Coś dobrego
Panie i panowie, oto pierwsza pozytywna recenzja tego gniota w internecie. lol :P
Całkowicie zgadzam się z wymienionymi zaletami w powyższej recenzji i podobnie jak autor uważam, że dobrze się stało że zmieniono konwencje filmu.
Ale Coś (2011) posiada jednak trzy wady, które sprawiły że film dostaje ode mnie 6,5/10. Pierwsza to brak pewnych scen
spoiler start
(np. scena wydobycia obcego)
spoiler stop
Nie wieże, że nie zostały nakręcone i trzymam kciuki za wersje reżyserską. Druga to sceny, które wyglądają inaczej niż w wersji Carpentera
spoiler start
(np. scena rozbitego UFO).
spoiler stop
Nie czepiałbym się gdyby to nie był prequel i gdyby reżyser nie powtarzał, że przestudiował The Thing (1982) klatka po klatce. Trzecia to końcówka. Można było ją nakręcić odrobinę inaczej.
PS Dla osób które film już widziały filmik o efektach specjalnych.
http://www.youtube.com/watch?v=n0FOUF8DhJQ&feature=youtu.be
Tak się fajnie składa, że nowa część druga jest fabularnie częścią pierwszą (ale to już wiecie) :) Natomiast mutacje wole w wersji starej. Tam wyglądały realistycznie i na prawdę strasznie (w końcu nie były robione w większości komputerowo tylko używało się jakiś masek, kukieł i innych pierdół).
Zastanawia mnie tylko co na początku filmu bada ta kobieta. Wygląda też na jakieś obce ścierwo. A, że fabularnie to jest pierwsza część to "coś" musiało zagościć na jej stole już wcześniej. Ale gdyby zagościło już wcześniej to nie byłoby takiego zaskoczenia przy zobaczeniu stwora dużo później w filmie. Gdyby to była natomiast inna cywilizacja to też nie podniecali by się w połowie filmu, że odkryli coś pozaziemskiego....
Scott P. --> nie tyle ciesze się, że nieco zmieniono konwencję, ale po prostu mi to nie przeszkadza ;)
spoiler start
Z tym statkiem to spodziewałem się, że zrobią coś przez co będzie on "na wierzchu". Druga rzecz, to już podczas tych scen na napisach - wątpię żebym przeoczył, jak kolesiowi podrzynają gardło. Można przypuszczać, że to sprawka Larsa, ale powinni byli to pokazać.
spoiler stop
Romo69 --> żaden ze mnie ekspert, ale wydaje mi się, że to był tygrys szablastozębny. Na pewno to nie był kosmita :)
"It serves the bare serviceable minimum for a horror flick, but The Thing is all boo-scares and a slave to the far superior John Carpenter version." RT.com
"It's the horror equivalent of one of those cheap, straight-to-video animated sequels that Disney's always putting out: same title, same story, none of the inspiration." Film.com
"There are a few tense moments, but the plot is packed full of clichés - imagine, the radio is dead and there's a storm coming!" Birmingham Post" Flick Filosopher
"Whatever good intentions were behind this prequel to John Carpenter's 1982 classic, the sloppy execution renders them moot." Guardian [UK]
"Efficient enough for newcomers perhaps, but never that chilling, and the predictably dull CGI underlines how far movie magic has regressed in the past couple of decades." Time Out
"Where the earlier film pulsed with precisely calibrated paranoia and distinctly drawn characters, this inarticulate replay unfolds as mechanistically as a video game." New York Post
"The problem with the new film is that rather than explore the story from a fresh angle, it follows, virtually beat by beat, the events of the Carpenter film." Philadelphia Inquirer (to a propos bycia prequelem a nie remakiem)
"A decent cast and a pristine glacial setting are wasted on a movie of alien transmutations and alien dissections that lacks urgency, or even a sense that's its very cold in Antarctica." Orlando Sentinel
Tak, kpię. Zdecydowanie.
PS.
spoiler start
"ale wydaje mi się, że to był tygrys szablastozębny"
spoiler stop
WUT?
Dzisiejsza technika pozwoliła wykreować znacznie bardziej wiarygodne monstrum, niż to 30 lat temu.
Do pracy Bottina ten komputerowy Cos to się w ogóle nie umywa. W ogóle CGI < animatronika.
keeveek --> pogadamy jak nauczysz się wyrabiać sobie własne zdanie. I googlować.
eJay --> racja, tu się zapędziłem. A już zdecydowanie tamten Coś był lepiej zrobiony na tamte czasy, niż obecny na te. Niemniej, przypuszczam, że teraz było po prostu łatwiej częściej go pokazywać w różnych formach.
eJay > Sądzę że w filmie zastosowano tą samą metodę co w The Wolfman. Podczas kręcenia użyto całkiem niezłych animatroników (czego dowodem jest poniższy filmik) a później zaczęto się przy nich bawić komputerem. Oczywiście nie zmienia to faktu że efekty z 82 są nie do pobicia, ale z drugiej strony trochę nie fair jest oceniać nowe Coś przez pryzmat starego.
