Komentarz: Rocksmith - gry, a edukacja
Świetny komentarz :P i tak uważam że gry mogą uczyć
to chyba dwie osoby i ja zaczęliśmy oglądać ten filmik do końca i dopiero wtedy równo zostawiliśmy komentarze, super :)
No nie wiem, ja gram w których gdzie się nie nudzę. To jeden z powodów dla którego nie lubię MMO i wszelkiego rodzaju gier z rozwojem postaci. Mam wrażenie, że tam gra się dla wirtualnej nagrody, a nie dla samego grania, gdzie elementy gameplayu pomiędzy tymi nagrodami są po prostu słabe. I uważam, że ograniczanie dostępu do różnych ficzerów (takich jak lepszych broni) też za nietrafiony pomysł, "za mało grałeś w naszą grę by bawić się nią jeszcze bardziej".
Ale sam pomysł gry ala Guitar Hero z prawdziwą gitarą jest fajny. Te wirtualne nagrody mogą w tym wypadku mają uzasadnienie (bo nauka jest słaba :) ).
bardzo dobry komentarz, jeden z nielicznych filmików Yuena który mi się podobał. Jeżeli gry edukacyjne RZECZYWIŚCIE mogą czegoś nauczyć, to ja nie widzę żadnych przeciw wskazań z mojej strony. A co do tej gry- jeżeli rzeczywiście potrafi nauczyć gry na gitarze to może pożyczę od kumpla gitarę i czegoś się nauczę :)
Pewnie większa grupa osób powie to samo czyli nauka jest trudniejsza,nudząca i frustrująca przy książkach niż np. przy grach które dają jakieś poczucie tego że coś zdobywamy więc Yuen'a 1 Pytanie jest prawidłowo i gry na pewno mogą nas nauczyć ja np swój angielski mogę rozwinąć :)
Bardzo Dobry Komentarz Yuen Brawo Oby więcej takich materiałów!
Zgodzę się z Yuen'em w 100% lecz gry MMO nie są dla mnie nudne i takie będą ale gry uczą nas po części języka angielskiego (czy w jaką inną wersje językową danej gry) i ten pomysł z tą gra powinien wypalić bez problemu nawet w polsce i nie mogą się doczekać aż Yuen nam to oceni.
Fajny materiał :) Aż dziw, że nie jest autorstwa Krzyśka :D Ja osobiście widzę duży potencjał w tytułach MMO. Chyba ze względu na czynnik społeczny - czas mi jakoś tam szybciej mija niż w innych grach :)
Świetny materiał.
Powinno być więcej gier w stylu Rocksmith, ludziom o wiele łatwiej przychodziłaby nauka czynności, które wymagają czasu i determinacji by być z nich zadowolonym.
Wiem o czym mówię, sam gram na perkusji i początkowy okres to koszmar. :P
Czekaj czekaj...skoro mówicie że nie ma blokady regionalnej to znaczy że mogę śmiało zamawiać z USA i grać już na moim ps3 ? Bo jak tak to już wbijam na allegro i kupuje wersje US.
Zdecydowanie jestem za powstawaniem takich tytułów, gdyż uważam, że gry mają potencjał ku temu. Swego czasu sporo materiałów o grach przerobiłem m.in. i o grach i nauce.. Stymulują nasz mózg w taki sposób, że to, co normalnie by nas szybko znużyło, zaczyna sprawiać frajdę. Takie oszukiwanie mózgu jest bardzo przydatne moim zdaniem :)
Jedyne czego boję się w tej grze to DLC. Jeżeli będą robić takie jak z ME2 że ledwo jakiś tam kontent dadzą to może być ciężko...fajnie by było jakby tak chociaż po 5-9 utworów dawali na DLC a nie po 2-3.
Naprawdę dobra rzecz uczysz się całymi dniami grać na perce a tu ni #$@$ a tu kupisz se gierkę i nauczyć się grać za góra 5h xD
Bardzo ciekawy materiał.
