Witajcie!
Bufet jest czynny od 5:00 do 24:00 [dla potrzebujących non-stop, ale po godzinach obsługa we własnym zakresie]. Gościmy zbłąkanych, gdy tylko poczują, że na innych wątkach jest chwilowo podejrzanie cicho albo podejrzanie głośno. Za barem Holgan, Astrea (która okazała się doskonale nadawać do tej pracy i została postawiona za barem przez Szamana; należy także nadmienić, ze jest ona jedynym w swoim rodzaju Kryształowym Duszkiem i zgodziła się kolaborować z liczem Szamanem i służyć mu za kryształową kulę przepowiadającą przyszłość) i Szaman (uwaga: Szaman ma zawsze rację, nie może inaczej być!) mieszają magiczne drinki. Magini kręci się po sali, ale ostatnio bardzo rzadko wpada pochłonięta obowiązkami przy nowej klientce Karczmy (przewiduje jednak, że wkrótce sytuacja się unormuje i do lokalu wstawimy kołyskę ;-), MarCamper pilnuje porządku gwarantując bezpieczny odpoczynek, eros w kuchni miesza ... w kotle (na czas jakiś obowiązki jego przejął Mac, czym zaskarbił sobie wdzięczność tak gości jak i obsługi, która martwić zaczynała się faktem przedłużającego się urlopu erosa) i rothon - na zapleczu dba o interes oraz dokarmia świnkę, którą kiedyś przyniósł w darze.
W takim miejscu jak to nikogo zdziwić nie może obecność anioła. Ten nasz Anioł z Naderwanym Skrzydłem, jest o tyle wyjątkowy, że wiemy wszyscy, iż nie doje, nie dopije a będzie się interesował. AnankE wpada wieczorkiem, puka w szybkę i pije adamusowego grzańca, mi5aser - etatowy stały klient w koło opowiadający o EverQuest. Ostatnio rozgląda się trochę nerwowo wyczekując na moment, kiedy trzeba zmienić numerację. Adamus płaci za drinki wierszami sam przynosząc najlepsze alkohole świata i przygotowując doskonałego grzańca dla zziębniętych, a Gambit przynosi ze sobą świeczkę i koronkową chusteczkę. Zajmuje się także kominkiem, przed którym wygrzewa się z wyrazem błogostanu na twarzy tygrysek, co jakiś czas zerkając jednak nerwowo na mi5asera, gdyż ten próbuje go uprzedzić przy zmianie numeracji w przerwach pomiędzy swoimi powieściami. Pellaeon dba o czystość, kontrolując z sanepidowską dokładnością wszystkie zakamarki i regularnie wyprowadza Ósmego na spacery (ale nie dane mu jest zaznać spokoju od służby we Flocie z powodu Yoghurta, który regularnie raportuje mu o sytuacji w walce z Rebeliantami i aktualizuje Imperialną stronę Holonetową):-). Nick Grzecha sugeruje różne grzechy, ale osobnik ten wsławił się szczególnym upodobaniem do numeracji rzymskiej i c(_) ;-) Odwiedza nas Alver the Gnom, a po jego uprzejmej propozycji dotyczącej naszej Karczmy "a może to też mam rozpieprzyć?!?" umieściliśmy go w stopce papieru firmowego. Teraz doczekaliśmy się - powrócił do nas z wojska na białym koniu. Attyla, mnich pochodzący ponoć od smoka, przechodząc wstępuje na zimny prysznic, poza tym zawsze wie kiedy wstać i wyjść :). Tofu ponownie opuścił nas i udał się do Japonii, skąd, jak obiecują sobie wszyscy, przywiezie nam furę egzotycznych prezentów (nie tylko herbatę ;)!!! Można tu też usłyszeć pieśni Wędrownego Barda i gromkie okrzyki imć Dymiona, który broni honoru kobiet i naszej Karczmy. JRK przynosi różne ciekawe rzeczy i pije wapno. Ostatnio mamy nowego dostawcę szmuglowanego piwa - Mr.JackSmitha, który zaczął też parać się pracą barmana i jest w tym debeściarski :-) Wieczorami lub nocą przychodzi Kerever cierpiący na bezsenność, odkąd po raz pierwszy odwiedził Sosarię. Śni o tej krainie na jawie. Wieczory i noce to też ulubione pory gnoma Desera, który wpada na piwo zawsze z nieodłącznym worem pełnym artefaktycznych artefaktów (ale nie posiada największego skarbu naszego barmana - samonapełniającego się kufelka +5 ;). Rankiem zjawia się krasnolud Kastore, znany Zabójca Trolli, przychodzi opowiadać o swych wyprawach i walkach stoczonych rzeczywiście lub jedynie zmyślonych. Nemeda gdzieś tu się czai w mrocznym kątku, szukasz magii nekromanckiej, wypowiedz jej imię a pojawi się od razu. Jest także Shadowmage, który z uporem godnym lepszej sprawy czatuje na to, żeby być pierwszym i gotów jest się z każdym pojedynkować na Fireball`e... ;-) NicK próbuje w przybudówce zorganizować gorzelnię - zamarzyło mu się piwo