. Państwo wie lepiej!
czego to jeszcze lewacka swołocz nie wymyśli aby tylko odciągnąć uwagę głosującego ludu od faktycznej sytuacji w kraju? zus sie wali, kasy nie ma, dług przyrasta, socjalizm w ruinie a oni strasza że zabiorą gorzałe :)
jak te wszystkie zakazy przejdą to ja się chyba stąd wyprowadzam. Wmawia się nam bzdury o państwie będącym umową wszystkich obywateli, wspólnym dobrem. Konieczność płacenia podatków, dbanie o dobro społeczne, środowisko. Wreszcie, obywatelski obowiązek głosowania czyli optowania za jednym z kierunków "rozwoju".
a to wszystko jedno wielkie kłamstwo.
Zamiast tego mamy państwo jako twór kompletnie odrębny, obok obywatela. To już nie jest nasz twór, to jest jakiś obcy twór. Zdaję sobie sprawę, że gwarancje istnienia pewnych nadrzędnych zakazów zgodnych z poczuciem sprawiedliwości w społeczeństwie, wypracowanych przez lata praktyki muszą być i są jak najbardziej słuszne, o tyle wprowadzanie na siłę zakazów aby taki marian żył zdrowo BO MUSI to jest jakiś absurd. Dlaczego do cholery ktoś ma decydować za całość obywateli co jest dla nich słuszne? co robi w wolnej chwili? Jak tu być wzorowym obywatelem w państwie, które każdego traktuje jak niemowlaka którego trzeba nauczyć jak ma żyć?
To tylko pokazuje jak lewacka europa postrzega wolność obywateli. Z jednej strony postulują równość np. w prawach gejów, równość wyznań itd. a z drugiej strony chce traktuje każdego jak potencjalnego kretyna, który jest za głupi żeby sobie radzić w życiu bez zakazów i nakazów na każdym kroku.
Skończy się to tak jak w skandynawii gdzie oficjalnie się nie pije, a nieoficjalnie pije się dużo, a nawet wychodzą takie patologie jak dziewczynki wysyłające swoje nagie fotki pedofilom na czatach internetowych żeby im "zmotali" alkohol spod lady.
Byłem też niedawno we Lwowie, mają tam zakaz sprzedaży alkoholu po 22. I co? i na każdym rogu ktoś zajebany leży.
trzeba będzie się zaopatrzyć
http://allegro.pl/zestaw-do-destylacji-destylator-z-kolba-poznan-i2123407261.html
Byłem też niedawno we Lwowie, mają tam zakaz sprzedaży alkoholu po 22. I co? i na każdym rogu ktoś zajebany leży.
A to to akurat by tak samo wyglądało z zakazem czy bez.
IMO powinno być tak. Jak ktoś chce pić, palić, narkotyzować się - niech robi.
Za cenę droższej opieki medycznej, ubezpieczeń etc.
"IMO powinno być tak. Jak ktoś chce pić, palić, narkotyzować się - niech robi.
Za cenę droższej opieki medycznej, ubezpieczeń etc."
Dokladnie tak. To dokladnie rozwiazalyby prywatne ubezpieczenia zdrowotne - dopoki trzymamy sie farsy "darmowego" lecznictwa, jest to niemozliwe.
Maziomir -- Jak tępym trzeba być, aby nie kumać, że nie chodzi o to, że znikną uciążliwe skutki społeczne istnienia nocnych sklepów i barów, tylko o to, że ktoś za ciebie podejmuje decyzje. I ten ciąg decyzji niedługo dotknie inne sfery twojego życia. Palenie, gdzie się chce, chlanie gdzie się chce są tylko bastionami, których upadek pozwoli wkroczyć superinteligencji rządu A czy B w twoje życie z brudnymi od błota buciorami.
Co do ACTA dostrzegasz tylko czubek góry lodowej. Nie o ten czubek toczy się gra, choć oczywiście kołtuństwu typu Hołdys łatwiej dyskutować, mając tak potężny argument w w dłoni. Nie będę ci tłumaczył, wszystko masz na setkach stron w necie. Jeżeli do tej pory nie ogarniasz, to papierek lakmusowy na twoje kołtuństwo jest po prostu czarny, jak smoła.
Nie będę ci tłumaczył, wszystko masz na setkach stron w necie.
Nie wytłumaczyłbys nawet zasady, przechodzenia przez ulicę pierwszoklasiscie, co dopiero mowic o panadnarodowym akcie prawnym.
