Kolejna część wątku, w którym z pozoru normalni ludzie oddają się swoim chorym fantazjom.
Tylko tutaj możesz wziąć udział w dyskusji o fizyce rozrywanych ludzkich ciał, największych zbrodniach dokonywanych na przestrzeni wieków, najlepszych i najbardziej wyszukanych rodzajach tortur.
Nigdzie indziej nie dowiesz się wszystkiego o otwieraniu wrót do piekieł, powrocie zza grobu w celu dokonania krwawej zemsty, skutecznym pozbywaniu się martwych ciał, odpowiednim jadłospisie na bazie ludzkiego mięsa oraz okultystycznych eksperymentach III Rzeszy.
Zadziw swoją rodzinę i znajomych faktami, o których nigdy nie słyszeli, ani nawet nie podejrzewali. Wprowadź ich w tajniki wiedzy, a następnie zabij ze szczególnym okrucieństwem, zedrzyj z nich skóry i zrób z nich pokrowiec na kanapę. Pamiętaj przy tym o zamieszczeniu stosownych zdjęć w wątku.
Ponadto, rozmawiamy tu również o filmach.
Poprzedni wątek:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11157363&N=1
A kto powiedział jakiego typu okultystyczne obrzędy przeprowadzali naziole? Adi pewnie nieraz wzorował swoje akcje na tym, co wyczytał na kartach Necronomiconu.
I tak oto powstał kolejny pomysł na sesję RPG...
O, to z okazji nowego wątku zapodam sobie wieczorem BOOK OF BLOOD żeby było o czym napisać ;)
Co do Lovecrafta, to ostatnio przypomniałem sobie "Wskrzeszonego" Dana O'Bannona. Zestarzał się niesamowicie ten film, chociaż ciągle można to bez bólu obejrzeć.
BOOK OF BLOOD - jak sie okazało, film ze znakiem jakość samego Cliva Bakera. Sympatyczne filmidło po obejżeniu którego napewno nie mozna mówić o stracie czasu. Może sie nawet spodobać, bo i atmosferki trochę jest, i aktoreczka smaczna, i efekty niekiepskie. Analu jednak nie było :( Ogladajcie, myślę że nikt mi głowy nie urwie za to że polecałem.
DRAG ME TO HELL - liczyłem na coś lepszego szczerze powiedziawszy. Atmosfery niestety nie było, od początku gramy w otwarte kart. Czasem sie to sprawdza, ale nie tym razem jak dla mnie. Skro zabrkało napiecia, trzeba było iść w masakrę i efekty. W tym aspekcie tez szału nie było. Kilka zabawnych scen filmu nie ratuje. Nawet sceny łóżkowej nie było!!....że o analu nie wspomnę.
Carver
Dawno nie oglądałem dobrego slashera i Carver w pewnym stopniu mnie usatysfakcjonował. Jest to produkcja zdecydowanie niskobudżetowa, wzorowana i czerpiąca garściami z setek wcześniejszych filmów o tej tematyce. Schemat jest do bólu klasyczny: niewielka grupa znajomych urządza sobie wakacje na amerykańskim zadupiu, co oczywiście skończy się dla nich tragicznie - bo jak wszyscy dobrze wiemy, na każdym amerykańskim zadupiu grasuje jakiś bardziej lub mniej oryginalny zwyrodnialec.
Niski budżet widać przede wszystkim w grze aktorskiej, momentami zalatuje wręcz amatorszczyzną, ale trzeba przyznać że kiedy trzeba aktorzy stają na wysokości zadania. Zaskakująco dobrze wyszły za to wszelkie efekty gore, których do tego jest całkiem sporo (w tym miażdżenie jąder cęgami, wbijanie gwoździ w kolana i okładanie wielkim młotem). Właśnie dzięki dużej brutalności, szczypcie humoru i jakiejś takiej ogólnej oldschoolowości można przymknąć oko na wszelkie niedoróbki. Polecam przede wszystkim fanom slasherów.
Niestety analu nie stwierdzono.
bizarrrrrre
po weekendzie zobaczę, bo teraz udaję że się uczę :d
Co do DRAG ME TO HELL, to dla mnie ogromne rozczarowanie, po jakichś 30-40 minutach odpuściłem sobie.
Czytał ktoś jakieś komiksy z serii Texas Chainsaw Massacre albo Friday 13th? Jest tam coś wartego uwagi?
Średniej jakości fanfiki. Chyba niektóre kanoniczne, ale zdaje się, że w tych seriach kanon to pojęcie względne.
Jeśli chcesz, to lepiej rozejrzyj się za komiksami związanymi z Hellraiserem. Niektóre to szajs, ale wiele z nich opowiada historie poszczególnych Cenobitów i często styl graficzny stoi na wysokim poziomie. Choć to zależy od rysowników, bo zdarzają się też "awangardowe" bohomazy.
I lepiej omijaj miniserię Pinhead. Niby wyjaśnia sporo niuansów i nieścisłości z filmów, ale wykorzystuje do tego mnóstwo idiotycznych zabiegów na wzór tych, przez które wszelkie nieścisłości powstały. Zresztą wystarczy spojrzeć na załączony obrazek.
[edit]
Dałem fajniejszy obrazek.
O patrz, nawet nie wiedziałem że są komiksy w uniwersum Hellraisera. Chyba zaraz się w coś zaopatrzę.
Jak znasz jeszcze jakieś warte uwagi historyjki obrazkowe w klimatach horroru to śmiało dawaj, bo niezbyt siedzę w temacie.
Screen cudowny^^
Tak szczerze, to temat horrorów w komiksach pomijałem, nie licząc właśnie tych związanych z konkretnymi seriami filmowymi. Głównie dlatego, że klasyki to rysowane odpowiedniki monster movies, zrzyny z Lovecrafta i dziwne miksy horrorów, komedii, s-f, a czasem filmów szpiegowskich (np. Tales from the Crypt bazowało na wielu publikacjach DC), których dość samoświadomą parodię można było przeczytać w jednym zeszycie serii Dreaming. Serie takie jak Hellblazer, Swamp Thing czy nawet Spawn wykorzystują motywy zaczerpnięte z horroru, ale same horrorami nie są. Nawet Walking Dead jest bardziej dramatem.
Podejrzewam, że jest w cholerę dobrych miniserii i pojedynczych publikacji, ale nie orientuję się wystarczająco w tych kwestiach. Crossed było niezłe, jeśli nastawiać się głównie na widok gore, gwałtów analnych (TAK! BYŁ ANAL!) i małych dziewczynek rozrywanych widłami. Na pewno nie sięgaj po żadne komiksy związane z Silent Hillem, bo to żałość i nędza straszna. Przy nich nawet film SH wznosi się do rangi średniaka.
Klimat najbardziej zbliżony do tego, co na ogół szuka się w horrorach, spotkałem w dwóch pierwszych tomach Sandmana. Choć tam wiązało się to raczej z koszmarnym (dosłownie) surrealizmem (choć trudno to wyjaśnić - też dosłownie). Ale przynależności gatunkowej tej serii nie da się określić znanymi ludzkości metodami, więc podaję to jako ciekawostkę.
Przeczytałem pierwszy album Hellraisera, nawet niezłe. Z kreską różnie: pierwsza opowiastka jest świetna pod tym względem, następne co najwyżej średnie, albo wręcz kiepskie IMO. Fabularnie to raczej słabizna, ale mimo to historie mają coś w sobie. Na pewno sprawdzę jeszcze kilka albumów.
Walking Dead czytałem do trzeciego zeszytu włącznie, ale szczerze mówiąc nie porwało mnie. Dwa pierwsze nieźle mnie wynudziły, ale chciałem koniecznie zobaczyć o co chodzi z tym słynnym więzieniem.
Sandmana nawet mam gdzieś na dysku, podobnie jak sporo innych komiksów, które postanowiłem sobie "kiedyś" przeczytać :)
A Crossed zapowiada się bardzo fajnie. Stylistyka jak z Fansadoxu, tylko chyba fabuły trochę więcej :D
Sorka że pytam. Podnieciłem się tym trailerem
http://www.youtube.com/watch?v=nWF0bBKhe6o
Poszperałem i okazuje się, że film miał już premierę. Ale to do jasnej cholery film widmo, nigdzie go nie widzę. Ani Karagarga ani nawet CG. Wie ktoś może coś na ten temat?
Zacytuję: "Sporo Kubricka, nieco Jodorowskiego i odrobina Cronenberga"
Więcej do czytnięcia: http://opium.org.pl/2012/02/13/beyond-the-black-rainbow-retro-elektro-futuryzm-na-kwasie/
Swoją drogą genialna strona, dużo mniej popularnych, ale genialnych z opisów filmów tam widzę. Szkoda, że tak mało czasu na ich oglądanie.
[15]
Walking Dead czytałem do trzeciego zeszytu włącznie, ale szczerze mówiąc nie porwało mnie. Dwa pierwsze nieźle mnie wynudziły, ale chciałem koniecznie zobaczyć o co chodzi z tym słynnym więzieniem.
--->
[18]
Faktycznie, w wypożyczalniach nie słyszeli o tym. W jakichś tam niby coś się pokazuje (podpowiedź: Google, dopisać "download"), ale wygląda trochę lewo. Może te recenzje pochodzą z jakichś zamkniętych pokazów? Proponuję odczekać trochę, bo film nowy, a sytuacja może wyglądać podobnie do My Name is Bruce.
Bywa.
Nie ukrywam, że wziąłem się za to głównie z powodu twoich hiperoptymistycznych wypowiedzi na temat komiksu (tak tak, jak widać masz pewną moc opiniotwórczą i zdolność oddziaływania:)), no i niestety - początek okazał się tak miałki i nudny, że nie miałem najmniejszej ochoty czytać dalej.
Dramaturgia? Depresjogenne klimaty? Dojrzała fabuła? A gdzie tam, chyba że pod tymi pojęciami kryją się perypetie dzieciaków chcących się poruchać w szopie, ale tata im nie pozwala :> Oczywiście nie wiem jak to się dalej rozkręciło (bądź nie), ale to z czym zdążyłem się zapoznać skutecznie zniechęciło mnie do poznania ciągu dalszego historii.
To chyba 3 paperbacki przerobiłeś, a nie 3 zeszyty. Przeczytaj dla próby chociaż czwarty (#19-24), bo wtedy właśnie następuje mocne zerwanie z dotychczasowym ładem komiksu i ustanowienie mnóstwa konfliktów, a wszystko to wręcz eksploduje wraz z zakończeniem #24. Następny długi okres spokoju następuje dopiero od #49, kiedy przez jakiś czas Walking Dead zamienia się w powieść drogi.
Paperbacki, zeszyty, nie odróżniam tego szczerze mówiąc, w każdym bądź razie doczytałem do "Volume 3: Safety Behind Bars", ale chyba go nie skończyłem.
Widzę, że nawet po polsku to wyszło, szkoda tylko że takie drogie. 3-4 dychy za pół godziny czytania to ja podziękuję.
Zeszyt = 1 numer (ang. issue), oznaczany jako #.
Paperback = zbiór klilku numerów wydanych jako całość.
W przypadku Walking Dead wydawane jest po 6 zeszytów w jednym paperbacku. Faktycznie, każdy z nich określano jako tom (volume), ale to nie jest norma. Np. różne tasiemce jako tom liczą sobie okres trwania danego tytułu aż do jego zakończenia, zawieszenia lub przejścia w ręce innego wydawnictwa, przez co jeden tom może ciągnąć się przez wiele lat.
Z cyklu "Gatunek: Horror bawi i uczy".
Przeczytałem dziś 6 volume'ów. Wciąż daleki jestem od zachwytów (za dużo dłużyzn i nudnych wątków obyczajowych), ale spodobało mi się.
Governor to złoty człowiek.
spoiler start
Przeżył po tym jak czarna go urządziła?
spoiler stop
Gubernator to cudowna postać. Kiedy dorosnę, chcę być taki jak on.
spoiler start
Nie pytaj, tylko czytaj!
spoiler stop
Wypada jedynie życzyć wytrwałości i konsekwencji w dążeniu do celu.
Serial oczywiście też oglądałeś? W którym momencie kończy się pierwszy sezon?
[18]Film był na razie pokazywany tylko na festiwalach filmowych. Masz tu info kiedy można się spodziewać premiery w kinach i na dvd (wciąż nic pewnego): http://www.bloody-disgusting.com/blog/entry.php?id=924
Pierwszy sezon teoretycznie kończy się równo z pierwszym tomem (czyli średnio 1 odcinek = 1 zeszyt), ale nie trzyma się wiernie pierwowzorowi. W szóstym odcinku wprowadzono zupełnie z dupy wzięty motyw placówki badawczej, więc jeśli uznać to za odpowiednik zamkniętego osiedla z komiksów, to można liczyć, że udało im się zajść trochę dalej z tematem. Drugi sezon od początku ugrzązł na farmie. W takim tempie wątek z Woodbury zobaczymy (o ile w ogóle) za około 2 lata.
Drag Me to Hell
W końcu obejrzałem. Wszystko już o tym filmie było powiedziane (czy to tu, czy gdzie indziej), więc nie będę się rozpisywał: jak dla mnie pozytywnie.
The Last House in the Woods
Undergroundowy slasher (z uwagi na pochodzenie może raczej giallo?), który mimo niezbyt imponujących ocen na portalach filmowych naprawdę może się podobać pod warunkiem, że wykażemy sporą tolerancję na szeroko pojętą niskobudżetowość, aktorstwo rodem z telenoweli, efekty specjalne jak z produkcji Tromy, ścieżkę dźwiękową niczym z taniego pornosa i przeczące wszelkim prawom logiki zachowania bohaterów. Jeśli po przeczytaniu powyższych słów nie zraziliście się do tego tytułu, to możecie dopisać go do listy oczekujących na obejrzenie filmów, gdyż istnieje spora szansa że będziecie się nie najgorzej bawili.
Zarys fabuły jest dość typowy: młoda parka zostaje uratowana z opresji przez pewne małżeństwo, w efekcie czego trafiają do ich ukrytej w lesie posiadłości - okazuje się, że nie jako goście lecz kolacja dla małoletniego synka niedawnych wybawców. To tak z grubsza, dalej zaczyna się oczywiście krwawa łaźnia gdy w ruch idą pistolety, noże, piły mechaniczne i zęby. Pod koniec zadbano też o delikatny moment zaskoczenia i zdziwienia gdy poznajemy przyrodniego brata młodego kanibala.
Ogólnie dosyć fajne.
Film chyba zdobył sobie pewne grono sympatyków, bo właśnie powstaje sequel, którego oficjalny (jeszcze ciepły) teaser można zobaczyć tu: http://www.youtube.com/watch?v=0LKVMlR1h6c
Black Christmas (1974)
Nieco zapomniany dziś tytuł, uznawany za jeden z tych filmów, które przetarły szlaki przed prawdziwą eksplozją popularności wszelkiej maści slasherów.
Zaczyna się niczym u Hitchcocka, od zabójstwa młodej dziewczyny w żeńskim akademiku popełnionego przez nieznanego sprawcę, a dalej jest tylko lepiej. To właśnie odpowiednio budowane i utrzymywane napięcie jest jednym z dwóch głównych atutów filmu. Drugi to absolutnie R-E-W-E-L-A-C-Y-J-N-Y klimat, będący iście wybuchową mieszanką charakterystycznego świątecznego ciepła z chłodnym uczuciem zagrożenia i strachu rozsiewanym przez szalejącego psychopatę. Obydwa te czynniki sprawiają, że od filmu nie można się oderwać, wciąga i fascynuje niezmiennie od pierwszej do ostatniej minuty, a każdą sekundę seansu chłonie się z najprawdziwszą przyjemnością.
Prawdziwa perła, której blasku wydawałoby się nie można przeoczyć, a jednak popularność tytułu biorąc pod uwagę jego klasę, jest co najwyżej niewielka. Można by wręcz zaryzykować stwierdzenie, że jest to jeden z najbardziej niedocenionych horrorów wszech czasów, który jednym tchem powinien być wymieniany razem z takimi tuzami jak Peeping Tom, TCM, Last House on the Left, I Spit on Your Grave czy Halloween jako jeden z tych tytułów które pomogły zdefiniować cały gatunek i są jego absolutnym, nieśmiertelnym kanonem.
Cóż, jeśli ktoś widział to prawdopodobnie przyzna mi rację, jeśli nie widział to powinien jak najszybciej to zmienić.
The Woman
Ekranizacja książki Jacka Ketchuma pod tym samym tytułem. Opowiada historię dzikiej, żyjącej w lesie kobiety, którą pewnego pięknego dnia zauważa będący na polowaniu Chris. Zafascynowany swym odkryciem łapie dzikuskę, zabiera na swoje ranczo i więzi w piwnicy, z zamiarem ucywilizowania kobiety. Równolegle z wątkiem "kobiety w piwnicy" rozwijane są inne, dotyczące poszczególnych członków rodziny Chrisa, z których każdy ma swoje problemy i tajemnice, a wszystko to ani na moment nie nudzi i tworzy idealną mieszankę. Jak to u Ketchuma, silne aspekty psychologiczne i obyczajowe z zadziwiającą łatwością łączą się z istnym festiwalem sadyzmu, okrucieństwa i dehumanizacji, który wzbiera przez cały czas po to, by eksplodować z maksymalną siłą w końcówce filmu i pozostawić widza ze szczęką leżącą gdzieś na podłodze.