A co do potencjału gier w tej materii to uważam że dużo jeszcze można zdziałać. Właśnie to na co zwróciłeś uwagę jest takie ważne w grach i daje taką frajdę czyli nagrody co krok za zrobienie nawet nudnych czynności.
Miejmy nadzieję że już niedługo nasze dzieci będą się w ten sposób uczyły i u nich wystąpi syndrom "jeszcze jednego zadania/pracy domowej" obok syndromu "jeszcze jednej tury/level'a".
Ja sam gram na gitarze, i właśnie to tak wygląda... Pogram jutro xD A zamiast tego odpalam kompa i wsiąkam... Gdybym połowę czasu z grania poświęcił na gitarę, to bym teraz był Petruccim. No ale niestety tak nie jest. Najgorsze jest to, gdy nagle pooglądam jakieś covery na YT, mam mega ochotę na granie, chwytam za elektryka i... Zderzenie z rzeczywistością. Proste riffy i tyle, do poziomu niektórych gośvi z YT jest mi baardzo daleko.
Łoł, świetny materiał ! ;) aż dziwne że do tej pory nie zauważyłem tego że też tak mam - na naukę nie umiem poświęcić godziny a w np. BF'a mogę grać cały dzień (nie raz grałem od rana do 2-3 w nocy :D) i też myślę że gry mogą uczyć, ale zanim dojdzie do tego że będą uczyć czegoś sensownego to chyba będę już na emeryturze ;D
Fajny materiał :) Niektóre gry jednak czegoś pożytecznego uczą, np. języka angielskiego. Ile słów nauczyłem się poprzez takie codzienne granie to nie jestem w stanie policzyć. Oprócz tego niestety z jako taką edukacją w grach jest spory problem. Może kiedyś, ale na razie chyba większość woli pograć w jakąś grę niż pouczyć się do szkoły.
Panowie i Panie Rocksmith na ps3 jest region free i działa bez najmniejszych problemów. Wiem od kolesia z allegro który te gry sprzedaje, więc nie trzeba czekać do premiery PL ;D
Z pewnością gry mają potencjał ku temu by być narzędziem dobra, tak samo jak mogą posłużyć totalnej anihilacji. To co czyni je dobrymi lub złymi ( wychowują/demoralizują itd.) nie znajduje się w kodzie, grafice, czy regułach. Jak ze wszystkim z czym mamy do czynienia w życiu, to my (każdy z osobna) podejmujemy decyzje co jest użyteczne, a co zbędne, co piękne a co ohydne. Zawsze mamy do czynienia z indywidualnym osądem, w przeciwnym razie wszyscy kochalibyśmy grać w LOL'a albo Metina, a przecież tak nie jest. Wynika z tego, że również odnajdywanie wartości edukacyjnych w grach leży po stronie tego kto trzyma pada/mysz/kierownice/topór dwuręczny +2. Jeśli uznamy, że na podstawie gry w StarCrafta 2 możemy podszkolić się z mikro i makro ekonomii, to droga wolna- nikt nie może nam zabronić patrzeć na SC2 z punktu widzenia ekonomii, tak samo jak nikt nie może nam zabronić, szukania w tej grze odwołań do historii antycznego świata (Zegri-Persowie, Terranie-Rzymianie, Protossi-Arabowie ). Każdy będzie szukał w grze czegoś dla siebie, a ponieważ gry dzisiaj są mono-tematyczne to wszystkim wydaje się że poszukują tego samego.