własnej produkcji. Ostatnio zaniedbał trochę warzenie piwa, poświęcając swoją uwagę Duszkowi, którą za obopólną zgodą usidlił i zaprowadził przed ołtarz (gwoli ścisłości to nie jest pewne, kto kogo gdzie zapędził, ale tak to w opowieściach bywa, że cny rycerz damę serca swego przed ołtarz prowadzi, a nie odwrotnie... ;))). Yosiaczek wsławiła się tym, że w ogniu dyskusji postanowiła zademonstrować swoje zdecydowanie i użyła czołgu (pożyczonego od Admirała Pellaeona) jako argumentu i wjechała do Karczmy przez... ścianę, co zmusiło obsługę do jej późniejszego magicznego odbudowania... [ściany, nie Yosiaczka] :-) Cóż, poza tym łączy ją trochę niejasny związek z porucznikiem Yoghurtem ;-) AQA natomiast uczy się od Admirała Pellaeona za niebiańsko wysokie stawki (ale w końcu sam Wielki Admirał udziela korepetycji... ;)) obsługi Generatora Czasoprzestrzennego, co może mieć dla naszej Karczmy wiekopomne konsekwencje... :-). Zdarzają się także historie jak z telenoweli, czego przykładem jest Pijus, który podejrzewa (z bliżej nie skonkretyzowanych powodów), że jest dawno zaginionym bratem Szamana (o czym ten oczywiście nic nie wie i wszystkiego się wypiera... ;)). Pojawił się także w naszej Karczmie silny desant z Wielkiego Miasta Portowego Północy, wśród którego wyróżnia się Rogue, będąca, co wiedzą dobrze poinformowani, blisko związana z Gambitem... Obok wejścia stanął słynny sprzedawca kiełbasek w bułce Dibbler - zachwala swój towar Gardło Sobie Podrzynając ceną. Nikt jednak nie próbuje jego kiełbasek dwukrotnie - świadczy to o roztropności miejscowej klienteli. Od czasu kiedy w ekipie mafii gdańskiej pojawiać się zaczął Ingham konieczne stało się zainstalowanie spluwaczek oraz wyłożenie dyżurnych szmat. Panowie maja bowiem dziwaczny zwyczaj witania się poprzez plucie. Z tamtych regionów przybywają czasem Pasterka i Kane: Dzicy Barbarzyńcy z Dalekiej Północy, siedzą i popijają grog zrobiony według przepisu Mamy Muminka, siejąc przy tym ogólny zamęt i spustoszenie w karczmianych zapasach... Powiadają, że w puszczy żubr jeno występuje, ale okazuje się, że nie jest to do końca prawdą. Lechiander też występuje, tyle, że jako wielki spec od Half-life`a i Fallout`a, czym zwiększa znacząco nasz karczmiany potencjał wszechwiedzy... ;)
Jako że Karczma miejscem jest niezwykłym, niezwykłe są w niej także i najzwyklejsze zdawałoby się przedmioty. Ale w błędzie jest ten, kto tak będzie myślał - nawet nasze szafy maja swoje sekrety... Z takiej właśnie szafy (należącej nota bene do Holgan) wynurza się regularnie Puynny (z tego co udało się ustalić, jest to chyba skutek zabawy Generatorem Czasoprzestrzennym przez AQA... :)
Z żadnej szafy, ani innego wymiaru nie pochodzi Piotrasq, ale za to on sam przyprowadził do nas razu pewnego niezwykłego gościa: słonika koloru seledynowego, który od razu stał się naszą karczmianą tajemnicą... Magów dyżurnych u nas jak psów, ale tylko jeden sprawia szczególny kłopot :-) Zasłużył się Kanon przybytkowi, a ciągle: a to weny na zapis nie ma, a to skryba zwiał albo leży pijany. Jednak teraz błąd naprawiony i należne w stopce miejsce przyznajemy z przytupem! Nawet mniej uważny obserwator dostrzeże, że w okolicach szynkwasu kręcą się ostatnimi czasy jacyś podejrzani klienci. Jeden z jakąś kokardą? Gdy zapytać barmankę odpowie (po brzęknięciu monetą oczywiście), że to Osioł zwany KaPuhY, w pyszczku mający balonik, a na ogonku kokardkę. Kiedyś był Osłem pod ochroną, ale zmieniło się to w chwili kiedy wybrał nową drogę kariery - Kaloryfera Żeberkowego. Uważając na ostre zęby czterokopytnego na blacie baru cały czas próbuje przysiąść TrzyKawki. Hmmm, czyżby jedna kawa nie starczała? W razie czego przypomnijcie sobie Mazia. Tego Mazia, co to zimą chodzi w misiu. W swięto zawsze wkłada krawat pod kołnierzyk, krawat z gumka, trochę pije, lecz jak leży! Jednym słowem - pan poeta, wasz liryczny, zwiewny przyjaciel! [Tu ukłon w stronę dam]. Gilmar także pije, piwo Tychy, sam aromat... i podobno on właśnie mówił, że z ryb to tylko rypanie i walenie. Czy może z waleni to tylko ryby i... nie wiadomo. Zresztą, kto by to wszystko dziś pamiętał? Ważne, ze oto ostatni kowboj Rzeczpospolitej, co klamry jego ogłaszają. Od dawna winniśmy grzechu zaniedbania i nie wskazaliśmy kilku gości siedzących o, przy tamtym stole. Kargulena – ryba, która mówi. Kilkoro z nas czasem zastanawia się, czy do lokalu nie należałoby przynieść jakiego akwarium. Widzący siedzi tam *wskazuje ruchem głowy*, w otoczeniu mysiego zapachu. To człek zagadkowy, który słowem swoim tyle jednocześnie zawikła, co rozjaśni. Meghan (mph) – to osobna historia, ale wszem znane są jej kłopoty z żółcią. Niektórzy mówią (a my nie przeczym tak całkiem i do końca), że to po prostu sympatyczna egocentryczka. Jak my wszyscy :-)