Znakomicie nakreślone postacie, bardzo ładne zdjęcia i ciekawe zabiegi z dopasowaniem muzyki - to wszystko również charakteryzuje ten film. W przypadku postaci najbardziej zapada w pamięć Chris, będący niejako odzwierciedleniem nastrojów panujących w filmie: poznajemy go jako wzorową głowę rodziny, przykładnego męża i ojca trójki dzieci oraz wziętego prawnika, z biegiem czasu wychodzi jednak na jaw jego drugie oblicze, fascynujące i przerażające zarazem. Bardzo mocnym punktem tej produkcji jest także pewien dosłownie wywalający z butów twist pod koniec filmu, który w dużej mierze wpływa na odbiór całości (przynajmniej w moim przypadku tak było). Oczywiście osoby, które czytały książkowy oryginał zaskoczone nie będą, ale zakładam że takich nie ma zbyt wielu.
Na koniec warto dodać, że czynny udział przy produkcji filmu brał sam Jack Ketchum, co dla niektórych może być wystarczającą rekomendacją.
Must watch!
Może ktoś widział? Meph? Z tego co pamiętam jarałeś się Girl Next Door, tutaj powinieneś pęknąć z zachwytu ;p
W ogóle nie mogę ogarnąć jakim cudem twórczość Jacka Ketchuma jest tak mało znana w Polsce kiedy to książki Kinga mają u nas premiery na równi ze światowymi.
W Polsce, gdzie czytelnictwo jest jakie jest, nie widzę w tym nic dziwnego. King to mainstream jak Harry Potter, nawet ludzie, którzy nie czytają książek znają to nazwisko, a tacy co czytają od święta też raczej wybiorą coś popularnego, więc nic dziwnego że wszędzie tego Kinga pełno (tak jak Wiedźmina, Gry o Tron czy Stiega Larrsona). Ketchum to (przynajmniej u nas) nisza, ale bez obaw, każdy kto interesuje się trochę tymi klimatami dobrze zna to nazwisko.
Tak, tylko co ma zrobić osoba, która nie zna na tyle angielskiego, żeby czytać jego książki w oryginale, a na dodatek w Polsce został wydane tylko cztery jego tytuły? :)
A od Larssona się odpierz. :)
Ależ do Larrsona nic nie mam, to tylko przykład książek które są na topie i masa ludzi kupuje je w ciemno, bo są "modne". Szczególnie teraz, kiedy księgarnie są zawalone wydaniami z "Dziewczyną z tatuażem" na okładce (analogiczna sytuacja z Grą o Tron po premierze serialu i Wiedźminem po premierze gry).
Co do polskich wydań Ketchuma to, niestety, racja.
Wracając do The Woman: jakby moje słowa z [31] kogoś nie przekonywały, to podrzucam link do recki na Horror Online, pod którą mógłbym się podpisać obiema rękami: http://horror.com.pl/filmy/recka.php?id=2497
http://www.youtube.com/watch?v=nEiA90u8JNk - Piranha 3DD full trailer
Cóż, szykuje się zajebisty odmóżdżacz na lato, niech będzie choć tak samo dobry jak poprzednik to będę zadowolony. Trochę byłem sceptycznie nastawiony ze względu, że Aja porzucił tę markę, ale wygląda na to że bezpodstawnie, tym bardziej że Gulager to też nie świeżak w tych klimatach (trylogia Feast). No i Mitch będzie :D
H O F F ! ! !
To będzie film roku!
Oglądałem Woman. Film bardzo dobry. Bardzo podobała mi się ta cała otoczka uciśnionej rodziny z ojcem brutalem i psychopatycznym synalkiem. Sama postać kobiety super zagrana, super wykreowana. Niechętnie podchodziłem do tego filmu, ale czytając rekomendacje ( nigdy się nie zawiodłem na rekomendacjach weneckich sideł XD) ciesze się, że obejrzałem :)
I tak najlepsza końcówka i
spoiler start
ta trzecia córka z dziwnym imieniem na A. Haha, to mnie rozwaliło, kompletnie się nie spodziewałem :D
spoiler stop
No niech ci będzie.
My fail.
spoiler start
Ale w sumie tak też mówili na nią przecież.
spoiler stop
O Exit Humanity słyszeliście? Western w klimatach zombie.
Trailer:
http://www.youtube.com/watch?v=_DExlXcU20U
Wygląda na całkiem przyzwoity film.
Jak jesteśmy w temacie zombie to jeszcze Talibowie, Osama ibn Zombie i dzielni amerykanie czyli Osombie:
http://www.youtube.com/watch?v=bfD6-5Qf-cc :)
Zombie ofensywa trwa w najlepsze jak widać :P
W przyszłym roku zaatakuje również Czwarta Rzesza -->
A już w kwietniu do walki staną nowożeńcy w REC 3:
http://www.youtube.com/watch?v=kO4hEGO4Ijk
http://www.youtube.com/watch?v=j4XqKhjSyfA
BTW powstaje też kontynuacja The Tunnel.
Aha i tobie ppaatt też polecam The Woman, bo na bank ci się spodoba, choć pewnie nastąpi to za jakieś 5 lat, jak nie przymierzając z pewnym innym filmem...
Opis też mnie zaciekawił. Od dłuższego czasu mam kryzys filmowo-rozrywkowy i głowę zawraca mi niestety co innego. W ostatnim czasie to tylko trochę Star Treka na rozluźnienie i "Niebezpieczną Metodę", bo o psychoanalizie miało być. Wciąż pamiętam o Strange Circus. :D
Liczę, że doczekam tej chwili w której wystawisz mu w końcu piękną laurkę (co niechybnie się stanie).
Jak mnie nie wypieprzą stamtąd szybko to nawet laurkę na gameplayu dostaniesz. :P
To tym lepiej, większa publiczność :d
Baj de łej, gratulacje, nie wiedziałem że tam piszesz (chyba, że jeszcze nic nie napisałeś, bo nie widzę wśród autorów ;p).
Baj de łej, gratulacje, nie wiedziałem że tam piszesz (chyba, że jeszcze nic nie napisałeś, bo nie widzę wśród autorów ;p).
Od dwóch miesięcy tam jestem, ale dopiero jutro wrzucę pierwszy art. (drobna recka na rozgrzanie. Mam parę pomysłów na fajniejsze arty).
Oooo to chętnie poczytam :) Jakiś link poproszę jak już umieścisz swoje wypociny :D
Na razie w planach dwa artykuły mało związane z horrorami. Pseudorecenzja "niebezpiecznej metody" i artykuł zachęcający do wzięcia udziału w postcrossing.
Chociaż - o ile ludzie mnie nie zjedzą wcześniej za styl - chciałbym coś wrzucić nt. skandalu i kontrowersji w kinie. Zobaczymy.
Takashi Miike powraca na krwawą ścieżkę. Póki co wiadomo tylko, że film będzie oparty na powieści Yusuke Kishi, będzie nosił tytuł "Lesson of the Evil", a oficjalny zarys fabuły wygląda tak:
A teacher named Seiji Hasumi who's loved by his students and respected by his peers. However, his outward charm masks his true nature. In reality, Hasumi is a psychopath who is unable to feel empathy for other human beings. Specifically, he has a severe antisocial personality disorder. Because of his mental condition, Hasumi chooses to deal with problems like bullying and overbearing "monster parents" the easy way—by systematically murdering his students.
FUCK YEAAHH
Dziś o 22:50 na TV4 ''Noc żywych trupów'' z 1990 r. (to remake tegoż filmu z 1968 r.)
Warto oglądnąć czy też...
No i ile filmów z tej serii ukazało się?
Warto. Jeden z lepszych remake'ów, jakie kiedykolwiek powstały.
Jeśli chodzi o filmy Romero o zombiakach:
Night of the Living Dead.
Dawn of the Dead
Day of the Dead
Land of the Dead
Diary of the Dead
Survival of the Dead
Przy czym dwa ostatnie można sobie spokojnie odpuścić.
Warto, bo film jest bardzo dobry. Można by wręcz odważnie powiedzieć, że to jeden z najlepszych remake'ów wszech czasów.
A ile filmów jest w serii? To dobre pytanie. Generalnie masz sześć części reżyserowanych przez Romero (Night..., Dawn..., Day..., Land..., Diary..., Survival...), pięć czy sześć z serii Return of the Living Dead, trzy remake'i (Night..., Dawn..., Day...) i pierdyliard nieoficjalnych sequeli, remake'ów czy spinoffów jak choćby seria Zombi aka Zombie Flesh Eaters Lucio Fulciego.
Edit: Kuźwa, wyprzedził mnie... Ale przynajmniej się zgadzamy :P
BTW skończyłem Sandmana (niezły), Crossed (wypas), z Walking Dead jestem już na na bieżąco, a Hellraiser jednak jest cienki. Polecisz jakąś nową lekturkę Mephisto?
Skoro skończyłeś Sandmana, to możesz wziąć się za spin-offy. Pełną listę masz na Wikipedii. Pierwszy był Dreaming, następnie Sandman Presents, a w międzyczasie zaczął wychodzić też Lucifer. O ile dwa pierwsze są bardzo nierówne (poziom oscyluje od "Meh..." do "O kurwa!"), to ostatni można stawić na równi z Sandmanem. Poza tym jest też piardyliard rozrzuconych miniserii powiązanych z universum. Tak jak mówię - Wikipedia.
Poza tym, skoro jesteśmy przy Vertigo - 100 Bullets, Transmetropolitan, Preacher i Y: The Last Man. Wszystkie to zamknięte serie, więc nie będziesz miał problemów z ciągłością fabularną. No i zawierają wszystko, co najlepsze w wydaniach tego studia z lat '90 - jest przemoc, gwałty i zabijanie małych dzieci, a mimo to całość wcale nie tonie w potoku exploitowego gówna i serwuje materiał dużo bardziej dorosły niż większość mediów. Z tamtego okresu pochodzi też seria Invisibles, o której sporo dobrego słyszałem, ale setting jakoś mnie odpycha, żeby wziąć się za ten komiks. Obecnie pojawia się również Scalped, ponoć bardzo dobry, ale nie mogę potwierdzić, ani zaprzeczyć.
Podejrzewam, że oglądałeś Kick-Assa, ale mimo to polecam przeczytać oryginał. Jest dużo cięższy, bardziej brutalny i mocno pesymistyczny względem ekranizacji. Obecnie wychodzi drugi tom, którego nawet nie ruszyłem, bo wolę przeczytać wszystko, gdy za tydzień wyjdzie ostatni zeszyt.
Jeszcze coś. Omijam superbohaterów, bo wychodzę z założenia, że nie takich komiksów szukasz. Ale taki np. Arkham Asylum: Serious House on Serious Earth to bardziej horror/thriller psychologiczny niż typowy komiks o Batmanie, więc raczej mogę go dorzucić.
A więc tak: Preachera czytałem kiedyś i mi się podobał, Y: Last Man czytałem kiedyś i mi sie nie podobał.
Kick Ass odpada. Film widziałem i nie był zły, ale ta tematyka mnie odrzuca (nerd-superhero i dziewczynka-zabójca, nigga please..), nawet jeśli faktycznie jest tak jak mówisz :>
Wstępnie zainteresowany jestem Luciferem i 100 bullets.
W sumie to niekoniecznie musi być coś w stylistyce horroru, byle by było dobre. Z tego co nie wymieniłem wcześniej, a czytałem i mi się chociaż jako tako podobało to np. Sin City (podjarałem się filmem, ale komiks IMO słabszy), Szninkiel, trochę Thorgala, Feralny Major, Borgia (gore, porn & Alejandro Jodorovsky :D, niezłe, lekkie czytadło).
Na pewno nie chcę żadnych superbohaterów.
Aha, "exploitowe gówno" może być. Jak znasz coś dobrego to śmiało :d
Co do Kick-Assa - bohaterem to był w filmie. Komiks ma inne zakończenie, pokazujące właśnie dlaczego w świecie rzeczywistym nie można być superbohaterem.
Wnioskując po opiniach fanów, dużo dobrych rzeczy można znaleźć w seriach Swamp Thing i Hellblazer, ale przyznaję, że ilość tych komiksów mnie przeraża i nawet po nie nie sięgnąłem.
Przed Lucyferem ważne jest, aby przeczytać pierwszą historię z Sandman Presents (The Morningstar Option), która stanowi preludium do właściwej serii.
Nie wiem czy to podchodzi pod exploitowe gówno, ale istnieje kontynuacja Crossed - Family Values. Miejscami na pewno o tę kategorię zahacza.
Ok ,dzięki. Coś sobie wybiorę.
ale przyznaję, że ilość tych komiksów mnie przeraża i nawet po nie nie sięgnąłem.
Ja mam to samo z wszelkimi komiksami o superbohaterach (ta, wiem że to się wszystko dzieli na mniejsze serie, ale i tak..)
To pocieszę faktem, że Flash przez przypadek doprowadził ostatnio do rebootu universum DC, więc jeśli chcesz, możesz zacząć wszystko od pierwszych numerów i się przy tym nie namęczyć. Tylko wcześniej trzeba znać New 52.
spoiler start
W Catwoman #1 Batman rucha ją w stylistyce przypominającą BDSM.
spoiler stop
spoiler start
Toż oni nawet nie muszą się ruchać żeby wyglądali jakby zapomnieli się przebrać po wyjściu ze swojego lochu :>
spoiler stop
Ale dobrze wiedzieć, że takie rzeczy tam się dzieją. Zawsze jeden poważny argument więcej.
Dawno już mnie nic tak nie rozwaliło jak zajawka grindhouse'owego INFERNAL NUNS !!! Polecam !!!
http://opium.org.pl/2012/03/10/infernal-nuns/
Krótki opis wrażeń z paru filmów obejrzanych ostatnimi czasy.
Mother's Day
Silący się na realizm thriller, podejmujący tematykę ludzi sterroryzowanych we własnym domu przez nieznanych napastników. W tym wypadku w roli napastników umieszczono pewną dość osobliwą rodzinkę, zajmującą się niezbyt legalnymi działaniami, która w wyniku pomyłki i niefortunnego zbiegu okoliczności, urządza tzw wjazd na chatę niczego nie spodziewającemu się małżeństwu i ich gościom. Agresorom przewodzi tytułowa mamuśka, twarda kobieta gotowa zrobić wszystko dla swoich dzieci, z początku wydająca się sympatyczna w porównaniu do swych nieokrzesanych dzieci, a z czasem ukazująca znacznie mniej przyjemne oblicze.
Duży nacisk położono na aspekt psychologiczny, zachowanie poszczególnych postaci i relacje pomiędzy nimi. Oczywiście zadbano też o odpowiednią dawkę przemocy (a że ludzi w domu sporo, to i trupów z czasem coraz więcej), a także coś w rodzaju końcowego twista.
W kwestiach technicznych bez zastrzeżeń. Aktorzy grają poprawnie, choć z drugiej strony ciężko sympatyzować z którąkolwiek z postaci. Nie wiem czy to zamierzony efekt, ale raczej wpływa średnio korzystnie na odbiór filmu, bo po prostu nikomu nie „kibicujemy” (czy to tym „dobrym” czy „złym”), co nie wpływa korzystnie na emocje w czasie seansu (przynajmniej w moim przypadku tak było). Nie znaczy to jednak, że film jest nudny, bo reżyserowi (Darren Lynn Bousman, znany z serii Saw) udało się w miarę zręcznie wypełnić te niecałe dwie godziny, tak że praktycznie cały czas coś się dzieje (to ktoś ucieka, to kogoś biją, kogoś mordują itp.) i akcję śledzi się z zainteresowaniem. Największe minusy to końcowa rozpierducha rodem z jakiegoś slashera, a nie thrillera, podobno, psychologicznego (liczyłem na jakieś zgrabne, subtelne zakończenie, ale gdzie tam) i jakaś pseudo ideologia wyznawana przez „Matkę” i związane z nią rozkminy, które wybitnie irytujące stają się w drugiej połowie filmu. No i irytujący bohaterowie, o czym już wspominałem.
Ogólnie film całkiem niezły, śmiało można oglądać, ale w tym rodzaju są również znacznie lepsze pozycje.
11-11-11
Podobnie jak poprzednik, to również film w reżyserii pana Bousmana. Tym razem na warsztat poszły motywy religijno-numerologiczne.
Popularny pisarz, Joseph Crone, zadeklarowany ateista, próbuje prowadzić normalne życie po stracie żony i syna. Nocami dręczą go koszmary, a za dnia cały czas prześladuje go liczba 11. Po wypadku samochodowym, z którego wychodzi bez szwanku, odzywa się do niego brat, informując o umierającym ojcu. Joseph pakuje manatki i leci do Barcelony odwiedzić dawno nie widzianą rodzinę. Na miejscu nasilają się dziwne zjawiska, a wszystko kręci się wokół liczy 11 i zbliżającego się dnia – 11 listopada 2011, w którym „coś” ma się wydarzyć.
