Jak w tytule. Siostra tak długo jechała na podłączonym do gniazdka lapku, że w efekcie bateria się zepsuła i teraz w ogóle się nie ładuje, czyli jak odłączy kabel, to laptop od razu się wyłącza, bo po prostu nie ma stałego zasilania. I teraz pytanie, czy gwarancja obejmuje takie zepsucie się baterii?
Zapytaj tego, u kogo masz gwarancje. Natomiast chcialbym sprostowac, jakoby trzymanie laptopa na zasilaniu z gniazdka "psulo" baterie.
W zasadzie jedyne co moze powaznie zaszkodzic bateriom li-ion i nowszym, to calkowite rozladowanie ogniw. Wiec wyjmowanie baterii przy zasilaniu sieciowym jest mocno nierozsadne.
Tez kiedys tak mialem ze na dlugi czas odlaczylem baterie, bo siedzialem na stacjonarnym podlaczeniu. I bateria tak jakby sie "zbuntowala" bo nie chciala sie ladowac. Ale potrzymalem ja w lapku pod pradem pare godzin ladnych i w koncu ruszylo.
Odlaczona baterie nalezy doladowac do jakichs 40% - wtedy moze spokojnie lezec pare tygodni, po czym robimy znow to samo...
Raczej wątpię żeby dało się już ją samemu naprawić, nawet windows sygnalizuje, że bateria się "skaszaniła" i jest do wymiany.
Model laptopa to Toshiba Satellite L505-111
Ktoś wie, czy Toshiba daje jakąś gwarancje na baterie?
wysiak --------> gdy laptop był cały czas na kablu, to bateria nie była wyjmowana.
W sumie mozna sie uprzec, ze bateria jest taka sama czescia lapka jak matryca czy procek, wiec jak nawali na gwarancji - do naprawy.
Najlepiej sprawdzic to w gwarancji...
PS. U mnie tez windows to sugerowal. Ale w koncu ruszyla i dziala do dzis. :)
Tyle że na baterię, matrycę i zasilacz jest zazwyczaj inny termin gwarancji, o czym powinno być napisane w karcie gwarancyjnej. Jeżeli nie ma takiego zapisu, to termin jest taki sam, jak na całego laptopa (za gapowe się płaci, więc producent/sprzedawca jeżeli się zagapił, to niech płaci).