Druga sprawa, to zamieszczanie w grach treści, które moglibyśmy uznać za wartości czysto edukacyjne ( biologia,fizyka,chemia,historia itp. ) ale na obecnym poziomie jest to równoważne ze strzałem w rzepkę. Bo nikt nie chce uczyć się grając? Nie- Większość z nas jest przyzwyczajona do wartości uśrednionych, prezentowanych w dzisiejszych hitach, natomiast tylko bardzo wąska grupa osób szuka czegoś co nie jest związane z main streamem. Ci którzy będą chcieli grać w Rage, będą to robili, ci którzy będą woleli partyjkę w SpaceChem, również podejmą wybór. Największy zgrzyt, zachodzi na granicy tych dwóch grup, czyli u osób które chciałyby mieć ciastko i zjeść ciastko grając w Painkillera z Kochanowskim.
Media nie ekscytują się tak symulatorami (ten gatunek w ogóle jeszcze istnieje? ), co fps'ami-klonami. Materiały na temat tych gier ( symulatorów ) zamieszczane w sieci, widocznie odbiegają poziomem od materiałów w stylu "jak zrobić headshot nożem w BF3 na 10 sposobów ". Oznacza to, że albo trudno jest oceniać gry do których wymagana jest wiedza specjalistyczna, albo mówienie o tych grach jest zbędne bo przeciętnego odbiorcę to nie obchodzi, albo są zwyczajnie słabe i nudne. To z kolei implikuje twierdzenie, że serwisy branżowe jakie znamy, nie są odpowiednim źródłem informacji edukacyjnych (nie dlatego że są złe, tylko dlatego że mają inne cele i inną grupę odbiorców). Kolejna implikacja daje nam rozwiązanie- jeśli edukacja leży w obrębie naszych oczekiwań co do gameplay'u, oraz analizy gry, to konieczne jest skonstruowanie nowego medium, lub odpowiednie zmodyfikowanie obecnego, w taki sposób, aby przepływ tych informacji odbywał się na równym poziomie co wszystkich innych.
Trudno oczekiwać zmiany postrzegania gier, jeśli sami nie zaczniemy myśleć o nich w tych kategoriach- a trudno myśleć w kategoriach edukacji o grze która została stworzona z myślą o szybkim i dużym zarobku. Gry są produktami i trzeba się z tym pogodzić- skoro są produkowane, to znaczy że komuś zależy na ich sprzedaży ( pomóż indie developerom przetrwać zimę ) i zebraniu złotych monet. Najlepiej sprzedaje się krew, eksplozje i megan fox, a skoro żadna z tych rzeczy nie jest związana z nauką, to marne szanse na uwzględnianie edukacji w procesie produkcyjnym. Proste i złe zarazem.
Nie chodzi mi o to, żeby tu obrażać gry, osoby lub instytucje. Chciałem tylko zauważyć, że jeśli oczekujemy wiedzy na temat wartości edukacyjnych jakie można czerpać z gier, to najpierw musielibyśmy zacząć szukać odpowiednich treści, grać świadomie, a potem nauczyć się filtrować te informacje. Ale czy można czegokolwiek dowiedzieć się z gry, która chwali cię za przejście tutoriala?
Osobiście uważam, że najwyższą wartością gry, jest właśnie wartość edukacyjna. Będę rad gdy tvgry stworzy program poruszający tę tematykę.
super materiał:) Potencjał jest wręcz olbrzymi - jednak znaczna większość społeczeństwa woli być wymiataczami z karabinami niż zostać gitarzystami;/A Polacy tak jak swój język mają tak też i nawyki- nauka jest bleeee.
Panie pięknie dziękuję za tą wstawkę ! Piszę swój licencjat ''gry komputerowe jako kreacja artystyczna" i bardzo mi się podoba sposób Twojego myślenia - jeszcze raz gratuluje nonkonformistycznego podejścia !
Hmm... Ciekawy punkt widzenia, ale większość społeczeństwa i tak będzie wolała udać się na zwykłą prywatną lekcję.. Pamiętajcie, że taka gitara elektryczna to nie jest zabawka i swoje kosztuje ;]
@ 30 - no tak, gitara kosztuje. A abonament w MMO, czy plastokowy kontroler do Guitar Hero, to niby nie kosztują?:P Zresztą, załatwić gitarę, to nie problem.