Sądząc po samym opisie fabuły, film może wydawać się dosyć ciekawy, ale niestety, nie można powiedzieć żeby był to udany horror. Bohaterowie są nieciekawi, a o jakimkolwiek uczuciu strachu bądź klimatycznej produkcji można zapomnieć. Ratuje go za to w miarę interesująca fabuła, która trzyma widza przed ekranem i „każe” wytrwać do końca i przekonać się czym zaskoczą (albo przynajmniej spróbują zaskoczyć) nas twórcy.
Tytuł dość solidny, ale też niczym specjalnym nie wyróżniający się ani nie wybijający ponad przeciętność. A szkoda bo potencjał był.
Skeleton Crew
Dobry pomysł zmarnowany przez słabe wykonanie. Film opowiada o grupie filmowców kręcącej „horrora” w cieszącym się złą sławą opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, w którym rzekomo lata temu szalony doktor torturował i zabijał swoich pacjentów. Kiedy odnajdują ukryte pomieszczenie z taśmami, na których uwieczniono ów proceder, nie zdają sobie sprawy, że wkrótce sami będą musieli stanąć do walki o życie.
Jak mówiłem zamysł był nie najgorszy, ale niestety film nie oferuje nic dlaczego można by go nazwać godnym polecenia. Aktorzy grają słabo, efekty gore są kiepskie, a pomysły na uśmiercanie kolejnych osób co najwyżej średnio ciekawe. Rzekomo miał to być pastisz filmów grozy, ale na tym polu również zawodzi.
W dwóch słowach: nie jest to może totalna tragedia i dno dna, ale też film nie oferuje absolutnie nic co wyróżniałoby go na tle setek innych przeciętniaków. Nie polecam, chyba że ktoś już naprawdę nie ma czego oglądać.
Bandaged
Typowe kitajskie gówno, w którym nie wiadomo o co chodzi, jest krwawo i dziwacznie. Opowiada o parze, która w ucieczce przed samotnością i wszechobecną rozpaczą, oddaje się wzajemnemu okaleczaniu... do czasu. Nie ma co pisać, kto chce niech sam zobaczy. Film trwa 15 minut i jest na youtube:
http://www.youtube.com/watch?v=dai2UrzX5CE
Megan Is Missing
Są takie filmy, które po obejrzeniu bardzo trudno wymazać z pamięci i Megan Is Missing z pewnością się do nich kwalifikuje. Obraz ten przywodzi mi na myśl tytuły takie jak Spoorloos czy Poughkeepsie Tapes, podchodząc do tematu zaginięć w zabójczo realistyczny sposób, wydaje mi się, że jednak żaden z wymienionych nie był tak dosadny, sugestywny i poruszający jak ten właśnie omawiany.
Pod względem realizacji film przypomina Taśmy z Poughkeepsie, gdyż w całości składa się on z zapisów wideorozmów, nagrań z kamery jednej z bohaterek, a także fragmentów telewizyjnych reportaży. Zaś główne bohaterki są dwie: 14-letnia Megan i 13-letnia Amy. Obydwie są najlepszymi przyjaciółkami, choć wydają się być skrajnymi przeciwieństwami: Megan mieszka z matką, z którą nie darzą się miłością, a jej sposób na życie to ciągłe imprezy, ćpanie, seks i faceci, z kolei Amy jest cicha, ułożona, pochodzi z dobrego domu i jest przeciętnej urody. Punktem zwrotnym jest poznanie przez Megan za pośrednictwem internetu tajemniczego Josha, z którym postanawia się spotkać... i nigdy nie wraca. Trzy tygodnie później ten sam los spotyka Amy, a jej ostatnie chwile będziemy mieli (nie)przyjemność zobaczyć na ekranie.
Cóż, o ile większa część filmu nie jest może jakoś szczególnie poruszająca (no chyba, że kogoś zaskoczy zachowanie nastoletnich dziewcząt, tiaaaa), o tyle ostatnie pół godziny to czysty hardcore i ktoś kto nie wie czego się spodziewać (bo myśli, że to np. jakiś familijny dramat) ma spore szanse na zakończenie seansu w stanie ciężkiego szoku. I mówię to z całym przekonaniem, bo przyznam że mimo iż coś tam poczytałem wcześniej na temat filmu (choć bardzo niewiele) to i tak potrzebowałem dłuższej chwili na dojście do siebie.
Jakby ktoś koniecznie chciał wiedzieć na co się porywa to zapraszam do spoilera, choć osobiście nie chciał bym psuć sobie niespodzianki. Ostatnie pół godziny:
spoiler start
Amy więziona w jakiejś piwnicy, przykuta łańcuchem do ściany, gwałcona (dość sugestywna scena mimo że niewiele widać), na koniec zamknięta w beczce (nie jestem pewien, czy nie razem z trupem Megan) i zakopana żywcem w lesie :D
spoiler stop
Morał tej bajki jest oczywisty i bardzo dobrze znany: nie spotykaj się z nieznajomymi ludźmi poznanymi przez internet, ale chyba jeszcze nigdy nie był przedstawiony w tak brutalny sposób.
Obejrzeć oczywiście warto, pod warunkiem że ma się mocne nerwy, stabilną psychikę i brak jakichś zaburzeń emocjonalnych :D
Idealny na zdołowanie się.
A pamiętam jak przy pierwszej części próbowano wmówić ludziom, że wszystko opiera się na faktycznej wiedzy z zakresu medycyny. Chyba już wiedzą, że nikt w to nie uwierzył i postanowili pójść na całość.
W [18] wspominałem o Beyond the Black Rainbow. Już się pojawił ten film po ciemnej stronie internetu. Nie mogę się doczekać. :P
I jeszcze raz trailer:
http://www.youtube.com/watch?v=Yw73UxbAsfU
Fanów czystych survival horrorów czekają złe wieści. Producent Capcomu, Masachika Kawata, zapowiedział, iż Resident Evil 6, a także ewentualne dalsze sequele, będą nadal bardziej zorientowane na akcję.
A niech im obroty spadną i Godzilla zadepta.
I najlepszej ukrytej postaci w historii gier video pewnie też nie dadzą.
Tyle dobrego, że chociaż nie lecą w chuja i nie wciskają kitu, że to jeszcze będzie survival horror. Na szczęście ostatnio zakupiłem GameCube'a wraz z zestawem RE Zero + Remake + Code Veronica X i jako wisienkę na torcie: Eternal Darkness, więc trochę sobie przypomnę stare czasy, skoro na nowe produkcje nie ma co liczyć.
Ciekawe jak tam nowy SH, bo opinie ma bardzo różne, od total crapu, po najlepszą część nie licząc 1 i 2.
Nie grałem w nowego SH, nie czytałem recenzji, nie oglądałem gameplayów. Za to do pewnego momentu śledziłem uważnie proces produkcji i akcje marketingowe i zapowiadało się tragicznie (trailer SH z muzyką Korn...). Wygląda na to, że Konami kontynuuje trend kamikaze, spychając lubiane przez fanów i doceniane przez recenzentów tytuły (Origins, Shattered Memories, wkrótce pewnie ten los spotka Book of Memories) na konsole drugiej kategorii, a na wiodące platformy wydając usilnie przerabiane i wciskane na siłę do universum SH gry, o których w miesiąc po premierze nikt nie pamięta. Tak, żadna z produkcji od SH4 włącznie nie była pierwotnie planowana jako część serii.
A wszystkie wymienione Rezaki mam u siebie i noszę się z myślą przejścia, tylko czasu brakuje. Mam tylko nadzieję, że emulator nie będzie sprawiał problemów, bo podobno niektóre potrafią zachowywać się dość irracjonalnie.
The Woman - Ktoś tu polecał ten film i muszę podziękować oraz potwierdzić, że warto obejrzeć. Choć ksiażki nie czytałem, to film jest naprawdę niezły. Oglądając go miałem wrażenie lekkiego oderwania od rzeczywistości i przeniesienia się w pogiętą rzeczywistość amerykańskich idealnych rodzin oraz ich skłonności do pastwienia się nad innymi oraz nad sobą nawzajem. Jak dla mnie, świetnie dobrani aktorzy, szczególnie Chris (Sean Bridgers ) ojciec rodzinki zasługuję przynajmniej nanominację do Oscara. Także tytułowa Woman (Pollyanna McIntosh) idealnie wcieliła się w rolę dzikiej kobiety. Do tego spora doza brutalności i dosyć zaskakujące zakończenie. Polecam, moja ocena 8/10 (byłoby 10 ale -2 punkty za brak analu ;)
czas trwania: 1 godz. 41 min.
gatunek: Dramat, Horror, Kryminał
premiera: 23 stycznia 2011 (świat)
produkcja: USA
reżyseria: Lucky McKee
scenariusz: Lucky McKee, Jack Ketchum
Opis dystrybutora: Film na podstawie powieści Jacka Ketchuma. Tytułowa "Kobieta" jest ostatnim żyjącym członkiem dzikiego klanu, który przez ostanie dziesięciolecia przemierzał północno-wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Po starciu z policją, wykończona i bezbronna, znajduje schronienie w lesie, stając się łatwym celem dla lokalnych myśliwych. Gdy na jej ślad wpada jeden z nich - Chris, postanawia ją schwytać i ucywilizować. Jednak im bardziej metody stają się brutalne, tym większe niebezpieczeństwo zagraża rodzinie Chrisa.
Yans - dla mnie The Woman to było dno i kilo mułu. Szcztuczność biła od wszystkiego na każdym kroku, postacie były jakieś miałkie i bez polotu, a właściwe sceny wg. mnie słabo nakręcone. Rozczarowałem się akcją z nauczycielką. ;( dla mnie The Woman 6/10.
davhend ====> Czyli mamy skrajnie odmienne odczucia, ja swoje podtrzymuję. Akcja z nauczycielką Cię rozczarowała ?!?! :) No wiesz co, jak dla mnie, to było ukoronowanie pogiętości tej rodzinki i nauczka dla wścibskich laluń ;)
dla mnie The Woman to było dno i kilo mułu (...) dla mnie The Woman 6/10.
Zdecyduj się mosterdzieju.
Jak dla mnie akcja z nauczycielką była jak najbardziej w porządku. Może po prostu davhendovi chodzi z tym rozczarowaniem o brak elementu dzięki któremu ocena Yansa byłaby o 2 punkty wyższa.
Co do sztuczności/przerysowania to był efekt zamierzony i wg. mnie wyszło zajebiście, ale rozumiem że nie każdemu musi to odpowiadać. Ale już zarzutu o miałkie postacie i słabo nakręcone sceny pojąć nie potrafię. To na pewno ten sam film widzieliśmy? ;)
noo paaaaaanie rola ojca jako tyrana i psychopatycznego synalka po prostu miodzio :)
Koniec serialu The Walking Dead, Robert Kirkman przerywa milczenie
Od zeszłego roku na łamach telewizji AMC oglądać mogliśmy serial The Walking Dead, bazujący na serii komiksów Roberta Kirkmana publikowanych przez Image Comics pod tym samym tytułem. Mimo początkowych dobrych wyników oglądalności, TWD szybko zaliczył spadki. Od początku niezadowoleni byli też fani komiksu, których rozczarowała zmiana kierunku względem oryginału. Wielu dziwiło się, dlaczego Robert Kirkman nie odniósł się do fali krytyki. Po wielu miesiącach autor przerywa milczenie, nie szczędząc ostrych słów krytyki pod adresem AMC.
Pierdolę to. Taka była umowa z AMC. Dali mi status producenta wykonawczego i spory udział w zyskach, ale w zamian musiałem zgadzać się na wszystko, co dyktowało mi studio i miałem trzymać mordę na kłódkę, żeby nie przysparzać problemów. Frank Darabont nie zgodził się na takie zobowiązania i pieprzone studio wyrzuciło go za drzwi. Ale teraz chyba nie ma potrzeby milczenia, skoro to gówno schodzi z anteny. Tak, to było okropne. Pierdolone AMC nasrało na mój komiks. Przeżywałem jebane męki, gdy widziałem co robią z moimi postaciami i światem, który przez wszystkie lata kreowałem. Przecież tam nic nie miało, kurwa, sensu. No i trzynaście odcinków na farmie? Popierdoliło ich? Jestem winien też fanom przeprosiny za nie publikowanie listów z krytyką. Po prostu gdybym to zrobił, AMC pozwałoby nie tylko mnie, ale też Image, co doprowadziłoby do zdjęcia The Walking Dead. Teraz mam to wszystko w dupie i w końcu mogę mówić co mi się podoba, kurwa.
Choć można już pożegnać się z telewizyjnym The Walking Dead, nie jest to koniec przygody Kirkmana ze światem seriali. Już od września na ekrany wchodzi ekranizacja jego pierwszego komiksu pod tytułem Battle Pope, opowiadającego historię papieża Oswalda Leopolda II, który wraz z Jezusem staje do boju w obronie świata opanowanego przez demony. Serial wyprodukuje i wyemituje HBO, a w rolę Oswalda Leopolda II wcieli się Rutger Hauer.
Tradycji stało się zadość.
Nice one.
No i drugiego sezonu Walking Dead nie będzie :( Szkoda.
Teraz czekamy na drugi serial :)
Bez kitu prima aprilis już :D
Koniec Walking Dead na AMC.
Czyste sumienie Kirkmana.
Nowy serial HBO.
Wielki powrót Rutgera Hauera.
Czym się bulwersować?
[90]
Zamiast tego Jimmy Harta mogli lepiej Rona Jeremyego dać. Aż się prosi, no i film miałby już na starcie jeden mocny punkt :D
The Whisperer in Darkness
Kolejna po wyśmienitym Call of Cthulhu ekranizacja Lovecrafta, pod którą podpisuje się The H. P. Lovecraft Historical Society. W odróżnieniu od CoC jest to produkcja w pełni dźwiękowa, za to tym razem stylizowana na lata 30-40.
Fabuła oparta jest na opowiadaniu pod tym samym tytułem, z naciskiem na "oparta", bo z jakimś mega dokładnym przeniesieniem słowa pisanego na taśmę filmową nie mamy tu do czynienia. Główny bohater, folklorysta uniwersytecki Albert Wilmarth, zajmuje się sprawą żyjących rzekomo w górach okalających wioskę Vermont dziwnych stworów. Początkowo podchodzi do tych doniesień sceptycznie, później otrzymuje pewne dowody. Dodatkowo utrzymuje kontakt z Henrym Akeleyem, mieszkańcem Vermont, który informuje go o co raz dziwniejszych wydarzeniach na miejscu, aż w końcu prosi Wilmatha o przybycie na miejsce. Ten, mimo oporów, postanawia ulec pokusie i na własne oczy przekonać się co takiego zalęgło się okolicznej dziczy.
Wykonanie filmu jest rewelacyjne. Tak jak w Call of Cthulhu doskonale udało się oddać klimat kina niemego, tak i tu reżyser nie może mieć sobie nic do zarzucenia. Lepiej chyba się tego nie dało zrobić. Czarno białe zdjęcia są po prostu niesamowite, a niektóre ujęcia to prawdziwy majstersztyk. Dopisali również aktorzy, a w tle przygrywa bardzo nastrojowa muzyka. Wszystko to buduje autentycznie lovecraftowski klimat, który wręcz wylewa się (czy może raczej wypełza) z ekranu. Wszelkie efekty specjalne, charakteryzację i scenografię również oczywiście wystylizowano na modłę lat 30 co wyszło świetnie (wygląd stworów, maszyny).
Oryginalny Whisperer nie był zbyt wdzięcznym materiałem na ekranizację, ale twórcom udało się wybrnąć z tego obronną ręką i klimat opowiadania zbytnio nie ucierpiał. Pociągnięto tu akcje znacznie dalej niż obejmuje książka i sądzę że dobrze zrobiono, choć już samo zakończenie zdecydowanie nie sprostało pierwowzorowi. Liczyłem na coś bardziej wyszukanego, ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
Słowem film bardzo udany, niesamowicie klimatyczny i będący godną ekranizacją prozy Lovecrafta. Jako, że Call of Cthulhu oglądałem już dość dawno temu, ciężko mi porównać oba obrazy, choć wydaje mi się że jednak CoC wywarł na mnie nieco większe wrażenie (może przez słabość do kina niemego). Tak czy inaczej jest to z pewnością zbliżony poziom, co oznacza pozycję obowiązkową dla każdego sympatyka twórczości Samotnika z Providence.
Podobno Cenobici doczekają się swojego serialu:
http://www.bloody-disgusting.com/news/28996
http://hatak.pl/news/20500/Kultowy_Hellraiser_jako_serial/
Panowie polećcie jakiś horror. ostatnio oglądałem tylko Awakening dość dobry.. Intruders z 2011 roku ktoś widział>?
