Jeden wielki skandal!
"Zły to kraj, w którym oszczędności szuka się uderzając w najsłabszych, najbiedniejszych, w nieuleczalnie chore dzieci. Czy nie wystarczy, że od najmłodszych lat żyją z piętnem choroby, świadomością grożących im powikłań: utraty wzroku, amputacji kończyn, niewydolności nerek, zawałów serca?"
Czy nowa ustawa refundacyjna + utrudniony dostęp do lekarzy specjalistów + propozycje podwyższenia wieku emerytalnego to dobry plan na uzdrowienie sytuacji finansowej ZUS-u?
To nie jest zdjęcie z PRL-u. To współczesna kolejka do apteki ---------------------->
Nie zapominaj o 'walce z umowami śmieciowymi', która również na celu ma ratowanie ZUSu:).
Chcieliśta Peło to macie
Co wy się tak na tą Lubelszczyznę uwzięli? Jednemu sąd zabierają, ten się dziwi kolejce do taniej apteki. No tak z 2x dłuższa niz zwykle, ale nie przesadzajmy...
mirencjum -> Brednie. Nikt nie tworzył ustawy z myślą o krzywdzeniu kogokolwiek. Jak zwykle wychodzi nasza polska ułańska fantazja - wszystko na ostatnią chwilę i na pewno się uda. A jednak nie. Ustawy trzeba przemyśleć i dobrze napisać. Ewidentny gniot i tyle. Aż tyle. Niestety.
Nikt nie tworzył ustawy z myślą o krzywdzeniu kogokolwiek. Jak zwykle wychodzi nasza polska ułańska fantazja - wszystko na ostatnią chwilę i na pewno się uda.
Czy tylko ja nie rozumiem sensu tego zdania?
Lutz, być może, ale pozwól że wyjaśnię łopatologicznie. Używanie nadmiaru skrótów nie działa. Obydwa zdania należy czytać rozdzielnie. Pomiędzy zdaniami jest kropka. Pierwsze zdanie z zacytowanych odnosiło się do sugestii, że ustawą uderza się w biednych i chorych. Otóż nawet jeżeli tak jest, to nie sądzę, że było to działaniem umyślnym. I o tym jest drugie zdanie - jak zwykle nasi wielcy posłowie zamiast przyłożyć się do roboty zrobili dziadostwo i wyprodukowali gniota. Teraz mam nadzieję, że stała się jasność...
Widzisz Owen, pozwol ze ci wytlumacze, slowem kluczem w tym przypadku jest okreslenie "jak zwykle". Psuje mi cala ta twoja, wydawaloby sie, bardzo oczywista i pozornie zrozumiala koncepcje.
Parker
Pewnie jakaś obniżka lub wyprzedaż leków.
Ale tak bez linka do gazeta.pl czy innego onetu? O co chodzi ?
Ludzie się przestraszyli że nie będzie ich stać na leki w nowym roku to kupują na zapas.
maanan - Taaa...Oto jak trzepnąć sobie przypuszczenie i dorobić historię.
Nigga plz.
Lutz, "jak zwykle" jest sformułowaniem znaczeniowo rozbieżnym z "zawsze". I niestety wydaje mi się, że właściwie użytym. Moja ocena pracy sejmu i ogólnie ustawodawców jest taka, że zawyczaj kaszanią swoją robotę tworząc potowrki legislacyjne, a potem trzeba prostować to co miało być proste od początku. Do rzadkości zaliczyłbym sytuacje w któych od początku do końca zrobili coś dobrze (być może było to mniej medialne, więc przeoczyłem). A szkoda. Od lat tłumaczę swoim dzieciom, że lepiej jest zrobić to co się już musi zrobić dobrze za pierwszym razem, nawet jeżeli ma to potrwać dłużej (niech się za to zabiorą wcześniej), bo poprawki trwają często dłużej i sa bardziej męczące, a są najczęściej również okupione kiepska oceną w szkole...
Sytuacja finansowa ZUS jest całkiem dobra. http://pitbul.pl/sprasowani/zus-zwiedza-swiat-za-nasze
Jak słucham wypowiedzi Bieleckiego, Arłukowicza i innych polityków z partii to lepiej się czuję. Lubię uczciwą grę i cieszy mnie, że wymienieni politycy przestali udawać, że mają ludzi za debili.
Dziewięć miesięcy wystarczyło by karierowicz Arłukowicz całkowicie zmienił zadanie na temat ustawy refundacyjnej.
wypowiedź Bartosza Arłukowicza z 17 marca 2011r.
Panie Marszałku! Panie Ministrze! Chciałbym zadać pytanie w sprawie projektu ustawy refundacyjnej. Zmiana przepisów ma wprowadzić sztywne marże handlowe, jednakowe ceny na leki we wszystkich aptekach. Ministerstwo uzasadnia swoje działania troską o pacjenta, przewidując wzmocnienie pozycji istniejących aptek i polepszenie jakości świadczonych przez nie usług. Tymczasem proponowane zmiany są próbą odgórnego sterowania rynkiem, które może spowodować drastyczny spadek liczby aptek i zablokowanie powstawania konkurencji na okres wielu lat. Czy ministerstwo zdaje sobie sprawę, że próba nadmiernego ograniczenia przez państwo mechanizmów wolnorynkowych może mieć negatywne skutki dla konsumentów?
