Czy masz prawo odsprzedać legalnie kupioną grę?
Ale wymyślają, robią tak jakby to było piractwo... Nawet jakby to było nielegalne to czasem bym to robił.
tak chyba że to wersja elektroniczna, kupować ''pudla'' a co na nich napisane z tyłu to o kant tyłka rozbić
http://www.tvn24.pl/-1,1730227,0,1,sprzedajac-uzywana-gre-lamiesz-prawo,wiadomosc.html
Bardzo dobrze, mam nadzieje, że producencie dostana dotkliwe kary finansowe za niezgodne z prawem warunki licencji
Rynek gier komputerowych to obecnie miejsce takich przekrętów, że aż głowa pęka, np. DRM albo wiązanie gier ze Steam, ale jeszcze się na tym przejadą.
Z punktu widzenia producentów rynek wtórny to to samo co "rynek piracki", zysków nie ma tak czy inaczej. Nic dziwnego, że się oburzają.
No niestety kłania się słaba znajomość praw wśród graczy i w ogóle w społeczeństwie. Dlatego wydawcy zaczynają cudować z ograniczeniem nabytego prawa własności i robią to bezkarnie. Dobrze że ktoś poruszył ten problem. Pamiętajmy że kupując grę możemy z nią zrobić wszystko czego nie zabrania nam prawo ochrony własności intelektualnej (zakaz kopiowania w celu dalszej dystrybucji). Według mnie to dotyczy także dystrybucji elektronicznej a usługa sieciowa jest integralną częścią zakupionego produktu. To tak jakby sprzedawać klientom nowe auta bez silnika. Czas najwyższy żeby ograniczeniami serwowanymi przez wydawców zajął się UOKiK, że o Komisji Europejskiej i ETS nie wspomnę.
No niestety ten pan "znafca" również nie potrafi pojąć tego (w ogóle kiedykolwiek czytał on licencję do gier czy programów) iż użytkownik kupuje licencję do użytkowania a nie program / grę! To, co dostajemy to jest TYLKO i WYŁĄCZNIE nośnik. Nie żebym był święty :P ale wiem, że to jest niezgodne. "(...)czy kupując grę nabywają rzecz, czy też zawierają umowę, na mocy której producent zobowiązuje się dostarczyć im rozrywkę." - nie kupują rzeczy :/
JesusAlvaro nie kupujesz gry :/ Nie stać Cię na grę (no chyba, że jesteś milionerem). Odnośnie samochodów - akurat w tym przypadku producent nie jest stratny - on zarobi kupę kasy na czym innym (już nie wspominając o tym, że na samym samochodzie ma niezłe pieniądze).
Zrozumcie - robię grę, sprzedaję ją za 100 zł. Na rynek wypuszczam 10 sztuk. Moją grę kupuje pan Iksiński. Przechodzi ją i odsprzedaje za 100 zł (bo to jeszcze nowość więc pójdzie w takiej cenie). On grał ZA DARMO (z jakiej paki?) a do mojej kieszeni nie trafiło nic. Grę od Iksińskiego odkupił pan Kowalski. Pograł, przeszedł i grę odsprzedał za 80 zł (wiadomo, od premiery trochę minęło). On grę przeszedł w zasadzie za grosze, ja nadal nic nie zarabiam - cały czas sprzedałem tylko jedną sztukę. Ten przykład pokazuje w czym tkwi problem.
Kupuję grę i mogę ją nawet oddać za darmo heheh niech zrobią płyty jednorazowego urzytku żallll
Rav86 zostaw takie sprawy innym ludziom a Ty weź się za ortografię (wtf is "urzytku").
[8]
Nie ma żadnego problemu. Twój przykład jest kompletnie chybiony bo można go odnieść do niemal każdego innego produktu: samochody, ubrania, sprzęt RTV, płyty z muzyką. Problem robią wyłącznie producenci. Tylko i wyłącznie po to są wszelkie konta i dodatkowe programy wiążące grę na amen z tym kontem.
Poza tym kupując grę (kolokwialnie mówiąc) nie kupujesz żadnej licencji tylko dany egzemplarz tej gry. I z tym jednym konkretnym egzemplarzem możesz zrobić co chcesz, oczywiście jeśli nie stoi to w sprzeczności z przepisami. Czyli m.in. możesz go sprzedać i jest to absolutnie legalne.
Ja tam czekam aż zaczną zamykać komisy samochodowe bo używane auta staną się nie legalne.
Witamy w IV Rzeczpospolitej Komunistycznej.
TobiAlex - niestety mylisz się. Kupując grę kupujesz nie tylko nośnik ale też dzieło twórcy stanowiące jego własność intelektualną. Kupując książkę nie kupujesz tylko zbitku kartek papieru ale treść i nikt nie ma prawa ograniczać ci dostępu do tej treści bo za nią zapłaciłeś. W polskim prawie nie ma czegoś takiego jak licencja na użytkowanie. Te wszystkie EULA które wciskają nam przed instalką to pic na wodę pozbawiony jakiejkolwiek mocy prawnej. Nas polskich konsumentów wiąże polskie prawo: Kodeks Cywilny, Ustawa o szczególnych warunkach sprzedaży i sprzedaży konsumenckiej oraz Ustawa Prawo autorskie. Wydawca który decyduje się udostępniać swoje tytuły na terytorium Polski (wszystkie Steamy, Originy, PSNy, XBLe) musi przestrzegać polskiego prawa!! W polskim prawie nie ma czegoś takiego jak umowa o świadczenie usługi rozrywki (proszę znaleźć taką usługę w PKWiU;).
@TobiAlex
idąc twoim tokiem rozumowania :P nie mogę nielegalnie sprzedać gry bo nigdy jej nie miałem :P a nie da się sprzedać czegoś czego się nima :P czyli jedyne co mam kupując grę to nośnik :P a nośnik mogę sprzedać :P
a tak z ciekawości jaką szkole prawna skończyłeś ?? że ubliżasz "znafcom"
konsumentów bronią prawa których nie może nawet licencja zniwelować. W licencji mogą napisać ze kupując grę oddajesz dusze activision ale broni cie prawo do własności na dusze :P
i twój przykład jest gupi dajmy nato kupie se młotek bo robie remont ... skończyłem remont odsprzedaje se młotek panu jakmutamtemu i tak dalej i tak dalej sprzedawca młotków jakoś nie płacze i niema prawa mi czegokolwiek powiedzieć chociaż tez na tym nie zarabia.
producenci gier dymają graczy właśnie przez to że niektórzy ich wręcz oto proszą mówiąc ze maja prawo nas dymać :P
I TERAZ WIECIE DLACZEGO PIRACTWO WZRASTA ?
tytuł tematu wszystko wyjaśnia ...
Rynek gier komputerowych to obecnie miejsce takich przekrętów, że aż głowa pęka, np. DRM albo wiązanie gier ze Steam, ale jeszcze się na tym przejadą.
W jaki niby sposób DRMy czy tam łączenie gry ze Steamem to przekręt? Są określone warunki używania - nie podoba się? Nie graj, i tyle.
niestety aby odpalić ta fajna gre elektroniczna to musze TEN BADZIEW STEAM WŁĄCZYĆ niestety, bo poje**y sobie wymyśliły
STEAM TO SYF jak DRM
makak997 napisałem, że nie jestem święty :) I młotek to coś, co fizycznie posiadasz. Gra to zbitek 0 i 1 zrozumiałych tylko dla komputera a dla autora jest to "tylko" własność intelektualna. A tak przy okazji to nikomu nie ubliżam. Pamiętaj, że to też dzięki tym wszystkim "znafcom" mamy dziś np. pisze i napisane (obie formy dopuszczalne) itp. itd. Ksiądz Natanek też ma kupę tytułow, ale to kompletnie nic nie zmienia, wręcz przeciwnie. Producenci dymają graczy. Nie no my to jesteśmy święci - piractwo.