Ale kadz, sobie dalej....
Jak tępym trzeba być, aby nie kumać, że nie chodzi o to, że znikną uciążliwe skutki społeczne istnienia nocnych sklepów i barów, tylko o to, że ktoś za ciebie podejmuje decyzje.
No popatrz! Wystarczy, że rozwiniesz trochę swój potencjał i może to ty będziesz je podejmował?
To znaczy, nie zrozum mnie źle - nabijam się z ciebie. Wnioski jakie wyciągasz i język jakim odpowiadasz nie rokują zbyt wielkiej nadziei. Nie musisz mi nic tłumaczyć, na nic uczulać i niczym wstrząsać - czasem bywam zmieszany, ale to głównie po przeczytaniu takich wypowiedzi, w których palenie i chlanie gdzie się chce są "bastionami, których upadek pozwoli wkroczyć superinteligencji rządu A czy B w twoje życie z brudnymi od błota buciorami". Zastanawiam się wtedy czy może jednak zwolennicy pewnej spiskowej teorii nie mają faktycznie racji próbując odwrócić uwagę od spraw zasadniczych wszelkiej maści idiotów, kierując uwagę w stronę czubka ich nosa. Ogólnie patrząc - dobrze wyczuwasz, że ponad tymi drobnymi niedogodnościami stoją schowane w chmurach wielkie, ciężkie, posępne postaci prawdziwych zmór ludzkości, ale wiedz że aby coś się mogło zmienić historia uczy że będzie potrzebna duża wojna, która być może teraz się waży. Dla nas to jednak lepiej, bo najłatwiej o rewolucje gdy armie są na froncie. Z trockistowskim pozdrowieniem, z lewego skrzydła lewicy: niech żyje permanentna rewolucja! I jajko na twardo!
Mazio --> Zapytam przewrotnie - czy taka swoboda w pozwalaniu innym na narzucanie swiatopogladow i wpieprzanie sie z buciorami w indywidualne wybory kazdego czlowieka dotyczy w twoim przypadku tylko rzadow, czy moze uwazasz, ze inne instytucje tez powinny miec takie prawo? A jesli innym instytucjom takiego prawa odmawiasz, to skad sie bierze taka hipokryzja?
Wysiu - Tak z przymrużeniem oka, żeby było na jakiejś płaszczyźnie zrozumienia: skoro skupiliśmy się w społeczności to samą siłą inercji tego zderzenia indywidualności utworzyły się ośrodki władzy. Na szczeblu lokalnym zgodnym z miejscem zamieszkania i centralnym, który skupia władzę realizując własne lub cudze ideologie. Przekazywanie tejże ewoluowało na przełomie stuleci do takiego jaki zgodnie z pewnym kołem historii uznane jest za najidealniejsze - demokracji. Wybrane zgodnie z tą metodą rządy oraz ich przedstawiciele w postaci wielu państwowych instytucji nie są reprezentantem twojej kompletnej postawy życiowej, a jedynie najbliższym twoim oczekiwaniom ugrupowaniem, które wybrane większością głosów reprezentują oczekiwania większości społeczeństwa. Pytanie więc brzmi - czy za złem jaki niosą absurdalne w twoim mniemaniu przepisy stoją twoi czy moi reprezentanci? Bo jeśli chodzi o mnie to od dawna nie uczestniczę w wyborach na znak protestu przeciw ich konsekwencjom. Taki malutki proteścik. W tym konkretnym temacie moje zdanie możesz przeczytać w poście 48.
A co do "wpieprzania się z buciorami" - bogu niech będą dzięki za przepis o zakazie palenia w miejscach publicznych! Wreszcie można wejść do restauracji czy pubu i nie kisić się w smrodzie. Oczywiście on wam nigdy nie przeszkadzał, w końcu jeśli nie lubimy to możemy sobie pójść gdzieś indziej. Mam nadzieję, że choć troszkę rozumiesz, że istnieją dwie strony każdego medalu.
Alez ja to rozumiem, demokracja, mniejszosc musi sie podporzadkowac. Zgodnie z tym, nie powinienes zatem miec nic przeciwko nauczaniu (nie NARZUCANIU, jak w przypadku rzadowych decyzji) pewnych postaw przez przedstawicieli Kosciola Katolickiego w Polsce, ktory reprezentuje wedlug oficjalnych danych dobrze ponad polowe spoleczenstwa (wiecej, niz zwykle glosow zbieraja rzadzace partie polityczne), prawda? Inaczej bylaby to hipokryzja.