Moje pytanie brzmi następująco. Czy pani poseł Skowrońska i pani poseł Kopacz otrzymały odpowiedź na tę interpelację, którą przeczytałem, którą złożyły 2 marca 2007 r.? Chciałbym zapytać też, kto bądź jakie argumenty przekonały panią poseł Skowrońską i panią minister Kopacz w ciągu czterech lat do całkowitej zmiany poglądów w tej sprawie?
O kolejka prawie taka sama jak jeszcze niedawno po cukier!
Panika robi swoje, za kilka tygodni wszytko wróci do normy.
Panika robi swoje, za kilka tygodni wszytko wróci do normy.
jeżeli za normę uznamy skazanie ludzi chorych na śmierć > to tak
"Krauze dokupił akcje Biotonu, który zyska na nowej liście refundacyjnej
O zakupie poinformował Bioton w komunikacie giełdowym 27 grudnia, czyli w pierwszy dzień po świętach. Wynika z niego, że 22 grudnia Ryszard Krauze dokupił w transakcji pakietowej dokładnie 119 924 471 akcji spółki po cenie 7 gr. W komunikacie czytamy, że nabyte akcje stanowią długoterminową inwestycję w spółkę.
Krauze kupił akcje dzień przed opublikowaniem listy leków refundowanych. Jej zapisy są korzystne dla Biotonu. Przede wszystkim nie znalazły się na niej długo działające analogi insuliny, których od kilku lat domagają się pacjenci z cukrzycą, m.in. Polskie Stowarzyszenie Diabetyków. Ich wprowadzenie do refundacji mogłoby spowodować spadek sprzedaży ludzkiej insuliny, którą produkuje Bioton. Firma otrzymuje jedną szósta całej kwoty, jaką NFZ przeznacza na refundacje insulin (500-600 mln zł).
Publikacja listy leków refundowanych ani informacja o zakupie akcji przez Krauzego nie wpłynęła na kurs akcji Biotonu.
Jacek Kurski z Solidarnej Polski wzywa Komisję Nadzoru Finansowego, by sprawdziła, czy nie doszło do wycieku informacji.
"Nie dopuszczam nawet myśli, że za owym zakupem mogłaby się kryć jakakolwiek tajemna wiedza. Nie daj Boże, przeciek. Dlatego (...) w trosce o dobre imię i nieposzlakowaną opinię Ryszarda Krauzego, nie byłoby od rzeczy, gdyby tej transakcji przyjrzała się Komisja Nadzoru Finansowego" - czytamy na jego blogu. "
^^ Przecież nie od dziś wiadomo, że refundacja leków ma służyć przede wszystkim interesowi firm farmaceutycznych oraz osób trzecich. W interesie każdego pacjenta jest zniesienie tej chorej rzeczy.
http://www.tvn24.pl/-1,1729941,0,1,przepraszam-bardzo--gdzie-tu-interes-pacjenta,wiadomosc.html
Doprawdy ? czytając wypowiedzi w wątku chyba nie wszyscy to wiedzą.
Cytat którym się posłużyłem wskazuje że sprawa ma charakter kryminalny. Trzeba być ślepym by tego nie dostrzegać .
No ale przyciesz układ to wymysł oszołomów
qLa
nie, jak juz wam pisałem, kolejka jest mozę istotnie wyjatkowo długa, ale tak anprawdę tylko jakieś 2x dłuższa od tej, która frmuje sie tam normalnie w dni, kiedy klientów jest więcej.
Leki są tam (tzn były) po prostu tanie, często różnice dla produktów z przedziału cenowego 30-60zł sięgają 5-10zł...
Poza tym jest połozona w centrum, wiec wiecej ludzi zaglada tam niz do innych aptek znanych z nizszych cen.
Paranoi ciąg dalszy. Wirus zidiocenia przerzucił się z ministerstwa i gabinetów lekarskich na apteki. Zaczęło się kwestionowanie legalności druków RMUA. Ludzie już nie wiedzą jak udowodnić ubezpieczenie. Może ZUS powinien wypalać dowód na czole?
A minister nadal jest ministrem.
Akcja z nową listą leków refundowanych jest skandaliczna z dwóch powodów.
1. Robiona dokładnie pod koniec roku, bez szans na dyskusję i przygotowanie się do wejścia i upewnienia się że przez pomyłkę nie pominięto jakiegoś ważnego schorzenia.
2. Wprowadzenie kompletnego absurdu z ustalaniem czy pacjent jest ubezpieczony przez lekarza.
Albo wprowadzamy karty magnetyczne pacjenta, pozwalające połączyć się z bazą NFZ w celu sprawdzenia czy jest objęty ubezpieczeniem, albo działamy na podstawie oświadczenia pacjenta.
Czyli stwierdzam że jestem ubezpieczony, lekarz mnie leczy i wystawia recepty. Moje dane trafiają do NFZ, jeśli nie jestem ubezpieczony TO JA PŁACĘ.
Co ciekawe system kart magnetycznych działał w Dolnośląskiej kasie chorych i był Świetny, ale nie, trzeba wrócić do centralnego systemu działającego na papierki...