Cziczaki napisałem powyżej, że sprzedany przez producenta samochód to przede wszystkim o wiele większy zarobek dla niego, po drugie zarabia na tym samochodzie jeszcze przez ładnych kilka lat. I akurat nie chodzi tu o samą Polskę.
JesusAlvar pamiętaj, że jest jeszcze coś takiego jak prawo międzynarodowe i umowy międzynarodowe. I zapewne jest w Polskim prawie coś o świadczeniu usług rozrywki (choćby automaty do gier itp.).
AsasynX przyznaj lepiej, że nie potrafisz okiełznać małego programiku zajmującego 35MB na HDD i 55MB pamięci RAM po uruchomieniu. Twoje argumenty rzeczywiście są świetne...
Flyby a gdzie Ty jesteś aż tak bardzo pokrzywdzony???
"Czas najwyższy żeby ograniczeniami serwowanymi przez wydawców zajął się UOKiK, że o Komisji Europejskiej i ETS nie wspomnę."
Popieram.
[15] AsasynX --->
ale to nie jest usprawiedliwienie dla piractwa.
Ja w sumie nawet trochę rozumiem twórców, co nie znaczy, że ich chce usprawiedliwiać. Jednak, że w związku ze słabą kondycją gier na PC, jestem w stanie przyjąć taką zasadę, nawet sam z siebie. Co innego konsole, tu rynek jest prężny i rzeczywiście, gdybym grał na konsoli bardzo by mnie takie postanowienie sprawy denerwowało.
Sam ma w domu około 350-400 oryginalnych gier pecetowych, prawie wszystkie to tanie serie, antologie oraz płyty CDA. Nie sprzedałem jeszcze zadnej i w sumie to nie mam zamiaru. Ostatnio kilka oddałem komus tam.
TobiAlex - jestem pokrzywdzony choćby przez owe "regionalne ustawki" wydawców - trzeba było śledzić moje rozmowy z panami z Cenegi oraz sposób w jaki są wydawane u nas takie tytuły jak Fallout III lub Fallout New Vegas.
TobiAlex - prawo i umowy międzynarodowe w tym przypadku regulują tylko kwestie ochrony własności autorskiej. Żadna umowa międzynarodowa nie może ograniczać Twoich konstytucyjnych wolności. Elementarną z nich jest prawo własności i pełna swoboda w dysponowaniu nim. Automaty i tylko tez z wygranymi reguluje stosowna ustawa hazardowa.
Co się zaś tyczy Cziczakiego i samochodów: no niestety auto jako skomplikowany mechanizm ma prawo się zepsuć. Jeżeli robi to w okresie gwarancji/rękojmi to pół biedy. Później to już ból po kieszeni. Wyobrażasz sobie psującą się grę/program?
Kwestia DRM powinna być rozwiązana boleśnie na szczeblu KE. Niedopuszczalne jest żeby wymuszać na ludziach instalowanie niepożądanego badziewia tylko po to żeby coś za co zapłacili mogło działać. M$ za podobną praktykę z IE dostał po kieszeni. Ale to był zły M$ z USA a Ubi$oft jest z Francji więc jest cacy.
Tychowicz - co powiesz na sytuację: Twój pracodawca mówi Ci że od jutra robisz za 100zł miesięcznie a jak nie to nie pracuj? Mądrzy ludzie uchwalili prawo pracy żeby taka sytuacja nie mogła mieć miejsca. Prawo konsumenckie jest zaś po to żeby Wydawcy nie dymali Nas Graczy.
Pozdrawiam:)
Przez te nowomodne powiązania z różnymi kontami zalega mi sterta tytułów, które wywalić szkoda a sprzedać za bardzo nie chcę z tym powiązaniem konta, na którym są moje dane nie mam zamiaru dzielić. Kiedyś było lepiej grę sobie spokojnie kupiłem przeszedłem a jak zaczęła zalęgać to sprzedałem i miałem więcej miejsca na inne gry. A tak kupiłem ostatnio tego skyrima ale boje się nawet go aktywować patrząc na wielka bibliotekę co mi steam zagarnął. Może jednak założyć te drugie konto... Generalnie producenci zaczynają być coraz bardziej pazerni a pirat i tak jak będzie chciał to sobie ściągnie cracka doda i będzie się dalej śmiać jak to producenci dymają konsumentów sprzedając gry bez zakończenia (w dlc)...
Kupując grę - płyta, pudełko - kupuje się egzemplarz. I z tym egzemplarzem można zrobić co się chce, bo tak stanowią przepisy, właśnie te, o których mowa w artykule, dotyczące wyczerpania prawa. Żadne amerykańskie zapisy na pudełkach tego nie zmienią.
Obrót egzemplarzami utworów jest dozwolony i - miejmy nadzieję - będzie.
Inaczej jest z grami kupowanymi np. przez steam, bo nie dysponujemy materialnym nośnikiem, więc nie mamy egzemplarza.
Czemu nikt nie napisał, że kupując grę pudełkową nie trzeba się zgadzać na akceptowanie licencji?
JesusAlvaro no z tymi zarobkami to nie do końca prawda, bo zobacz ile ludzi zarabia poniżej najniższej krajowej.
Piratos nie bądź śmieszny - dane można zmienić, do każdej gry można zrobić nowe konto. Sam tak robię - jeżeli wiem, że grę przejdę i będę chciał ją odsprzedać to tworzę nowe konto, jeżeli wiem, że nie będę sprzedawał to przypisuję do mojego głównego konta. Mówiłem, że święty nie jestem :D
poczciwina ok - kupię np. Fallout New Vegas, zagram sobie a potem Ci odsprzedam mój egzemplarz, powiedzmy za 10 zł. Zgadzasz się* ? A z tego co się orientuję płyty z muzyką też nie możesz odsprzedawać - ZAiKS.
Tuminure oczywiście, że nie trzeba. Tylko po co wtedy kupować grę skoro jest nie zainstalujesz? A najważniejsze punkty licencji masz zawsze napisane na pudełku.
*Nie muszę Ci pisać, że masz wtedy płytę z pudełkiem prawda? Bo grę nadal ja mam, przypisaną do Steam*
JesusAlvaro --> Hm... Może mi się wydaje, ale jeśli ktoś sprzedaje mi swoje usługi/produkty to on ustala regulamin ich korzystania - w przypadku gier, przy instalacji akceptuje się warunki, prawda? Masz wybór, nie musisz tych warunków akceptować, nie musisz w grę grać i nie musisz jej kupować - inna sprawa by była gdyby gracze stawiani byli przed faktem dokonanym, po zakupie (brak informacji o konieczności połączenia z internetem w celu aktywacji gry faktycznie byłby karygodny).
Oczywiście nie jest tak, że popieram jak leci to, żeby wydawca robił z graczami co mu się żywnie podoba (chociaż mi osobiście DRM czy Steam nigdy problemów nie sprawiały) to jednak trzeba zachować odrobinę zdrowego rozsądku - ten kto sprzedaje musi mieć prawo decydowanie o tym jak to sprzedaje (oczywiście mówimy tu o sytuacji kiedy klient o warunkach jest poinformowany), klient nie może mu tego narzucać w inny sposób niż przez głosowanie portfelem. A że widocznie ludzie to kupują to znak, że ludziom to pasuje, i tyle.
up
Ale regulamin korzystania z czegokolwiek musi być zgodny z przepisami prawa. Inaczej każda firma w swoim regulaminie wypisywałaby co im tylko do głowy przyjdzie. Jeśli zapis w regulaminie jest sprzeczny z prawem to tak jakby go tam nie było.
Zakaz sprzedaży legalnie zakupionej rzeczy stoi w sprzeczności z fundamentalnym prawem do rozporządzania swoją własnością. Stąd takie zapisy w regulaminach można na dzień dobry wyrzucić za okno.
