Historia z epickim rozmachem #2 - Half-Life
Normalnie trza będzie nową wersje Sven Coopa odpalić.
http://forums.svencoop.com/showthread.php?threadid=39925
Ja grając w HLa pierwszy raz od początku do końca nie miałem ani razu uczucia nudy, całość wydawała mi się dopięta na ostatni guzik i wydaje mi się taka nadal, bardzo dobra gra, co innego miałem przy HL2 bo tam praktycznie od początku do końca grałem z otwartą japą, ale HL2 skomentuje dogłębniej pod adekwatnym artykułem.
Czekam na wpis o HL2, bo akurat go skończyłem(został jeszcze ep1 i ep2), mimo tego że jedynka bardzo mi się spodobała, jakoś nie czuje fenomenu dwójki, dla mnie to "tylko" bardzo dobra gra, ale nie potrafię dostrzec w niej tej genialności i dlaczego jest aż tak wychwalana przez wielu graczy, wiem że jestem dziwny, ale spodziewałem się po tej grze trochę więcej, czegoś bardziej epickiego.
Było zagrać 8 lat temu, może lepiej byś poczuł jego epickość, bo jednak teraz jakbym zagrał po tych 8 latach od premiery i po ograniu tyle gier też bym tego nie wyczuł, ale 8 lat temu HL2 zamiatał czahe i nic tego raczej nie zmieni, najlepsza gra ever.
Bardzo możliwe, poziom grafiki, fizyka, modele postaci, animacje, otwarty świat nadal robią wrażenie, ale same wydarzenia przedstawione w grze nie bardzo, wiele ciekawych akcji już w grach widziałem i pewnie dlatego już mnie to nie rusza. Chociaż przy oglądaniu zakończenia Ep1 miałem ciary;)
Apropo ciar to w Half-Life'ach zaliczyłem ich najwięcej :) Żadna inna gra nie była tak "ciarska" jak seria Half-Life, ale to ta epickość powoduje że organizm sam się, hmmm, broni? :)
Każdy odbiera "fenomen" serii Half-Life inaczej. Jednym podoba się to, drugim tamto. Kwestia gustu, ot co.
[1] - a myślałem, że tylko ja znam tego moda :P Świetny jest, IMO najlepszy mod do najlepszego FPSa ever.
Wiem :)