Natomiast zmiany w liście leków refundowanych nie wzbudzają we mnie emocji - wiadomo że muszą następować, aby NFZ/państwo miało jakiś sposób nacisku na firmy farmaceutyczne. Zresztą słyszałem że producenci już wymyslili jak system oszukać.
Bo w refundacji zasadniczo chodzi o to że lek za 600zł kupujemy za np. 30 zł. Pozostałe 570 płacimy w ramach składki na nfz, a nfz płaci producentowi. W niektórych aptekach, współpracujących z producentami, ten lek był za 1zł lub 1grosz. Apteka dostawała od producenta 29,99 w inny sposób, a producent doił państwo na 570zł. A pacjenci, rzecz jasna, byli gotowi chodzić do kilku lekarzy i recepty dublować, by lek "TANI" zakupić.
Zmiany w ustawie refundacyjnej mają to złodziejstwo zablokować, wiec leków taniej sprzedawać nie można. Ale producenci już wymyslili obejście - wprowadzają wraz z jakims bankiem karty płatnicze dla pacjentów - w przypadku zakupu leków refundowanych część kasy ma wracać do pacjenta.
mirencjum -> stajesz się męczący, tak wiem mogę nie czytać.
Zastanów się jednak czasami nad tym co wypisujesz, pomyśl czy byłbyś zadowolony jakby weszła regulacja że za pasażerów bez biletu i takich co skasowali bilet ulgowy bez uprawnień, płaci kierowca. Mało tego, nie dość że kierowca płaci za przejazd to obciąża się go karą za przejazd bezbiletowy i to z regresem za ostatnie pięć lat. Do kompletu dodam że nie wolno mu sprawdzić czy pasażer ma bilet, ani jego tożsamości. Jeżeli nie można wykazać winy kierowcy (nie jeździł, był na chorobowym, zapadł na wirusa zidiocenia itp.) obciąża się karami sprzedawcę biletów.
A Ty się dziwisz że sprzedawca biletów kwestionuje wydruk kwitu uprawniającego do zniżki, który każdy może sobie wydrukować w domowym zaciszu. Zwłaszcza iż kwit ten jest wyłącznie do wglądu a nie jest przypinany do każdej recepty czy paragonu.
Staraj się czytać ze zrozumieniem to co napisano a jeszcze bardziej to czego nie napisano, będzie to z pożytkiem dla wszystkich.
Widzący - czyli według Ciebie wszystko jest ok? Bo wczoraj lekarz dla mojej babci nie chciał wypisać recepty bo nie ma pieczątek w przychodni.
Tomazzi - jakich pieczątek nie ma?
Swojej pieczątki lekarza czy danego zakładu opieki zdrowotnej?
Nie wiem. To nie ja chodziłem do lekarza. Wiem tyle, że ojciec wrócił do domu z niczym bo lekarka powiedziała, że na razie recept nie wypisują bo nie mają pieczątek.
tomazzi - ja bym w takiej sytuacji napisał skargę na danego lekarza. Może niewiele to da, ale zawsze.
Rozumiem że protestują, rozumiem ich postulaty, ale o swoje bym walczył.
Szczerze mówiąc, do końca nie wiem na czym polegają obecne zmiany. Do lekarza chodzę przeważnie dwa razy w roku.
Nie wiem czy to wina lekarza, że nie wystawił recepty czy po prostu jego niemoc. Nikt nie ma zamiaru pisać skarg na lekarza, prędzej na ministra za nierozsądne przygotowanie ustawy.
Tomazzi - ale lekarze MOGĄ wypisywać recepty, nie potrzebują ŻADNEJ nowej pieczątki, z tego co wiem. Nie chcą tego robić w ramach protestu.
tomazzi -> Guzik tam OK, jest do dupy, cały system jest skopany a władza usiłuje wyciągać kasztany z pieca cudzymi rękoma. Wchodzi refundacja, jakiś czas temu weszły nowe regulacje ubezpieczenia lekarzy, zagrożenie odszkodowawcze rośnie w postępie geometrycznym. A tymczasem nieudolność ZUS i NFZ jest cichcem przerzucana na lekarzy i przychodnie, w przypadku refundacji zrobiono to z hukiem i jest głośny protest. Cały ten bajzel ma różne tło ale generalnie chodzi o wydanie jak najmniejszej kasy z budżetu i przerzucenie kosztów ochrony zdrowia na obywateli. Urzędasy wymyśliły sposób jak umyć rączki i mieć bat na przychodnie, szpitale i lekarzy, teraz w jeszcze większym stopniu byt służby zdrowia będzie zależał od aktualnego widzimisię urzędasa.
Przecież całe lecznictwo nie działa charytatywnie, to jest biznes i niestety cwańsi zjadają słabszych, ale nie może być tak że sam ustawodawca ochrania wielkich kosztem wyrobników. Hasło było jedno, na leki ma iść mniej pieniędzy, koncerny farmaceutyczne sporo spuściły z ceny a za to będą miały sprzedaż z refundacji. Żeby to się nie rozkręciło za bardzo, wymyślono że będzie się karać najniższy szczebel jakby zaczął zbytnio się rozpisywać w tych refundacjach.
I tak naprawdę chodzi o te bzdurne wymogi obłożone finansową odpowiedzialnością, jak zwykle szewc zawinił ale powiesimy piekarza bo mamy ich dwóch w tym jeden jest obcy.