Oglądałem niedawno. Coś innego prosze :p
W końcu i ja obejrzałem prequel THE THING z roku 2011. Muszę powiedzieć, że naprawdę jest nieźle. To co najbardziej mnie denerwowało, to nagłe skoki akcji, które wyglądały jakby film pocięto i nienajszczęśliwiej później zmontowano oraz niestety trochę główna bohaterka. Za to cała reszta postaci, a szczególnie ekipa norweska, to zdecydowany plus filmu. Ci, którzy oglądali THE THING Carpentera raczej nie mają co oczekiwać, że czymś szczególnym zostana zaskoczeni i zszokowani. Dla mnie liczył się powrót do klimatu THE THING. I choć moze nie jest tak surowy i zaskakujący jak wersja Carpentera, to daje radę i szczerze mogę polecić. Moja ocena 7,5/10, szczególnie za koncówkę !
Więcej + fajne porównanie z wersją z 1982 roku, tutaj:
http://www.film.org.pl/sequele/thing.html
Mi też się podobał nowy The Thing :). Naprawdę ciekawy i wciągający. Bałem się, że będzie to szmira, ale okazało się inaczej.
Panowie polećcie jakiś horror
Patrz [31] i [93] :>
Woman mi się nie podobało. ale ten drugi już mam na dysku i wygląda interesująco ;)
Wszystkim spragnionym widoku krwi i rozerwanych na strzępy ciał polecam najnowszą serię komiksową Davida Laphama - czyli autora Crossed - pod tytułem Ferals. Jest soczyście i brutalnie, a wilkołaki w końcu wyglądają tak jak powinny.
Seria jest jeszcze świeża, do tej pory wyszło 5 zeszytów, z czego 4 są do znalezienia w sieci. Lektura jest bardzo przyjemna i póki co jestem pozytywnie nastawiony na kolejne odcinki. Warto obczaić.
Cabin in the Woods / Dom w głębi lasu
WOW. Wielkie wow. Naprawdę. Polecam jak stąd do Częstochowy. Jutro pojawi się recenzja na gameplayu.
Jaram się w opór tym Domem w głębi lasu, niestety dopiero w poniedziałek będę miał dostęp do kina.
A jestem ciekaw skąd te zachwyty, na pierwszy rzut oka to kolejny amerykański slasherek...
Miło jest czasami pozytywnie się "rozczarować" tak jak mi to się ostatnio zdarzyło. Z filmami Tromy jakoś zawsze było mi nie po drodze, głownie przez wiadomo jaką metkę przypiętą tej wytwórni. Mimo to podczas ostatniej majówki postanowiłem w końcu bliżej zapoznać się z co bardziej wychwalanymi dziełami i jakież było moje zdziwienie gdy po obejrzeniu Toxic Avengera stwierdziłem, że to jest ZAJEBISTE i chcę więcej. W ten sposób poszła cała seria o Toksycznym Mścicielu, Poultrygeist, Tromeo i Julia, Surf Nazis Must Die i Terror Firmer. Przy Toxic Avenger 4 i Poultrygeist co chwilę śmiałem się jak pojebany. Jasne, humor jest specyficzny, ale na pewno nie nazwałbym go prymitywnym czy głupim (no przynajmniej nie w każdym przypadku), w każdym bądź razie do mnie trafia w 100% (pierwsze skojarzenie - Postal Uwe Bolla, który z resztą też bardzo mi się podobał). Takiego cudownego absurdu i niepoprawności to ze świecą szukać, choćby taka akcja w szkole dla retardów otwierająca TA 4 to mistrzostwo świata, ilością epy zebranej w tych zaledwie kilku początkowych minutach, można by obdzielić ze 100 innych filmów. Do tego masa nawiązań do popkultury i puszczane co chwilę do widza oko (Tromadu i noseblood, Moc!).
Cała seria Toxic Avenger, to patrząc całościowo, jedna z najlepszych serii filmowych jakie widziałem (mam nadzieję, że "piątka" w końcu wyjdzie), Tromeo i Julia to naprawdę świetne i niegłupie love story, a Terror Firmer to nic innego jak B-klasowe 8 1/2. Genialne, genialne, genialne.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że pewnie spod skrzydeł Tromy wyszło też sporo prawdziwego crapu, ale te tytuły wyżej wymienione to coś zupełnie innego niż się spodziewałem. Znacznie, znacznie lepszego.
Następne w kolejności będzie pewnie Class of nuke'em high i Sgt. Kabukiman. Jak zna ktoś jeszcze jakieś dobre tytuły to polecać.
Mój nowy budzik: http://www.youtube.com/watch?v=GcvtsVla1TY
Edit: Sory, że tak chaotycznie, ale w pośpiechu pisałem :P
zoloman --> Ja z Tromy widziałem tylko Actium Maximus. Do dzisiaj pamiętam ten genialny crapowaty film. :D Ale muszę sprawdzić jak stoi sprawa z resztą produkcji.
W końcu! Moje forsowanie nie poszło na marne.
Największe perełki w dorobku Tromy (zwłaszcza arcygenialne Terror Firmer i Poultrygeist) już widziałeś. Class of Nuke 'Em High to również mistrzostwo, z kolei solowy film Kabukimana jest raczej średni (ale lepszy niż Toxie 2 i 3). Od siebie dorzucam też Chopper Chicks in Zombietown, Troma's War i Mother's Day. Jeśli chcesz zobaczyć coś naprawdę doszczętnie złego, możesz też sięgnąć po Surf Nazis Must Die, Nymphoid Barbarian in Dinosaur Hell albo Redneck Zombies. Te dwa ostatnie zajmują dwa miejsca w pierwszej trójce najgorszych filmów, jakie w życiu widziałem (na szczycie wciąż niedoścignione The Incredibly Strange Creatures Who Stopped Living and Became Mixed-Up Zombies!!?).
Swego czasu przy reckach Terror Firmer i Poultrygeist napisałem sporo na temat wytwórni. Trailerem tego pierwszego terroryzowałem też biednych forumowiczów w różnych wątkach.
http://www.youtube.com/watch?v=MBA1fNRx0Wk
Don't give up a fight for truly independent cinema!
ppaatt--> Wygląda srogo, to chyba przedstawiciel tej gorszej strony wytwórni. Takiego Toxic Avengera czy Pultrygeista możesz brać w ciemno, nie wiem jak to się może nie podobać :D
Tromeo i Julia też bardzo fajny choć jakby nieco mniej popieprzony.
Meph--> Terror Firmera kojarzyłem właśnie dzięki temu trailerowi. Ja jednak stawiam go ciut niżej od pierwszego i czwartego Toxica i Poultrygeista.
Surf Nazis Must Die już widziałem, wcale nie jest taki zły :P
A w temacie Toxica 5 coś się dzieje w ogóle?
Toxie 5 to DNF Tromy. O dacie wydania nic nie wiadomo. Najwięcej informacji na temat samego filmu dostarcza wywiad z Lloydem Kaufmanem z Fangorii... z 2008.
http://bloody-disgusting.com/news/13184/kaufman-talks-plot-details-for-fifth-toxic-avenger/
Pumpkinhead
Kultowy klasyk wśród horrorów klasy B. Czy zasłużenie otrzymał taki status? Cóż, to dla mnie jest spora zagadka, bo film absolutnie na żadnym polu nie wybija się ponad przeciętność. Fabuła jest sztampowa i dość głupia, a w skrócie wygląda mniej więcej tak: amerykański redneck (w tej roli bardzo dobry Lance Henriksen, jeden z jaśniejszych punktów filmu) traci syna w nieszczęśliwym wypadku z udziałem bandy miastowych turystów. Zdesperowany udaje się do starej wiedźmy i zgadza się zapłacić wysoką cenę za przyzwanie demona zemsty, który pomści jego syna. Szybko jednak zmienia zdanie i postanawia bestię powstrzymać. Tyle.
Przyzwane monstrum to oczywiście tytułowy Dyniogłowy. Niestety jego głowa wcale nie ma nic wspólnego z dynią, a sam stwór wygląda jak jakiś dziwaczny humanoidalny dinozaur.
Technicznie jest nieźle, co nie dziwi zważywszy że za kamerą stanął specjalista od efektów specjalnych Stan Winston. Dzisiaj raczej wrażenia nie robi, ale dobrze oddaje ten specyficzny klimat lat 80/90.
Wśród aktorów wyróżnia się jedynie Henriksen. Fabuła, jak już wspomniałem, jest kiepska, ale horror nie samą fabułą przecież stoi. Niestety sceny śmierci również nie zachwycają, są mało pomysłowe i mało odważne. O klimat też raczej ciężko, choć np. sceny w chacie wiedźmy są całkiem spoko. Mimo że film bardziej śmieszy niż straszy to i tak pod względem klimatu jest to najlepsza część serii.
Tak więc skąd wzięła się popularność i kultowość Pumpkinheada; czym wybił się on ponad wiele innych horrorów klasy B z tamtych lat? Naprawdę nie mam pojęcia. Może chodzi po prostu o chwytliwy tytuł?
Pumpkinhead II: Blood Wings
Druga część Dyniogłowego nie jest bezpośrednim sequelem jedynki. Akcja rozgrywa się w zupełnie innym miejscu, ale schemat fabuły opiera się z grubsza na tym samym.
Kontynuacja została już całkowicie obdarta z występującego w „jedynce” (w śladowych ilościach, ale jednak) gotyckiego klimatu, do tego jest jeszcze głupsza pod względem fabuły co jednak nie znaczy że wyszło jej to na złe. Ogląda się to całkiem miło, akcja jest wartka i nie sposób się nudzić, ludzie giną częściej i bardziej efektownie niż w pierwszej części. W zasadzie jest to nic innego jak typowy teen slasher z lat 80/90, tyle że w roli głównego adwersarza zamiast jakiegoś psychopaty z ostrym narzędziem w łapie występuje groteskowe monstrum. Można się pośmiać.
Pumpkinhead: Ashes to Ashes
Na kolejną część przyszło fanom czekać aż 13 lat. W przeciwieństwie do poprzednika, część trzecia powraca do miejsca akcji znanego z „jedynki”, pojawiają się również znani z niej bohaterowie (w tym Henriksen, jako duszek dobra rada). W jednej z głównych ról wystąpił doskonale znany wszystkim bywalcom wątku Doug Bradley, który zdecydowanie wyróżnia się wśród obsady i jest mocnym punktem filmu. Niestety wiele więcej tych mocnych punktów tu nie ma. Fabuła tradycyjnie kretyńska, ale za to akcji sporo i jest nawet całkiem krwawo, więc da się obejrzeć. Dyniogłowy tym razem wygenerowany jest komputerowo, niestety CGI momentami woła o pomstę do nieba.
Pumpkinhead: Blood Feud
Część czwarta i póki co ostatnia, nakręcona została zaledwie rok po trzeciej. Chyba najsłabsza w serii, co jednak nie znaczy że odbiega w jakiś rażący sposób od pozostałych. Tym razem za tło fabularne posłużyła wariacja na temat jednej z najpopularniejszych historii miłosnych – dwa zwaśnione rody rednecków i wielka miłość prowadząca do tragedii, której uosobieniem będzie Dyniogłowy (lubię to słowo). Zdecydowanie najwięcej kretynizmów, ale fani nie powinni narzekać. Podobnie jak w przypadku poprzednich części, film specjalnie nie przynudza i można się nawet nieźle bawić.
Podsumowując: dość dziwna seria. Patrząc obiektywnie te filmy są naprawdę bardzo słabe, durne i kiczowate, ale jednocześnie mają w sobie coś co pozwala oglądać je z pewną dozą przyjemności.
Można mieszać z alkoholem lub innymi środkami odurzającymi. W sumie jest to wręcz wskazane ;)
.....................................................
Bonusowo teaser/trailer Lords of Salem, z którym sporo osób wiąże pewnie duże nadzieje: http://bloody-disgusting.com/news/3142350/here-it-is-kind-of-the-trailer-for-rob-zombies-lords-of-salem/ , niestety w wersji CAMrip.
A propos [18], informuję, że Beyond the Black Rainbow jest już w "wypożyczalniach". Parę dni temu również jakiś nowy klip wyszedł: http://www.youtube.com/watch?v=tbyFp0Hnle8
Ale pewnie nie widziałeś jeszcze? Ja się chyba skuszę w najbliższych dniach.
BTW obejrzałem ostatnio Holy Mountain i ze wstydem muszę przyznać, że mnie nie zachwycił :(
Jasne, doceniam cały koncept, wykonanie, pomysły i motywy, za to naprawdę ogromny szacun. Ale jednocześnie, nie wiem, trochę mnie zmęczył ten film, głównie druga połowa gdzie już zdarzało mi się patrzeć na zegarek. Może nie powinienem go oglądać na trzeźwo? :P
Jeszcze nie widziałem. Wypożyczona kopia, która wyciekła spory czas temu miała jakiegoś gówniane coś w prawym górnym rogu. Psuło mi to doznania estetyczne, więc szybko wyleciała z dysku. :D
Bo Święta Góra to nie jest łatwy film. W sensie przyjemnym w oglądaniu. Ale jako całość jest dla mnie czystym geniuszem. Zresztą nie widziałem ani jednego przyjemnego (czyt. nie męczącego) filmu surrealistycznego. :D
Może nie powinienem go oglądać na trzeźwo? :P
Alkohol alkoholem, Jodorowski jak to kręcił brał LSD. :D
Zoloman --> Weź mi podeślij jakiś link do wypożyczalni z BTBR via last.fm, bo coś mam problem ze znalezieniem czegoś innego niż to o czym wspominałem wyżej.
Kurde, ale teraz patrzę to faktycznie są same wersje z jakimś gównem w rogu, sądząc po screenach. Mi by to może nie wadziło, ale i tak muszę się wstrzymać aż pojawią się jakieś suby angielskie, bo bez to lipa.
Co do Świętej Góry to nie oczekiwałem, że to będzie lekki film, po prostu nie do końca do mnie trafił. Nie jestem jakimś wielkim entuzjastą surrealizmu, ale taki np. Tetsuo bardziej mi się podobał i podpasował klimatem.
Alkohol alkoholem, Jodorowski jak to kręcił brał LSD.
Niekoniecznie o alkohol mi chodziło, choć faktycznie słowo "trzeźwo" mogło na to wskazywać :)
Tak przy okazji, dopiero dzisiaj się dowiedziałem, że Phantasm funkcjonuje w Polsce pod tytułem Mordercze Kuleczki.
Niewiarygodne po prostu.
Jak można było nie znać najgorszego polskiego tytułu, jaki kiedykolwiek powstał?! No, ale ważne, że się poprawiłeś.
Swoją drogą, nie pamiętam, żeby kiedykolwiek nadawano Phantasma w polskiej telewizji, a w PRLowskich wypożyczalniach serię rozpoczęto od części drugiej. Nie ma co się dziwić, że mało kto u nas zna ten cykl - "Mordercze Kuleczki 2" to nie jest coś, po co sięgnąłby statystyczny widz. Przynajmniej internet zmienił coś w tej kwestii.
A propos PHANTASMu, to czy ktoś oglądał 4 część ???!!! Jakoś mi umknęła, a podobno jest naprawdę niezła ?
Pamiętam jakiego szoku doznałem widząc tytuł Mordercze Kuleczki 2 :D Myślałem, że to może kolejny podstęp Tall Mana ! :D
Czwarta część to kameralne kino drogi z budżetem standardowego odcinka Alfa, ale ogląda się zadziwiająco dobrze. Czuć słabe zaplecze finansowe, ale na swój sposób dodaje to filmowi uroku. No i Coscarelliemu udało się pokazać to w taki sposób, że całość nie wygląda tandetnie, czyli osiągnął to samo, co w Bubba Ho-Tep, który od strony wizualnej nie odbiega wcale od typowych filmów klasy A.
Najgorszym elementem czwórki jest cliffhanger, zapowiadający niesamowite zwieńczenie serii, które nigdy nie nadejdzie. Całe szczęście, że Edgar Wright zakończył ten wątek w World's End.
Mam wielką prośbę od stałych bywalców tego wątku. Organizuję coś na kształt maratonu filmowego, gdzie tematem przewodnim ma być horror, ale w ogóle się na tym gatunku nie znam i mam problem ze znalezieniem odpowiednich tytułów. Chodzi mi o jakieś 12-14 propozycji ciekawych i naprawdę dobrych filmów. Coś, co polecić z ręką na sercu mógłby każdy, kto siedzi w temacie. Nie znam się w ogóle na terminologii, nie znam żadnych klasyków, żadnego kanonu, nic. Kiedyś oglądałem dwie części Oszukać przeznaczenie, dwie części Wrong Turn (nie pamiętam polskiego tytułu), dwie części Jeepers Creepers i Hellraiser Wrota Piekieł, więc można powiedzieć, że nie widziałem niczego, a z tych wymienionych to najbardziej podobały mi się dwa ostatnie. Chciałbym też, żeby wśród tych filmów były dwa czy trzy, gdzie fabuła jest naprawdę na bardzo dalekim planie, a pierwsze skrzypce grają brutalność, krew, flaki, krzyki, tortury... coś chorego po prostu. http://www.youtube.com/watch?v=uWlmhMSnVdM - coś takiego, tyle że bardziej w klimatach horroru, im mroczniejsze tym lepsze. Ostatnio słyszałem coś o Ludzkiej Stonodze i Cabin in the Woods, dobre to?
