L.A. Noire - rozumiem zachwyty, rozumiem krytykę
"Klossa, Żbika, Marlowe'a czy też twórczości Edgara Allana Poe."
Raczej dla miłośników twórczości Jamesa Ellroya.
Też;) Ale jak już miałbym wymienić wszystkich to zapraszam również czytelników słynnego "Detektywa" z lat 90. ;)
"Jasne, śledztw nie da się spieprzyć (a jak się zrobi faila to gra da nam kolejną szansę), same rozwiązują się w konkretnym momencie, nawet bez dodatkowych dowodów zbrodni. Ale być może to właśnie piękno tego zawodu, które czasem naznaczone jest dziwnymi zbiegami okoliczności?"
ło... leżę rozje.... ok, rozumiem jakby jedno śledztwo dało się rozwiązać w taki sposób, ale tak się da przejść całą grę. I jeżeli autor broni tej gry tak zaciekle nawet przy jej największej i najbardziej oczywistej wadzie, to ja nie mam pytań...
to ja wolę pograć w starusieńkie King's Quest VI, gdzie czasem jeden błąd = śmierć, a nie w grę która przechodzi się sama.
keeveek--->Ja nie bronię tej gry. Ja stwierdzam jedynie fakt - gre można przejść metodą na pałę, a można chłonąć klimat i mieć to gdzieś. Jest w tym i casual, ale też zapach oldskulu. W przygodówkach również wszystko pcha Cię do jednego, konkretnego rozwiązania i nikt na to nie narzeka. Ale jak już gra jest w 3d to sytuacja się zmienia o 180 stopni - to śmieszne.
to ja wolę pograć w starusieńkie King's Quest VI, gdzie czasem jeden błąd = śmierć, a nie w grę która przechodzi się sama.
Dark Souls;)
Bruniu--->Jest stałe 30 fps, wszystko chodzi ok a ścinek nie doświadczyłem, jedynie od czasu do czasu potrafi zakręcić dyskiem głośniej, ale to wszystko.
No tak, przygodówki co do zasady są liniowe, ale jednak mimo wszystko w większości z nich gracz musi się wysilić, żeby ruszyć dalej...
A niezły wyłom w tej strukturze zrobił Heavy Rain, gdzie błędy gracza mogą prowadzić do śmierci bohaterów, a gra toczy się mimo tego dalej. To powinien być nowy standard, a nie gry, w których można położyć kamień na joypadzie a i tak zobaczysz napis YOU WIN...
Kupiłem - pograłem - sprzedałem. Jedno z moich osobistych rozczarowań tamtego roku. Gra bez klimatu, polotu, nudna. System mimiki twarzy to ciekawa sprawa szkoda tylko że nie poszła za tym choć część elementów gry. Myślałem że to będzie naprawdę wciągająca detektywistyczna historia, audiowizualna książka - wyszły popłuczyny.
Aimath--> to jest prawdziwa detektywistyczna i wciągająca gra z iście detektywistyczną historią, jeśli ty tego nie dostrzegasz to nie wiem gdzie szukasz bardziej ciekawszych rozwiązań. To jest właśnie gra przygodowa! Może nieco producenci nabrali graczy na gatunek, że będzie na obrazie posoka i rozwałka a tu psikus, Ja kocham przygodówki i ta gra dla mnie jest wzorem dla innych twórców.
Matekso --> to pewnie kwestia gustu :) jak z książkami. Nie lubię Stephena Kinga czy Toma Clancy ich książki na mnie nie działają a inni uważają ich za mistrzów gatunku
Jak dla mnie jest to rozczarowanie roku. Niestety.
Na samą grę byłem napalony już od dłuższego czasu. Pamiętam jak gra dosłownie kupiła mnie pierwszym zwiastunem. Na tyle, że zacząłem się na poważnie zastanawiać nad zakupem PS3. Późne lata 40, detektywi, morderstwa, klimat, do tego nowa ciekawa technologia, przesłuchania. Jedyna rzecz, która powstrzymała mnie przed zakupem PS3 specjalnie dla tej gry był brak funduszy na konsolę w tamtym czasie. Później pojawiła się informacja o konwersji na PC. Pomimo mieszanych recenzji nie wierzyłem, że ta gra może być słaba. Myślałem, że ktoś po prostu nie trafił z klimatem lub z gatunkiem.
Zaraz po premierze PC znowu problemy z wydajnością itd. Pomyślałem nic to, najwyżej da się na low jeśli gra będzie fajna to i tak się obroni. Kiedy moja kopia dotarła w końcu do mnie byłem zadowolony bo po odpaleniu okazało się, że jakiś wielkich problemów z wydajnością nie ma .... i to chyba był jedyny powód do zadowolenia.
Sama gra strasznie mnie rozczarowała. Przede wszystkim do bólu linowa, tak bardzo, że jedyne co należy zrobić na miejscu zbrodni to pobiegać po okolicy i zebrać wszystkie dowody. No cóż można powiedzieć, że to przygodówka i tak powinno być. Jeszcze pewnie bym to jakoś przełknął gdyby nie fakt, że to czym się tak chwalono czyli przesłuchania, kłamstwa, emocje na twarzach etc. jest totalnie spieprzone. Od strony technicznej ciężko się przyczepić. Widać dobrze mimikę twarzy, widać zmianę nastawienia, widać te emocje. Tylko co z tego skoro w ramach przesłuchań mamy "aż" trzy możliwości za każdym razem. Do tego totalnie zwalone bo tak właściwie nie wiem z czym wyskoczy główny bohater. Mały przykład. Pierwsza sprawa przesłuchanie babki w sklepie z butami. Wybieram odpowiedź B (że nie do końca jej wierzę) a tu Phelps zaczyna się drzeć na przesłuchiwaną, jedzie z nią jak za przeproszeniem z burą s.... Oczywiście babka się obraziła i odmówiła składania dalszych zeznań. Pomyślałem, trudno trzeba uważać bo może się nie udać rozwiązać śledztwa. Jakie było moje zdziwienie gdy się okazało, że podczas przesłuchiwania głównych podejrzanych nie da się zepsuć niczego. Jeśli coś będzie nie tak dostaniemy kolejną szansę i kolejną... i kolejną... i kolejną... i tak aż do skutku. To co w połączeniu z super technologią miało być sercem gry jest tak niemiłosiernie położone, że aż trudno w to uwierzyć. Może mam zbyt wysokie wymagania bo w tym roku grałem jeszcze w takie gry jak Vampire The Masquerade: Bloodlines czy Alpha Protocol. Gry starsze, graficznie i technicznie gorsze. Mimo to w obu wpływ dialogów i naszych wyborów ma bardzo duże znaczenie i wpływ na fabułę. W przeciwieństwie do LA Noire, w którym to niby miał być jeden z głównych elementów gry.
Gry nie skończyłem, po kilku śledztwach zmęczony odstawiłem ją na półkę. Może kiedyś do niej wrócę, może nie. Jak na razie czuję się strasznie oszukany.
Moją opinię można znaleźć na Gameplayu, jest zbliżona do tej powyżej, dodam tylko, że L.A. Noire to nie jest gra przygodowa, owszem, ma elementy, ale nie jest grą przygodową i jak czytam taką wypowiedź: "Ja kocham przygodówki i ta gra dla mnie jest wzorem dla innych twórców", to pytam co jest grane, co jest grane?