ZUS nie jest w stanie podać kto jest a kto nie jest ubezpieczony, jak to ma zrobić przychodnia, lekarz czy też aptekarz?
Poszukaj w necie ostatnio głośnej sprawy przedsiębiorców (zupełna drobnica) którym ZUS pomagał nie płacić składki w 2005 roku w czasie zawieszenia działalności. Niedawno doszedł jednak do wniosku że chce składkę za cały zaległy okres wraz z odsetkami i powystawiał noty na setki tysięcy.
Ten cały ZUS to jedno wielkie gówno, w którym topi się całe nasze nieszczęsne państwo a KRUS i NFZ to jego nieodrodne siostry.
Widzący --> Staraj się czytać ze zrozumieniem to co napisano a jeszcze bardziej to czego nie napisano, będzie to z pożytkiem dla wszystkich.
Jeżeli kwestionuję się druk RMUA jako dowód ubezpieczenia to w jaki sposób mam udowodnić, że jestem ubezpieczony? Wszyscy i tak w końcu przerzucą ten problem na najsłabsze ogniwo systemu. Na pacjentów, bo oni nie protestują i nie mają siły zrzeszonej grupy zdolnej sprzeciwić się mądralom urzędowym.
Teraz znów okazuje się, że według nowych przepisów wszystkie wypisywane po 1 stycznia recepty są nieważne.
Problem nie dotyczy tego, czy na druku lekarz przybił pieczątkę „Refundacja do decyzji NFZ”, czy aptekarz nie zgodził się wydanie leku ze zniżką. Leży zupełnie gdzie indziej. Zgodnie z nowymi przepisami, które Ministerstwo Zdrowia wprowadziło dzień przed Wigilią, recepty powinny mieć inne numery niż do tej pory.
Stare druki zawierały 20 cyfr, nowe powinny mieć 22 cyfry. Numery na starych powinny zaczynać się od cyfr , a na nowych - od 01. I tu zaczynają się schody.
Lekarze, którzy czym prędzej aktualizowali swoje oprogramowanie, teraz nie mogą drukować recept, bo NFZ nie zdążył przydzielić im nowej numeracji. A ci, którzy wystawiają recepty na starych drukach, robią to niezgodnie z przepisami. Pacjent z taką receptą może w ogóle nie kupić leku, ponieważ apteki, które pracują na nowym oprogramowaniu, mogą mieć problemy z zarejestrowaniem druku ze starym numerem w systemie.
A minister nadal jest ministrem!
[33] Mój błąd. Ojciec teraz powiedział, że w poniedziałek lekarka powiedziała, że do czwartku nie wypisują recept bo... nie wiedzą jak.
mirencjum -> i o to własnie chodzi, wielki tytuł "Lekarze nie wystawiają recept!" a naprawdę urzędasów cała czereda dała tyłka, zamiast (ctrl-c) przytaczać tytuł trzeba przeczytać i zrozumieć zawartość.
To że minister dalej jest ministrem wyraźnie pokazuje że nie chodzi o jakąkolwiek reformę czy usprawnienie tylko o oszczędności, te są bezsporne więc minister jest na medal.
Takie tam http://wpolityce.pl/artykuly/20769-bede-placil-330-zl-zamiast-320-zl-za-dawke-10-dniowa-czyli-ponad-100-razy-10-000-wiecej . Oby żyło się lepiej :)
#40
No i? Tak czy siak żadna choroba, nie może być przyczyną rabunku na każdym obywatelu w celu dopłaty do leku.
Wg mnie prawda jest w poscei [39]
Finanse panstwa sa w oplakanym stanie, kazdy niewykupiony refundowany lek to oszczednosc, kazdy pacjent co umrze bez leku to jeszcze wieksza oszczednosc..
Czekajcie na kolejne takie akcje. Wszystkie beda prowadzone oczywiscie w ramach walki z "naduzyciami, spekulacjami i niesprawiedliwoscia spoleczna".
Ida ciezkie czasy...
O takie coś na piekielnych znalazłem. Nawet dobrze to babka opisała.
Pewnie wielu z Was zastanawia się o co chodzi w proteście "pieczątkowym" lekarzy. Część pewnie uwierzyła w słowa ministra zdrowia, albo szefa NFZ o niemoralnych lekarzach, którym "się nie chce", albo "są na smyczy koncernów farmaceutycznych" ewentualnie po prostu są złośliwi i odsyłanie kogoś z kwitkiem powoduje u nich wielokrotne orgazmy.
Pozwolę sobie wyjaśnić piekielność sytuacji. Niestety, będzie dość długo...
Jak wiecie, nowa ustawa weszła 1 stycznia, a w połowie grudnia zostały zapowiedziane protesty. Od czasu do czasu ktoś zarzuca, że ustawa jest znana już pół roku, a wcześniej było OK. Nie było. Już w maju poszedł pierwszy list z podpisami kilkunastu tysięcy lekarzy do minister zdrowia, że ustawa wprowadza bałagan i złe rozwiązania.
Pomijam oczywiście fakt, że rozporządzenie i lista leków zostały opublikowane na ostatnią chwilę (dokładnie 30 grudnia o 23.10 był dostępny komplet dokumentów), chyba po to, żeby nikt normalny nie miał szansy się z nimi zapoznać.
A jakie rozwiązania wprowadzają?