Chciałbym też, żeby wśród tych filmów były dwa czy trzy, gdzie fabuła jest naprawdę na bardzo dalekim planie, a pierwsze skrzypce grają brutalność, krew, flaki, krzyki, tortury
Guinea Pig 2
Z normalniejszych:
Jacob's Ladder
The Thing
Suspiria
The Exorcist
Alien
A Nightmare on Elm Street
Jeśli chodzi o Hellraisera to lepiej poprzednie części.
Po za tym popatrz na [60]
Jeśli jesteś nastawiony na różnorodność, to najlepiej wybrać poszczególne tytuły z różnych kategorii (nazwy umowne).
Historyczne:
Das Cabinet des Dr. Caligari
Nosferatu
Klimat:
Psycho
Profondo Rosso
Suspiria
Beyond
Exorcist
Omen
Hellraiser
Gore:
Cannibal Holocaust
Nekromantik
Guinea Pig 2
Re-Animator
Slashery:
Texas Chainsaw Massacre
Halloween
Nightmare on Elm Street
Friday the 13th (najlepiej część czwarta, za fabułą raczej nadążysz)
Zombie:
Night of the Living Dead
Dawn of the Dead
Day of the Dead
Return of the Living Dead
Zombie Flesh Eaters
Night of the Living Dead (remake Saviniego)
Połączone z komedią:
Evil Dead 2
Return of the Living Dead
Demoni
Braindead
Shaun of the Dead
Połączone z s-f:
Thing
Alien
XXI wiek:
House of 1000 Corpses
28 Days Later
Descent
Haute Tension
Ils
Book of Blood
Powinno wystarczyć.
Pewnie nie tylko o tym zapomniałem, ale że piszę z pracy, to nie mam czasu myśleć.
Jeśłi mowa o połaczeniu z komedią to ostanio widziałem dość fajny DOGHOUSE. Całkiem udana zabawa konwencją przy niezłych efektach specjalnych.
Azerath--> Sam chcesz to oglądać czy w towarzystwie? Niektóre filmy po prostu nie nadają się do oglądania w towarzystwie.
Uzupełniając listę Mephistophelesa:
Klimat:
Peeping Tom
Black Christmas
Rosemary's Baby
Pet Sematary
Videodrome
Carrie
The Fly
Shining
Slashery:
Scream (cała seria jest dobra)
Last House on the Left
Day of Woman (I Spit on your grave)
W momencie pisania o Friday the 13th guru wątku był najwyraźniej niepoczytalny. WYŁĄCZNIE część 2 i 3 (w dalszej kolejności 1 i 7). 4 to obok 9 najgorsza część serii!
Zombie:
Dead Snow
W przypadku Night of the Living Dead, o ile nie lubisz staroci, możesz się od razu brać za remake (1990). Nie ma on aż tak świetnego, dołującego klimatu, ale i tak jest zajebisty.
Dawn od the Dead obowiązkowo ten z 1978 (jeden z najlepszych filmów o zombie, szkoda że dalej filmy Romero to już równia pochyła), a nie nowy szajs z zombie sprinterami.
Dobry jest też Return of the Living Dead 3 i zupełnie różny od pozostałych przedstawicieli serii (poważniejszy).
Połączone z s-f:
Pandorum
Połączone z komedią:
Toxic Avenger
Poultrygeist
XXI wiek:
Inside (absolutnie najlepszy, najbardziej soczysty slasher XXI wieku)
Human Centipede (jest niezły, dziwne że ktoś jeszcze nie widział :P)
Devil's Rejects (kontynuacja House of 1000 Corpses, imo lepsza)
Eden Lake
The Woman
Poughkeepsie Tapes
Dead End
Let Me In (najlepiej ten skandynawski)
The Collector
Call of Cthulhu
Whisperer in Darkness
Gore:
Ichi The Killer
Obok Cannibal Holocaust również warto umieścić Cannibal Ferox, znacznie bardziej rozrywkowy.
Man Behind The Sun
Shogun's Sadism
Untold Story
Gurotesuku (dość ostre, taki współczesny Guinea Pig)
4 to obok 9 najgorsza część serii!
Przecież czwarta część to F13 idealny. Jason cały czas w masce, wysoki bodycount, brutalne zabójstwa, gołe cycki, efekty Toma Saviniego i ogólny rozpierdol.
To właśnie część siódma posysała przez dodanie wątków nadprzyrodzonych Jasona, który wyglądał, jakby nosił podarty strój płetwonurka.
Idealny F13 to trójka, której przewaga nad dwójką polega głównie na tym, że Jason zakłada maskę :P
Czwórka? Bodycount może niezły, ale same zabójstwa dość mało efektowne. Do tego przynudza i długo się rozkręca, ma najbardziej irytujących bohaterów w historii serii (a ta seria przecież słynie z kiepskich bohaterów) i jeszcze to okropne zakończenie.
Siódemka może jest kretyńska, ale chociaż ogląda się bardzo dobrze.
Podcięcie pielęgniarce gardła brzeszczotem przy jednoczesnym skręceniu jej karku jest mało efektowne? Albo akcja z korkociągiem wbitym w rękę i ukrzyżowanie nożami na futrynie drzwi? Nawet taka niby niepozorna scena z bananem jest świetnie nakręcona. No i wyrzucenie psa przez okno!
Trzecia część za to obfituje w mnóstwo idiotycznych scen śmierci, jak Jason strzelający z harpuna albo miażdżący chłoptasiowi głowę, z której wyskakują gałki oczne. Był też rzut siekierą w łeb, ale to chyba w dwójce.
Tempo akcji jest szybsze niż w części pierwszej, a slasher to jedyny gatunek, w którym irytujących bohaterów zaliczam na plus, bo dzięki temu lepiej ogląda się sceny ich śmierci. Przecież tak to powinno działać.
Co masz niby do harpuna, bardzo dobra scena. Z resztą w czwórce o ile się nie mylę, też go używał.
Ponadto w trójce było jeszcze przybicie widłami do belki w stodole, rozpłatanie kolesia chodzącego na rękach, przebicie rozżarzonym pogrzebaczem i przebicie laski nożem razem z łóżkiem!
A bohaterowie w czwórce sprawiali wrażenie jakby podwinięto ich z planu jakiegoś infantylnego filmu familijnego dla dzieci z autyzmem.
Harpun to broń miotana i zupełnie nie pasuje do MO Jasona, tak samo jak rzucanie śrubokrętem w części szóstej. W czwórce na pewno go nie było.
Chodzenie na rękach i parka przebita dzidą to nie dwójka przypadkiem?
Nie powiedziane, że nie może zabijać na odległość. Wydawało mi się, że w czwórce w scenie na pontonie użył harpuna, ale może się mylę.
Chodzenie na rękach to na 99% trójka. Parka przebita dzidą była, owszem, w dwójce (świetna scena), za to w trójce skurczybyk zaczaił się pod łóżkiem i przebił laskę od dołu.
nie jest powiedziane, ale nie jest też powiedziane, że Michale Myers nie może zastrzelić kogoś z pistoletu, a jednak niezbyt to do niego pasuje.
Z tego, co kojarzę, że do panienki na potonie podpłynął i poderżnął jej gardło, ale chyba będę musiał przypomnieć sobie film, żeby to zweryfikować.
No dobra, zabił harpunem(?), ale z bliska: http://campblood.shiversofhorror.com/gallery/displayimage.php?pos=-3670
Jasne, że założenia postaci są takie, że zabija ona w zwarciu, ale ja aż takim ortodoksem nie jestem żeby czepiać się tych paru przypadków kiedy zabił na odległość. Taki rzut siekierą/śrubokrętem imo pozostaje w duchu serii, harpun też bo to w końcu ostre narzędzie.
Dla mnie rzucanie przedmiotami i używanie broni miotanej w slasherach jest po prostu antyklimatyczne. A już na pewno w przypadku Jasona, który porusza się z gracją nosorożca bez szczególnie wyrobionej koordynacji ruchów. Zarąbanie kogoś maczetą to kwestia siły (głównie), przy rzucaniu śrubokrętem w grę wchodzi tylko zręczność, której po nim w ogóle nie widać.
Wielkie dzięki za propozycje. Postanowiłem, że nie będę się ograniczał do 12-14 tytułów. Załatwi się wszystkie, a nad tym, który puścić, to będę się zastanawiał na miejscu ze znajomymi.
Azerath--> Sam chcesz to oglądać czy w towarzystwie? Niektóre filmy po prostu nie nadają się do oglądania w towarzystwie.
Towarzystwo jest bardzo elastyczne i na pewno będziemy się świetnie bawić. To ma być spotkanie, gdzie najważniejsze są filmy, nie piwo, nie czipsy, nie śmiechy. W dodatku jest to starannie wyselekcjonowane towarzystwo, na pewno się dostosuje do tego, co będzie na ekranie.
I jeszcze raz dzięki za propozycje. I tak swoją drogą, to nie wiedziałem, że obejrzałem tyle horrorów, bo parę tytułów z listy widziałem.
Nie mam nic przeciwko, moja twierdza jest gotowa.
Klasyka, wszyscy olewają, nikt nie traktuje sprawy poważnie ... aż będzie za późno !!! ;) Dobrze, że ma solidne drzwi wejściowe i nietłukące okna na balkonie. Jeszcze tylko dzisiaj zakupić porządny basball i piłę mechaniczną !
Wschodnie wybrzeże jest już stracone. Jedynie Atlantyk oddziela nas od gwałtownie rozprzestrzeniającej się fali żywej śmierci.
http://www.foxnews.com/us/2012/05/30/new-jersey-man-throws-intestines-at-cops-after-repeatedly-stabbing-himself/
Po prostu w rozwiniętych technicznie krajach z szybkim dostępem do mediów, NWO ma problemy z tłamszeniem prawdy i utrzymywaniem ludzi w niewiedzy.
Wątek spadł z podwieszonych, więc podbijam go bonusową sceną z Avengersów.
Teraz już wiadomo, dlaczego Lloyd Kaufman trzymał wszystko w tajemnicy.
Absentia
Główną bohaterką jest Tricia (Courtney Bell), której mąż Daniel (Morgan Peter Brown), zaginął siedem lat temu. Starsza siostra Callie (Katie Parker), namawia ją, by w końcu uznała go za zmarłego. Tricia jednak stara się odsunąć tę myśl od siebie, wierząc, że Daniel powróci. Próbując się uporać ze wszystkim, postanawia uprawiać jogging. Pewnego dnia, w trakcie biegania natrafia na tajemniczy, podmiejski tunel. Kiedy zaczyna go łączyć ze zniknięciami innych osób, staje się bliska odkrycia prawdy o mężu.
--
Szczerze mówiąc jestem zaskoczony tą niszową produkcją. Naprawdę zrealizowana i nakręcona bardzo interesująco. Widać, że reżyser ma fach w ręku :). Polecam. film ma taki hmm niepokojący klimat, który jednym przypadnie do gustu, a drugim niestety nie. Ja należe do tych pierwszych. Szkoda, że za dużo nie wyjaśnili w tym filmie i jest sporo niedomówień, ale może ktoś z was oglądał i wie co się tam naprawde działo? Bo mnie to akurat zainspirowało. Nie sugerujcie się oceną na filmweb bo strasznie niską dali, a w innych serwisach ma zdecydowanei wysoką.
Polecam każdemu miłośnikowi Horrorów. Oczywiście nie liczcie na efekty :P
Jak ktoś oglądał to prosiłbym o pomoc w wyjaśnieniu
spoiler start
Gdzie ci ludzie znikali? Co się tam działo? Wiadomo, że jakies stworzenia porywały ludzi od 100lat.. ale po co?
spoiler stop
Ostatnio co wieczór zasiadałem sobie do jakiegoś horroru i normalnie jakaś klatwa na mnie padła bo co wierczór to większa kiszka. Tak więc dla przestrogi trzy filmy których należy unikać:
http://www.youtube.com/watch?v=6bNb6n55rJE
http://www.youtube.com/watch?v=93LL9LEROgU
http://www.youtube.com/watch?v=Xv22fgVuXC8
Ewentualnie jeszcze ten ostatni isladzki film moza spróbować oglądać, ale na tym hiszpańskim "horrorze" strasznie sie zanudzicie. Najlepsze jest to, że podczas napisów koncowych możemy zobaczyć zapowiedź drugiej części. Ja podziękuję raczej.
Co tu taka cisza?
Mój pech do filmów trwa nadal. Kolejnym tutułem przed którym was ostrzegam to :
Masteer od Puppets: Axis of Evil: http://www.youtube.com/watch?v=m5cdfNGVoJ0
Totalna strata czasu. Ten fim nie ma żadnych plusów, choć w to być może trudno uwierzyć. Omijajcie szerokim łukiem.
Tak przeglądam ten wątek i muszę przyznać, że większość tytułów, o których rozmawiacie są dla mnie zupełnie nie znane.
Możecie polecić jakiś horror z siłami nadprzyrodzonymi? Najlepiej piekło/diabły/demony.
Wspominaliście o filmach na podstawie prozy Lovecrafta. Ze dwie książki czytałem bardzo dawno temu jednak podobał mi się ich klimat, jednak obraz czarno-biały/ kino nieme mnie skutecznie odstrasza
Drag me to hell - widziałem jak dla mnie 6/10
In the Mouth of Madness - ściągam z opisu wydaje się fajne
Idąc poniekąd za [158] - Beyond w reżyserii Fulciego.
Z innych włoskich filmów Demoni (tylko pierwsza część) i La Chiesa (choć to według niektórych źródeł pół-oficjalna trzecia część tej "serii"). Poza tym Prince of Darkness, Omen, Angel Hearth, Cigarette Burns.
PSYCHOSIS - http://www.youtube.com/watch?v=ZymOLSocvUM - nie licząs całkiem ciekawie zapkeconej fabuły, ciągle nieźle trzymającej sie pani Carpenteri kilku scen powiedzmy erotycznych (bez analu.....chyba) to poza tym film nie szczególnie wart polecenia
THE TORTURED - http://www.youtube.com/watch?v=1_apzqC5Be4 - tutaj plusem jest ewidentnie końcoty zakręt fabularny który przestawia wszystko co widzielismy w filmie o 180 stopni i wtedy faktycznie mozna sie przestraszyć do jakich rzeczy moga prowadzić "nieporozumienia". Film jako całośc niesety nie podobał mi się. Oprócz cen zadawania przemocy nic więcej nie oferował, a to trochę za mało jak dla mnie.
elemeledudek--> Jak nie znasz to zobacz sobie Les 7 jours du talion, film oparty na bardzo podobnym motywie co Tortured.
Trochę się opuściłem ostatnio w oglądaniu.
Rec 3
Chryste Panie, co za gówno. Już "dwójka" była kretyńska, ale chociaż próbowała nawiązywać do klimatu poprzednika. To co się wyrabia w "trójce" przechodzi już jednak ludzkie pojęcie. Z klimatu poprzednich części nie zachowało się absolutnie nic, nie uświadczymy również pewnej obecnej tam nutki tajemniczości. W ogóle ten film nie ma NIC wspólnego z poprzednimi częściami poza tytułem i najgłupszym elementem serii, czyli motywem pseudoreligijnym. Zrezygnowano nawet z "kamerowania z ręki", choć to akurat niekoniecznie minus.
Naprawdę ciężko mi znaleźć jakiekolwiek pozytywne strony tego dzieła, a to dość rzadko mi się zdarza. Nawet nie mogę powiedzieć, że "do popatrzenia przy piwku ujdzie", bo trzeba by wyłoić co najmniej 5 litrowego kega żeby zdzierżyć tę żenadę. Co jedna scena to lepsza, nawet cycków nie ma, o analu nie wspominając (tekst wiecznie żywy widzę :D).
Ogółem radzę wystrzegać się bardzo mocno i kijem nie tykać. Z resztą patrzcie na screena-->
Oni tak na poważnie.
Trzeba by trochę pospamować, bo wątek ciągnie się już ponad pół roku. Z resztą nic dziwnego skoro sam ojciec założyciel woli czytać historyjki o facetach w rajtuzach niż niczym za dawnych lat sypnąć garścią jakiegoś plugastwa klasy Z :f
The Woman in Black
Pozytywne zaskoczenie. Nie interesowałem się tym tytułem, spodziewałem się jakiegoś szajsu, a tymczasem film okazał się zupełnie niezły. Dość klasyczny gotycki horror (Hammer zobowiązuje :P), bez zbędnych udziwnień i chwała mu za to. Szczególnie pierwsza połowa zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Umiejętnie budowane napięcie, niezgorszy ponury klimat, interesująco zapowiadająca się intryga - to z pewnością może się podobać. Później, kiedy karty zostają już odkryte, robi się ciut zbyt jarmarcznie, ale i tak tragedii nie ma.
Od strony technicznej bez zarzutów. Bardzo ładne zdjęcia, a Harry Potter w roli głównej może nie zachwyca, ale z pewnością też nie razi. Zaś fabularnie, jak już wspomniałem, jest naprawdę klasycznie: ponura wiocha na jakimś zadupiu, nawiedzona chałupa z mroczną historią, jakieś duchy, niepochowane zwłoki, zemsta z zaświatów i tym podobne bzdurki ;)
Słowem: horror w starym stylu, nic wybitnego, ale obejrzeć można śmiało. Brakuje trochę takich filmów.