Maziomir --> ciekawe co byś powiedział jakby decyzje Kościoła miały decydujący wpływ na Twoje życie:) Ciekawe czy byś z radością przyjął zakaz zabezpieczania się, obowiazek chodzenia do Kościoła raz w tygodniu, przestrzeganie prawa Kościelnego, bezmięsne piątki itd. itd.
Wszystkie te rzeczy można również bardzo racjonalnie wytłumaczyć i przy odpowiedniej argumentacji wyszłoby że są dla społeczeństwa wręcz wskazane. Różnica jest jednak tutaj taka, że jak ktoś czuje przywiązanie do Kościoła to tych zasad przestrzega albo stara się przestrzegać, niemniej jednak ma w tej sytuacji WYBÓR którego obecne lewackie rządy nas pozbawiaja.
I nic nie mam. Tylko wolałbym żeby płacili za siebie bo państwa na to zbytnio nie stać. Zresztą troszkę się przyczepiłeś - nie każdą rozmowę sprowadzam do religii, a ty od paru dni ze mną - tak.
Jeśli już przy tym jesteśmy - to słyszałeś pewnie o rozdzieleniu państwa od kościoła? To jedyne czego chcą tacy jak ja "antyklerykałowie" i "ateiści" - nie jestem ani jednym ani drugim wbrew temu co myślisz - aby kwestie wiary pozostawały prywatną sprawą każdego człowieka oraz jego wyborem. Nie odpowiem na żaden więcej post w tej sprawie w tym temacie bo jest on o czymś innym.
Raziel - weźże się odczep ode mnie z tą retoryką. Odpowiadaj na moje zarzuty religijne w tematach o religii zgodnie z interpretacją ich treści, a nie erystyczną modą i kompilacją własnych emocji, a tutaj - goń się. Nie wspomniałem o religii ani słowem.
Mazio -->
"I nic nie mam."
Troche kloci sie to z tym, co niedawno pisales, jak to 'czujes sie naciskany', jak to 'nie zyczysz sobie', jak to chcesz, zeby ci 'dali swiety spokoj':) Tylko roznica taka, ze ty mozesz ten swiety spokoj osiagnac bez wysilku, zwyczajnie natretow ignorujac - i zyc po swojemu, jak tylko zechcesz. A w przypadku rzadowych nakazow nie ma takiej mozliwosci.
"Zresztą troszkę się przyczepiłeś - nie każdą rozmowę sprowadzam do religii, a ty od paru dni ze mną - tak."
Alez nie przypominam sobie, bym poruszal ten temat od ostatniej rozmowy, ktora zakonczyles elokwentnym "ostatni" dobre 5 dni temu:)
"Nie odpowiem na żaden więcej post w tej sprawie w tym temacie bo jest on o czymś innym."
W zasadzie juz odpowiedziales, chcialem ci tylko uswiadomic, ze twoja postawa traci hipokryzja:)
Ostatni.
Celowo piszę post pod postem by ci nie umknęło wysiu:
piszesz "ależ ja to rozumiem" - nie, nie rozumiesz mojej postawy. W kwestii mojej postawy wobec tego problemu możemy się obaj zgodzić - jestem za bo mi to specjalnie nie przeszkadza. Jeśli zaś chodzi o ogólna ocenę świata to uważam, że rządzi nim tyrania mniejszości, a nie wola większości. Lecz to nie jest łatwe do zmiany. Próby zakończyły się tragicznie. Zresztą przy dużym współudziale owych sił, które zrobią wszystko by nie oderwano ich od żłoba. Tak więc: Tristis est anima mea usque ad mortem.
edit. to się wszystko ze sobą wiąże i mój elokwentny koniec tamtej dyskusji był jedynie przejawem wiary, że nie dojdziemy do porozumienia, a nie twojego zwycięstwa i mojej kapitulacji. Do tematu możemy kiedyś wrócić, ale tutaj rozmawiamy o tym czym mowa w poście pierwszym. Chciałbym by się nie rozmył bo byłem ciekaw odpowiedzi innych. Twoje możliwości już znam.
Mazio, litosci, alez rozumiem swietnie - przystajesz na narzucanie pewnych wartosci przez pewnych ludzi, a innym tego prawa odmawiasz, i jedynym kryterium jest to, czy tobie dane wartosci pasuja:) Definicja hipokryzji.