Czy mam prawo odsprzedać legalnie kupioną grę? A w DU*IE ich mam jest to moja wlasnosc i zrobie z tym co mi sie podoba. A nie beda mnie jeszcze ograniczac przy mojej wlasnosci... A jak beda mi robic pod gorke to bede wszystko sciagac z neta i h*j.
A jak ktoś kupi legalnie grę, wstawi ją na neta, a ktoś ściągnie to nie powinno być uważane jako piractwo. Ponieważ, to jest takie same jakby pożyczyć komuś grę. Tyle, że jak ktoś blisko siebie nie mieszka, to nie ma możliwości pożyczenia, więc szybciej jest ściągnąć.
Sprzedałem wiele gier na Allegro i dalej to robię. Nawet jestem w stanie postawić odważną tezę, że możliwość odsprzedaży oryginalnych gier powoduje, że wydawca zarabia więcej, przynajmniej w naszym kraju! Czemu?
Przykład MW3, który jak dla mnie jest badziewny. Mimo, że widziałem to na wielu filmikach na YT, zdecydowałem się kupić tę grę, aby sprawdzić jak to jest rzeczywiście grając po sieci (SP mnie nie interesuje). Kupiłem, bo wiedziałem, że jak mi się nie spodoba, to go sprzedam i odzyskam część kasy.
Gdyby nie możliwość odsprzedaży, to ja bym oryginalnego MW3 po prostu nie kupił. Na pewno w Polsce taką zasadą kieruje się wielu graczy i gdyby ktoś nam zablokował sprzedaż legalnie nabytych gier w pudełkach DVD, to wtedy te osoby pewnych gier w ogóle by nie kupiło. Wiadomo, że ci co kupują od nas z drugiej ręki nagle przy zakazie handlu używkami nie pójdą tłumnie do sklepów.
komarek a czy Ty wiesz, ze gier nie wolno pożyczać?
Cybersport General no i gdzie tu zarobił pracodawca? Wspomniałeś coś o grach pudełkowych - przecież MW3 to gra Steamowa. Czyli co, jak gra jest tylko w wersji cyfrowej to nie można jej odsprzedawać, ale jak już ta sama wersja gry jest dostępna na DVD, ale nadal wymaga wspomnianego programu, to już można ją odsprzedawać?
Tobi nie wiedziałem, co za debil to wymyślił.
TobiAlex - co do zarobków: no cóż, żyjemy w czasach że trzeba znać swoje prawa, a Polska jest takim specyficznym krajem że i to nie wystarcza.
ZAiKS na szczęście nie stanowi w Polsce prawa więc ich radosny roszczeniowy bełkot kumaci ludzie traktują z przymrużeniem oka. W Polsce karalne jest wyłącznie rozpowszechnianie, przerabianie i udostępnianie skopiowanej, bądź nielegalnie posiadanej treści bez zgody autora. Dopuszczalne jest wykonanie kopii zapasowej ze względu na ograniczoną trwałość nośników ale pod żadnym pozorem nie wolno takiej kopii ani oryginału udostępniać innym.
Poczciwina - z grami kupowanymi przez Steam jest tak samo jak z pudełkowymi. Co z tego że nie dysponujesz nośnikiem skoro grę ściągasz na dysk. Ona fizycznie znajduje się w zasobach Twojego komputera. Zapłaciłeś za nią, więc zawarłeś klasyczną umowę kupna-sprzedaży.
Tychowicz - w Polsce obowiązuje rzymska "zasada swobody zawierania umów", ale sprawdź sobie jakimi 3ma elementarnymi warunkami jest obwarowana. Kupno gry, nieważne czy w pudełku czy na Steamie to jest umowa cywilna kupna-sprzedaży. Jeżeli decydujesz się coś sprzedać to musisz się na pewne reguły zgodzić.
A co się tyczy tego co ludziom pasuje a nie to niestety przyzwolenie na robienie z siebie łosia bierze się ze znikomej świadomości własnych praw. Polski konsument to takie specyficzne stworzenie co babie w warzywniaku za nieświeże jaja oczy wydrapie, ale jak w nowym aucie mu się lakier złuszczy to z dealerem rozmawia na kolanach z nosem na wysokości jego f...ajki.
Fakt faktem, że sprawa jest bardzo skomplikowana i niejasna - dlatego bardzo istotne jest, by tą sprawą zainteresowały się instytucje międzynarodowe, z naszej perspektywy powinna to być UE. Prawdę mówiąc nie wiem, czy Komisja Europejska ma prawo do zbadania tej kwestii, ale przydałby się mocny, jednoznaczny głos w tej sprawie. Może przed TS (albo FTK, tam są mądre głowy :)) kiedyś podobna sprawa zawiśnie, jak ktoś poda np. EA do sądu krajowego, ten zada pytanie do TS w sprawie interpretacji jakiegoś prawa i ten wyda wyrok + uzasadnienie i wyjdzie na to, że producenci gier robią nas w wała... Ehh, rozmarzyłem się :)
Bo na razie grzęźniemy w interpretacjach, dopóki sądy czy instytucje międzynarodowe nie rozstrzygną to producenci cały czas będą wykorzystywać DRM, Online Passy etc. Czort wie, może to legalne - ale właśnie by się przydało takie stwierdzenie.
Chciwość całkowicie zaślepia, z uporem godnym maniaka wciąż przeszukują rynek aby tylko znaleźć choć najmniejszą dziurę, z której choć kilka groszy im kapnie. Przypominają stado warchlaków ryjących w korycie w poszukiwaniu smakołyka. Taa, czasem odechciewa się wszystkiego zwłaszcza gdy pomyśli się kim naprawdę się jest - takim zagubionym w brei kapitalizmu kartofelkiem, który dla każdego ryja patrzącego na nas z góry to nie lada gratka ;)
JesusAlvaro i tu się mylisz - fizycznie w komputerze to istnieje płyta główna, pamięć itp. itd. Gra to dane a dane to nic fizycznego (zbitek 0 i 1 ).
Mellygion napiszę to drugi raz - oni nam źle, ale my im nie? Przejrzyj sobie dane odnośnie piractwa!
Jak zabronią kupować/sprzedawać używane gry to mnóstwo osób przejdzie na piraty koniec kropka. Kto o zdrowych zmysłach myśli by w czasach kryzysu (a zwłaszcza polskiego gdzie ceny rosą z dnia na dzień i nic z tym nie robią) robić takie numery. Zaraz zabronią sprzedawać używane samochody, telewizory, części komputerowe i zobaczymy jak na to konsumenci zareagują. Ja jak coś kupuję nowego ze sklepu to jak tylko przejdę to sprzedaję jeśli jest średnia, tylko świetne gry zostawiam na półce a takich jest bardzo mało.
Empik ma zielone światło do sprzedawania używek.
Ichigo123 przesadzasz, gry są tanie, nikt Ci nie każe kupować w dniu premiery a nawet i te premierowe są tanie, tylko trzeba umieć szukać. Już nie wspomnę znienawidzonym przez niektórych Steamie, gdzie przez ostatnie dwie promocje można było zakupić gry za parę złotych, gdzie tych samych gier w takich cenach w Polsce nie kupimy jeszcze przez najbliższe dwa lata.
jak to czytam smiac mi sie chce :) ktos kto robi gre moze ja zrobic tak jak chce, konsument kupujac cos powinien przeczytac co kupuje, jak mu sie nie podoba DRM zawarty w grze nie kupuje, a nie placze ze to nielegalne :P Jak niema pelnych informacji na pudelku, to towar mozna zwrocic i kase powinni oddac :P
TobiAlex - nie słyszałem żeby sąd puścił wolno kogoś kto posiada niedozwolone materiały na swoim komputerze. Twój argument jest niedorzeczny, równie dobrze można wypuścić pirata bo miał nielegalne kopie na dysku a nie na płytach:P Dane informatyczne w świetle prawa traktowane są tak jak każde mienie.