The Horseman
A tu się dla odmiany zawiodłem. Strasznie się napaliłem na ten film, a ten okazał się zaledwie przeciętny. Fabuła nic szczególnego ani nowatorskiego nie przedstawia: ot ojciec po stracie córki postanawia odszukać odpowiedzialnych za jej śmierć ludzi i wymierzyć sprawiedliwość. Nihil novi. Ale to nie fabularne zawijasy miały grać tu pierwsze skrzypce lecz samo wykonanie. Nasłuchałem się jaki to film jest niesamowicie brutalny i bezkompromisowy, a w zderzeniu z rzeczywistością okazało się, że nic takiego nie ma miejsca. Tzn może i jest dosyć brutalny (jeszcze zależy jakie kto ma standardy), ma też ogólnie bardzo ponury wydźwięk (za co oczywiście duży plus się należy), ale ja liczyłem na znacznie więcej, zdecydowanie czegoś mi zabrakło żebym mógł powiedzieć, że byłem zadowolony z seansu i żeby tytuł utkwił mi w pamięci na dłużej. Jakieś to bezpłciowe takie. Całość ratuje trochę zwrot akcji mniej więcej w 3/4 filmu.
Gwoli ścisłości: mowa o australijskim filmie z 2008 roku, bo jest też jakiś amerykański z 2009 pod tym samym tytułem.
Dzisiaj obejrzałem ATM. Film o trójce przyjaciół uwięzionych w pomieszczeniu z bankomatem przez nieznajomego. Film ogólnie trzyma w napięciu ( mina mojej dziewczyny, jak z zainteresowaniem czekała co dalej się wydarzy, bezcenna). Ale tyle głupkowatych momentów, że oceniam go na 6.
REC 3 bez komentarza.....
egoleech=-==> a kto ty jestes ?
peter--> to tylko ja, zoloman :P
La Chiesa
Ciekawy, dość nieszablonowy film. Z pewnością nie można narzekać na nudę. Historia przeklętego kościoła wciąga już od pierwszych minut, a dalej jest tylko lepiej. Przez cały czas podkręcane napięcie prowadzi do bardzo spektakularnego finału, który okazał się być czymś zupełnie innym niż z początku się spodziewałem.
W zasadzie film można podzielić na trzy części. Pierwsza: coś w rodzaju prologu, akcja rozgrywa się w średniowieczu i ukazuje genezę powstania katedry. Część druga przenosi nas w czasy współczesne gdzie poznajemy Lisę i Evana, pracowników kościoła (konserwatorka i bibliotekarz), którzy odkrywają jego mroczne sekrety i ostatecznie doprowadzają do uwolnienia "czegoś złego". I do tego momentu jest standardowo. Potem jednak, kiedy wrota kościoła zatrzaskują się, przechodzimy do trzeciej - finałowej części filmu. Interesujące jest to, że wątki Lisy i Evana zostają zepchnięte gdzieś na drugi czy nawet trzeci plan, ale w sumie nie ma to większego znaczenia (swoje już zrobili) gdyż na ekranie rozpętuje się istne pandemonium. Przepych scen i tempo akcji naprawdę robi wrażenie, ale co bardzo ważne nie odnosi się wrażenia nadmiernego chaosu. Wszystko jest (w miarę) spójne.
Efekty specjalne mogą się podobać nawet dziś, pomijając kilka wyjątków, jest to porządne wykonanie bez nadmiernego kiczu i tandeciarstwa znanego z wielu innych horrorów z tamtych lat. Aktorstwo również na bardzo dobrym poziomie, szczególnie dobrze wypadł opętany Evan (Tomas Arana) i tylko szkoda, że w tej formie pojawiał się na ekranie tak krótko. Nieźle też zagrała młodziutka Asia Argento. Całość znakomicie podkreśla świetnie dobrany soundtrack, ale jeśli chodzi o włoski horror, to jednak do czołówki trochę mu brakuje.
Krótko mówiąc: kapitalne widowisko. Aż dziwne że ten film jest tak mało popularny.
Zastanawia mnie tylko wiadoma scena zerżnięta (nomen omen :D) z Rosemary's Baby. Jakiś hołd złożony dziełu Romka, czy tylko lekka inspiracja?
Mendo przebrzydła, akurat jestem w trakcie pisania ładnej notki o filmografii pewnego pana słynącego z niemiłosiernego plugastwa i rzygogennych scen (co ciekawe, niemal nieobecnego w tych wątkach). Tylko jeszcze jeden film muszę obejrzeć, żeby mieć pełen obraz sytuacji.
Poza tym to nie żadne rajtuzy, tylko spandex, często z płytkami kevlarowymi.
Co do La Chiesa - Włosi nałogowo kradli nawet tytuły zagranicznych filmów i robili z nich całe serie (no bo w końcu ile można czekać na kolejne części Evil Dead od Raimiego), więc stwierdzenie czy jakaś pojedyncza scena jest nawiązaniem, czy zrzynką, jest z grubsza niewykonalne.
Oglądałem co poleciliście:
zacząłem od INSIDIUS bardzo mi się podobało. Świetny klimat i rozsądni ludzie. Podobał mi się motyw:
spoiler start
mamy nawiedzony dom? wyprowadzamy się.
spoiler stop
W sumie straszył przez cały film poza końcówka kiedy karty zostały odkryte. Bardzo na plus było dla mnie pierwszy raz oglądać horror przy dźwięku przestrzennym. Świetny klimat robił się gdy w tylnych głośnikach słychać tylko jakieś szmery, tuptanie, skrzypienie.
Potem włączyłem Dagona, film zdecydowanie inny nie znaczy, że gorszy. Do głównego bohatera nie mogłem się za bardzo przekonać ale nie jest źle. Trochę szkoda, że mamy wszystko od razu powiedziane i nie ma możliwości odkrywania tajemnicy miasteczka. Na bardzo duży plus zasługuje postać kapłanki ośmiornicy. Chodź była bardzo ładna (z twarzy) to była tak ucharakteryzowana, że człowiek się jej obawiał.
Na koniec włączyłem In the Mount of Madness film bardzo solidny jednak niestety przewidywalny. Trochę mało wykorzystany motyw miasteczka. Zakończenie mnie w ogóle nie usatysfakcjonowało, strasznie naciągane. Z całej trójki najmniej mi się podobał. Na plus jedynie główny bohater, z którym mogłem się utożsamić
Frank Henenlotter to jeden z najoryginalniejszych, ale też często pomijanych (może to przez trudne nazwisko) twórców pełnokrwistego kina gore, wywodzącego się w linii prostej z dorobku Herschella Gordona Lewisa, zahaczając niekiedy o twórczość z pogranicza exploit movies i wenerycznej filmografii wczesnego Cronenberga (tylko w dużo głupszym stylu). W wątku jego nazwisko pojawiało się jedynie przelotnie w związku z najbardziej znanymi filmami z serii Basket Case. Choć byłem z tym cyklem zaznajomiony już wcześniej, postanowiłem również je opisać, aby dać pełny obraz całości. Tematyka wszystkich filmów jest na tyle specyficzna, że krótki opis historii wiąże się nieubłaganie ze spoilerami, ale inaczej po prostu się nie da. Tu i tak nie fabuła odgrywa pierwsze skrzypce, więc chyba nikt nie będzie miał żalu. Jedyny zwrot akcji (tak to nazwijmy), nie ujawniający się w pierwszych piętnastu minutach seansu, występuje w pierwszym Basket Case, ale ponieważ w dwóch kolejnych produkcjach wszystko jest już brutalnie dosadne od pierwszych sekund, silenie się na sztuczny suspens w tych minirecenzjach nie ma żadnego sensu.
Basket Case - Pierwszy i najbardziej znany film Henelottera, prawdziwy klasyk trashowego kina gore, do tego na swój sposób całkiem oryginalny. Głównym bohaterem jest Duane, wyglądający jak wiecznie zblazowany studenciak, który mieszka w wynajmowanej, śmierdzącej norze w slumsach, a wieczorami wybiera się na przechadzki z nieodłącznym wiklinowym koszem pod pachą, mieszczącym (nieuchronny spoiler) jego zmutowanego bliźniaka syjamskiego, Beliala, który łatwo wpada w szał mordowania ludzi, zwłaszcza tych, którzy zbliżają się do jego brata.
Jeden z lepszych syfów, jakie widziałem. Bród, smród i animacja poklatkowa. Ten film ma w sobie wszytko, czego oczekuje się po niskobudżetowym chłamie z gatunku gore. Jest krew, przemoc, bezeceństwo, śmieszny gumowy stworek i animacja poklatkowa. Jedyne, czego brakuje to anal.
Brain Damage - Następna popieprzona historia, której bohaterem tym razem jest chłopak noszący w mózgu wielkiego, gadającego pasożyta. Owy stwór uzależnia go od wydalanego przez siebie narkotyku, w zamian za skromną cenę znajdowania mu ofiar, których mózgami będzie mógł się żywić.
Świetny pomysł na prawdziwy camp. Jakość wykonania nie wychodzi poza normy zdefiniowane wcześniej przez Herschella Gordona Lewisa (i niski budżet), co w tym wypadku można traktować zarówno jako zaletę, jak i wadę. Z jednej strony klimat filmu jest nie do podrobienia, z drugiej fajnie by jednak było zobaczyć nieco bardziej realistycznie wyglądającego pasożyta. Do tego jego radiowy głos wydaje się zupełnie nie pasować do tego, co jest przedstawione na obrazie. To tak, jakby nakręcić polski horror o zmutowanym żubrze, zabijającym i gwałcącym turystów w Puszczy Białowieskiej, którym mówi głosem Tomasza Knapika. Kto wymyśla takie rzeczy?
Na szczególną uwagę zasługują za to inne, lepiej wykonane i bardziej pomysłowe efekty specjalne, jak wyciąganie mózgu przez ucho lub scena halucynacji po soczku wstrzykniętym przez pasożyta. Dodatkową ciekawostką jest cameo Duane'a z wiklinowym koszykiem, co oznaczą, że Brain Damage i Basket Case (a może tez i pozostałe filmy Henelottera) dzieją się w tym samym universum.
Basket Case 2 - Klasyczny sequel - więcej tego samego. Tym razem jednak zbyt dużo. No i nie do końca tego samego, bo budżet wzrósł ponad siedemdziesięciokrotnie (dane z Wikipedii), więc tym razem reżyser postanowił zapewnić nam cały spektakl wypełniony wszelkiej maści dziwolągami, przy których Belial wygląda stosunkowo normalnie. To, co powinno służyć rozrywce i działać na korzyść filmu, ja jednak uważam za minus. W pewnym momencie BC2 zaczyna przypominać raczej odcinek Tales from the Crypt albo jakąś wynaturzoną wersję Muppetów, zbytnio skupiając się na pozostałych dziwadłach, które tak naprawdę niewiele wnoszą do filmu i - paradoksalnie - czynią całość dużo bardziej sztuczną (może odpowiedniejszym określeniem będzie "plastikową") niż niskobudżetowy crap nakręcony przy pomocy ręcznej kamery z zasyfionym obiektywem, aktorów z łapanki i pudełka plasteliny, z której ulepiono Beliala.
Nie twierdzę, że film wyszedł tragicznie, bo postęp jest tu widoczny na każdym kroku. Ogląda się przyjemnie (coś jak wspomniane TftC), ale to nie to samo, co wcześniej. Dziwny twór, raczej tylko dla oddanych fanów.
Frankenhooker - Po dość średnim Basket Case 2, powraca klimat dwóch pierwszych filmów Henenlottera. Tym razem możemy podziwiać burzliwe dzieje nieszczęśliwego człowieka, którego narzeczona ginie tragicznie w wypadku, wciągnięta i zmielona przez kosiarkę do trawy (a wszyscy bywalcy wątku doskonale wiedzą, jak niebezpieczny w nieodpowiednich rękach może okazać się ten sprzęt ogrodowy). Nasz bohater jednak nie popada w smutek i wykorzystując swój ponadprzeciętny intelekt robi dokładnie to, co zrobiłby każdy kochający człowiek na jego miejscu - zarzyna okoliczne dziwki, żeby z części ich ciał poskładać z powrotem swoją narzeczoną i przywrócić ją do życia. Z przyczyn oczywistych, to wiekopomne dzieło mocno przypomina powstałą rok później i bardziej znaną Bride of Re-Animator (bo z Bride of Frankenstein to obydwa filmy, poza pomysłem, mają mało wspólnego), jednak pozwala sobie na wiele więcej.
Jest dobrze. Film naprawdę potrafi rozbawić i dostarczyć sporo odpowiednio wypaczonej rozrywki. Jedynie sama kreacja Frankenkurwy mogłaby być lepsza. Aktorka próbuje w nieumiejętny sposób naśladować Borisa Karloffa, nie mając do tego odpowiednich predyspozycji fizycznych (dość oczywiste), przez co zachowuje się jak jakiś upośledzony robot, powtarzający w kółko te same zdania. Przyznać trzeba przynajmniej, że końcówka jest mocno posrana i na długo zapada w pamięć.
Basket Case 3 - Zwieńczenie trylogii o nierozłącznych braciach bliźniakach, bardziej w stylu części drugiej niż pierwszej, ale nakręcone jednak w nieco innym klimacie. Nie wyróżnia się raczej na tle większości produkcji klasy B, ale fani raczej zawiedzeni nie będą. Tym razem większy nacisk położono na samą warstwę fabularną i dość dziwnie skonstruowane postaci (na szczególną uwagę zasługuje córka szeryfa). Jest więcej akcji, którą wrzucono tutaj kosztem klimatu horroru (nawet takiego niskobudżetowego i maksymalnie kiczowatego). Czy to dobrze, czy źle - ciężko jednoznacznie stwierdzić, bo kalkowanie części pierwszej i tak byłoby bezsensowne.
Film ogląda się na luzie. Jest OK, ale bez większych emocji. Może poza finałową walką Mecha-Beliala, która jest tak niemiłosiernie głupia, że nie sposób oderwać od niej oczu.
Bad Biology - Prawdziwa perełka, która lśni niczym najjaśniejsza gwiazda na niebie, o ile tylko komuś zechce się odkopać ją spod tony śmierdzącego gówna. Jeden z najoryginalniejszych i najbardziej bezkompromisowych filmów, jakie w całym życiu widziałem. Bohaterką tego wiekopomnego dzieła jest dziewczyna, którą natura obdarzyła siedmioma łechtaczkami. Fakt ten potęguje jej libido poza wszelkie dopuszczalne granice i zapewnia jej nieopisane wrażenia podczas każdego stosunku płciowego. Efektem ubocznym jest zwiększenie metabolizmu, które prowadzi do natychmiastowego zajścia w ciążę i wypluwaniu po dwóch godzinach z macicy czegoś, co wygląda jak drąca ryja skrobanka z trzeciego trymestru. Ponadto, nieszczęśliwi ojcowie takich abominacji często giną niedługo po stosunku w wyniku huśtawek charakteru swojej partnerki. Mimo bogatego życia seksualnego, nasza bohaterka wciąż czuje się niezaspokojona i nie ustaje w poszukiwaniu partnera, który będzie w stanie w końcu ją zaspokoić. Zupełnym przypadkiem, niedługo ma go właśnie spotkać.
Fenomenalny film, którego wulgarność i zepsucie po prostu anihiluje całą konkurencję (kurwa, jaką konkurencję?). Coś takiego mógłby w latach '70 nakręcić David Cronenberg, gdyby pracował dla Tromy. Główna bohaterka podczas pierwszej sceny łóżkowej zachowuje się tak, że najdziksze sceny z Jesse Jane wyglądają przy tym jak dziesiątka różańca osiemdziesięcioletniej zakonnicy z zespołem Aspergera. Pewien pojawiający się w drugiej połowie filmu pomysł wygląda jak żywcem przeniesiony z One-Eyed Monster, jednak lepiej wykonany, mimo że bez udziału Rona Jeremy'ego (obydwa filmy ukazały się w tym samym roku, więc trudno uznać czy to zbieg okoliczności, jedna ekipa ukradła pomysł drugiej). Ponadto, w Bad Biology możemy spotkać najbardziej odważne przedstawienie Boga, kiedykolwiek uwiecznione w dowolnej dziedzinie sztuki. Na minus zaliczam ciągłe rozbijanie czwartej ściany w celu umieszczenia nadmiernej ekspozycji. Mógłbym zaakceptować taki zabieg, gdyby nie to, że występują one naprzemiennie z "myślowymi" komentarzami zza kadru, co czyni narrację zbyt chaotyczną. Do tego sama końcówka wygląda na zrobioną bez pomysłu lub bez odpowiedniego budżetu (pod tym względem można uznać, że Henenlotter powrócił do korzeni - film kosztował raptem 50 000 dolarów). Nie smućcie się jednak, albowiem film posiada tę jedną zaletę, która przyćmiewa wszystkie możliwe wady. Tak, jest anal! Nawet trzy anale! W tym jeden widziany w filmie wyświetlanym w filmie. To podpada pod zupełnie nową kategorię - metaanal!
