Czy w Polsce powinno być euro?
Ja uważam, że bardzo dobrze że w Polsce nie ma euro. I nie powinno być.
Minusy euro:
-zaokrąglanie cen
-wielki bałagan
-Polska musiała by znacznie więcej pieniędzy dawać dla Grecji
-wynagrodzenia mogą się zmiejszyć
-wielki kryzys
Mam nadzieje, że w Polsce nigdy nie będzie euro.
i tak i nie.Ale w sumie lepiej nie.
Choc teraz plywanie kursu zlotowki wynika z tego ze nie jestesmy w strefie euro,z drugiej strony ominelo nas sporo klopotow.
Bezsensowne pytanie - jako kraj UE zobowiązaliśmy się przyjąć Euro i do tego dążymy.
Pytanie powinno brzmieć: kiedy?
Na pewno nie wcześniej niż kryzys zostanie zażegnany. Przyjęcie Euro to wiele korzyści dla obywateli i gospodarki - zobaczcie jak jęczą Ci, którym rata hipoteczna skoczyła 2 razy. Eksporterzy i importerzy nie musieliby ryzykować przy handlu zagranicznym, że zmiana kursu waluty doprowadzi ich do bankructwa. Korzyści jest bardzo wiele.
Bezsensowne pytanie - jako kraj UE zobowiązaliśmy się przyjąć Euro i do tego dążymy.
Z tego co wiem Polska zrezygnowała z wprowadzenia euro (i niektóre kraje też). Na to że np. w Szwecji będzie euro szanse są znikome.
Nie ma obowiązku przyjmowania waluty euro. Np. Wielka Brytania jest w UE ale nigdy nie przyjmie euro.
Na pewno nie wcześniej niż kryzys zostanie zażegnany. Przyjęcie Euro to wiele korzyści dla obywateli i gospodarki - zobaczcie jak jęczą Ci, którym rata hipoteczna skoczyła 2 razy.
Wynagrodzenia mogą się zmiejszyć a wtedy ludzie będą mieli mniej pieniędzy.
Eksporterzy i importerzy nie musieliby ryzykować przy handlu zagranicznym, że zmiana kursu waluty doprowadzi ich do bankructwa. Korzyści jest bardzo wiele.
A co gdy nadejdzie kryzys i przeniesie się do Polski? Polska uniknęła kryzysu bo nie jest w strefie euro.
Teraz można kupować kiedy funt będzie tani, a sprzedawać kiedy będzie drogi.
Tlaocetl - wystarczy popatrzyć na korzyści, jakie osiągnęła Słowacja po wprowadzeniu euro.
Frater21 - weź się najpierw doucz, a potem pisz. Wszystkie kraje EU, oprócz Wlk. Brytanii i Danii, zobowiązały się do przyjęcia Euro. Polska i Szwecja oczywiście też.
Całkiem ciekawy artykuł, który trochę tłumaczy Wasze obawy:
http://biznes.onet.pl/euro-symbol-zubozenia,18493,4988389,3219970,199,1,news-detal
Frater21 - weź się najpierw doucz, a potem pisz. Wszystkie kraje EU, oprócz Wlk. Brytanii i Danii, zobowiązały się do przyjęcia Euro. Polska i Szwecja oczywiście też.
Bez określonego terminu, więc równie dobrze może to być 2250 rok :).
Euro mówię nie, bo to takie same fiducjarne ścierwo jak złoty.
Frater -->
polska ominela i pewnie ominie kryzys NIE dlatego, ze nie ma Euro, bo to nie ma nic do tego, tylko dlatego, ze polacy sa dosc biednym narodem i maja malo kredytow. Po prostu! Malo kredytow - malo odsetek, malo odsetek, to latwiejszy do zbilansowania budzet oraz latwiej prowadzic domowe finanse. Gdyby komuna padla 20 lat wczesniej to u nas tez bylby gleboki kryzys, bo do tego 2008 roku banki by zdazyly narozdawac tyle dupnych kredytow, ze glowa mala. Akurat w pore opanowaly sie, ze tak sie dalej nie da. Aktualnie polacy nie splacaja raptem okolo 2% kredytow - wiec tyle co nic, kazdy bank to moze wrzucic w koszta.
W dodatku mamy prosta gospodarke - oparta na rolnictwie, handlu i prostym przemysle. Robimy rzeczy, ktore robic trzeba w kazdych czasach. Jak bysmy mieli gospodarke oparta na super nowoczesnych technologiach, to owszem - wzrost PKB bylby latwiejszy, ale glosno bysmy gwizdali w czasie kryzysow.
Naprawde brak Euro nam tylko szkodzi, gdyz import/export sra po gaciach. Bo co to ma znaczyc, ze wlasciciel firmy importowej zamiast prowadzic rozmowy biznesowe caly dzien gapi sie w wykres Euro i czeka na moment zakupu.
Nie bylo by "bogaciej" ale by bylo latwiej. A to z czasem przyspieszylo bogacenie sie spoleczenstwa.
A cale te zapomogi dla upadajacych krajow to tez niezla sciema dla motlochu... TO SA POZYCZKI i to zajebiscie oprocentowane. Grecy i inne kraje beda MUSIELI to splacic.
