Krótko i na temat | IV | Czy starsze gry były straszniejsze?
Zależy w sumie. Mnie taki Silent Hill 1 w ogóle nie straszył, głównie przez to że potwory wyglądały jak zbitka kartonów, amunicji nigdy nie brakowało a ucieczka przed nimi to był banał.
Z kolei Resident Evil 3 mnie straszył, bo wiedziałem że w każdej chwili zewsząd mogą wyskoczyć zombiaki.
To zależy od gry w sumie. Ale z czasem człowiek się uodparnia na strach na ekranie. Obejrzałem już w życiu tyle horrorów , że ostatni raz bałem się na takim filmie kilka lat temu...
Nie wiem jak gry, bo poza Silent Hillem 2 i Call of Cthulhu: Dark Corners of The Earth praktycznie nic na mnie większego wrażenia z tego gatunku nie zrobiło, ale filmy ... to już inna bania, teraz nikt nie potrafi suspensu w horrorze oddać należycie ...
Jak bardzo się śmiałem, gdy ostatnio po obejrzeniu nowego "The Thing" dostałem olśnienia, że jedyna rzecz, która mi się tam podobała, to końcówka filmu i muzyka z "jedynki" ... hahah, fail as hell ...
btw. przypomniało mi się, dwie gry, którymi byłem zainteresowany to penumbra i amnesia, ale z braku czasu dałem sobie spokój
Amo - Z filmami zgadzam się. Nowe są przebajerzone do tego stopnia, że bardziej śmieszą aniżeli straszą. Stare filmy pomimo słabych efektów potrafiły wprowadzić widza w należyty nastrój.
W starszych grach bardziej działała wyobraźnia :) Straszne były stare Tomb Raidery, bo unosił się ciężki klimat, nie wiadomo było kiedy wyskoczy jakiś potwór, albo zwierzak :)
haha, to nie o taki strach chyba chodziło, ale prawda, Ambitny Łosiu :D Nawet teraz jak ostatnio grałem w Tomb raidera 3 i jak mi nagle tygrys wyskoczył to podskakiwałem w fotelu :D
w nowszych grach można lepiej odzwierciedlić postać powiedzmy zombie czy jakiegoś strasznego potwora, a jako że można lepiej to odzwierciedlić to jest też o wiele trudniej odzwierciedlić tak by był straszny
"przyprawiony słabej jakości jak na dzisiejsze standardy muzyką powodującą niepokój, smutek, strach" - to moim zdaniem spore nadużycie. Soundtracki z takiego Resident Evil doskonale budowały atmosferę i naprawiały to co psuło sterowanie, kamera lub głosy postaci. Main theme komisariatu z dwójki najlepiej to potwierdza. Muzyka już kiedyś była na wysokim poziomie i tutaj się wiele nie zmieniło in plus.
Cholera, jak pierwszy raz w życiu otworzyłem komnatę Butchera ("Ahh, fresh meat") w Diablo to się prawie popłakałem ze strachu. Byłem tak spanikowany, że wyłączyłem komputer. Fakt, że miałem wtedy z 7-8 lat, ale jednak ;)
Trochę nie na temat.
Jak byłem mały i grałem na Pegasusie, zawsze się bałem bugów. Gram a tu nagle zacinka gry, jakieś PIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII i mix kolorów.
Dosyć, że czasem miałem koszmary, to bałem się ruszyć pegazia, żeby resetnąć :(
co do muzyki , to akurat ta z silent hilla 1 miażdży konkurencję pod każdym względem.
Przykład? http://www.youtube.com/watch?v=tY92NAdGaR4
można się zesrać w gacie z powodu samej muzy.
Brucevsky - Chodziło mi o jakość dźwiękową starych gier w stosunku do ery HD Audio. Bo jeśli chodzi o muzykę jako taką to wiadomo, że są jak najbardziej świetne. Szczególnie miałem tu na myśli gry w połowy lat 90, coś jak Duke Nukem 3D, który ma przemiksowane utwory.
Te gry dziś są jeszcze mocniejsze, bo dodatkowo straszą grafiką ;].
raziel88ck - no chyba, że tak. ;) Trochę zmyliłeś screenem z RE i brakiem konkretnych przykładów. Ale wszystko jasne.
Fakt faktem - nie ma już strasznych filmów jak i gier. Wszystko działa na zasadzie - "wyskoczyć-wydrzeć mordę-i tym przestraszyć". Na tej zasadzie działa np. Rec, jako film i Dead Space jako gra :) Jedyna stara gra jaka mnie przestraszyła to właśnie Silent Hill 1 na PS One (nie wiem czy na inne platformy część pierwsza wyszła). Resident Evil natomiast w ogóle mnie nie straszył bo tam dopiero zombiaki były "strasznie" powolne. Jedynie ciarki miałem przy Nemesisie w 3 części. Natomiast niedawna Amnesia : Mroczny Obłęd robi kolosalne wrażenie, że boję się w to grać. Jedynie to (i pewnie kilka innych tytułów o których zapomniałem) powinno być przypisane do "horror" a nie "akcja/komedia z zombiakami".
Nie
To taka sama bzdura jak to, ze kiedys gry byly dluzsze.
Pamietam jak byle maly ogladalem horror "Pies Baskervillow". Tak sie balem, ze przez 70% filmu przelezalem z glowa do sciany by nie widziec tych strasznych rzeczy, ktore dzieja sie na ekranie. Obejrzalem ten film duzo pozniej - okazalo sie, ze to nawet nie byl horror tylko zwykly film kryminalny...
Zapomnialem o puencie:
Wiec nie - to my bylismy, mlodsi, wrazliwsi i bardziej strachliwi.
@raziel88ck
Amo - Z filmami zgadzam się. Nowe są przebajerzone do tego stopnia, że bardziej śmieszą aniżeli straszą. Stare filmy pomimo słabych efektów potrafiły wprowadzić widza w należyty nastrój.
Ale oglądasz coś poza hollywoodzkimi blockbusterami? Bo dobrych horrorów jest całkiem sporo, zwłaszcza tych niskobudżetowych, gdzie autorzy nie mogą zarzucić widza efektami i muszą się trochę postarać. No i jest jeszcze nowy "Doctor Who", który stanowi całkowicie odrębną kategorię horroru. Większość odcinków pisanych przez Moffata zjada cały j-horror na śniadanie.
No i oczywiście horror horrorowi nierówny. Ja bym powiedział, że dzisiejsze gry podchodzą do tematu bardziej twórczo niż kiedyś, czego dowodem seria "Amnesia". Nawiasem mówiąc, wielu graczy jest zgodnych co do tego, że jednym z najstraszniejszych epizodów w historii gier była jedna misja w grze, która de facto horrorem nie jest :)