Ale rzeczywiscie zakonczmy, bede jednak pamietal o tym przy okazji twoich kolejnych atakow na religie:)
@Maziomir
Dzikouak - no dobrze, pomińmy żuli. Powiem ci, że mieszkam w państwie gdzie alkohol sprzedaje się co prawda w każdym sklepie, ale jedynie do 22-giej, a rano zaś od dziewiątej. W niedzielę chyba nawet później. Nie wpływa to negatywnie ani na postrzeganie demokracji, ani na możliwości wypicia.
Czyli piszesz o sytuacji, która nijak nie odnosi się do omawianego problemu. Po pierwsze - ludzie mogą sięprzywyczaić do wszystkiego, więc wyjaśnienie "gdzieś tam coś działa" nie jest żadnym argumentem. W USA są "suche" hrabstwa, w których panuje pełna prohibicja i tam też ludzie żyją i mają się nieźle. Tylko co z tego?
Poza tym, jak sam piszesz - alkohol można kupić w każdym sklepie przez 13 godzin dziennie. To więcej niż czas otwarcia przeciętnego polskiego sklepiku. Tylko że propnowana ustawa nie polega na ograniczeniu sprzedaży do 13 godzin dziennie, a do ograniczania wolności gospodarczej przez stopniowe ograniczanie liczby koncesji oraz limitowanie sprzedaży alkoholu wyłącznie do sklepów państwowych oraz narzucanai restrykcyjnych ograniczeń samej sprzedaży (do 8 godzin dziennie).
Mówienie o menelach to tylko tani chwyt przeznaczony do manipulowania co mniej rozgarniętymi ludźmi (mierzi oraz niepokoi mnie zaś fakt, że jest to również metoda rodem z ustrojów totalitarnych). Większość sklepów prywatnych, w których sprzedaje się napoje alkoholowe nie jest bowiem całodobowa, znaczna część działa nie dłużej niż 13 godzin (najpopularniejsze godziny to 8-18, 7-17 i 7-20). Żabki są wyjątkiem, ale nie wszystkie mają koncesję na handel alkoholem. "Menelstwo" to margines. Ustawa dotyczy wszystkich.
W Polsce - po upadku komuny, a nawet trochę wcześniej, rozpoczął się dziki kapitalizm, który zaowocował rozwojem bazarów, różnego rodzaju budek na ulicy, dziesiątkami nocnych sklepów i całym tym klimatem badziewnej zaradności
Dlaczego "badziewnej"? To jest normalna zaradność, z jaką ludzie mają do czynienia na całym świecie. Tylko że na skutek działalności władzy komunistycznej, rozwój kapitalizmu został u nas odroczony o pół wieku. I kiedy my robiliśmy dokładnie to samo, co inni kilkadziesiąt lat temu, inni w międzyczasie ewoluowali. Ale próba naśladowania innych krajów przypomina przejście z dzieciństwa w dorosłość z pominięciem etapu nastoletniego. A tak się nie da. Pewnie, możemy wykorzystać ich doświadczenia i ominąć pewne pułapki, ale to tylko tyle.
Nawiasem mówiąc, dobrobyt obywateli bierze się właśnie z takiej "badziewnej zaradności", a nie z regulacji państwowych. Nie wiem, jak inni, ale ja lubię być bogaty i żyć między ludźmi bogatymi. A przynajmniej myślącymi w kategoriach wolnorynkowych.
Ta drobna przedsiębiorczość może i ułatwia życie
Moim zdaniem właśnie zamknąłeś temat :)
ale zadaj sobie pytanie - czy gdyby tak właśnie ograniczono sprzedaż alkoholu limitując godziny i zmniejszając ilość koncesji czy poszedłbyś na melinę?
Nie. Napędziłbym albo nawarzyłbym sobie sam. Gorzej byłoby z winem, bo musiałbym je szmuglować zza granicy albo kupować od przemytników, ale pewnie dałbym sobie radę. Bo na melinie i tak bym go nie dostał.
I żebyśmy się zrozumieli - nie płakałbym, gdyby jakiś polityk wprowadził ustawę na skutek której nie mógłbym kupić wódki na stacji benzynowej o 3 nad ranem (głównei dlatego, że nie kupuję wódki na stacjach o 3 rano). Ale i nie zagłosowałbym na niego w przyszłości.
Daleko posunięte domniemanie skutków możliwości kupna alkoholu o każdej porze, w każdym możliwym nocnym sklepie może prowadzić do teorii, że na przykład część przestępstw pod wpływem alkoholu mogłaby się nigdy nie wydarzyć.