PS. Za efekty specjalne byli odpowiedzialni ludzie od Dystrykt 9.
http://www.youtube.com/watch?v=n0FOUF8DhJQ&feature=youtu.be
Film jest kiepski. Wszystkie kluczowe elementy zerżnięte z remake'u Carpentera (oryginału nie widziałem) i trudno uznać to za zaletę. Beznadziejni bohaterowie, wywołujący uśmiech politowania test z zębami, brak pomysłu na efekty, humanoidalny "boss" - słabe.
Najlepszy kawałek to nawiązanie do sequela w napisach. I tyle. Obejrzeć i zapomnieć.
Uvi --> to chyba kwestia podejścia. Coś Carpentera bardzo mi się podobało i wszelkie nawiązania, które znalazły się w nowym filmie uznałem za zaletę - w tym poprowadzenie akcji i kluczowe momenty o których piszesz. Taki powrót do przeszłości we współczesnej formie. Jasne, świat nie byłby gorszym miejscem gdyby nowe Coś nie powstało. Uważam jednak, że zostało zrobione dość sprawnie.
Cayack ---> Nie odbieram Ci prawa do lubienia tego filmu - każdy ma swój gust. Ale wybacz, dla mnie to mega kupa. Nie było tu nic fajnego, wszystko dokumentnie spier... bezpłciowa muzyka, słabiutkie efekty, kompletnie położony motyw z brakiem zaufania pomiędzy członkami załogi, jeju, nawet "sztuczna" Antarktyda twórcom tego filmu nie wyszła - gdyby nie jeden motyw, trudno byłoby powiedzieć, że tam jest w ogóle zimno. U Carpentera frost walił z ekranu.
Wszystko jakieś takie bez klimatu. Jak oglądam wersję Carpentera n-ty raz, to mam ciary na plecach, a tu po wyjściu z kina stwierdziłem, że mogłem zobaczyć same napisy. Przynajmniej Morricone'a tam wcisnęli. Tyle co mam do powiedzenia o tym guanie. :)
Ja nie bede tak surowy jak UV choc na punkcie filmu Carpentera mam swira. Cos 2011 to straszny przecietniak pikujacy w dol przez "wybuchowa" koncowke. A forma Cosia pod koniec przypomniala mi stare gry na Amige.
Najgorsze jest to, ze rezyser nie mial za wiele do gadania w post produkcji i ponoc decyzja producentow Cosia zmieniono z animatronicznej postaci na CGI, co wyszlo jak wyszlo.
Uvi --> Jasna sprawa. Nie jest mi trudno zrozumieć także te negatywne opinie. I również, nie sądzę abym miał kiedykolwiek jeszcze obejrzeć nową wersję, przy czym jestem pewien, że do tej z 1982 wrócę jeszcze nie raz. Ale mimo tego ja akurat pozytywnie się zaskoczyłem, bo spodziewałem się czegoś gorszego. :)
eJay --> no właśnie ta "wybuchowa" końcówka. Wymóg czasów? Jak uważasz? Choć z drugiej strony u Carpentera ognia i dynamitu też nie żałowali ;)
hmm, liczyłem na nową i dobrą wersję obrzydliwego horroru i chciałem iść do kina, chyba jednak odpuszczę :)
Cayack--->Predzej glupota scenarzystow i rezysera.
spoiler start
Motyw z granatem mogli sobie darowac
spoiler stop
eJay -->
spoiler start
Granat sam w sobie był ok, w końcu u Carpentera był na samym początku. Ale co do "rzutu za 3 punkty" to faktycznie.
spoiler stop
Zgadzam się z eJayem. Film przeciętny - w sumie wynudziłem się w kinie. A oryginalnego "Cosia" uwielbiam i tylko dlatego wysiedziałem w kinie, że były nawiązania do klasyka.
Jednak brak klimatu w tym obrazie pozbawił go szans na stanie się czymś ważnym. Dla mnie był za mało horrorowaty.
Dla mnie film na poziomie. Mimo zasłyszanych kilku negatywnych lub mało pozytywnych opinii, podchodziłem do rozpoczęcia seansu z lekkim dystansem. Po niedawnym przypomnieniu sobie całej sagi Obcego, nie spodziewałem się czegoś nadzwyczajnego. I tego nie dostałem. Film od początku nie powalił mnie klimatem, którego nie brakowało wersji z lat 80-tych. Najmilej zaskoczyły mnie efekty i od razu zapragnąłem zobaczyć ekranizację przygód Issaca Clarka z DEAD SPACE ( kro grał, ten wie w czym obie produkcje są do siebie podobne).
Może trochę poza temat ale myślę, że warto.
Jeśli macie film na twardzielach, przewińcie do sceny w której "coś" wchodzi do kuchni i próbuje zabić jednego z członków helikoptera, który wcześniej się rozbił. Dokładnie 1:16:53 i spójrzcie co jest napisane na puszcze stojącej na regale. Osobiście kocham tego typu smaczki. Szczególnie, jeśli chodzi o tego typu.