Wszystkim wiernym fanom filmowego crapu szczerze polecam całą filmografię. Mimo lekkiego spadku formy przy Basket Case 2, wszystkie dzieła Henenlottera zasługują na szczególne uznanie wśród miłośników brudu i syfu uwiecznionego na celuloidzie. Takiego dobrego gówna już dawno nie widziałem.
Haha, jak się wziął. Jednak nie tylko spandexy-latexy w głowie.
Przyznam, że tylko Basket Case'a kojarzę, ale chyba będzie trzeba nadrobić. Z ciekawych zbiegów okoliczności: akurat wczoraj czy przedwczoraj Bad Biology mignął mi na jakimś blogspocie z filmowym crapiszczem, ale na widok okładki i tytułu bez mrugnięcia okiem pociągnąłem scrolla w dół. Cóż, jak widać był to błąd.
Centipede Horror
W latach 80-tych w dalekim Hongkongu, a dokładnie w tamtejszej branży kina ekstremalnego (tzw HK3) wykształcił się pewien nurt horrorów, w których główną rolę odgrywało wszelkie robactwo i inne małe paskudztwa (swoją drogą później przeszczepili to japońce na swój grunt filmowy, ale już nie w kategorii horror lecz porno :P). Czołowym przedstawicielem tego nurtu jest Wu Gong Zhou, zapewne szerzej znany pod międzynarodowym tytułem Centipede Horror.
Akcja zaczyna się od wyjazdu dwóch dziewczyn na wakacje gdzieś do Azji południowo wschodniej co kończy się dla nich tragicznie w wyniku pogryzienia przez tytułowe skolopendry. Cała sprawa jest bardzo tajemnicza, więc brat jednej z denatek rozpoczyna małe śledztwo w wyniku którego szybko wychodzi na jaw, że w sprawę zamieszana jest czarna magia i zemsta mająca swoje podłoże wiele lat wstecz.
Przyznam, że opis filmu jest dość intrygujący (do tego stopnia, że w końcu chciało mi się go ściągać), ale film sam w sobie już do zbyt porywających nie należy. Niestety fabuła to na dłuższą metę nic specjalnego, a wszystkie interesujące sceny można policzyć na palcach jednej ręki. To trochę mało jak na 1,5h seansu, przez co w środkowej części filmu przez większość czasu przeraźliwie wieje nudą.
Samych skolopendr też za wiele tu wcale nie ma, tyle co kot napłakał, albo żeby było bardziej zgodnie z prawdą: tyle co dziewczyna wyrzygała (jest taka scena pod koniec). To naprawdę wielka szkoda, bo pomijając że finałowa akcja jest całkiem ok, to jednak od filmu z takim tytułem można oczekiwać więcej. Z pewnością, oprócz scen z robalami, na uwagę zasługuje pojedynek dwóch "magów" z wykorzystaniem m.in. szkieletów kurczaków - tak bezdennie głupkowato-kiczowaty, że aż nie może się nie podobać.
Cały film niestety poniżej oczekiwań. Za dużo gadania i dłużyzn, a za mało akcji i przede wszystkim za mało skolopendr.
Evil Dead Trap
Co powinno się zrobić będąc młodą dziennikarką i dostając "zaproszenie" do opuszczonego kompleksu budynków na kasecie uwieczniającej makabryczne morderstwo? Oczywiście nic innego jak tylko zabrać koleżanki i pojechać na miejsce zbadać sprawę. Tak też, ku uciesze widzów, czyni bohaterka omawianego filmu.
Przez większość czasu mamy tu do czynienia z dość standardowym slasherem. Przybyła na miejsce załoga jest sukcesywnie tępiona na mniej lub bardziej wymyślne sposoby przez tajemniczego sprawcę. Nie można jednak zapomnieć, że jest to japońska produkcja, co daje jakieś 99% szans, że jak coś wydaje się standardowe, to jest to tylko złudzenie. Tak więc gdy na placu boju zostaje tylko główna bohaterka i wydaje się, że już wszystko jasne i nic nas tu już nie zaskoczy (i w ogóle żadna rewelacja ten film, pff skąd ten kult?!), to właśnie wtedy dzieje się coś naprawdę niesamowitego, co wywraca wszystko o 180 stopni i znacząco zmienia opinię widza o tym filmie (na lepsze albo na gorsze, w moim przypadku na lepsze). W każdym razie zwrot akcji jest popieprzony jak na japońską produkcję przystało i gwarantuję, że nikogo nie pozostawi obojętnym:)
Film naprawdę bardzo polecam każdemu. Ciekawy mix gatunkowy, w miarę wartka akcja, dobry klimat, niezłe efekty gore i do tego jeszcze interesująca ścieżka dźwiękowa. Ja się bawiłem naprawdę przednio.
Human Pork Chop
Obok Untold Story i serii Daughter of Darkness jedna z moich ulubionych pozycji spod znaku HK3 Cat. I podobnie jak do wcześniej wymienionych, tak i do tego obrazu lubię od czasu do czasu wracać, co też dzisiaj uczyniłem.
Film ukazuje końcowy etap niezbyt długiego życia prostytutki Grace, która okradając swojego alfonsa nie miała pojęcia jak wielki błąd popełnia. Nie będąc w stanie oddać pieniędzy, zostaje uprowadzona do mieszkania alfonsa, gdzie dostarcza rozrywki jemu i jego sadystycznym przydupasom.
Mocny, brutalny film. Jak na azjatycką produkcję bardzo mało tu typowego gore, a mimo to film robi zdecydowanie większe wrażenie niż przeciętny gorefest. Co nie znaczy w żadnym razie, że jest pod tym względem słaby. Odpowiednie sceny przedstawione są w sposób na tyle dosadny, że z pewnością nie jest to film dla każdego. Jest znęcanie się fizyczne i psychiczne, nieco koprofilii, zwłoki w lodówce, akt kanibalizmu, czyli ogólnie jest ok. Nawet psu się oberwało w sposób przywodzący na myśl tego biednego kota z Nekromantika.
Ogólna atmosfera towarzysząca tej opowieści jest wg mnie dość unikatowa jak na tego typu kino. Ciężka, duszna, przytłaczająca, dodatkowo potęgowana przez kolory prawie wyłącznie w ciemnej tonacji i dość mało jak na film rodem z HK durnowatych akcentów humorystycznych. Na pewno nie jest to film, o którym się zapomina zaraz po obejrzeniu. Sporym plusem jest również soundtrack z świetnym "main theme" na czele, niestety na yt go nie widzę.
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich lubujących się w najróżniejszych azjatyckich (i nie tylko) niegodziwościach :)
Bad Biology
W zasadzie wszystko już zostało napisane parę postów wyżej. Chyba najlepszy z tych horrorów "genitalnych" jakie w ostatnich latach powstały tj. One-Eyed Monster i Teeth, z czego ten pierwszy jest strasznie nierówny, a drugiemu właściwie bliżej to jakiegoś groteskowego komediodramatu niż horroru. Masa świetnych pomysłów, ale w środkowej części film trochę traci impet (choć to oczywiście tylko cisza przed burzą, czy wręcz prawdziwym huraganem jaki następuje w końcówce). No i nie obraziłbym się gdyby miał powstać sequel, a zakończenie daje tu spore pole do popisu :P
BTW z tymi trzema analami to chyba jednak pewna nadinterpretacja ;)
spoiler start
Przyznaję, że chciałem trochę podjudzić publikę tymi analami, bo np. po pierwszym bohaterka zachodzi w ciążę, więc wychodzi na to, że przygłup z warsztatu umiejętnie ominął odbyt. Ale przynajmniej wyglądało jak anal, a to więcej niż oferuje większość filmów.
spoiler stop
Piranha 3DD
Mimo, że jakoś specjalnie wiele po tym tytule nie oczekiwałem, to i tak muszę przyznać, że jest to całkiem spory zawód. Poprzednia część, co by o niej nie mówić, była z pewnością całkiem soczystym kawałkiem campowego kina. Głupia jak but fabuła i pozbawiona hamulców akcja wystarczyły aby film, mimo że zmiażdżony przez krytykę i "poważnych" widzów, zdobył sobie przychylność większości fanów niczym nieskrępowanej jatki.
W tej sytuacji zrobienie sequela w myśl klasycznej zasady "więcej tego samego" wydawałoby się strzałem w dziesiątkę i do tego stosunkowo łatwym zadaniem. Nic bardziej mylnego. Piranha 3DD nie jest wcale piranią na sterydach, lecz piranią wykastrowaną. Wykastrowaną z wszystkiego tego co było fajne w Piranii 3D. Film jest zrobiony totalnie bez pomysłu. Jest w to w zasadzie powtórka z rozrywki (i chyba nikt nie oczekiwał czegoś innego), ale co z tego skoro wszystko jest tu zrobione bez polotu, jak choćby gwóźdź programu, czyli sceny rzezi, które są strasznie bezpłciowe i w ogóle nie zapadają w pamięć. Całość sprawia wrażenie dosłownie zrobionej na kolanie, ani to śmieszne ani fajne. Tym bardziej szkoda, bo filmu nie zrobił jakiś no-name, a gościu odpowiedzialny za skądinąd całkiem przyzwoitą trylogię Feast. Cóż z drugiej strony, może to też stanowić dowód na to jak utalentowanym reżyserem jest Alexandre Aja odpowiedzialny za poprzednią część.
Najprościej mówiąc jest to nic innego jak Piranha 3D tylko jakieś 2 razy gorsza. Pod każdym względem.
I nawet David Hasselhoff grający samego siebie nie pomógł.
Najprościej mówiąc jest to nic innego jak Piranha 3D tylko jakieś 2 razy gorsza. Pod każdym względem.
Bzdura !!! Cycki były lepsze !
Hm, dość słabo pamiętam te z jedynki, więc może tak. Ale tu znowu też rewelacji jakiejś nie było, żeby miało to stanowić argument przemawiający za obejrzeniem tego filmu ;/
Chernobyl Diaries
Trzeci, obok Piranii 3DD i Reca 3, kinowy horror tego lata niestety nie odbiega za bardzo poziomem od dwóch pozostałych. Sztampowy, schematyczny i nudny - te słowa najlepiej oddają istotę tego filmu. To co miało być jego głównym atutem, czyli miejsce akcji niezbyt często wykorzystywane przez filmowców wszelakich ciężko tak naprawdę atutem nazwać. Klimatycznych miejscówek praktycznie tu nie ma, trzy opustoszałe bloki na krzyż, parę oszczanych piwnic i to w sumie by było na tyle.
Fabuła jest prosta jak drut, choć bardziej pasowałoby tu słowo "sztampowa". Grupa retardów (dość nieciekawe postacie, szkoda że tak wolno giną) w trakcie wycieczki po Europie postanawia zahaczyć o Czarnobyl. Na miejsce zabiera ich miejscowy weteran, specjalizujący się w organizacji tego typu wyjazdów. Po pstryknięciu kilku fotek, kiedy pora wracać, dzieje się jednak coś absolutnie niesłychanego, a mianowicie... samochód nie odpala! Bohaterowie filmu stają więc przed perspektywą spędzenia nocy w urokliwym miasteczku, co rzecz jasna dla większości z nich nie skończy się zbyt pomyślnie. Bo okazuje się, że w Czarnobylu coś grasuje (a co to już nie powiem żeby nie spoilerować, bo może ktoś będzie chciał obejrzeć. Dodam tylko, że nie jest to nic ciekawego, ani oryginalnego).
Film zrobiony jest jako taki pseudo found footage. Tzn kamerzysta nie jest żadnym z bohaterów, ale też oko kamery nie ukazuje widzowi wiele więcej niż widzą bohaterowie i momentami sprawia wrażenie filmowania z pierwszej osoby. Niestety akcja nie porywa ani na moment, nawet w końcówce, kiedy znacznie przyspiesza. Film ogląda się całkowicie beznamiętnie, zastanawiając się jedynie ile jeszcze pozostało do końca tego marnego przedstawienia. Do tego samo zakończenie jest jednym z głupszych jakie w ostatnim czasie widziałem.
Szczerze mówiąc nie polecam nikomu, film jest cieniutki pod każdym względem. Chyba jedyne osoby, którym jako tako mogłoby się to podobać to jacyś naprawdę niedzielni "oglądacze" horrorów (z resztą do takich też chyba jest ten on adresowany). Pozostali się co najwyżej wynudzą.
Demoni
Podobnie jak opisywany ostatnio La Chiesa, to również przedstawiciel złotej ery włoskiego horroru. Do tego również sygnowany przez samego Dario Argento. I na koniec: również jest bardzo, bardzo fajny.
Fabularnie dość mocno kuleje, ale ogólnie rozchodzi się o to że ludzie zaproszeni do kina na tajemniczy seans, w trakcie jego trwania zaczynają zamieniać się w żądne krwi demony. Okazuje się, że z kina nie ma ucieczki, tak więc w środku rozpętuje się prawdziwe pandemonium. Generalnie nie różni się to specjalnie od rozmaitych zombie movies, tyle że zamiast umarlaków są tytułowe demony. Nawet sposób, w który ludzie zamieniają się w potwory praktycznie niczym się nie różni.
Demoni to dość kiczowata, ale niezwykle sympatyczna rzeźnia. Trup ściele się gęsto, demony szaleją, a do tego film zawiera spore ilości gore w takim śmieszno obrzydliwym wydaniu (powiedzmy coś jak Braindead czy Evil Dead). Ogląda się to naprawdę bardzo dobrze i jak akcji nic nie można zarzucić, tak jak już wspominałem trochę kuleje fabularnie. Niestety film nie daje odpowiedzi na zbyt wiele pytań (kim był typ w masce? kim była właścicielka(?) kina? czym była maska? jaki związek z tym wszystkim miał Nostradamus i wyświetlany w kinie film?). Nie wiem, może następne części wyjaśniają coś więcej.
Dużym plusem jest rewelacyjny soundtrack. Oprócz genialnego main theme (http://www.youtube.com/watch?v=PMFOGrkfV_g ) na soundtrack trafili m.in.: Motley Crue, Saxon, czy Billy Idol.
W pytę film.
Nie wiem, może następne części wyjaśniają coś więcej.
Nawet o tym nie myśl. Część druga w ogóle nie jest żadną kontynuacją, a jedynie wykorzystuje ten sam pomysł. Oficjalnie to był ostatni film z serii, ale nasi kochani makaroniarze zrobili to, co robią najlepiej (a przynajmniej robili w latach '80, nie wiem jak teraz) i niby-tak-jakby-pół-oficjalnie-ale-żeby-nikt-nie-wiedział nakręcili trzy kolejne produkcje, które w różnych sposób udawały część trzecią (jedna z nich to właśnie La Chiesa), a także parę kolejnych, w tym znany i lubiany Cemetery Man. Nigdy nie słyszałem, żeby w jakimkolwiek innym miejscu na Ziemi miał miejsce podobny proceder.
Ano właśnie patrzę, jak to z tymi sequelami wygląda.
Oficjalnie są niby trzy części, trzecia to Black Demons: http://www.imdb.com/title/tt0101467/
Oficjalnie są dwie. Nawet włoski tytuł jest inny. Jeśli dobrze pamiętam (oglądałem to może 6-7 lat temu, a film nie zapada zbytnio w pamięć), to nie ma tam nawet demonów, tylko murzyńskie zombie, które próbują zemścić się za swoją śmierć na białych. Czy coś w tym stylu. I tak wypada dużo lepiej niż to coś: http://www.imdb.com/title/tt0095775/ , które też udaje część trzecią. Cały film nakręcony w czterech ścianach (głównie w piwnicy), z jakąś kupą ruszającego się gówna, które udaje ogra, który udaje demona. Nieoglądalne.
Hmm... Trailer też nie zachęca. http://www.youtube.com/watch?v=gPFd5-p5AQY
Ale tu chociaż reżyser ten sam co w 1 i 2 :D
Bezsenność/Non ho sonno
Wszyscy, którzy obejrzeli Matkę Łez i Giallo dobrze wiedzą, że Argento po 2000 roku zapomniał jak kręci się filmy. Bezsenność to jednak kawałek przyzwoitego kina. Klimatycznego, z dobrą muzyką Goblina, dzięki czemu możemy przymknąć oko na drewnianą grę aktorów (nawet von Sydow się nie popisał) i raczej banalne rozwiązanie intrygi kryminalnej. Wprawny widz już po minięciu 1/3 filmu domyśli się kto jest zabójcą, a nam pozostaje oglądać dobrze wykonane efekty gore, i jak to u Dario, zachwycać się całą wizualną otoczką tego giallo.Moim skromnym zdaniem Bezsenność spokojnie zasługuje na mocne 6/10.
I SPIT ON YOUR GRAVE- ta nowa wersja. Naprawdę mi się podobało. Mocny film który w zasadzie ze względu na temat nie powinien mi podejść, ale to zostało zrobione na naprawdę wysokim poziomie i potrafi wpłynąć na emocje widza. Switnie zagrane i świetnie nakręcone, choc zawiazanie akcji do bólu sztampowe. Nie pamietam juz zbyt dokładnie oryginału więc trudno mi oba filmy porównywać, który lepszy który gorszy, ale wiem że ten remake nie ma się czego wstydzić nawet jeśli oryginał był łepszy......i co najważniejsze, nawet anal był.
