Prawdziwy zamek Wolfenstein
Takie uczące wpisy lubię - krótko i konkretnie, dość już mam ludologicznych wywodów o pupie maryni. Dzięki!
Kiedyś oglądałem na discovery 2 godzinny dokument o akcji okultyzmu prowadzoną przez himmlera, był tam właśnie ten zamek uważany za jakąs tam główną świątynie, rzeczywiście wszystkie rytułały o których napisałeś naprawdę miały tam miejsce (były nawet fragmenty czarno białych filmów z tamtego okresu), ogólnie himmler był odpowiedzialny za stworzenie religii III rzeszy, SSmani byli na swój sposób "chrzczeni" i byli uznawani za kapłanów czy coś takiego, religia ta miała łączyć wierzenia pogańskie, szatanizm i szczególnie buddyzm, samo logo SS jak i sfastyka były jakimiś tam buddyjskimi znakami, chore na maxa, ale to całe niemcy, nie ma więc dziwoty że id wykorzystało akurat taki pomysł.
jezzzuuuu jak ja bałem się w to samemu grać, nie dlatego że byłem mały i świata nie rozumiałem do dziś lubię ogladać sceny horrory, krwawe jatki i mnie to rusza i nakręca. Ta gra miała zajebistą muzykę i soundtracki, do tego niezłe zombi i hitlerowskie oddziały mini bossowie, odprawy, broń tesla i kopiące zadki misja w koszarach gdzieś na śniegu zamknięci jesteśmy w baraku z Ubersoldierem ubersoldat czy jako tako. No po prostu graliśmy to z 4 lata starszą siostrą ode mnie i każdą misję przeżywaliśmy i komentowaliśmy najczęściej porównywaliśmy fikcję z prawdziwymi wydarzeniami historycznymi z drugiej wojny i eksperymentami nazistów , że to mogło się tak wydarzyć i coś takiego mogło się tworzyć. to była gra całkiem inna od tych wszystkich i dzisiejszych. Potem jakoś razem graliśmy w Medal of Honor AA pierwsze misje, komentowanie, strzelanie strach panika, że do nas nawalaja, chowaj się! to i ja się chowałem, schylałem, reką zasłaniałem, no to były gry dziś jak ginę w MW poraz enty to się wkur, że grę dłużej przechodzę i nie robi to na mnie różnicy strzelają czy nie. Zresztą nie rzucam się grając czy krzycząc, przeklinając, czy nie używam takich zwrotów typu; Ej gościu, no chodź tu, rozwalę cię , Co?, Dawaj , UUU , Aaaa, dawaj maleńka, rozwal go , zajeb mu, skop mu tyłki, ja jak słyszę jak ktoś tak mówi albo kolega to sie z niego nabijam,drążnie go i dobrze bo jak bym sie słuchał to totalny kretyn.
ja się najbardziej bałem Ubersoldierów, były wielkie, uparte i twarde a oberwanie ich działem 1-2 razy = death, to były emocje :)
no a teraz maja chore GGG
Oj panie hansatanie, to co o żółtkach powiedzieć? Ale ich z kolei Hiroszima usprawiedliwia.
Cóż, ciekawa religia, tym bardziej dla mnie, shinto-buddysty :) Dobrze wiedzieć, że przynajmniej oni nie byli chrześcijanami :)
@lastkill
Ponad 50% SS-manów chodziło do protestanckich świątyń, a ponad 20% do katolickich (źródło: oficjalne statystyki Reichswehry).
@Stalin_SAN
Jako historyk byłbym bardzo ostrożny z nadużywaniem słowa "naprawdę". Napisałem tylko o tych rzeczach, które są udowodnione naukowo (posiadamy wiele przekonujących dowodów na ich istnienie).
Spora część tego, o czym piszesz, to tylko domysły. Sama swastyka to zaś symbol możliwy do odnalezienia na całym świecie, nie tylko w Indiach (znaleziono ją np. w starożytnej Troi albo w świątyniach Azteków).
Ponad 50% SS-manów chodziło do protestanckich świątyń, a ponad 20% do katolickich (źródło: oficjalne statystyki Reichswehry).
Cyferki. Akurat stosunek Rzesza - Kościół - Himmler i SS były bardzo napięte. Himmler chciał w SS niebieskookich blondynów, skończyło się na tym że w SS ludzi o takich cechach było bardzo mało.
Ogólnie postać Himmlera jest bardzo przysłonięta Hitlerem. Niesłusznie wg. mnie. To on powinien nosić miano największego "skurwysyna" Rzeszy. A za większość cudownych pomysłów Himmlera dzisiaj Hitlerowi się zbiera. :D Pod koniec wojny to w ogóle Himmlerowi odbiło, kazał nazywać się reinkarnacją Henryka I Ptasznika.
Dla zainteresowanych tematem polecam książkę "Zakon trupiej czaszki". Książka stricte historyczna analizująca dogłębnie historię, struktury i ideologię SS wraz z Himmlerem na czele. Pojawia się tam na krótko kwestia zamku i rytuałów.
@ppaatt1
Akurat stosunek Rzesza - Kościół - Himmler i SS były bardzo napięte.
A to akurat nie jest dziwne. Faszyzm jest z definicji ustrojem mocno etatystycznym, więc stworzenie własnej, narodowej religii miało całkiem sporo sensu (zarówno w III Rzeszy, jak i w ZSRR pewne formy udziału w życiu politycznym miało formy kultu religijnego). Chrześcijaństwo było (i jest) zaś etatystom nie na rękę, ponieważ Kościół katolicki to de facto osobne państwo, a więc obca siła, trudna do pogodzenia ze skrajnym nacjonalizmem, zaś odłamy protestanckie są zróżnicowane, zdecentralizowane i dość indywidualistyczne, co nie pomaga w budowaniu jednolitej tożsamości "narodowej". Prawosławia nie wliczam, bo w III Rzeszy jego wyznawców było niewielu.
Także fakt, że w III Rzeszy nie walczono z kościołami tak jak w ZSRR sugeruje, że religia była dla Niemców rzeczą dość istotną, którą starali się wykorzystać.