Historia z epickim rozmachem #1 - Half-Life Uplink
Takiego wspominkowego tekstu brakowało mi tutaj od jakiegoś czasu, tym bardziej, że również mam doskonałe wspomnienia po Half-Life. Ponadczasowa, wyjątkowa gra. Pozdrawiam.
Rewelacyjny tekst, brawo! Pierwszy Half-Life to wciąż moja ulubiona gra na kompa. W Uplinka zagrałem długo po ukończeniu jedynki i dodatków. Bardzo mi się to demo spodobało, zaskoczyło mnie że nie jest to wycięty początek tylko nieznany mi, świetny fragment z zaskakującym zakończeniem. Cieszę się że ostatnio dużo się spekuluje o trójce. Najwyższy czas żeby Valve znów kojarzyło się z tą serią, a nie ze sklepikiem.
Panowie, cieszy mnie, że tekst się spodobał. Chciałem napisać coś innego niż kolejna recenzję. A już na pewno nie w tyle lat po premierach. To nie miałoby najmniejszego sensu. W całym cyklu "Historii z epickim rozmachem" skupię się na zwyczajnych odczuciach gracza, mającego okazję grania w serię Half-Life. Opiszę emocje towarzyszące zabawie oraz wrażenia wynikłe z konfrontacji z niebanalną fabułą. Mam nadzieję, że uda mi się wnieść tym samym lekki powiew świeżości w mocno wyeksploatowany temat.
Goozys - Co za emocje. Swoją drogą, po przeczytaniu tego tekstu mam wrażenie, że gdy grałeś w Uplink to byłeś stanowczo za młody na tę grę. :D
Faktycznie podszedłeś do tematu podsumowania serii Half-Life w całkiem inny, uczuciowy sposób.
Czekam na kolejną część.
P.S. Ty może i byłeś w jednym kawałku po ukończeniu Half-Life: Uplink, ale Gordon z pewnością nie. :P
Za młody? Raczej nie. Prawie kończyłem wtedy 17 lat... Powiedziałbym, że byłem mało doświadczony. Nigdy wcześniej nie obcowałem z podobnymi tytułami. Jak wspominałem we wprowadzeniu do "Historii z epickim rozmachem", nie grałem we wcześniejszy tytuły, które dla Half-Life były poniekąd bazą wypadową. I zapewne to wpłynęło bezpośrednio na mój odbiór gry.