Dead & Buried
Wielkich oczekiwań co do tego filmu nie miałem, a tu proszę, horror bliski ideału. Mocny i intrygujący początek, gęsta i duszna atmosfera, doskonale budowane napięcie, świetnie oddany klimat zapadłej dziury, w której dzieje się "coś złego" i zaskakujące zakończenie. Naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić. Jak ktoś nie widział to nic tylko nadrabiać zaległości. Nie jest to może jakiś niszowy tytuł, ale na pewno jest bardzo niedoceniony, a poziomem nie odstaje od największych klasyków gatunku.
Na deser kultowa scena: http://www.youtube.com/watch?v=9awGZAHiRPs
Torso
Porządne, klasyczne giallo. Fabuła prościutka i bez większych fajerwerków, ale wykonanie bez zarzutów. Dobry klimat, niezłe sceny gore i nieco erotyzmu, sprawiają że film ogląda się bardzo dobrze i na pewno można go polecić wszystkim sympatykom oldschoolowych, klimatycznych slasherów (bo sympatycy giallo pewnie go znają).
Eat The Schoolgirl
Typowe japońskie porno-gore w stylu Niku Darumy, Mu Zan E i tym podobnych cudów na kiju. Fabuła tutaj jakaś jest i w zasadzie tyle, bo większego sensu ani znaczenia ona nie ma. Z resztą nie o to w tego rodzaju kinie przecież chodzi, a cała reszta prezentuje się już momentami całkiem przyzwoicie. Film trwa zaledwie godzinę, więc nawet znudzić za bardzo się nie ma kiedy, ale i tak nie poleciłbym go nikomu oprócz zadeklarowanych miłośników ero-guro i ejakulacji na wypełzające z jamy brzusznej jelita. Raczej ciekawostka.
From Beyond
Film twórcy Re-Animatora, utrzymany w bardzo podobnej konwencji horroru z domieszką akcentów komediowych i sporą ilością gore. Słabszy od Re-Animatora, ale wciąż bardzo przyjemny i sprawnie zrealizowany. Do tego również oparty na jakimś opowiadaniu Lovecrafta, choć niestety nie mogę stwierdzić na ile jest to wierna ekranizacja (podejrzewam, że raczej niezbyt wiele ma wspólnego z oryginałem). Fabuła jest dość prosta i niezbyt rozbudowana, ale w ogóle w niczym to nie przeszkadza. Z pewnością na uwagę zasługują świetne efekty specjalne, w które to film obfituje i niczego sobie klimacik, a także mnóstwo cieszących oko obrzydliwości.
The Beyond
Dziurawa fabuła, masa głupot i nielogiczności, a mimo to nie można się oderwać od ekranu. Historia przeklętego hotelu postawionego na jednej z siedmiu bram piekieł, to prawdziwa esencja horroru klasy B! Są tu i duchy i żywe trupy i jakieś czary-mary i mnóstwo gore (niekiedy bardzo dobrego, niekiedy żenująco słabego) i doskonałe wyważenie między akcją a suspensem. Na deser przyjemny soundtrack, ładna główna bohaterka i rewelacyjne zakończenie (nie wiem za bardzo o co w nim chodziło, ale było naprawdę fajne). Do pełni szczęścia brakuje chyba tylko nazistów, Wielkich Przedwiecznych, Rona Jeremyego i analu. Jeśli ktoś jest w stanie przymknąć oko na różnego rodzaju niedociągnięcia i wymaga od filmu przede wszystkim rozrywki, a nie żelaznej logiki, to gwarantuję że będzie się znakomicie przy tym filmie bawił.
Inferno
Nieformalna kontynuacja Suspirii utrzymana została w podobnym duchu co poprzedniczka. Tak więc znowu mamy do czynienia z bardzo klimatycznym obrazem, a co najważniejsze udało się tu utrzymać tą niepowtarzalną atmosferę znaną z Suspirii. Ogólne założenia obydwu filmów są dość podobne i opierają się one na podobnym schemacie, tyle że w Inferno wiedeńska szkoła baletowa została zastąpiona przez nowojorską kamienicę. Może nie mam za dobrego porównania, bo Suspirię widziałem dość dawno temu, ale wydaje mi się że nawet jeśli Inferno jest słabszym filmem, to różnica jest minimalna.
Genialny kawałek: http://www.youtube.com/watch?v=z0-L2rghcb8
La Terza Madre
A to już niestety dobitny przykład, że starość to nic fajnego. 27 lat trzeba było czekać aby Dario Argento nakręcił zwieńczenie swojej trylogii o Trzech Matkach, a to chyba o jakieś 17 lat za dużo, patrząc na dokonania tego pana. Oglądając Matkę Łez czułem autentyczne zażenowanie i tylko spoglądałem co chwilę z utęsknieniem na zegarek. Całość sprawia wrażenie budżetowej produkcji telewizyjnej, a nie filmu który wyszedł spod ręki takiego mistrza jak Argento. Bzdurna fabuła, głupi bohaterowie, słabe aktorstwo, mnóstwo jakichś kretynizmów od których ręce opadają. Nawet cycki i momentami niezłe gore za wiele tu nie pomagają. Naprawdę nie warto tego syfu oglądać.
Zombi 3
Znany również jako Zombie Flesh Eaters 2, czyli znowu niuanse włoskiego nazewnictwa i numeracji:) Kontynuacja pamiętnego Zombie Flesh Eaters, choć poza faktem występowania zombiaków, nie ma on absolutnie nic wspólnego ze swoim poprzednikiem, tak pod względem fabularnym, jak i ogólnego poziomu filmu. Część pierwsza to w końcu ścisła czołówka najlepszych zombie movies ever, o kontynuacji z całą pewnością powiedzieć tego nie można. Bo prawdę mówiąc ten film jest beznadziejny. Durny, pełen nonsensów i idiotycznych scen (latająca głowa FTW!). Jest momentami tak bezdennie głupi, że aż paradoksalnie wywołuje to efekt zupełnie odwrotny i jeśli ktoś jest odpowiednio skrzywiony na punkcie filmowego crapu to może mu się to nawet spodobać. Krótko mówiąc: tak durny, że aż fajny.
Beyond Re-Animator
Trzeci i jak dotąd ostatni film opowiadający o przygodach Herberta Westa. Jak się okazuje, doktorowi w końcu powinęła się noga i za swoje wybryki trafił na długie lata do więzienia. Co jednak nie przeszkodziło mu w kontynuowaniu badań. Wbrew swoim obawom muszę przyznać, że film generalnie trzyma poziom. Może do majstersztyku jakim była "jedynka" mu daleko, ale jeśli już spojrzeć na "dwójkę" to nie jest wcale dużo gorzej. Sporo tu suchych żartów, ale znowu całościowo nie odbiega to zbytnio od produkcji z lat 80, a o to przecież chodziło. No, na pewno też ogromny wpływ na odbiór filmu ma ponowne umieszczenie w roli Westa Jeffreya Combsa, który wypada tu równie genialnie jak w dwóch poprzednich filmach i tym dobitniej pokazuje jak wielkie ma dla tej serii znaczenie.
Obawiam się tylko, że za parę lat ktoś wpadnie na genialny pomysł zrobienia remake'u Re-Animatora z jakimś fagasem w roli Westa. I wtedy dopiero będzie horror.
Demoni 2
Powtórka z rozrywki względem części pierwszej. Kino zastąpione zostało luksusowym apartamentowcem, ale scenariusz ostał się bez większych zmian (niektóre motywy są wręcz żywcem przeniesione z jedynki), nie licząc tego że jest jeszcze bardziej debilny. Widząc genezę przybycia demonów do świata ludzi można zaliczyć solidnego facepalma, ale na szczęście dalej obyło się już bez większych ekscesów. Niestety, porównując z poprzednikiem, "dwójka" jest słabsza pod każdym względem. Gorszy wygląd demonów, mniej gore, mniej ciekawi bohaterowie, słabszy soundtrack i ogólnie jakoś mniej polotu. Mimo to wciąż jest to bardzo porządne kino i jak komuś podobała się "jedynka", to i tu powinien się dobrze bawić.
elemeledudek ====> W twojej recenzji I SPIT ON YOUR GRAVE, to co najważniejsze dałeś na końcu :D
Yans ---> bo to taka swego rodzaju wisienka na torcie ;)
PIRANTHA 3DD - no cóz, gdy z początku filmu zobaczyłem gościa posówajacego dziurke w basanie (swego rodzaju anal?) oraz skaczącego w wymioty to wiedziałem że film będzie słaby, ale nie przypuszczałem że aż tak słaby. Aż szkoda że tacy aktorzy jak Rhimes i Lloyd dali sie namówić na udział w tym. A juz występ Davida jest dla mnie zupełnie niezroumiały. On raczej chyba na brak kasy nie może narzekac a występuje w takich "dziełach" jak to coś czy ANACONDA 3.
W każdym razie porażka na całym froncie.
[185]
W końcu ktoś poza mną obejrzał Dead & Buried! Prawdziwa perełka w świecie horroru, o której prawie nikt nie słyszał.
Co do końcówki Beyond - istnieje dość ciekawa historia na ten temat. Nie wiem na ile prawdziwa, ale przynajmniej trzyma się kupy. Otóż bohaterowie w piwnicy szpitala (dobrze pamiętam? już jakiś czas temu to oglądałem) znajdują bramę do zaświatów. Z kolei Fulci był ateistą, więc, aby w jakiś tam sposób pozostać wierny swoim przekonaniom, przedstawił te właśnie zaświaty jako szaro-bure, bezkształtne nic. Jeśli faktycznie tak było, to uważam, że pomysł został zrealizowany naprawdę świetnie. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek wcześniej czy później zastosowano coś podobnego. Calkiem ambitne podejście jak na film, w którym bydlackie pająki żywią się ludzkimi twarzami.
Na remake Re-Animatora raczej nie ma co liczyć (to raczej dobrze). Nawet planowanemu sequelowi (a właściwie to dwóm planowanym) ukręcono łeb. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego jakieś SyFy wolą pompować miliony dolarów w gówniane seriale ściągane z anteny w połowie pierwszego sezonu, ale nie zainwestują w kontynuację znanego tytułu, na którym naprawdę mogliby zarobić. Phantasm 5 (prawdziwy DNF świata horrorów) też nie pożarłby jakichś wielkich kwot.
elemeledudek ====> Aaa, to rozumiem :D
Meph ====> A my sie czepiamy nielogiczności w Prometeuszu, kiedy rzeczywistość branży filmowej sowją nielogicznością bije go nagłowę ;)
Swoją drogą muszę obejrzeć ten zachwalany przez Was DEAD & BURIED !
Otóż bohaterowie w piwnicy szpitala (dobrze pamiętam? już jakiś czas temu to oglądałem) znajdują bramę do zaświatów.
Żeby było ciekawiej, podziemia szpitala okazały się jednocześnie podziemiami hotelu z tą rzekomą bramą do piekła :D
http://www.youtube.com/watch?v=Mk4PTNDFcUk - tutaj grande finale dla przypomnienia. Trzeba przyznać, że naprawdę cudowny, magiczny fragment.
Z tą teorią wyjaśniającą sposób przedstawienia zaświatów to może być dobry trop (dodatkowo cytat: And you will face the sea of darkness, and all therein may be explored.), niemniej jeśli chodzi o całość to i tak wiele nie zmienia.
Swoją drogą muszę obejrzeć ten zachwalany przez Was DEAD & BURIED !
Ano zobacz koniecznie, jak już pisałem to IMO horror bliski ideału, ma wszystko co powinien mieć dobry film z tego gatunku (no dobra, nie wszystko, nie będę pisał, bo już trochę monotematycznie się robi, ale wiadomo o co chodzi :D).
Meph--> A nie znasz czasem więcej takich perełek, o których nikt nie słyszał ??
Wczoraj trochę podładowałem tromatony. Na tapetę poszły Nymphoid Barbarian in Dinosaur Hell i Mother's Day.
Ten pierwszy raczej średni, choć momentami ma przebłyski geniuszu. Bardzo podobał mi się wygląd tych wszystkich stworów (podobno dinozaurów), ale trochę za mało ich. Przez to film nieco przynudza. No i wbrew tytułowi żadnej nimfomanki tam się nie dopatrzyłem.
Mother's Day to już film zdecydowanie wyższej jakości. Szczególnie jak na Tromę i to jeszcze z wczesnego etapu ich działalności. Niby dość standardowy slasher czerpiący garściami z klasyków gatunku, ale jednak dodający również nieco od siebie (chodzi tu przede wszystkim o pierwiastki charakterystyczne dla tej najlepszej wytwórni świata, co przejawia się głównie w osobach filmowych adwersarzy. Zdecydowanie oryginalne postacie).
I tak, Mothers Day z 2010 roku w reżyserii Bousmana jest remake'em tego właśnie filmu. Nie mającym z nim nic wspólnego poza motywem matki i jej synów oraz utrzymanym w zupełnie innym duchu, ale jednak.
Abraham Lincoln vs. Zombies - http://www.youtube.com/watch?v=0tFaQYSFLuE - co to ja chciałem.......a, szkoda pisać cokolwiek. Bida.
Panowie przyszedłem zasięgnąć ekspertyzy.
Oglądałem Blair Witch Project 1 z 99 roku. I jestem zmieszany. Trzymał mnie mega w napięciu, ale jakoś jestem zdezorientowany po końcówce. Coś przeczoyłem, czy co? Widziałem, że są kolejne części, ale niby słabsze więc nie chce mi się po nie sięgać. Może mi ktoś napisać w spoilerze o co chodzi?
spoiler start
Co ich zabija? O co z tym domkiem chodziło? Czemu ten koleś w rogu stał?
spoiler stop
Bez kitu mam więcej pytań, niż odpowiedzi. Myślę nad tym wszystkim teraz.
spoiler start
Koleś stał w rogu, bo jak na początku ktoś tam z wioski opowiadał, Rustin Parr mordując dzieciaki w piwnicy kazał następnemu w kolejce stać w rogu twarzą do ściany. Bo to był właśnie dom Rustina Parra. Co czy kto ich morduje nie wiadomo, o to właśnie w tym filmie chodzi, możesz sobie sam zinterpretować.
spoiler stop
A co do kontynuacji, to jest tylko jedna. I jest to już zupełnie zwykły horror nie zachowujący wiele z oryginału. Do tego kiepski, wyraźne odcinanie kuponów.
194 -
spoiler start
Dosłownie minutę przed Twoim postem wpadłem na ten tok myślenia. Tylko nie pamiętam teraz, czy ten morderca został ujęty, czy co? Chodzi mi w sensie o to, że zabił ich duch, czy żywy człowiek? Bo teraz jak tak myslę, że to tego pierwszego co zaginał, to sprzątnęła wiedźma (wnioskuję po tych zębach w szmacie), a tamtych ten morderca (duch? człowiek?). Schizowy las.
spoiler stop
Dziki las.
Aha. No, ale ponoć cycki są w 2 części. :D
Cycki to masz w każdej części piątku 13 i do tego piękne naturalne (no poza ostatnią częścią piękne, ale sztuczne)
Generalnie ostatnio mam trochę więcej wolnego czasu, więc nadrobiłem zaległości w filmach. Głownie w horrorach, bo to mój ulubiony gatunek.
Szczerze mówiąc same gnioty.. Obejrzałem tego może z 20, poczynając od Sand Sharks, Pirania 3DD po REC3. I szczerze mówiąc ten dzisiejszy Blair Witch Project mnie jedynie straszył i trzymał w napięciu. Te wszystkie zombiaki, wampiry, piranie, to fajnie się to ogląda, ale bardziej to już traktuje jak bajke dla dorosłych. Jak się przestraszę, to jedynie dlatego, że coś nagle wyskoczyło nie wiadomo skąd i rykło bardzo głośno. Ale takie przypadki zdarzają się też w życiu, więc tego nie zaliczam.
Panowie możecie polecić coś fajnego? Na prawdezajebisty horror. Ciekawy, straszny. byle nie o duchach, bo ich nie trawie. Ponoć ten Paranormal Activity ciekawy jest?
spoiler start
Nie pamiętam co się z Rustinem stało, ale raczej już nie żył, bo to w ogóle dawno temu było, więc jak już to duch. On się chyba sam zgłosił po tym jak wyrżnął dzieciaki i gadał, że wiedźma mu kazała :D
W tej szamcie zęby były? Język chyba.
spoiler stop
Najlepiej poszukaj sobie w necie jakichś informacji, na pewno jest masa różnych teorii.
Swoją drogą to fajny film i z takim dość unikatowym klimatem. Niby nic specjalnego, ot typki łażą po lesie, a potrafi zrobić naprawdę mocne wrażenie. Najlepsze jak te kukiełki znaleźli.
No cycki w dwójce są, to fakt.
[197]
PA właśnie o duchach jest, więc nie bardzo chyba :P
Dead & Buried sobie zobacz co by daleko nie szukać. Ciekawy jest, a klimat aż się wylewa.