Nakładają kary na lekarzy, którzy przepiszą receptę niezgodnie z wytycznymi ministerstwa. Na pierwszy rzut oka oczywiste, przecież jeśli chcę brać pieniądze, muszę mieć wytyczne i ich przestrzegać. ALE:
1. Muszę sprawdzić PEWNY dowód ubezpieczenia. W Polsce nie ma takiego dokumentu! Cały czas "jest wprowadzany" (od 2004 roku...). W związku z tym jest pełno różnych "dokumentów, które chwilowo świadczą o ubezpieczeniu". Jak to wygląda?
Składka jest odprowadzona nie wtedy, kiedy pracodawca pobierze pieniądze z naszej wypłaty, tylko kiedy wpłaci je na konto NFZ. I to w terminie. Jeden dzień zwłoki sprawia, że na kolejny miesiąc jesteśmy nieubezpieczeni. Innymi słowy, najpowszechniejszy druk - RMUA, o niczym nie świadczy. Bo jak mogę brać odpowiedzialność za to, że ktoś zapomniał? Tak samo wygląda to z ZUSem. Jedyny pewny dowód, to potwierdzenie przelania składki z ZUS do NFZ. A takiego nie ma! Nawet dzieci, które obowiązkowo są ubezpieczone, mogą się załapać na "brak ubezpieczenia". Jak? Dzieci ubezpiecza albo "rodzic" albo "urząd" - każdy ma swoje oznaczenia. Jeśli podam na dokumencie zły kod, pacjent jest traktowany jako nieubezpieczony! A rodzice których pytam kto zgłasza dziecko do ubezpieczenia najczęściej nie wiedzą o czym mówię... Oczywiście za nieubezpieczonego płacę karę.
2. Muszę sprawdzić, czy lek który przepisuję jest zarejestrowany w danej chorobie. Na pierwszy rzut oka znów OK. Ale tylko leki oryginalne mają pełną rejestrację. Zamienniki już nie. Dlaczego? Bo każda zarejestrowana "choroba" kosztuje. A wcześniej nikt nie dbał czy rejestracja jest czy nie, bo i tak stosowano tę samą substancję. Teraz np nie mogę dać Polocardu pacjentowi po zawale, bo tylko Aspirin ma rejestrację. A to ten sam lek. Pierwszy oczywiście dużo tańszy, ale nie ma rejestracji na zawał, mimo, że jest powszechnie stosowany. Jeśli go zapiszę, zostanę ukarana.
Poza tym duża część leków zaczyna być stosowana poza pierwotnymi wskazaniami - na tym polega postęp w medycynie. Okazuje się, że lek działa też w innych chorobach, więc zaczyna się go tam stosować. Teraz ministerstwo tego zabrania.
3. Muszę sprawdzić najnowsze obwieszczenie na stronie ministerstwa. Urzędnicy zapowiadają, że lista leków będzie się zmieniać tak często jak trzeba. Co to oznacza? Codziennie przed pracą będę musiała przejrzeć listę kilku tysięcy preparatów, żeby zobaczyć czy nic nowego nie doszło. Jeśli zapiszę lek ze "starej listy" nie wiedząc, że dziś rano wyszła nowa, zostanę ukarana. (PS. W momencie pojawienia się listy serwery MZ padły)
4. Muszę mieć zaświadczenie od specjalisty. Taki druk jest ważny rok. Czyli co rok, nawet osoby które tego nie potrzebują muszą stanąć w kolejce do np. kardiologa. Tylko po papier. Jeśli natomiast dopiero rozpoznałam chorobę, np. alergię u małego dziecka, nie mogą dać mu tańszych leków od razu. Muszę mieć zaświadczenie. Czyli na kilka miesięcy (bo tyle czeka się na wizytę u specjalisty) pacjent dostaje tylko drogie leki. Dla wielu rodzin nie do wykupienia, więc dzieciak zostaje nieleczony. Jeśli się zlituję i wpiszę zniżkę, zostanę ukarana.
5. Muszę określić, czy pacjent nie należy do jednej z 9 grup "zniżkowych" - np. kombatanci, krwiodawcy itd. Większość pacjentów nie nosi ze sobą zaświadczeń o przynależności do danej grupy. Poza tym większość tych zaświadczeń można łatwo sfałszować. I znów - to ja zostanę oszukana, ale to ja zapłacę karę.
6. W tym całym zamieszaniu z papierami mam jeszcze mieć czas zbadać pacjenta i pomyśleć jak go leczyć. A później sprawdzić, czy urzędnik z NFZ mi na to pozwoli, bo może moja wiedza i publikacje naukowe nie wystarczą i dostanę karę...
Na przykładzie (naciągam tu trochę, ale sens jest zachowany) - przychodzi matka z małym dzieckiem. Nie wie jak dziecko jest ubezpieczone (już powinna dostać receptę na 100%). Dziecko ma alergie, musi dostać specjalne mleko, ale nie mam zaświadczenia od specjalisty (recepta 100%), w dodatku podejrzewam alergię, której objawem jest wysypka, a urzędnik NFZ uznał, że to mleko należy się tylko przy dusznościach (100%). Może jest już nowa lista i to mleko ma zniżkę, ale nie mam tego jak sprawdzić, bo strona ministerstwa padła. Tak czy inaczej do wyboru mam napisać receptę na 100%, albo przybić pieczątkę "do decyzji NFZ" - wtedy może jakaś refundacja będzie...