Konkludując podpinam się pod post xanat0sa: najwyższa pora żeby wreszcie jakaś z najwyższej półki instytucja wzięła się za sprawę i dopierniczyła konkretną karę. I skończy się dla pazernych Wydawców dzień dziecka:)
Choć nie prędko to się stanie bo przez polityków przemysł growy jest traktowany po macoszemu, bo nie jest to coś co przysparza punktów poparcia:/
Tuminure oczywiście, że nie trzeba. Tylko po co wtedy kupować grę skoro jest nie zainstalujesz? A najważniejsze punkty licencji masz zawsze napisane na pudełku.
Zainstalujesz. A następnie odinstalujesz i odsprzedasz. W 100% legalnie.
Tuminure żeby zainstalować musisz się zgodzić na warunki więc odsprzedanie nie jest już 100% legalne.
JesusAlvaro nie wiem czy będziesz się tak cieszył jak gry będą po 300 zł, dużo małych firm poupada a te większe będą się zastanawiać czy produkować w ogóle gry.
Przecież to było wiadome od zawsze. Nie potrzeba mi prawnika, żeby wiedzieć, co to jest prawo własności i jakie ma zastosowania...
Co do dystrybucji elektronicznej się zgodzę, zawsze jednak można sprzedać całe konto z grami(czy też czas poświęcony na jego rozwinięcie).
TobiAlex --> Tuminure żeby zainstalować musisz się zgodzić na warunki więc odsprzedanie nie jest już 100% legalne.
Powstaje pytanie, czy taki zapis jest w ogóle zgodny z prawem - jeżeli nie, to nie ma mocy wiążącej. Tylko jak mówię, nie wiem jak to jest w tej sytuacji - dlatego przydałby się głos sądów/instytucji.
JesusAlvaro nie wiem czy będziesz się tak cieszył jak gry będą po 300 zł, dużo małych firm poupada a te większe będą się zastanawiać czy produkować w ogóle gry.
Dlaczego? Dostaną karę, zmienią praktykę i tyle - MS dostał szereg kar, polskie telekomy co chwile dostają kary i jakoś nikt się z rynku nie zbiera :)
Gier które są "umocowane" na Steamie teoretycznie sprzedawać nie można - podobno można z kontem własnym - tyle że i to pewnie nie jest mile widziane a jest jak najbardziej do sprawdzenia. Steam ma w tym wypadku jeden z najdokładniejszych systemów sprawdzających nasz komputer. Tak więc w wypadku Steama nie ma "obrotu wtórnego gier" i inni producenci mogą czuć z tego powodu "niedosyt" czyli robią co mogą aby ich produkty (gry) znalazły podobne "zabezpieczenia". Na ile owe starania są zgodne z wytycznymi i ustawami handlowymi obowiązującymi choćby w Unii ? Odpowiedzi brak. Unia potrafi zadbać o prostowanie bananów lecz dziwnym trafem rynek gier omija dużym łukiem. Owszem, zdaje się że miała swój udział jak o oznaczenia wiekowe chodzi i to raczej wszystko.
Powiada się że w zamian otrzymujemy ze Steama patche (automatycznie) oraz możemy kupić elektroniczne dodatki. I właśnie w tym miejscu następują owe "regionalne podziały" ewidentnie ustawiające naszego gracza (z dodatkiem innych Słowian) poza granicami normalnej dystrybucji gier. Niby należymy do Unii - czy gry to jest taki trefny towar który można traktować jak w handlu bronią, pod stołem ? Otrzymujemy dodatki do gier (zdarza się że i patche) w terminie późniejszym - owe opóźnienia, kiedy możemy nacieszyć się pełną grą, sięgają roku lub więcej. Nasz wydawca wskazuje palcem na zagranicznego producenta a producent jak mu fantazja przyjdzie, n.p. na Steam albo na wydawcę. I nikt nie jest w stanie jasno i przystępnie wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje.
Dlatego raz jeszcze w tym względzie popieram posty Jesusa Alvaro i xanat0sa.
no szczerze mówiąc nie myślałem, że ta sprawa narobi aż tyle szumu.
Jeśli kupiłem grę w sklepie to jakim prawem ktoś może mi rządzić co mam z nią robić? a np. kto z was ma samochód z salonu? Czy wszyscy którzy kupili auto używane łamią prawo? jak już wszedłem w motoryzację to działanie developerów można porównać do blondynki która wzywa policję do stłuczki której jest winna...;p jeśli nie wymyślą jakiś argumentów, nie znajdą żadnych kruczków prawnych to nie zdziałają nic w tym temacie a jeszcze sami sobie bat na tyłek ukręca.
TobiAlex [ gry online level: 59 - Senator ]
poczciwina ok - kupię np. Fallout New Vegas, zagram sobie a potem Ci odsprzedam mój egzemplarz, powiedzmy za 10 zł. Zgadzasz się* ? A z tego co się orientuję płyty z muzyką też nie możesz odsprzedawać - ZAiKS.
Jeżeli kupisz grę (egzemplarz) to możesz go sprzedać i żaden producent nie może Ci tego zabronić. Mogą natomiast zabezpieczyć się w ten sposób, że po przypisaniu klucza do konta steam nie da się gry uruchomić na innym sprzęcie. Ale to są dwie różne sprawy.
A płyty z muzyką możesz spokojnie odsprzedawać i ani ZAiKSowi ani nikomu innemu nic do tego.
Wtrące swoje 3 grosze - troche głupie to i dziwaczne że wersji elektronicznej nie moge odpsrzedać i te wszystkie pokręcone praktyki aby przywiazywac na sile produkt do konta np. na Steamie i innych bzdurach. Kupujac gre kupuje licencje na jej uzywanie - w porzadku gra nie jest moja - moja jest licencja na użytkowanie---ale jak kazdy produkt/usluge powinienem móc ją zbyć tzn. odsprzedac prawa do jej uzytkowania .Prawa te nabylem kupując więc je również mogę przekazać na kogoś innego. Czym się rózni wersja pudełkowa od elektronicznej? Niczym - (no pudełkiem i płytką i kawałkami papieru) i tu, i tu nabywam PRAWA do jej uzytkowania. Czym roznia sie prawa do korzystania z gry od takiego np. biletu PKP? Nie płace przeciez tych pieniedzy za kawalek papierka- place za usluge przewozu a ten papierek to tylko dowod nabycia uslugi - moge go odsprzedac czyli przeniesc prawa na inna osobe. Tu jednak jest inaczej.
Po prostu pazerność niektorych zaczyna przeslaniac im zdrowy rozsadek i uczciwosc. Wyglada na to ze ostatnio to tylko siedza i kombinuja: na czym my jeszcze nie zarabiamy?
Hm... ok strach pomyśleć jak to próbowali by robić producenci AUT, MIESZKAŃ itd... Piszę dużą literą dla debili którzy nie potrafią zrozumieć że ZA CO ZAPŁACĘ to MOJE i co z tym zrobię moja sprawa. Amen
_StaryGracz_ nie wyzywaj ludzi od debili jak nie masz pojęcia o czym piszesz i co porównujesz. Jeżeli nie potrafisz zrozumieć ile zarabia producent samochodu na jednej sztuce (a potem jeszcze kilka lat na częściach do niego) czy też "producenci" mieszkań (którzy potem przez całe życie ściągają od Ciebie haracz w postaci czynszu) to lepiej nie pisz nic. W ogóle marna prowokacja, specjalnie konto założyłeś geniuszu?
Stoigniew nie możesz być sprzedawcą licencji czegoś, czego nie jesteś twórcą / producentem bądź nie masz podpisanych odpowiednich umów z twórcą / producentem. Jak sama nazwa wskazuje licencja, czyli prawo użytkowania. Nie masz prawa sprzedać swojego prawa jazda (czyli licencji na jeżdżenie) prawda?