@25 - no tak, można i ze zwykłych gier coś wynieść, jeśli się na nie odpowiednio spojrzy. Ale weżmy przykład FPSów sprzed kilku lat, kiedy niemal wsystkie koncentrowały się na II WŚ. A jakoś mojej wiedzy o ofensywie Aliantów w '44 nie nauczyły:)
Wiadomo, że pewne treści gorzej połączyć z grami, jak np. nauki ścisłe. Chociaż potrafię sobie wyobrazić grę detektywistyczną, gdzie elementem gameplayu jest rozwiązywanie zadań matematycznych, lub coś pokroju dawnych Creatures, ew. Spore, gdzie np. bawimy się genetyką wg zasad biologii.
Myślę, że dobrze ugryzłeś problem - każda strona (i branża i deweloperzy i gracze) trochę olewa potencjał edukacyjny gier, bo właśnie on kojarzy nam się z traumą wkuwania i zadań domowych. I o tym też mówiłem w materiale - grę która uczy, a przy okazji sama w sobie jest fajna (Rocksmith, a przynajmniej podobno jest fajny) zrobiono dopiero, kiedy biznesowo się to opłacało.
A musimy też pamiętać, że gry wyszły już z jaskini, w gry grają wszyscy. Jest to w tym momencie tak szeroka dziedzina rozrywki, że nie możemy szukać potencjału edukacyjnego tylko w grach AAA (czyt. grach akcji w większości).
I dlatego uważam to za coś ważnego - jeśli Rocksmith na siebie zarobi, a wydaje mi się, że tak będzie, to prędko powstaną kolejne gry tego typu. Najpierw pewnie gitara basowa i perkusja, ale dość szybko ktoś może spojrzy szerzej na zasadzie "hm, zamiast w naszej grze wymyślać skomplikowane zasady, na których oprzemy gameplay, może lepiej oprzeć go na zasadach matematyki". I wtedy nadejdzie lepsze.
Wiadomo, że typowa gra akcji ma małe szanse mieć w sobie walor edukacyjny, ale przecież mamy szerokie spektrum gier. A i o same gry akcji nie byłbym taki pewien, jak ktoś wyczuje kasę, to mogą się zacząć dziać cuda. Jeśli uda się wcisnąć ludziom Rocksmith, potem jeszcze jedną grę tego typu, potem trochę odważniejszą, i jeszcze jedną... to nagle zobaczymy, że pojęcie "gra akcji, która uczy" nie jest już tak abstrakcyjne.
Oczywiście to tylko moje zdybania. Ale mam nadzieję, że ktoś tę szansę wykorzysta. Z pożytkiem dla nas wszystkich:)
Można też popatrzeć z zupełnie innej strony - wielu z nas pisze, że gra pomogła Wam nauczyć się angielskiego. Ja sam pamiętam jak grałem w Fallouta 2 ze słownikiem i na potrzeby zrozumienia gry nauczyłem się zasad konstrukcji czasu future simple :)
Gra edukacyjna może być też po prostu programem, który jest w pełni nastawiony na naukę. Może to być program uczący fizyki, jednak czerpiący z tego, czego uczą nas gry. System małych kroków, nagród, "levelowanie" achievementy, porównywanie się ze znajomymi na facebooku, i już zupełnie inaczej to wygląda.
A można wycisnąć z tego dużo więcej, choćby samym sposobem nauczania. Czytałem jakiś czas temu historię nauczyciela gdzieś z północnej Polski, który opracował podręcznik do matematyki, dzięki któremu każdy matematyczny ignorant matematyki się nauczy. Po prostu zamiast wykładać reguły w "szkolny" sposób, opracował metodę, która inaczej angażuje mózg.