Widziano tutaj nawet VIPów pijących kakao, ale o tym sza - jesteśmy znani z dyskrecji :-)
W sezonie jesienno-zimowym podajemy wszystkim zziębniętym grzańce najróżniejszego sortu i w dowolnych ilościach (bardzo potrzebującym i bardzo zasłużonym nawet za przysłowiowe "Dziękuję" ;-) Poza tym na pięterku można spędzić noc - oddano właśnie do użytku wyremontowane pokoiki (które, należy dodać, zimą są dobrze ogrzewane, a latem klimatyzowane) . "Więc niech umierają słowa nasze - na to są, przez to są."
[Bar jest ciemny; kilka postaci siedzi przy kontuarze pijąc w milczeniu; nie mówiąc do siebie i nie patrząc na siebie trwają w cichym porozumieniu ludzi uprawiających rozpustę i oddających się nałogowi, a barman o twarzy apostoła rozumiejącego słabość ludzkiej natury stoi w półcieniu brzęcząc kostkami lodu i porusza się bezszelestnie z jednego końca baru na drugi niby bóg niegodziwości, wyposażony przez naturę w twarz ascety]
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11788089&N=1
Powitam, powitam...
Oschle z pewną dozą dekadencji i sceptycyzmu...
Ale mimo wszystko...
Życzę Szczęśliwego Nowego Roku.
"dekadencji i sceptycyzmu", o to rozumiem :)
Z takiej okazji to nawet piwo sobie otworzyłem!
Smocze zdrowie!!!
Nowy Rok, Stary Syf -nic się nie zmieni.
Durny stary rok, a nowy pewnie jeszcze bardziej durniejszy.
Choć może się i poszczęści, czego Wam życzę.
Edyta:
O przepraszam!
Zmieni się, na gorsze. :D
"Prognozy są bardzo trudne, szczególnie w odniesieniu do przyszłości."
http://www.youtube.com/watch?v=gYX7jQ1Jz1Q
O sobie nie wolno zapominać !
Holá Smoczaki, w nawiązaniu do wszelakich prognoz, przewidywań i wizji artystycznych życzę Wam przede wszystkim, żeby nowy rok po prostu był, aż do starości :)
O resztę już się sami zatroszczymy, nieprawdaż?
Ja na przykład już się zatroszczyłam o to, żeby nie móc tańcować w Sylwestra po pijaku, a właściwie wcale. Wystarczyła wizyta na basenie i efektowne entrée do wody... Zbita pięta wyklucza mnie z większości aktywności na stojąco. No nic, posiedzę sobie dla odmiany.
Pomyślności na Nowy Rok Wam życzę :)
Musi być dobry, w końcu według wszystkich prognoz jest to nasz ostatni rok, który będzie podsumowany spektakularną apokalipsą :) A bilety na miejsca w pierwszym szybko się pewnie skończą :)
ja tam jadę pić pod wieżę ajfla
buźka i do zobaczenia z nowym rokiem podatkowym
buźka
LATAJCIE SMOKI WYSOKO I NIECH WAS STRZAŁY LUDZKIEJ GŁUPOTY I NIENAWIŚCI NIGDY NIE SIĘGNĄ.
http://www.youtube.com/watch?v=ecTm6G7AjcM&NR=1&feature=endscreen
Ale gdybyś chciał poprawić, to zapraszam na skwerek. Obiecuję tym razem nie gubić okularów :-D
Cześć staruchy
Dulcis finis, iam laborum... kochani, tak tak. Więc nie ma co się smucić z tego powodu, zatem pijmy i radujmy się czekając na Nowy Rok 2013!
Kawek ---> Eee tam, gubić możesz, byleby się znalazły. :D
Kozacko wtedy było. :]
aloha Smoki
jak zawsze sylwester w paryżu to jeden wielki suchar trwający 15 minut :) i gdyby nie barka która rozbiła się o most 10 minut przed północą to jedyną atrakcją byłby odgłos strzelającego szampańskiego korka
ale pogoda dała do wiwatu. dodam, że godzina na zegarze samochodowym to 00:37 pierwszego stycznia dwa tysiące dwunastego roku ->
jutro wracam do domku. nareszcie
chętnie bym ich wszystkich zaprosił do Poznania by zobaczyli jak się można bawić
Widzący był na takiej większej "domówce" z obcymi, jedynie ciepły basen i sauna miały jakiś szampański wydźwięk. Następnym razem idziemy na jakiś konkretny bal, zresztą mamy już wejściówki na karnawałowy Bal w filharmonii.