Pożyczanie jest nielegalne, ale chyba będzie legalnym danie za darmo/sprzedanie za 1 grosz zaufanemu znajomemu gry, a gdy ją ukończy odkupienie za taką samą sumę?
Niezbyt sprytne porównanie, TobiAlex ;) Niestety prawo do użytkowania samochodu nie równa się w obrocie handlowym z prawem do użytkowania gry ;) To zupełnie inne podmioty. Licencja autorska ( a takiej gry podlegają) może mieć jedynie te prawa które przysługują licencjom autorów książek, muzyki i tym podobnych dóbr (wytworów) kulturowych. I wygląda na to że producentom (twórcom) gier takie rozwiązanie już nie pasuje. ;)
Flyby niezupełnie - zauważ, że w prawie, zarówno polskim jak i zachodnim, oprogramowanie komputerowe podlega zupełnie innym prawom niż muzyka, książki itp. Pozwolę sobie zacytować pewne artykuły, które pojawiły się gdzieś na jakimś forum, niestety nie pamiętam autora, za co bardzo przepraszam (był to wątek właśnie odnośnie przepisów antypirackich dotyczących gier, muzyki itp.):
Art. 23.
1. Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego. Przepis ten nie upoważnia do budowania według cudzego utworu architektonicznego i architektonicznourbanistycznego oraz do korzystania z elektronicznych baz danych spełniających cechy utworu, chyba że dotyczy to własnego użytku naukowego niezwiązanego z celem zarobkowym.
2. Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.
ALE UWAGA...
Art. 77.
Do programów komputerowych nie stosuje się przepisów art. 16 pkt 3–5, art. 20, art. 23 (...)
friedears hehe, dobre :) Niestety nie wiem jak to się ma. Jak już wcześniej napisałem ja święty nie jestem i sam od czasu do czasu odsprzedaje swoje gry, nawet te Steamowe (oddzielne konta) z tym zastrzeżeniem, iż wiem, że robię to niezgodnie z przepisami i nie próbuje prawa interpretować do mojego widzimisię.
Niesamowita dyskusja się tu wytworzyła ale tak trochę nie potrzebnie, tytuł newsa brzmi "Czy masz prawo odsprzedać legalnie kupioną grę" co już jest samym kuriozum. Co chwile przytaczacie porównania do samochodów tylko że nikt nie może mi zabronić sprzedać mojego samochodu/gry a odnośnie steama itp. więc ferrari wypuściło jakiś czas temu limitowaną edycję swojej limitowanej serii swojego f430 czy jak się tam zwał samochód był tak drogi i "limitowany" że ferrari zabroniło używać go poza ich torem testowym, więc samochód nie do końca należał do klienta, teraz musicie zrozumieć że był on wart bardzo bardzo bardzo dużo i ferrari nie robiło problemu klientowi który chciał auto odsprzedać, ba nawet twierdzili że nie mają prawa do tego i teraz pomyślcie o ea które walczy o każdego dolara to jest pożałowania godne. Powiecie pewnie że jednak samochód to nie gra jego nie da się zpiracić no i tu się mylicie, wiecie gdzie jeździ najwięcej ferrari ?? w indiach kraju gdzie standardy życia są hmm ciekawe a jest tak ponieważ taki jeden hindus z drugim woli sobie samemu zbudować ich własne ferrari z starego audi. I co robi z tym wszystkim ferrari ostatnio czytałem jak wybierali najlepszą podrubkę a sam twórca miał dostać jakąś nagrodę gotówkową bo dla ferrari to tania reklama. Dodatkowo niech ktoś wyjaśni producentom że gdybym nie zpiracił bioshocka to bym nie tylko nie kupił go ale nie kupił bym bioshocka 2 czy w przyszłości infinity
Póki TobiAlex nie przeczyta ustawy o prawie autorskim i nie zrozumie różnicy między egzemplarzem utworu a licenją, to będzie pisał jak dotychczas.
Co do tematu to sprawa jest prosta. Gra na płycie to TOWAR - ma postać fizyczną niezależnie, że jest na niej zapisana jakaś treść. Gra (muzyka, książka) sprzedawana tylko w postaci elektronicznej to USŁUGA. Towar możemy dowolnie odsprzedawać i nikt, w tym żadna licencja nie może nam tego zabronić. Do odsprzedania usługi nie mamy takiego prawa.
Nie wkurza mnie Steam - powstał jako dobra alternatywa dla wersji pudełkowych. Wkurza mnie natomiast konieczność "aktywacji" gry w wersji pudełkowej przez steam. I co z tego wynika? Wersje pudełkową możemy sobie sprzedać, ale jak nam zbanują konto to nic nie poradzimy - przecież nikt nam nie zabronił sprzedaży egzemplarza gry, ale steam jest usługą i raczej nie mamy o co się czepiać.
Teoretycznie pozostaje nam zwrot towaru (za niezgodność z umową - 2 lata), bo spełniamy warunki (mamy konto steam - spełnione wymagania techniczne, a zakaz odsprzedaży nas nie obowiązuje - wyższość prawa nad umową), ale musimy mieć paragon na grę i szansę przekonanie sprzedawcy są marne, choć zawsze można spróbować (rzecznik praw konsumentów, inspekcja handlowa). To tylko teoria, bo stroną w ewentualnym sporze jest nabywca gry i sklep, a skoro nabyliśmy grę używaną to sklep od razu może nas spławić.
Możemy jeszcze ściągnąć witaminkę, czego akurat w tym wypadku polskie prawo nie zabrania.
Chodzi m.in. o Art. 79 ust. 3
...
Przepis ust. 1 stosuje się w odniesieniu do usuwania lub obchodzenia zabezpieczeń technicznych przed udostępnianiem, zwielokrotnianiem lub rozpowszechnianiem utworu, jeżeli działania te mają na celu bezprawne korzystanie z utworu.
No ale to nam i tak blokuje możliwość gry w multi, a poza tym sam raz musiałem tak robić z oryginalną grą (płytka settlers IV po zmianie napędu na nowszy przestała być rozpoznawana jako oryginał :/ ) i jest to co najmniej wkurzające.
Tak czy inaczej wydawcy gier zaczynają przeginać. Zwiększają sobie zyski nie dając nic w zamian, a właściwie zabierając. Rozumiałbym gdyby gry na steam były tańsze (nie mówię o promocjach) bo producenci zmniejszają koszty (brak płyt, instrukcji a przede wszystkim nie ma tylu pośredników) i dają grę do użytku tylko osobistego (brak rynku wtórnego). Nie obserwuje wszystkich cen, ale to co mnie ostatnio interesowało było najzwyczajniej w świecie droższe na steamie. Najpiękniejsze jest to że wszyscy dookoła się z tego cieszą.
[edit]
Aaa... co do tego czy możemy odsprzedawać grę na CD/DVD/BR. Nie ma to najmniejszego znaczenia,ze jest tam treść prawnie chroniona. Nie tylko gry, książki, muzyka itd. są w ten sposób chronione. Np. meble. One też mogą być chronione przez prawo autorskie. Mają niepowtarzalny kształt i co? Że niby tylko drewno czy płytę możemy sprzedać? To samo tyczy się większości rzeczy które nas otaczają - mają często niepowtarzalną formę która jest chroniona przez prawo autorskie i nie zastanawiamy się czy możemy je odsprzedać - po prostu to robimy.
Panowie, o czym tu dyskutować ?
Kupiłem więc jest moje.
@TobiAlex
Jeśli podobają Ci się praktyki polegające na ograniczeniu twoich praw, to Twoja sprawa, ale coś mi się wydaje, że jesteś w zdecydowanej mniejszości.
Polska to kraj w którym od niedawna mamy demokrację (przynajmniej tak się przyjmuje :) , a w demokracji rację ma większość.
Jeśli wiec większość stwierdzi, że to co kupuje nadal jest ich, to tak będzie.