Ale to by jednocześnie oznaczało, że nie wprowadzając pełnej prohibicji rząd świadomie zagraża życiu i zdrowiu obywateli.
Do tego trzeba dodać, że ilość dość uciążliwych dla okolicznych mieszkańców nocnych sklepów mogła by się zmniejszyć, gdyż ich istnienie opiera się na sprzedaży alkoholu.
Ustawa nie jest wymierzona w nocne sklepy, a we wszystkie sklepy sprzedające napoje alkoholowe. Poza tym, od pilnowania porządku jest policja i straż miejska, a nie ministerstwa zajmujace się gospodarką i handlem.
Gorszą sprawą jest w tym projekcie konieczność wyniesienia sklepów z alkoholem poza granice osiedli czy miast, ale nawet w Norwegii w każdym lokalnym sklepie kupisz normalne piwo.
Zapominasz, że mówimy o Polsce, nie o Norwegii. Tutaj nie raz i nie dwa wylewano dziecko z kąpielą, albo wprowaadzano prawa sprzeczne z kodeksami karnymi, a nawet zdarzały się przypadki wprowadzania "przepisów" przesz służby porządkowe, które to "przepisy" były, rzecz jasna, absolutnie nielegalne. Dlatego z dwojga złego zawsze będę wybierał rozwiązania, które dają państwu mniejsze wpływy. Dla własnego, świętego spokoju.
Maziomir --> w chamski i żenujący sposób strzelasz sobie w stopę. Oczywiście, że gadanie o religii w tym miejscu jest jak najbardziej odpowiednie, zresztą twoje odpowiedzi świadczą właśnie o tym, że jest to temat niewygodny bo widoczna analogia nie jest Ci na rękę. Prawda jest prosta - przed ingerencją Kościoła w życie obywateli protestujesz i robisz to otwarcie a czasem i dosadnie. Ingerencji - o wiele bardziej zaawansowanej - władzy w życie obywateli bronisz gdy się z nią zgadzasz. Niczym się więc nie różnisz od zatwardziałego katolika chcącego na siłę nawracać podobnych Tobie. Jesteś żenującym hipokrytą więc wcale się nie dziwię twojej uciekającej od dyskusji postawie.
Rozumiem wypic pare piwek przy jakiejs okazji np. mecz, ale zeby tak codziennie chlac to nie za dobrze.
Dzikouak - nie umiem i nie chcę tak rozmawiać rozbijając posty. Uważam, że ta zaradność jest badziewna ze względu na jej obraz jaki porównuję z innymi, zachodnimi demokracjami. Na wizerunek polskiej drogi, ulicy oraz na fakt, że konieczność przeżycia dla wielu równa się konieczności kombinowania często w sposób graniczący z przekroczeniem prawa. Stanowi jak już pisałem swoisty folklor polskiej rzeczywistości i miło by było gdyby pewne aspekty zmian ciążyły w stronę państw bogatszych. W ogóle to widzę, że jesteś po prostu nastawiony na polemikę. Jak pisałem - model jaki codziennie widzę w Szkocji postrzegam jako nieszkodliwy, całość treści proponowanych zmian - owszem. Wynikające z tego, który mam na co dzień różnice są moim zdaniem godne rozpatrzenia, a likwidacja całodobowych sklepów z alkoholem na każdym osiedlu przyniesie korzyści.
Całe rozpatrywanie zaś tematu jako ograniczanie swobód obywatelskich jest może nie tyle nadużyciem co przyczynkiem do dużo dłuższej rozmowy. Czekałem na twojego posta pół dnia, akurat teraz nie bardzo mam czas się zagłębić w pisanie, ale moje zdanie powinieneś łatwo wysublimować z tego co pisałem wcześniej. Albo dążymy do diametralnych zmian w całkowitym obrazie świata, albo walczymy o prawo do kupowania alkoholu przez całą dobę czy oglądania seriali za darmo w Internecie - dla mnie to temat zastępczy. Światu potrzebna jest rewolucja na poziomie podstawowym - dopóki o jego losach decydują sterowane przez rodziny bankierskie spotkania najbogatszych rządów za zamkniętymi drzwiami, o ustaleniach których nie mamy pojęcia, nie widzę żadnej nadziei na to by nie podkręcali nam tak śruby jak im będzie wygodniej. Nie łudzę się też, że wywalczyliśmy jedynie prawa do bycia jedynie godniejszymi niewolnikami.