Takie to już czasy. Ludzie balują w filharmonii, a grają w domu. Czasem nawet na fortepianie, chociaż karty się ślizgają.
Jak donosi serwis Russia Today, Władimir Putin pochwalił nową Ładę, ponieważ w jej bagażniku z łatwością mieszczą się dwa worki ziemniaków.
DziĘdobry :)
Joł :)
Lechu - oj kroplówka to by się przydała... oj tak :)
Drugi dzień radosnej roboty w fabryce skończony, pora na drugie zmiany nadchodzi.
Popołudniem taki zespół, który kiedyś był fajny, a aktualnie postawił grubasa przy mikrofonie i pokazuje jak pięknie można się zeszmacić - http://www.youtube.com/watch?v=HQUXmJX0KJA
taa ... jeszcze mnie trochę łupie głowa od wczorajszej wigilii trzech króli rasta
Tygrys ---> Kocie, interesuje Cię spotkanie w przelocie?
Chyba nie muszę pisać, że szczerość wskazana. :]
Nie obrażę się. ;)
Śliczności wspaniałości w piskaniu. :)
Kocham tę babę i chcę umrzeć przy niej. :D
będziesz mnie tu gdzieś przelatywał czy mam gdzieś dolecieć? i kiedy? najgorszy to przyszły weekend bo mam tak napięty jak świński flak na czarnej parówce
Joł :)
Też Cię kocham Lechu :)
Pracowita sobota się zapowiada. Poudaję prasę i fotoreportera w jednym bo dwa etaty to za dużo na jeden mały koncert, a patronat medialny mnie zobowiązuje ;)
Recka Turbowolf pełna naduzyć i powtórzeń słowa "wspaniała", "fantastyczna" i jakoś podobnie... za to szczerze :D -> http://stonerrock.pl/
:)
Dzięki chłopaki, dzisiaj trzeźwieję, więc obawy porzućcie. :D
Tiger ----> Spoko, tak tylko pytam. W przelocie, czyli ja będę przejeżdżał i sam jeszcze nie wiem, kiedy, więc luz. ;)
Dzwoniłeś do mnie o 2:41. Nie spałem, ale byłem przekonany, że Kanon będzie spał.
Kocam cię jak zwykle :-)
Jak sądzicie, ile można napisać rózniących się od siebie tekstów o grzejnikach w przeciągu dwóch dni? Zamawiający twierdzi że 10, ja spłodziłem na razie cztery i wena poszła mi na grzyby :D
Przepraszam, skłamałem... :x Dalej piję... :x
Wszystko przez tego żubra, który czasem lubi zawitać do mnie... :(
Anyway, czy jakoś tak. Zapodaję Wam, leszcze i śledzionki moje dziewczę! <----
http://i1188.photobucket.com/albums/z418/ruda-maruda/IMG_7406png2.png
Ona sama ciągle się boi i się stracha i w ogóle... "nie dorastam im;, nie lubia mnie" itp...
W sumie... jak Was znam, to jest na odwrót. :D
Wiiitajcie.
Wróciłem właśnie spod Zielonej Góry z roboty przy polowaniu dewizowym. Banda nawalonych Duńczyków to ciekawe zjawisko społeczne :D Trochę tylko źle trafili, bo święto trzech króli pokrzyżowało im plany imprezowe tak troszkę ;P
Ich aktywność związana jest z modulacją funkcjonowania cyklazy adenylanowej kanałów jonowych.
O jak mi kocisko tupie od świtu.
Już chyba troszkę za stary jestem na imprezy z kapelami do rana ale moge tylko napisać, że było rock'n'roll'owo :)
Gumno Moje Ojczyste
tekst: Stanisław Szelc
muzyka: Włodzimierz Plaskota
Gumno moje ojczyste, Kordianie i Chamie
Dobrze żyje kto kradnie i bezczelnie kłamie
Baby nasze są piękne, a chłopy są duże
Nic dziwnego, że ciurkiem robim za przedmurze
Ciągle nas ktoś leje, z Zachodu lub Wschodu
Wybijając do nogi sporą część Narodu
Ale mniejsza o straty, tu liczy się męstwo
Choć dopiero za grobem czeka nas zwycięstwo
Gumno moje ojczyste, wybrany Narodzie
Co upijasz się w święta, a święta masz co dzień
Dzielne my są gieroje, nikt nam nie dokopie
Bo my zawsze na czele, w durnej Europie
A jak nam odbiorą najświętsze wartości
Kosy na sztorc postawim i połamiem kości
Ale, że tym łamaniem łatwo się męczymy
Włazim zaraz na piece i jak dzieci śpimy
Gumno moje ojczyste, ty moja ciemnoto
Kocham ciebie nad życie, choć wokoło błoto
Inni ciebie nie cenią a ja ciebie cenię
Tu się rodzę, umieram i z babą się żenię
Mam tu dzieci kupe, piasku trzy hektary
Krowę chorą na płuca, w sieni waciak stary
A na skraju tej nędzy, zamiast telefonu
Stoi wierzba i płacze - no tera my w domu
Cudne Des. :D
A w ogóle to chcę dzisiaj umrzyć...