Musicie przyznać, że nie jest wesoło. Do teraz jakoś to działało, bo prawo było złe, ale nie było kar za naginanie go do realiów. Teraz są i muszę się sztywno trzymać. Do wyboru mam albo zaszkodzić pacjentowi, albo sobie. Nikomu nie życzę takich wyborów.
I dlatego piszę recepty z pieczątką "refundacja leku do decyzji NFZ". Żeby się wreszcie urzędasy zbudziły i zajęły tym, co powinni wprowadzić już dawno - kartą ubezpieczenia i ogólnopolskim systemem. A od leczenia wara - chyba, że chcecie się leczyć u urzędników...
1. Muszę sprawdzić PEWNY dowód ubezpieczenia. W Polsce nie ma takiego dokumentu!
Oczywiście, że jest. Karty czipowe od 2001 roku na terenie jedynego cywilizowanego terytorium w Polsce.
Proszę się nie kompromitować.
2. Muszę sprawdzić, czy lek który przepisuję jest zarejestrowany w danej chorobie. Na pierwszy rzut oka znów OK. Ale tylko leki oryginalne mają pełną rejestrację. Zamienniki już nie. Dlaczego? Bo każda zarejestrowana "choroba" kosztuje. A wcześniej nikt nie dbał czy rejestracja jest czy nie, bo i tak stosowano tę samą substancję. Teraz np nie mogę dać Polocardu pacjentowi po zawale, bo tylko Aspirin ma rejestrację. A to ten sam lek. Pierwszy oczywiście dużo tańszy, ale nie ma rejestracji na zawał, mimo, że jest powszechnie stosowany. Jeśli go zapiszę, zostanę ukarana.
Poza tym duża część leków zaczyna być stosowana poza pierwotnymi wskazaniami - na tym polega postęp w medycynie. Okazuje się, że lek działa też w innych chorobach, więc zaczyna się go tam stosować. Teraz ministerstwo tego zabrania.
coś tu jest nie tak. lekarz może przepisać tylko oryginalny specyfik i nie może wpisać leku, zamiennika? toż to jakiś idiotyzm.. z drugiej strony czegoś tu nie rozumiem. jeżeli pacjent wie, że taki lek mu pomaga (ten zamiennik), to przecież nie wyśle nigdzie skargi, że dostał zły lek, skąd więc ministerstwo się o tym dowie? Przecież lekarz zawsze może powiedzieć że dał wspomniany wyżej Polocard na coś na co ma rejestrację, a w rzeczywistości pacjent i tak będzie stosował na to na co mu faktycznie pomagał.
karta choroby( pacjenta) czy jak to sie nazywa . w które sa wszystkie schorzenia pacjenta. dlatego lekarz nie może zaciemnić ze przepisał aspirynę na astmę . gdyż w karcie będzie zapisane ze leczy sie na hemoroidy. Nic to ze pomaga. wg. nowej ustawy z parkinsonem można żyć z alzheimerem już nie ( czy odwrotnie).
to jest chore ze specyfik pomagający w oby chorobach ma refundacje w przepadku występowania tylko jednej z nich .
rvc -> jednym z celów ustawy refundacyjnej jest próba zmniejszenia, znormalizowania wpływu przemysłu farmaceutycznego na rynek leków i życie pacjentów. Bo farmacja w chwili obecnej ma ogromny wpływ na rynek zdrowia - od pospolitego lekarza pierwszego kontaktu po konsultantów krajowych - na wszystkich stopniach kariery lekarskiej farmacja odciska swoje piętno. I zazwyczaj nie jest ono motywowane dobrem pacjenta.
Słowa klucze do wygooglowania: ccsvi, dr Franz Shelling, prof. Paolo Zamboni, prof. Mark Haacke, prof. Salvatore Sclafani - to taki jeden ostatnio głośny temat
http://www.youtube.com/watch?v=s-8ItXRMPfA
Niestety - restrykcyjna i sztywna polityka lekowa jest jedynym sposobem, by zminimalizować skutki nacisków farmaceutycznych
a przy okazji > (20)
[41] Czyli wcześniej nie było rabunku? Po śmierci, wszystkie niewykorzystane przeze mnie składki zostają oddane mojej rodzinie?
tak ale tylko te z SKO
#47
Hahaha. Należy sobie wpierw zadać pytanie skąd taka a nie inna pozycja firm farmaceutycznych ? Czyżby winą był rządowy interwencjonizm na wszelkich płaszczyznach służby zdrowia ?
Niestety - restrykcyjna i sztywna polityka lekowa jest jedynym sposobem, by zminimalizować skutki nacisków farmaceutycznych
Pewnie, skoro rząd stworzył problem to i znajdzie rozwiązanie !
<---
[41] Czyli wcześniej nie było rabunku? Po śmierci, wszystkie niewykorzystane przeze mnie składki zostają oddane mojej rodzinie?
?
?
Sobie człowiek całe życie pracuje. Odprowadza składkę zdrowotną. Załóżmy żyję sobie 50 lat, mało choruję, potrąca mnie pociąg. Co z moim pieniędzmi? Zostają oddane moim spadkobiercom czy ktoś mi je rabuje?