Ok, czyli ogólnie konkluzja jest taka: grami pudełkowymi można obracać dowolnie. Co do tego opinie prawników w artykule cytowanym są zgodne. Wywodząc z tego można jasno stwierdzić ze jakiekolwiek ograniczenie prawa własności poprzez przypisywanie gry pudełkowej do konta np. na Steamie jest bezprawne.
Zastanawia mnie jednak kuriozalna opinia radcy Andrzeja Oryla, który w niepojęty dla mnie sposób wyklucza dystrybucję elektroniczną z regulacji obowiązujących w Polsce dotyczących obrotu handlowego. Jeżeli ściągnięcie gry potraktujemy odrębnie jak zakup w pudełku to co z ochrona praw konsumenckich? Czy w takim razie dystrybucji elektronicznej nie obowiązuje prawo do rękojmi? Czy nie obowiązuje odpowiedzialność z tytułu niezgodności towaru z umową? Przecież kupując grę na Steamie i ściągając ją zawieram ze sprzedawcą nic innego jak klasyczną umowę kupna-sprzedaży. Płacę i otrzymuje towar w formie danych informatycznych, więc jakakolwiek próba ograniczania mojego prawa do swobody rozporządzania nabytą rzeczą jest z punktu widzenia KC absolutnie niedopuszczalna. Ponadto towar o ograniczonej funkcjonalności (np. płatny multiplayer) powinien być przeceniony. W mojej ocenie niedopuszczalne jest aby integralna część nabytego przeze mnie produktu była dodatkowo płatna, bez zamieszczania w ofercie handlowej informacji o wysokości tejże opłaty.
I wreszcie najważniejsze i fundamentalne pytanie: jakie są formalnoprawne reguły funkcjonowania platformy Steam w Polsce? Czy jest to zarejestrowana w Polsce działalność a jeżeli nie to dlaczego? Czy Valve z tytułu dokonywanych transakcji handlowych odprowadza w Polsce podatek VAT tak jak inne sklepy internetowe? Pragnę zauważyć że wszystkie podmioty prowadzące działalność handlową na terytorium RP (nie ważne czy serwer stoi gdzieś na Antylach Holenderskich;) są zobowiązane bezwzględnie do przestrzegania przepisów polskiego prawa handlowego.
esese - jeżeli wg Ciebie dystrybucja elektroniczna to usługa to jak wytłumaczysz to że iTunes, PSStore, Steam, Origin i inne określają się jako sklepy? I tak jak w poprzednim akapicie: jeżeli Apple, Sony, Valve i EA prowadzą w Polsce działalność usługową to czy jest ona zarejestrowana? Pod którym numerem PKWiU jest ona sklasyfikowana? Czy są w związku z tym płatnikami VAT?
To, ze się nazywają sklepami - ich sprawa. Faktem jest, że jeśli coś nie ma materialnej postaci to nie jest towarem (według polskiego prawa). Zauważ, że w pierwszym akapicie, który napisałeś odnosisz się cały czas do pojęcia towar. Rękojmie obowiązuje jak najbardziej, ale niezgodność towaru z umową? Nie - to nie towar. Ogólnie coś może być usługą lub towarem (prawnikiem nie jestem), więc skoro na bank nie jest to towarem bo takich cech nie posiada to musi być usługą. Wiem, że to dziwne i bo gra bardziej mi pasuje do pojęcia towaru (nawet w wersji cyfrowej), ale zgodnie z przepisami
Art. 2. Ustawy o VAT :
Ilekroć w dalszych przepisach jest mowa o:
(...)
6) towarach - rozumie się przez to rzeczy ruchome, jak również wszelkie postacie energii, budynki i budowle lub ich części, będące przedmiotem czynności podlegających opodatkowaniu podatkiem od towarów i usług, które są wymienione w klasyfikacjach wydanych na podstawie przepisów o statystyce publicznej, a także grunty;
Co do prowadzonej działalności. Z tego co wiem to firma odprowadza podatki w Stanach - sklep jest tam zlokalizowany i to, że kupujesz w Polsce nie ma znaczenia. W razie sporów sądem właściwym będzie w tym przypadku sąd w USA (chyba, że mają placówkę gdzieś w Unii - nie wiem). Dlaczego nie odprowadzają podatku w Polsce? Bo nie maja tu żadnej placówki, nie kupujesz w złotych itd. Usługi świadczą w USA tyle, że odbiorcy pochodzą z całego świata. Zresztą z tym miejscem zawarcia umowy przez internet zawsze jest problem.
Coś mi się wydaje że wyłaniają się tutaj interesujące rafy (post esese) na których siada także prawdopodobnie nasz wydawca (pozornie) razem z poszkodowanym a niepokornym klientem ;) Jestem w USA więc traktuję unijnego klienta jak chcę - tworzę także podgrupę klientów "regionalnych" i nikt mi nic nie zrobi chociaż "rządzę" (handluję czyli sprzedaję swoje produkty (usługi) także w Polsce).
Dyskusja staje się pożyteczna, panowie ; ) Zwłaszcza po linii Praw Konsumenta, choć nie tylko..
Oyciec24 a powiedz ile razy była już afera księgarzy o to, że studenci kserują książki a nie kupują? A powiedz mi znawco jak często kupujesz przedłużacz i go sprzedajesz? A powiedz mi znafco czy przedłużacz to WŁASNOŚĆ INTELEKTUALNA? Ogarniasz w ogóle różnicę?
poczciwina kolejny prowokator, bo konto musiał założyć? Ja akurat ustawy czytałem, nawet co niektóre wkleiłem powyżej, wiedziałbyś gdybyś czytał wszystkie wątki a nie wyskoczył jak filip z konopi.
lajosz w Polsce większość ludzi piraci, czyli oni mają rację. Ale z Ciebie ... (wstaw sobie odpowiedni wyraz, bo mi brakuje słów).
Zakładając że po kupieniu gry tylko my mamy prawo do jej używania - bez prawa jej odsprzedaży ..proponuję dodać do tak skomponowanej licencji robienia z klienta balona - opcji jednorazowego użytku.
Otóż kiedy grę szczęśliwie ukończymy - stosowny programik powinien grę zablokować. Po uiszczeniu skromnej opłaty u producenta lub wydawcy moglibyśmy raz jeszcze sobie zagrać lub grę odesłać z podziękowaniami.
Co najzabawniejsze producenci gier na tyle już się dorobili (mowa o firmach wiodących) że są w stanie zatrudnić całą armię prawników aby mój żart wprowadzić w życie. I tak pozorny nonsens za jakiś czas może stać się "oczywistą oczywistością" dla graczy pełnych zrozumienia i poszanowania dla owoców czyjejś pracy.
Wydawca już dostał moje pieniądze za grę, więc h*j go obchodzi, co ja dalej robie z zakupionym produktem. Moge go wyrzucić do kosza, spalić, podtrzeć się albo też odsprzedać, a go już powinno to nie obchodzić. Można się przed tym zabezpieczyć: kupując tylko te gry, w której to sytuacji wiemy, że na długo będa nam starczyć i nie raz sie do niej powróci. Takie jest moje zdanie.
jak można mieć tak wyprany mózg i zgadzać się z wydawcami, że nie powinno być możliwości odsprzedaży legalnie zakupionej gry?
dzony600 ..raczej inaczej - producenta i wydawcę (kiedy już ma rynek, zbyt i kupę szmalu) niewiele obchodzi Twoje zdanie lub moje ;) On ten rynek kształtuje i zabezpiecza sobie na przyszłość, przyciskając procesami konkurencję czy opór instytucji usiłujących "bronić" klienta. Od tego są prawnicy a reklamy (ich kupowanie) niejednokrotnie pozwala skutecznie wpływać na takie czy inne media ;) Wiele jest dróg aby klienta obgryźć do kości dyktując mu warunki sprzedaży..Tyle że stare przysłowie mówi że "dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie".. ;)
@TobiAlex
TobiAlex napisał/a:
"lajosz w Polsce większość ludzi piraci, czyli oni mają rację"
Wydawało mi się, ze dyskusja dotyczy odprzedaży legalnie kupionych gier, a nie piractwa.