I pytanko:
Czemu nigdzie nie ma w podręcznikach Wizny? Jacyś Szwedzi muszą nam przypominać o TAKIEJ bitwie?
Statystyki mnie niezmiennie zabijają...
http://www.youtube.com/watch?v=1QL0bXxjqEQ
Uwielbiam narodową martyrologię i jej realne przykłady:
"Anglik klnie w żywy kamień, bo zabrakło chwilowo mleka do jego "nice cup of tea". Zirytowany Polak zwraca mu uwagę, że to przecie wojna. "No właśnie" - wytrzeszcza Anglik oczy - "wojna, a więc powinno być wszystko, co się do niej należy; jeśli im brak mleka skondensowanego, to niech nie prowadzą wojny".
Polak klnie w żywy kamień, bo przepalił dziurę w kocu. Zlatują się - służbowy, materiałowy, gospodarczy - spisują protokół, opisujący co i jak, uwierzytelniają podpisy, idą całą delegacją do angielskiego składu z przepalonym kocem, z protokółem i z tęgo nagotowanymi pyskami, nabierając w piersi powietrze przed tym szturmem na pozycję kocową.
Podoficer angielski, wyrozumiawszy, że chodzi o pled, wskazuje niedbale w kąt składu:
- Weźcie stamtąd.
Nasi węszą jakąś grandę. Jak to - weźcie? Bez "opeeru" i bez protokółu, bez meldowania i komisyj, bez wniosków i bez karty materiałowej?"
Uwielbiam spotkania weteranów. Ten trzaskający w kominku ogień, zapach świeżo parzonej herbaty, anegdotki.
Stanisław Ignacy Witkiewicz zapytał raz klienta:
- Czy podoba się panu pański portret?
- Jeśli mam być szczery, to nie jest to arcydzieło sztuki.
- Ale pan również nie jest arcydziełem natury! - zawołał oburzony artysta.
Lechu - tak w zasadzie miałeś picie rzucić ? Czy nie ? MOrdo ty moja.
Cześć smokaci
Jak w 2012 rzucić picie? Tyle sukcesów dookoła, wyspa nam się zieleni, rachunki rosną jak na drożdżach i jeszcze do tego rzucić picie?
To nie przejdzie, trzeba jakoś akcentować nieznośną lekkość bytu.
Dlatego jak umawiam się z tequilą to nie wpuszczam już innego frajerstwa, chyba że przyjdzie mescal.
Pada. Kompletnie nie mogę się ogarnąć w nowej rzeczywistości i póki co chyba kilka dni mi jeszcze upłynie pod znakiem poszukiwania straconego czasu :)
Widzący, zgadzam się w 100% - bez picia ani rusz (nawet wielbłąd raz na jakiś czas musi, a smok to przecież nie wielbłąd, nie będzie oszczędzał na piciu).
Tak w ogóle to Koczam Was noworocznie :*
Firma ubezpieczeniowa zakwalifikowała to wydarzenie jako "zrządzenie Boskie". http://www.bbc.co.uk/news/10331358
http://www.youtube.com/watch?v=AdzlQtkO_Xg
znacie? warte uwagi
Życie jest hotelowy korytarz
Pokój za pokojem, łóżko za łóżkiem
Wszędzie zbyt długie pożegnania
Zamknięty w klepsydrze żyjesz piachem
Pobierasz naukę oddychania
Głową do góry
Głową do góry
Głową do góry
Zanim przesypiesz się
Głową do góry
Głową do góry
Głową do góry
Zanim przesypiesz się
Życie jest hotelowa knajpa
Wódka za wódką, platynowe dziwki
W barze zbyt samotne toasty
Za wielkie słowa w za małych kieliszkach
Pływasz w tytoniowym dymie
Głową do góry
Nim dym utopi cię
Wracaj do domu
Wracaj do domu
Wracaj do domu
Mała obudzi się
Pamiętaj o niej
Pamiętaj o niej
Pamiętaj o niej
Hotelowy kac kłamie
Tak bardzo bogata, gdy tyle masz
Ile przyniesie Ci twój szalony hotelowy sen
Pytana ile masz mówisz ile zdążę
Zwyczajnie spałam mówisz mi ile zdążę
Bogata nieprzytomnie wyspałam się po prostu
Zbyt długo i zbyt często żyjesz snem
Nie żartuj, kiedy mówisz tak lub nie
Nie żartuj, kiedy mówisz tak lub nie
Tak lub nie
Tak lub nie
Wracaj do domu
Wracaj do domu
Wracaj do domu
Mała postara się
Pamiętaj o mnie
Pamiętaj o mnie
Pamiętaj o mnie
Hotelowy kac minie
Wciąż umiesz kochać
Umiesz ją kochać
Kochasz ją kochać
Po to przysłali cię
Kochaj ją za coś
Nie - mimo wszystko
Głową do góry
Zanim przesypiesz się
To też nie jest złe i jak każda poezja boleśnie (a może obleśnie?) prawdziwe:
http://www.youtube.com/watch?v=UcB1B5LyJpA&feature=related
zobaczcie jak zaczynałem przygodę z fotografią. zdjęcia powstały w latach 1988 – 1990
http://porywaczzwlok.blogspot.com/2012/01/tak-zaczynaem.html
a w 1991 roku wykonałem pierwszą przemyślaną sesję fotograficzną (miałem wtedy 15 lat)
http://porywaczzwlok.blogspot.com/2012/01/wystawa-sprzetu-i-taboru-kolejowego.html
Witania.
