Tak mi się wydaje (z dużym naciskiem na wydaje) że Polak jak chce,to się nauczy każdego języka,włącznie w prawidłową wymową poszczególnych zgłosek,liter itp.Zaś jakiś obcokrajowiec to raczej będzie miał prawie zawsze problemy z powiedzeniem prawidłowego zdania po Polskiemu .
Czy to oznacza że Polak jest bardziej "uniwersalny" ?
edit: Jest na yt taka seria filmów z Amerykanką/Brytyjką która uczy się Polskiego ale nie mogę go znaleźć ;/
slowianie latwiej ucza sie jezykow obcych niz narody poslugujace sie jezykami romanskimi i germanskimi, szyk zdania jest u nas bardziej elastyczny, istnieja przypadki etc.
nie wiem jak to wyglada z zoltymi i arabami
To ciekaw jestem czemu twój akcent w języku angielskim na kilometr śmierdzi każdemu Brytyjczykowi jeśli nie uczyłeś się go w dzieciństwie lub nie brałeś tysięcy godzin z prywatnym nauczycielem wymowy (a i to nie gwarantuje sukcesu -patrz Joanna Pacuła)?
Aparat gębowy kształtuje się do wymowy danego języka w młodości, do tego percepcja słuchowa w nauce powtarzania specyficznych dźwięków zmniejsza się z wiekiem.
przeciez nie napisalem, ze fonetycznie bedziesz brzmial zawsze jak native speaker, chodzi mi wylacznie o latwosc w nauce drugiego jezyka
Ale łatwość czego? Nauki gramatyki? Moim zdaniem nie jest to prawdą w języku angielskim - mamy tendencje do problemów z szykiem zdania i do zrozumienia prostoty tego języka, zbyt często próbując tłumaczyć sobie konstrukcje myślowe z polskiego na angielski zapominając, że rządzi on się zupełnie inną filozofią właśnie dzięki uproszczeniu gramatycznemu. Które nota bene jest podobno dowodem na rozwój ewolucyjny języka - ale to tylko słyszałem jako ciekawostkę. O kwestii wymowy już wspomniałem - słynny "vistula english" to nie mit. Nie słyszałem jeszcze nigdy Polaka, który mówiłby po angielsku tak, żeby w wypowiedzi dłuższej niż parę zdań nie można by było wykryć jego obcego akcentu.
Myślę, że nie mamy żadnych wrodzonych i uniwersalnych zdolności językowych, a jedynie
* łatwość przyswajania pewnych grup językowych (naturalnie, że słowiańskich)
* lepsze zdolności do nauki języków północnych (z grup germańskich), gdyż sami pochodzimy z napływu ludów, które pochodzą z grup językowych z dawnych rejonów od Iranu po Indie,
* przewagę w tym nad grupami języków romańskich - Hiszpanie mają duży problem z wymową angielskiego, jeszcze większy niż nasz, postawiłbym teorie, że płynie to z różnic wymowy i jeszcze innego ukształtowania się aparatu gębowego i percepcji słuchu płynących z wymowy własnego języka
* oraz ogólna przewagę nauki języków europejskich i im pochodnych nad ludami ich nieużywającymi płynącą z używania tego samego lub pokrewnych alfabetów.
Podobno, szczególnie łatwo przychodzi nam stosunkowo prawidłowa wymowa języka włoskiego. Sam sprawdziłem, że "Vincenzzo cornutto" działa w Rzymie bez pudła.
Nikomu nie jest latwiej, zalezy od tego, jakiegos jezyka chcesz sie uczyc. Przez to, ze mamy w polskim dosc swobodna skladnie, trudniej nam sie nauczyc jezykow, gdzie skladnia jest wazna, ale latwiej tych, gdzie sa przypadki (choc tutaj pewnie Finowie beda rzadzili ze swoimi 15 przypadkami). Chodze na lekcje japonskiego w dosc miedzynarodowej grupie i kazdy ma problem z czyms innym: jest na przyklad koles z Hong Kongu, ktory znaki japonskie ma w jednym paluszku (przynamniej ich znaczenie), ale na problemy z rozroznieniem pewnych sylab takich jak 'ta' i 'ga', ktore dla nas wydaja sie latwe.