Czyżbyś tego nie zauważył ?
No a już Twój wpis cyt:
"Ale z Ciebie ... (wstaw sobie odpowiedni wyraz, bo mi brakuje słów). "
Jest po prostu żenujący.
Do tej pory Twoje wpisy były w miarę kulturalne, ale ta osobista wycieczka pod moim adresem nijak nie pasuje do poprzednich Twoich postów.
Możemy się ze sobą nie zgadzać, ale takie coś jak powyżej, o po prostu kompromitacja.
"czy można odsprzedać legalnie kupioną grę?"
co za głupie pytanie, to tak jak spytać, czy można się legalnie odpryskać we własnym sedesie.
A jak chcecie rozmawiać na poważnie o tym niepoważnym temacie, to poczytajcie sobie o prawach właścicielskich na rzeczy. Prawo rzeczowe się kłania. A jeśli chodzi o prawo własności intelektualnej, to licencje też przecież można odsprzedawać (nie wolno tylko powielać i rozpowszechniać). Dla producentów gier jest tylko kwestia, jak pomieszać w dlc i kodach do mutli żeby nie naruszyć prawa i odbić sobie na cenie, co już się czyni i jest to proste jak drut, bo głąbów do kupna nie brakuje. Nie ma w tym żadnej filozofii, uważam temat za nie warty dyskusji.
[8]
Aha, czyli jak iksiński kupił używany samochód od igreka, to koncern mercedesa dostał finansowego klaskacza po twarzy? To jest prawo rzeczowe, które nie ustępuje przed prawem intelektualnym, jest tylko ograniczone, ale zawsze rzecz można sprzedać, zniszczyć, darować, zamienić, bo rzecz to rzecz, kupując coś od kogoś nabywam też prawa do tego. Prawo własności intelektualnej mówi tylko, że nie mogę sobie przekopiować tego samego pomysłu i rozpowszechniać jako swoje. Czemu to co mówisz ma dotyczyć tylko gier? Zróbmy tak ze wszystkim. Kupujesz kilogram jabłek, okazuje się, że nie będzie ci potrzebne pół kilo - nie możesz odsprzedać, bo ta kasa nie idzie bezpośrednio do sprzedawcy. To zresztą sprzeczne z prawem ekonomii, raz już zostało zapłacone, czemu miałoby być płacone wielokrotnie, za jedną już sprzedaną sztukę, temu samemu sprzedawcy??? Co sprzedawce ma obchodzić, co kupujący robi z daną rzeczą??? Twoje stanowisko rozumiem jako takie, że jeszcze producent ma powiedzieć konsumentowi co ma zrobić z jego rzeczą? (jeśli to nie dotyczy piractwa, to moim zdaniem nie ma i nie powinien mieć nic do powiedzenia, a o ekwiwalentności świadczeń slyszałeś?)
-->TobiAlex napisał:
"Stoigniew nie możesz być sprzedawcą licencji czegoś, czego nie jesteś twórcą / producentem bądź nie masz podpisanych odpowiednich umów z twórcą / producentem. Jak sama nazwa wskazuje licencja, czyli prawo użytkowania. Nie masz prawa sprzedać swojego prawa jazda (czyli licencji na jeżdżenie) prawda?"
Ależ oczywiście że mogę sprzedać licencję na grę (i nie muszę być jej twórcą bo co to ma do tego - nabyłem prawa do UŻYTKOWANIA a nie zmiany kodu, wypożyczania, sprzedawania części programu, itp.) tzn. przenieść prawa do jej uzytkowania na kogoś innego więc nie pisz takich głupot. Co do prawa jazdy CHYBIONY ARGUMENT - zastanów się przez chwilę w jaki sposób nabywasz prawo jazdy (czy dyplom technika,magistra, uprawnienia elektryczne itp.) świta już jaka jest różnica? Jakoś twórcy programów użytkowych nie robią z tego problemu - dlaczego, bo programy to mimo wszystko nie ten obrót pieniężny co gry. Chcesz sprzedać Windowsa - proszę bardzo, jakoś ten zły Microsoft nie robi problemu (oczywiście wersja box) i nie boli ich ze ktos odsprzedaje. Ideą zakazu odsprzedaży moglyby być duzo niższe ceny - tak jest w przypadku Win'a i niektorych licencji od Adobe'a a pewnie i więcej przykładów by się znalazło
Wątek, w którym finansowany przez BSA (a może i przez FOTA czy ZPAV) 'sztabantypiracki' idealnie mógłby rozwinąć skrzydła i oświecić szare masy (jak np. ja). Ale wygląda na to, że akurat cichutko popiskuje schowany w swym dusznym, spamerskim kąciku. Ewentualnie może być zajęty polerowaniem leciwych 'złotych blach': http://prawo.vagla.pl/node/6888 lub grą na czas: http://prawo.vagla.pl/node/9620 - wtedy niech mu Kultura 2.0 (i społeczeństwo informacyjne) lekkimi będą.
Ja niemal zawsze kupuję używaną grę na allegro. Na palcach jednej ręki mogę policzyć gry, które kupiłem prosto ze sklepu. Ostatnio kupiłem Wiedźmina:ER, a Mass Effecta 2 udało mi się kupić za 12zł. Dla mnie to idealne rozwiązanie, gry są dużo tańsze, a nikt nie zarzuci mi piractwa. Jak tak się zastanowię, to chyba jeszcze nigdy nie wydałem na grę więcej niż 30zł.
Tak czytam te niektóre brednie i włosy stają dęba od bzdur jakie można tu przeczytać. Nabywając legalnie grę w sklepie nabywamy wieczyste prawo do jej użytkowania. Stajemy się zatem uwaga właścicielem nie tylko nośnika, czyli fizycznego potwierdzenia naszego zakupu (w parze z z dowodem zakupu) ale UWAGA - klucza, który jest niepowtarzalny i jest tylko naszą własnością a od nas zależy jaki będzie jego los w przyszłości. Dlatego mamy pełne prawo do odsprzedaży nośnika i klucza za który zapłaciliśmy. Do pełni formalności powinniśmy wraz z wymienionymi wyżej przekazać dowód zakupu i wszelkie dane (w tym przypadku konto lub e-mail) pozwalające uruchomić grę. Zarzucacie odsprzedaż własności intelektualnej. Mam przed sobą filmy DVD, które też niejako są nośnikiem wraz z zawartością intelektualną. Nie ma tam ani słowa o zakazie odsprzedaży. Nie wolno jedynie wypożyczać, kopiować, publicznie wyświetlać i UWAGA - odsprzedawać POZA terytorium Polski - co jest akurat zrozumiałe ze względu na regionalizację DVD. A co do prawa międzynarodowego to nie jest tak jak myślicie - nie stoi nad polskim prawem handlowym. Producent w każdym kraju musi dostosować się do obowiązujących w nim przepisów. Za przykład niech służy Diablo III i Korea.
Moja osobista rada - kupując gry, które kiedyś planujecie odsprzedać rejestrujcie każdą na oddzielnym koncie, mailu itp. Przekazując te dane nie pozostawiacie śladu po sprzedaży. W końcu w danych konta nikt nie wpisuje numeru PESEL, imienia i nazwiska, które trzeba później zmieniać. Legalna odsprzedaż to przekazanie nośnika, licencji, indywidualnego klucza i dowodu zakupu oraz całkowite odinstalowanie gry/programu na swoim komputerze.