Tygeysek----->widać od młodego ciągotki do machin wszelakich, dobrze :).
Tigre, to raczej pierwszy plener, nie sesja ;)
Było dobrze a będzie jeszcze lepiej, jest oko, ludzie Ci w kadrze nie wadzą to mnie pasi :)
na pociągi mogę patrzeć godzinami a w szczególności na te sapiące. notabene mamy do wolsztyna regularną linię pod parą, więc zawsze na jakiś kurs mogę wyskoczyć
Druga zmiana wystarczy :)
A teraz mogę umierać. Full The Kills. Fani Alison łapka w górę, musze poznać konkurencję ;)
http://www.youtube.com/watch?v=jpOyuzCXsIo
Po ostatnim piciu jeszcze się do końca nie zregenerowałem...
No trollem to ja już nie jestem w tym przypadku, jakkolwiek to brzmi.
Piotr ---> I jak to ja miałem przestać? Kto Ci takich głupot nakładł? Czy ja wyglądam na wielbłąda? Osioł ze mnie pierwsza klasa..., no ale!
Jak mawia stare porzekadło - "Troll or Die"
Robocza wersja recki z sobotniego koncertu napisana (oj, tez się jeszcze nie zregenerowałem) ale chyba pora na książkę i chwilę spania zanim przyjdzie gotować obiad i lecieć na radosną drugą zmianę.
Jak mawia stare porzekadło:
spoiler start
Nie je sie tego, co z dupy wypadło.
spoiler stop
Bez pracy nie ma kOłaczy :)
Pędziłem czołgiem przez pustynię, w trybach i ustach skrzypiał kurz. Zza wydmy bunkier się wychylił, z działa przygrzałem mu i już!
http://www.youtube.com/watch?v=omOJdAaTa0A
A tak grają znajomi znajomych (analogia do przyjaciela przyjaciół - Mordimera Madderdina - zamierzona):
http://www.youtube.com/watch?v=lQouiQ0GYZc&feature=share
Zaraz tam dobranoc, dopiero wróciłem :)
Jeszcze dwie drugie zmiany i bedzie milion pierwszych... albo nocek. Chyba polubię popaprany pracoholizm razem z alkoholizmem i innym "izmem".
Z dysów cenię sobie dymorfizm płciowy.
A z izmów przeaża mnie czas wielkiej schizmy ]:->
http://www.youtube.com/watch?v=AQ4o8wqDURY
(Wielka schizma to wydarzenie polegające na odstąpieniu znacznej liczby Jedi od ideałów Jasnej Strony Mocy i wybraniu przez nich drogi Mrocznych Jedi, a następnie próbie przejęcia władzy nad Galaktyką - za Wiki)
O żesz, motyla noga, czeka mnie pół godziny spaceru po śniegu, który sypie. Może w końcu apokalipsa jakaś?
Owszem jest chłodno ale słoneczko grzecznie świeci, ma być gorzej. Czyżby apokalipsa?
Kawek pewnie sam zrobił rebusa. :P
Widzieliście:
http://iitv.info/black-mirror/s01e01-the-national-anthem.html
?
Fajne. :D
- Nicość, niebyt, czarna pustka…
- Co powiedziałeś?
- Robiłem plany na przyszłość.
Kanoniasty ---> Nie traktuj mnie protekcjonalnie. :P
Oglądacie filmy przecież, a to jest jedna z 3 części niezwiązanych ze sobą nowel filmowych. Coś jak "Tales from the Crypt", czy "Twilight Zone" itp. Nie trza oglądać 40 sezonów i trwa standardowe 40 min. :]
Dodam, że jest produkcji brytyjskiej. :>
Wg mnie kawał naprawdę dobrej roboty.
Spadaj, łosiu. :D
BTW laurkę żem ja dostał. Piękna. :D
http://i1188.photobucket.com/albums/z418/ruda-maruda/laurka.jpg
Kawek pewnie sam zrobił rebusa. :P
Oczywiście że nikt mi w tym nie pomagał, Lechu :D
(za nowele złapię się w wolnym czasie, a laurka piekna, owszem, ale coś tam macie za dużo nóg na niej .. albo za mało, nie wiem, w każdym razie coś z nimi nie tak. Coś jak dodatkowa ręka Judasza na Ostatniej Wieczerzy, albo cuś... wiem, głupie skojarzenie)
Joł :)
Wracałem własnie z pracy i wyobraźcie sobie... snieg padał. W styczniu!