Chyba, że nie wyczułem ironii ;p
[51] -> wiesz - nie znam kraju, w którym ten problem by nie występował - niezależnie jaki jest system opieki medycznej:
- USA - firma Merck Soreno płaci grzywnę (blisko 450 milionów $) za to, że kupowała od lekarzy "pamięć" o lekach tej firmy przy wypisywaniu recept
- Kanada - farmacja swoimi wpływami zakazuje zabiegów CCSVI - baa - zakazane jest nawet badanie żył
to może gdzieś indziej?
- Izrael - to samo co w Kanadzie
itd. itp.
Oddzielenie lekarzy od wpływów firm farmaceutycznych jest niemożliwe bo pierwszy kontakt na linii (przyszły) lekarz - farma jest już na uczelni medycznej - i albo będziesz posłuszny farmacji, albo twoje prace będą zamiatane pod dywan (vide Shelling)
tomazzi ---> Składka zdrowotna to ubezpieczenie od choroby i jej skutków zdrowotnych. Od choroby, a nie od śmierci. Składka pozostaje w systemie. Tak samo jest z czystym ubezpieczeniem na życie (nie mylić z produktami łączonymi typu "na dożycie") - jeżeli chorujesz nia masz nic, jeżeli umierasz wypłatę z ubezpieczenia dostają osoby wskazane w polisie. Kropka. Na tym polega koncepcja ubezpieczenia...
Jest porozumienie. Nikt nie policzy ile zyskał budżet przez parę dni protestu lekarzy i aptekarzy, zmuszając ludzi do płacenia większej ceny za leki refundowane. A minister nadal jest ministrem!
tomazzi -zakladaj c ze pracujesz na okresach skladkowych to po 50 latach dostaniesz g..... ale wez pod uwage ze ja np. nie wiem co bedzie za rok a ty zakladasz ze 50 lat bedziesz zdrowy.
To dosc odwazne zalozenie .Nie sadzisz ???
Przypadki chodza po ludziach ,jestes mlody wiec wydaje ci sie ze bedziesz zyl wiecznie plus nigdy nie chorowal.Uwierz mi to sa zle zalozenia.
Belert, skad ta pewnosc, ze to sa zle zalozenia? Wiesz cos wiecej o przyszlosci, niz zwyczajni ludzie? Bo moim zdaniem zalozenia tomazziego ze bedzie zdrowy sa dokladnie tak samo dobre, jak twoje - ze nie bedzie. A moze nawet lepsze, bo on lepiej zna na przyklad historie chorob w swojej rodzinie.
Owen, Belert - czytajcie od początku. Czyli od obecnego [37]
http://a1.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc7/s720x720/391893_2981749504054_1271430966_33215998_442505165_n.jpg więc się nie dziwię, że lekarze mają ochotę protestować.
Przyjęto nowelizację i nic to nie zmieniło. Minister nadal jest ministrem. Co jest z tymi międzynarodowymi nazwami leków wypisywanymi na receptach? To sprzedawca w aptece będzie decydował jaki lek sprzedać?
"Naczlena Rada Lekarska rekomenduje, by lekarze nie określali na receptach poziomu refundacji; mają umieszczać numer oddziału NFZ i wpisywać międzynarodowe nazwy leków - powiedział prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz. Rada poinformowała, że "protest pieczątkowy" będzie trwał nadal..."
ja niestety tylko pobieznie dzis słuchałem informacji, ale czy zniesiono te kray dla lekarzy? bo mowilo sie tylko o tym, ze komisja klepneła dwie poprawki - by aptekarze mogli sie "odwołąc" od zalecen pokontrolnych i ze nie bedą karnai za wydawnaie lekó an recepty z pieczątką....
czyli co - niech sobie lekarze stawiają pieczątki do usranej śmierci, w aptekach sprzedadzą, ewentualnie im darujemy, ale nie zmienimy nic? :D
BTW - konowały konowałami, ale- abstrahując od tego, ile ma racji - Kopacz to jest zwyczajna suka - zreszta zawsze była. Wszystkie wywiady z jej udziałem - normalnie alfa i omega, pani najlepsza minister. Ustawę prezydent podpisał chyba w maju, a Arłukowicz ministrem to został jakos w październiku, nei? ale pani Kopacz nic sobei do zarzucenia nie ma... w sumie - czemu sie dziwie tej arogancji. Może po lubelskim UM to norma? :D
Mogę wtrącić moje dwa zdania, bo akurat w ostatnich dniach łaziłem po przychodniach (echa kontuzji kolana) i temat recept to oczywiście główny temat dyskusji - bardzo burzliwych dyskusji. Z relacji pacjentów wynika, że jest naprawdę duży problem z kupowaniem leków.
Ja wiem, że młodym, silnym i nieźle sytuowanym ludziom się uda - tak jak mi się udaje, ja mogę pochodzić po aptekach, poczekać z lekiem. Ale zdecydowana większość to są chorzy emeryci - biedni, z problemami z chodzeniem, problemami z psychiką. Było mi strasznie smutno, jak widziałem tych ludzi, jak opowiadają, że nie mogą wykupić leku, bo w ich aptece nie wydają, a dalej nie są w stanie iść. Takich historii nasłuchałem się sporo - a miałem kontakt ledwo z kilkunastoma osobami, które dzieliły się swoimi problemami...