Sam np. uczę się od pewnego czasu japońskiego. Każdy, kto miał styczność z tym językiem wie, że jest tam ~2000 znaków kanji, czyli tzw. chińskich krzaczków. Owiane one są ponurymi legendami i ja ucząc się ich przez kilka lat, nauczyłem się ledwo kilkaset, z czego 80% zapomniałem. Wydawało mi się, że żeby nauczyć się kanji, to trzeba po prostu siedzieć na gołej podłodze, przy słabym świetle, z wredną nauczycielką smagającą nas linijką po łapach i zakuwać, rysować 8 godzin dziennie przez 3 lata. A niedawno trafiłem na metodę Profesora Heisiga, i okazało się, że te same krzaki są tak naprawdę stosunkowo łatwe do nauczenia, wręcz same wchodzą do głowy. Kwestia metody.
Reansumując - romans gier i edukacji, to nie tylko wplecenie nauczania w gry, ale też zmiana metod nauczania. Na takie, które po prostu bawią.
O rzesz... przyznam, że zaczynałem tracić nadzieje, a może po prostu oswajałem się z myślą, że Tvgry wypuszcza już tylko materiały, które nie wybiegają poza praktyczną opisowość. A tu taka niespodzianka. Trochę refleksji, zgrabnie i z przesłaniem! Mogę tylko prosić o więcej :)
Wszystkie gry uczą, tylko że większość uczy jak efektywnie operować w obrębie swoich abstrakcyjnych systemów, nie mając przy tym przełożenia na żadną praktyczną umiejętność w rzeczywistości. Ymm, co nie znaczy, że ta wiedza nie może być traktowana jako wartość... ale w to już nie wchodzę, bo ślisko :P Chciałem napisać, że potencjał edukacji rzeczywiście jest w grach od zawsze. A porcjowanie wyzwań i regularny przydział nagród, to pewnie tylko najbardziej prymitywne ze sposobów jakie będziemy mogli zastosować.
Osobisty przykład, może trochę wyidealizowany, ale tak to dzisiaj widzę. Okolice przedlicealne, wielki problem z czytaniem (znaczy ogromna niechęć do tegoż) w każdej formie. Jakoś nie miałem zaszczepionej potrzeby... taki habitus, oczywiście zdarza się ;). Za to niezdrowe ilości czasu poświęcane na cRPG (a cóż by innego). Kiedy już wreszcie postanowiłem zmienić smutny stan rzeczy, tym co działało jako ciągły motywator do nadrabiania zaległości w lekturze - zanim jeszcze odnalazłem w tym autentyczną przyjemność - było traktowanie, każdej kolejnej przeczytanej książki jako następnego poziomu doświadczenia. Trochę na granicy świadomości, chyba. Dopiero przepełniony kategoriami rozwoju postaci, mogłem narzucić sobie odpowiednią dyscyplinę. Także, potwierdzam skuteczność tych mechanizmów.
Oczywiście że gry uczą . Przykładowo w moim przypadku nauczyły mnie dobrze języka angielskiego . Przy okazji można cieszyć się grą , uczyć języka i poznawać nowe znajomości :) (czyt. w grach MMO )
Gry mają ogromny potencjał edukacyjny. Przykład? Gdy uczymy się słów na język angielski jest to nużące i trwa wieki. Podobną ilość słów możemy się nauczyć grając w anglojęzyczną grę i to zapamiętamy na zawsze. Mało tego nawet tego nie zauważymy. Co do podziału na etapy to również działa, ale nie tylko w grach, lecz też w rzeczywistości. Mało kto jednak to wykorzystuje.
Fajny i przemyślany materiał! Warto zauważyć, że gry są stałym elementem życia uczniów i jeśli można w nich „przemycić edukację” - trzeba nad tym pomyśleć! Bardzo fajnie autor przedstawił proces nauczania odbywający się w świecie wirtualnym i realnym. Mam też pytanie do autora materiału, na podstawie jakich pozycji książkowych powstał filmik – szczególnie interesuje mnie ten schemat START-KONIEC. Bardzo będę wdzięczny za pomoc i oby więcej takich materiałów!