Kawczak Czepialski :P
http://ruda-maruda.deviantart.com/#/d4jw5kn
Tutaj chyba nie ma się czego czepiać? ;)
Laurka była w biegu pewnie rysowana. ;))
Kawek - zmienię :D
Grekom najwyraźniej kryzys służy. Homer pewnie pęka z dumy, że ma takie kapele zamiast kolejnych Comów albo innych Kazików :P
http://www.youtube.com/watch?v=CfGvtZoDkBk
Jest grubasem :D
A poważnie to pewnie miejsca mi zabraknie gdybym miał wymieniać czemu akurat ja go nie lubię :) Nie lubię i już.
Chcesz o tym porozmawiać? ;)
A propo grubasów, obejrzyj drugi odcinek z linka, który Kanon olał/. :]
O, mam :) Dlatego nie lubię, że wolę Alison :) Od kilku płyt jestem zadurzony :D
http://www.youtube.com/watch?v=YNJeUTUHuZc
To był cios poniżej pasa, wiesz aż za dobrze, że tez ja lubię. :D
I jeszcze ten tytuł... :]
Des, wytłumacz mi tylko jedno, po co ten gość ma mikrofon? :D
On tak zawsze, udaje albo co. :D
Edytka:
O widzisz, a ja mam coś w zamian co do Kazika. :P
http://www.youtube.com/watch?v=K6EAuNIKjpY
Taka druga Edytka:
Eeeee..., mam wrażenie, że to dawałem jakoś ostatnio... Praszam...
Oj, Kawuś, nóżki się zgadzają, powaga. Przypatrywałem się temu specjalnie. ;)
Poza tym, nóżki są nieistotne, i tak idą na bok. :P
Mieszkaniec hiszpańskiej prowincji Galicja, przeżył spore rozczarowanie, gdy zamiast zamówionego za pośrednictwem Internetu zestawu do powiększenia penisa przysłano mu lupę.
Zdenerwowany tym faktem mężczyzna postanowił udać się na posterunek policji, by zgłosić fakt oszustwa. Funkcjonariuszka zignorowała jednak jego przypadek twierdząc, że przysłany przedmiot również służy do powiększania przedmiotów o niewielkich rozmiarach.
Farsz zrobiony, ciasto odpoczywa w lodówce.
Oficjalnie ustanawiam jutro Dzień Krokieta.
Mądre a doświadczone gospodynie oraz kilka przepisów w sieci stwierdziło, że ciasto naleśnikowe ze 30 min powinno postać (jakkolwiek nie musi), bo wtedy jest smaczniejsze. Moje stało dłużej, bo nie chciało mi się smażyć po nocy. Możesz się nie znać.
To ma teoretyczne uzasadnienie, wtedy jak przyrzadzasz nalesniki do bezposredniego spozycia. Choc i tak z doswiadczenia wiem, ze jest to w zasadzie bez znaczenia. A w przypadku krokietow, ktore to smazone sa potem jeszcze razem z farszem, to juz w ogole bez znaczenia.
Z krokietów i nalesnikow mam dyplom :)
To Ty jestes amatorem :>
Potwierdzam. Jestem amatorem naleśników w każdej postaci.
Wiadomość z ostatniej chwili: naleśniki spożywane bezpośrednio są przepyszne.
Wiedząc skądinąd, że to nie andropauza (bo na nią stanowczo za wcześnie), domniemywam, iż przypadkiem spowodowałem, że w kimś podniósł łeb hydrant zawodowej dumy.
Bynajmniej, po prostu doświadczone gospodynie i internet, wiedzą mniej o naleśnikach niż moje kapcie.
W przeciwieństwie do moich kubków smakowych, a te wydają sie być ukontentowane.
Na zamku w Rynie CichaCma wygrała konkurs taneczny z miejscowym osiłkiem w parze, mnie przypadło zwycięstwo w konkursie rozwijania węża strażackiego na czas. Tydzień później w drodze z Guzianki do Rynu, usmażyłem 30 nalesników a wszystko pod pokładem i pełnym przechyle. Zajęło mi to jakieś sześć godzin. Pamiętam, bo zjadłem dwa resztę rozszarpały okoliczne załogi. Kawczakowe kubki pewnie nie byłyby ukontentowane, bo ciasto nie dość, że nie odpoczęło to jeszcze zdrowo dostało po piżdzie.
Naleśniki z mięsem, najlepiej odsmażone ale i to niekoniecznie - mniam, narobiliście mi smaku, od razu się głodna zrobiłam. Piszę naleśniki, bo mój ojciec robił bez tej głupiej panierki i tak do tej pory najbardziej lubię.
Dostałam ślinotoku, idę się obetrzeć.