Teraz znów wyszedł problem z Orkiestrą Owsiaka. Mogą być problemy z przekazaniem darów ze zbiórki.
... a minister nadal jest ministrem, a ta druga z sejmu gwiazda, udaję, że jej to nie dotyczy.
Mnie zastanawia jedna rzecz. Ustawa jest znana od roku, głosowana była w czerwcu, a niektórzy dzisiaj odkrywają kolejne kontrowersyjne punkty traktując to jak odkrycie Ameryki.
Co w tym niby takiego dziwnego, ze ludzie (normalni ludzie, nie zawodowi politycy czy prawnicy, niekoniecznie wczytujacy sie we wszystkie akty prawne, jakie wychodza spod pior nadzwyczaj plodnych prawodawcow) zwocili uwage na jakas ustawe nie wtedy, kiedy wyszla, a dopiero wtedy, gdy zaczely pojawiac sie jej skutki? Co jest konkretnie w tym takiego zastanawiajacego, wietrzysz jakis spisek?
albz - trudno żeby zwykły szary człowiek, bez wiedzy prawniczej, wczytywał się w każdą ustawę jaka ma wejść w życie.
albz74--> a kto by czytal te wypociny.I tak sie sprawdzi w praktyce.A ta niestety najczesciej bywa taka ze prawo jest dla siebie a ludzie sa zostawieni obok.Najczesciej z reka w nocniku.
wysiak - chodzi raczej o to że ludzie pracujący w zawodach regulowanych - mocno zależnych od różnych ustaw bardziej są ich znajomością zainteresowani. Tym bardziej że mają swoje samorządy które tym bardziej powinny o to dbać.
A co WOŚPu - jest problem, bo sam zapis w ustawie jest sensowny. W przypadku leków finansowanych z budżetu producent nie powinien mieć możliwości promowania swojego leku. A nie można tam wpisać że "tylko producent" nie może dawać prezentów i darów, bo co za problem stworzyć fundację.
Osobna kwestia to czy WOŚP kupił ten pompy w przejrzysty sposób, czy może to są sprzęty które działają tylko z materiałami jednego producenta - nie znam się, zgaduję.
Rozumiecie teraz gdzie problem?
graf_0 - za dużo wymagasz.
mirencjum - A czego się spodziewałeś od komuchowskiego i komutuska? Przecież to pieski putina. Trzeba pomału pakować walizki, bo niedługo z naszego kraju zrobią ZSRR.
spoiler start
sesese ]:>
spoiler stop
wysiak, tomazzi - ale o jakich zwykłych ludzi wam chodzi? O lekarzy, których psim obowiązkiem jest interesować się przepisami prawa, które regulują ich pracę, wpływają w oczywisty sposób na jej wykonywanie i są adresowane przede wszystkim do nich? A mozę - bo chyba o to chodziło w komentarzu albz74 - o polityków uchwalających to prawo i dziennikarzy, któzy nagle, jak królika z kapelusza wyciągają jakiś znany od pół roku przepis, bo akurat skończyła się zbiórka wośp? Zgodzę sie przecież, ze ustawy nie musi znać pan Zenek ani pani Jadzia... ani wy czy jakikolwiek inny forumowicz nie będacy lekarzem czy osoba zajmująca się prawem medycznym... Te pompy mogą dizałac tylko z jednym, konkretnym rodzajem insuliny jednego producenta? A nawet jeśli - trzeba by chyba wykazać, zę istaniło powiazanie pomiędzy podmiotem sprzedajacym insulinę i wośp, zawarte w celu ciągniecia późniejszych korzysci ze sprzedaży tej insuliny... W przeciwnym wypadku faktycznie można założyć fundację fundujacą lekarzom wycieczki, a klientom aptek cisnieniomierze...
W ogóle nie lubie teorii spiskowyc, ale ten jaskrawy przykłąd wosp wyglada jak materiał na zamówienie - jakby popaśc w paranoje można by powiedzieć, ze chodzi o wymuszenie kolejnej zmiany ustawy bo faktycznie Jurek i jakiś koncern medyczny chciałyby ukręcic lody. Ale przetargi wośp są ponoc tak transparentne i nieustawiane! :D
W odniesieniu do zamieszczonego wpisu użytkownika Milka^_^, w którym znalazła się informacja, że lekarze nie mogą zalecić leku Polocard pacjentom po zawale, bo jak go zapiszą zostaną ukarani, chcielibyśmy uspokoić pacjentów i lekarzy.
1. Polocard jest lekiem dostępnym bez recepty i nierefundowanym, w związku z tym nie istnieje żadne ryzyko, że lekarz zostanie ukarany za jego przepisywanie
2. nie jest prawdą, że tylko Aspirin Protect ma we wskazaniach profilaktykę zawału serca, ponieważ Polocard również może być stosowany w:
• profilaktyce chorób układu krążenia, które grożą powstaniem zakrzepów i zatorów w naczyniach krwionośnych:
- zawał serca,
- niestabilna i stabilna choroba niedokrwienna serca,
oraz
• profilaktyce innych chorób przebiegających z zakrzepami w naczyniach.
Co wynika z ulotki dla pacjentów znajdującej się w każdym opakowaniu leku Polocard.