Nie zapominajcie o jednym - skoro producent zobowiązuje się do świadczenia nam rozrywki, ma ją nam świadczyć kiedy i ile razy nam się chce. Jeżeli grę odsprzedajemy przestajemy korzystać z rozrywki, która nam się formalnie i prawnie należy. Prosty rachunek - kupując grę za 120zł i użytkując ją przez 10 lat mam rozrywkę za 12zł rocznie. Jeżeli odsprzedam po miesiącu grę za 100zł, to nie producent traci tylko ja. Producent zarobił za świadczenie usługi rozrywki i nie może mi tego zarzucić. A ja sprzedając 20zł taniej zapłaciłem niejako 20zł/miesiąc za świadczenie rozrywki o wartości 12zł rocznie. Jestem 8zł w plecy lub jak kto woli 11 miesięcy rozrywki mniej. Dodatkowo dzięki mnie producent zyskuje kolejnego klienta, który w ciemno nie kupiłby za 120zł produktu X a po jego bliższym poznaniu być może zdecyduje się na przyszły produkt X2 kupując go w sklepie.
Czy ja produkując narzędzie Y o kształcie i zastosowaniu objętym patentami mam prawo żądać za niego kilka razy zapłatę? To jak to można nazwać sprzedażą skoro zamienia się w opłatę wypożyczeniową? Bo przecież inaczej tego nazwać nie można skoro legalnie używać narzędzia może tylko jedna osoba naraz.
Co oni znów nie wymyślą...matoły.. Niech wprowadzą zakaz sprzedaży używanych aut, będzie śmieszniej haah
Więc piractwo jest fe, ale odsprzedawać gry to już jest ok? Moim skromnym zdaniem, odsprzedaż gry jest piractwem komputerowym. Dlaczego? A zastanówmy się czym jest piractwo komputerowe. Otóż jest to nabycie jakiegoś programu czy innego dzieła (muzyki, filmu, e-booka, itp.), w taki sposób, że twórca tego dzieła nie otrzymuje z tego nabycia żadnego zysku; odsprzedając komuś grę, ma miejsce dokładnie taka sytuacja. Nieważne, że dzieła nie ściągamy z torrentów, tylko kupujemy od kogoś na allegro. Żaden procent z pieniędzy, które wydamy na zakup, nie trafi do twórcy dzieła, a zatem spiraciliśmy dzieło. Pójdźmy dalej, w skrajny przypadek. Niech tylko jedna osoba kupi grę. Pogra, sprzeda grę innej osobie. Ktoś inny pogra, skończy, odsprzeda dalej. I tak w kółko. W końcu każdy pogra i przejdzie grę, ale twórca zarobi za sprzedaż jedynie jednego egzemplarza. Według mnie, to jest piractwo, twórca został okradziony. Ściąganie z torrentów to identyczny proces, jednak pozwala na oszczędzenie mnóstwa czasu, gdyż pomija się tutaj proces wymiany gotówki za grę, co ma sens- Pan A kupuje oryginalną grę za Xzł. Pogra, przejdzie, sprzeda za Yzł (X>Y, żeby było nieco taniej, niż kupno oryginału). Pan B kupi ją od pana A za Yzł, pogra, przejdzie, sprzeda za Yzł panu C. Itd. Czyli najpierw jest kupno, mamy 50zł na minusie, gramy, sprzedajemy za 50zł i jesteśmy na 0. Logiczne? No pewnie, że tak. Żeby jednak na torrentach ten system działał w 100%, to po ściągnięciu gry, powinno się seedować grę tak długo, aż co najmniej jedna inna osoba ją ściągnie.
Tak więc- jeśli nie uważasz się za pirata, a jednocześnie kupujesz gry od innych, lub je odsprzedajesz, to wiedz, że również jesteś piratem. Kupując grę nabywasz jedynie prawo do korzystania z tej gry, nie do handlowania nią.
...kupi ją od pana A za Yzł, pogra, przejdzie, sprzeda za Yzł panu C. Itd. Czyli najpierw jest kupno, mamy 50zł na minusie, gramy, sprzedajemy za 50zł i jesteśmy na 0. Logiczne? No pewnie, że tak. Żeby jednak na torrentach ten system działał w 100%, to po ściągnięciu gry, powinno się seedować grę tak długo, aż co najmniej jedna inna osoba ją ściągnie.
Tak więc- jeśli nie uważasz się za pirata, a jednocześnie kupujesz gry od innych, lub je odsprzedajesz, to wiedz, że również jesteś piratem. Kupując grę nabywasz jedynie prawo do korzystania z tej gry, nie do handlowania nią.
TobiAlex --> bzdury opowiadasz. Według twojej argumentacji jeżeli producent zarabia na sprzedaży przedmiotu dużo to nabywam go na własność, a jeśli mało to nie? :) Bo tak można wywnioskować.
Ok, nie mówmy o samochodzie, tylko o czymś porównywalnym cenowo do gry, np prostym aparacie fotograficznym. Też nie jest mój jak za niego zapłacę?
Piszesz że gra to zlepek zer i jedynek, i nie można jej kupić. Jak kupię książkę po chińsku to też nie jestem właścicielem, bo kupiłem tylko nośnik, reszta to zlepek krzaczków, których nie jestem w stanie odczytać? Ogarnij się :).
Piszesz o sprzedaży używanych gier porównując to do kserowania książek? Przecież księgarze nie burzyli się o to, że się sprzedaje używane książki, tylko że się je kopiuje. Stawiasz znak równości między piractwem i rynkiem wtórnym.
OK. Dla jakiego wydawcy pracujesz? :)
Owszem, kupując program w wersji elektronicznej kupuję tylko prawo używania, nie posiadam go fizycznie, i nie mogę zgodnie z prawem odsprzedać, ale tego nikt nie neguje, nawet w przytoczonych na początku artykułach.
Ale mowa o przedmiocie, rzeczy którą fizycznie nabyłem, czyli pudełku z grą i płytą na której jest nagrana.
To jest rzecz, jakiś fizyczny przedmiot, który po zapłaceniu za niego jest mój, i mogę zrobić z nim co zechcę, w tym sprzedać, i nikt nie jest w stanie w zgodzie z prawem mi tego zabronić. Czaisz tą subtelną różnicę? Bo z tego co piszesz to nie.
Wydawcy tracą, twórcy tracą, sprzedawcy tracą...
Sranie w banie.
Jest przecież idealna metoda na bolączki producentów/twórców/sprzedawców.
Nawet w pewnej formie już próbowano wprowadzić.
Jednorazowa instalacja, po której dane z nośnika są kasowane. :D
Miłośnicy CoDów 10, Battlefieldów 13 i Fify 10820 przecież i tak tylko raz przechodzą singla, bo po roku mają już kolejnego... hyhy
Sami chcieliście takiego "rynku" i układu kochani gracze... ;)
Owszem, kupując program w wersji elektronicznej kupuję tylko prawo używania, nie posiadam go fizycznie, i nie mogę zgodnie z prawem odsprzedać, ale tego nikt nie neguje, nawet w przytoczonych na początku artykułach.
Ale mowa o przedmiocie, rzeczy którą fizycznie nabyłem, czyli pudełku z grą i płytą na której jest nagrana.
To jest rzecz, jakiś fizyczny przedmiot, który po zapłaceniu za niego jest mój, i mogę zrobić z nim co zechcę, w tym sprzedać, i nikt nie jest w stanie w zgodzie z prawem mi tego zabronić.
Gra jest produktem i dlatego nieważne czy jest na płycie, czy też przypisana do konta na steamie, można ją legalnie sprzedać, a steam banujący odkupione konta łamie m.in. polskie prawo. Liczę na to, że w końcu ktoś się za nich weźmie.
Idąc tokiem twojego rozumowania, skoro gra to licencja to jej wersji na płycie też nie możesz sprzedać. Sprzedać możesz jedynie nośnik (płytę+ pudełko z instrukcją) ale pod warunkiem, że nabywca nie będzie miał możliwości uruchomienia gry.
[76] Nie dosc, ze cierpisz na bezsennosc, to jeszcze odkopujesz stare watki i wpisujesz w nich takie bzdury, ze sie w glowie nie mieszcza.