(A w zamku w Rynie nie podano mi naleśników, ale generalnie jedzenie mieli naprawdę dobre. Poza kawą, to było niepijalne obrzydlistwo.)
Z Rynu to pamiętam karczmę u Wallenroda w której spędziliśmy chyba cały dzień... gorzej pamiętam wyjście z owej karczmy ale Wallenrodyzm z cała pewnością uskuteczniałem.
U Wallenroda było paskudne żarcie,takie nijakobylejakie, na zamku dużo lepsze ale i macz ekspensiw.
Swięte słowa :)
------------------------------------
[EDIT]Czarcie żarcie (ichnie placki po madziarsku) ostatnio było dobre tam około 2000 roku. Wtedy zamek jeszcze był w remoncie.
Przez wiele lat miałem gdzieś w szafce artefaktyczny artefakt sprzężony z Mazurami, bardzo udane rzygi z silikonu. Sam artefakt pochodził z Tajwanu ale był prawdziwie mazurski.
Potwierdzam, w zasadzie certyfikacja mazurskości rzygów z silikonu byłaby o tyleż zbędna co pozbawiona jakiegokolwiek sensu. To jakby ktoś pojechał na Wawel i pytał, czy aby na pewno królewski ?
Jakaś dziwna fascynacja czołgami, czyżby projekcja hamowanego popędu?
Nie masz szans z zawodowcem.
Nie wiem co macie na mysli, Sz.P. Widzący, pisząc o tych hamowanych popędach, zakładam po prostu, że wiecie na ten temat więcej i jesteście zawodowcem. Co do "nie mam szans" zawsze mogę polemizować:
Dopiero teraz mówicie, że będzie wojna? Cukru nie kupiłem na zapas... że o piwie nie wspomnę.
Cześć smokaci
3K-> Hłe, hłe, hłe...
tigre -> piwo dobre jest, seks jest przereklamowany.
Co do przygotowań wojennych, jedna znajoma firma kupiła na siedzibę byłe centrum łączności OPL. W lesie nieopodal Gdańska, jedno piętro w górę i kilka w dół, ma atest na bezpośrednie uderzenie 300 kt.
wczoraj mi kobieta takie pyszności zrobiła
http://www.kuchniaazjatycka.com/2011/08/tajskie-curry-z-kurczakiem-i.html
szczerze polecam jeśli macie możliwość zdobycia produktów. można zamienić ziemniaki na ryż jaśminowy albo zwykły
dawno żadna nowość kulinarna mnie tak pozytywnie nie zaskoczyła
Kurczak curry, jako nowosc kulinarna...? Łehehehehehe :D
--------------------------------------------------------------------------------------
To jest nowosc, juz sie skrada ----> http://www.youtube.com/watch?v=U_DF6dfWYXU
Usmiałem się :D
-----------------------------------------------
Skoro o MOCy mowa ----> http://www.automatykaonline.pl/news/news_.php?id=520
Ciekawe :)
Rosol to filozofia, czas gotowania min. 8 godzin. Tak naprawdę powinien sie grzac okolo 11 :)
Wszystko co gotowalo sie krocej, nawet nie stalo obok rosolu :>
HA!
Lechu o ile pamiętam, to nie rosołek Cie powalił tylko nasiadówka z Tomkiem ;D
Zainstalujesz TS'a w koncu ?
Tigre dobry wywar nie jest zły ;)
Ostatnio z MOCĄ kojarzy mi się tylko Krzysiu: http://www.youtube.com/watch?v=jyjuUHNwWD4
Dzień dobry Smokate, jaki biały dzień...
Klatkę zaczęli mi remontować, wszędzie hałas i syf, mam nadzieję, że szybko skończą wiercenie i kucie, bo koty już zaczynają wykazywać pierwsze oznaki rozstroju nerwowego. Do pracy ich ze sobą nie zabiorę przecież.
Posłuchałem szatana, szatana!
http://www.youtube.com/watch?v=mIU8l_qPzAQ&feature=related
Widzący -> rech, rech, rech...
(Swoją drogą - jak właściwie brzmi definicja "bezpośredniego uderzenia"? Bo przy kilku piętrach w dół, to dwa z nich <literatura mówi o ok 7,5 m> wyparowują podczas naziemnego wybuchu ładunku o mocy j e d n e j kilotony TNT. Przy 10 Mt to już krater o głębokości 50 m)
Na Tzara na pewno nie dali atestu......
http://precyl.pl/militaria/2015461-bomba-iwan-tsar-ok-57-megaton.html
Car nie miał żadnego znaczenia militarnego, a jedynie propagandowe. Natomiast ładunki od kilkudziesięciu do kilkuset kiloton były i są standardowo przenoszone przez rakiety średniego i dalekiego zasięgu, w tym pociski manewrujące.
To że nie miał znaczenia, to wiemy, ale i tak było go widac z 900 kilometrow :D
http://www.youtube.com/watch?v=LxD44HO8dNQ&feature=player_embedded
Witania.
Długo tego szukałem znalazłem w Londku. Kocham gościa, a ten kawałek uwielbiam.
http://www.youtube.com/watch?v=DXmY7U2XZyU