Wprowadzenie euro przyśpieszyło by wzrost pensji, ale doprowadziło by jednocześnie do prawie natychmiastowego wzrostu cen, bardzie drastycznie od wzrostu płac i po części zmniejszyło by export.
Wprowadzenie euro przyśpieszyło by wzrost pensji, ale doprowadziło by jednocześnie do prawie natychmiastowego wzrostu cen
W Polsce moga juz chyba tylko zdrozec ceny mieszkan (kupno/wynajem) cala reszta jest praktycznie na europejskim poziomie. Oczywiscie nie mowie tez o kosztach sily roboczej.
Nie powinno, rozmawiając z ludźmi, w którym zmieniła się rodzima waluta ( Włochy,Holandia, Hiszpania) wcale nie popierają nowej waluty, ceny automatycznie wzrosły, a kryzys jednych państw pociąga w spiralę inne państwa.
Zresztą według mnie UE długo nie pociągnie, za dużo lobbuje się na prywatne interesy i tak już bogatych osób/przedsiębiorstw/spółek, żeby nie mówiąc dosadniej o dużej korupcji...
Bezsensowne pytanie - jako kraj UE zobowiązaliśmy się przyjąć Euro i do tego dążymy.
Pytanie powinno brzmieć: kiedy?
Myśle ze data 1 stycznia 2500r. byłaby odpowiednia.
Na pewno nie wcześniej niż kryzys zostanie zażegnany. Przyjęcie Euro to wiele korzyści dla obywateli i gospodarki - zobaczcie jak jęczą Ci, którym rata hipoteczna skoczyła 2 razy. Eksporterzy i importerzy nie musieliby ryzykować przy handlu zagranicznym, że zmiana kursu waluty doprowadzi ich do bankructwa. Korzyści jest bardzo wiele.
Skoro euro jest wg. Ciebie takie super to powinnismy je przyjąć chocby dziś. Kryzys byłby zażegnany szybciej! A o eksporterów i importerów sie nie martw poradzą sobie. Ryzyko przy handlu zagranicznym to nieodłączna jego część. komunisto
http://www.youtube.com/watch?v=3HptyKv2SU8&feature=watch_response_rev
Nie.
Oczywiście, że nie.
Idea wspólnej waluty jest całkowicie pozbawiona racji bytu.
Z Unii Europejskiej też powinniśmy wyjść.
[9]
Straszne brednie w tym artykule, piszac, ze ceny wzrosly z powodu zwyklej inflacji, a nie w momencie wejscia euro, gosc zwyczajnie klamie. Nie wiem wprawdzie jak bylo we Francji, ale pracowalem w Niemczech w 2002 roku, i ceny podskoczyly o kilkadziesiat procent w ciagu pierwszych paru miesiecy od zmiany waluty, teoretycznie marka miala byc przeliczona na euro w stosunku 1.92 do 1 bodajze, a w praktyce po pol roku okazalo sie, ze sporo rzeczy nagle kosztuje tyle samo, ile kosztowalo dawniej - tylko symbol waluty przy kwocie jest nowy. Ludzie zreszta tez to odczuli - nawet w stolicy najbogatszego landu, Monachium, pozamykano sporo lokali i restauracji, bo bo ludzie przestali sie stolowac 'na miescie' tak czesto, jak wczesniej mieli w zwyczaju.
[11] Wprawdzie Polacy mają mało kredytów więc ominął nas kryzys bankowy, ale już naszym jaśnie oświeconym rządom (w czym prawie połowiczny udział miał tylko rząd ostatni - bierny udział dosłownie i w przenośni, co oznacza że poza lenistwem jednak kryzys światowy odbił się u nas poważną czkawką) wystarczyło tylko lat dwadzieścia by zadłużenie państwa, pomimo niezłego wzrostu gospodarczego i tak doprowadzić do granicy 55% PKB, po przekroczeniu której zaczyna się kryzys finansów państwa, czyli coś znacznie bardziej poważnego niż upadek banku czy dwóch. Kłania się kumulacja słynnych deficytów budżetowych o których przy przepychaniu corocznego budżetu tak obrazowo i tyle się mówiło w przekazach medialnych, po czym wszyscy o nich zapominali. Dzisiaj nie bez przyczyny najbardziej leniwy rząd kreśli nagle wizję drastycznych reform o których mówiło się od lat kilku i kilkunastu - krusy, zusy, srusy, przywileje, emerytury, itd. Rząd wie, a ludzie jeszcze nie rozumieją - upiory kroczą już za zakrętem. Albo budżet zrównoważy się długoterminowo, albo będzie równoważony zaraz krótkoterminowo czyli wszelkie podatki w górę, świadczenia w dół od emerytur i budżetówki poczynając, a kończąc na wszystkich dziedzinach państwa zasilanych kasą z budżetu.
Mamy prostą gospodarkę więc nie jesteśmy zależni od siebie, ale od innych krajów, nie jest dobrze zależeć od innych, akurat na szczęście zależymy nie od byle kogo - głównie od bogatych i rozważnych Niemiec. Lepiej jednak być powiązanym złotówką z Niemcami, niż euro z Grecją.