Najtrudniejsze do zrobienia są stealth kille
To ja mam zupełnie odwrotnie. Z ogromną przyjemnością wracam do starych gier. W zasadzie to głównie grywam w różne starcie. Obecne tytuły są robione tak aby średnio rozwinięta małpa sobie z nimi poradziła więc szkoda na to czasu i prądu.
Nie wiem jak w skradankach bo żadnej ostatnio nie odświeżałem, ale stare dobre FPSy nadal są dobre. Pierwszy i oryginalny Half-Life nadal daje masę radochy. Rozwałka w Duke Nukem 3D albo Shadow Warrior to nadal poezja. Quake 3 - jak dla mnie alpha i omega internetowych shooterów.
Rozwijając myśl, to obecnie, takich konkretnych skradanek to już po prostu nie ma i raczej nie będzie (przynajmniej na PC). Splinter Cell padł, po 4 Thief'ie nie spodziewam się wiele... może nowy Hitman coś pokaże chociaż nie stawiałbym na to dużych pieniędzy.
Nawet taki DEHR był raczej mocno średnią skradanką bo dali wrogom tak wąskie widzenie, że można było niemal pod ich nosem biegać a i tak nic nie zauważyli.
A FPS'y chyba jeszcze bardziej durne się stały (przynajmniej te mainstreamowe). Same się przechodzą a gracz ma tylko siedzieć i podziwiać trylion wybuchów na minutę i inne pierdoły. Gry w grze jest jak na lekarstwo.
IMO wszystko sprowadza się do ciągłego parcia na realizm (a właściwie pseudo-realizm zaczerpnięty z filmów i popkultury a nie rzeczywistości) w grach. A skradanki to bodaj JEDYNY gatunek zbudowany od początku do końca na fikcji, na pewnych nierealistycznych założeniach, które trzeba przyswoić i zaakceptować, bo w rzeczywistości funkcjonować nie mogą.
1. Ukrywanie się.
W większości skradanek musimy się chować. Gdzie? Zazwyczaj w cieniu. Wchodzimy sobie w zaciemniony skrawek koło pojemnika na śmieci, i stajemy się kompletnie niewidzialni, niesłyszalni i niewyczuwalni, nawet z odległości pół metra. Nieważne że przeciwnik zagonił nas w ślepy zaułek z którego nie ma wyjścia. Nas NA PEWNO tam nie ma, może więc spokojnie odwrócić się o odejść, nie zwracając nawet uwagi na ciemny kąt w rogu pomieszczenia...
2. Polowanie.
Gdy nie ukrywamy się, zazwyczaj zajmujemy się likwidacją oponentów. Bardzo pomagają nam w tym stałe ścieżki poruszania się naszych wrogów. Robią rundkę koło bloku, i za każdym razem zatrzymują się w DOKŁADNIE tym samym miejscu, na identyczny okres czasu, by np. się wysikać, pogonić kota szperającego w śmieciach, zapalić papieroska itp... Ostatni SC próbował z tym walczyć i co? Kicha, bo gra straciła swój taktyczny element, możliwość dokładnego zaplanowania i przeprowadzenia akcji. SI stała się bardziej nieprzewidywalna i realistyczna, co paradoksalnie grze zaszkodziło.
3. Zachowanie się wrogów.
Powiązane z punktem 2. Przeciwnicy nas wypatrzą, narobią rabanu, przez 2 minuty będą nas szukać a potem co? Nic, stwierdzą że nic się nie stało (mimo że znaleźli 3-4 martwych kolegów) i dalej będą sobie patrolować goniąc koty, sikając, czy jarająć, aż wszystkich wybijemy.
A może by tak zamknąć wszystkie drzwi/bramy, zapalić wszystkie światła (dlaczego cholera tu zawsze tak ciemno? ;D) i dopaść drania który gdzieś tam MUSI być? Eee tam, po co ;P. Albo patrolować w grupach po 2-3, zamiast samemu? Eee to też głupi pomysł (no chyba że akurat bohater został wyposażony w umiejętność zabijania kilku celów na raz, wtedy można).
4. Przebieranki.
To chyba tylko w Hitmanie, ale jednak. Wykańczamy sobie jakiegoś strażnika, zabieramy jego ciuszki i nikt, ABSOLUTNIE nikt nie widzi różnicy. Kumpel Bill który pracuje z nami od 4 lat zniknął, a w jego ubraniu (z jego identyfikatorem w marynarce) paraduje jakiś łysy facet którego pierwszy raz widzę na oczy. Jest powód by się martwić albo coś podejrzewać? Nieee, takie tam nieistotne szczegóły...
Myślę że jeszcze parę aspektów by się znalazło, ale konkluzja jest taka że skradanki i realizm nie idą w parze.
Druga sprawa (poza realizmem - a właściwie jego brakiem) to poziom trudności, który w skradankach zawsze był dosyć wysoki (bo inaczej gra traci sens). Save są rzadkie, gra wymaga cierpliwości, skupienia, planowania, a nawet najmniejsze błędy potrafią boleć. Na tle dzisiejszych "samograjów", takie gry mogą się wydawać bardzo nieprzystępne i przestarzałe.
Masz obawy jak jakiś każual, skradanki wcale nie są jakoś dobitnie hardkorowe. Wystarczy odrobinka cierpliwości.
@ Jane's - ja także gram w starocie, co potwierdza przykład Splinter Cella, którego właśnie kończę :) Zgadzam się, że obecnie takich gier już praktycznie nie ma, większość uległa uproszczeniu lub poniosła marketingowe porażki.
@Red Crow - świetny komentarz, lepiej bym tego nie ujął. Czytając poszczególne punkty widziałem konkretne elementy z MGS-ów, Tenchu lub Splinter Cella.
@SlyCooper - może tak. Tak jak wspomniałem w tekście, trochę demonizowałem sobie skradanki przed rozpoczęciem zabawy ze SC.
Odświeżałem z rok temu wszystkie Splinter Celle i z pierwszych dwóch części zapamiętałem to, że były cholernie oskryptowane i liniowe. Każdego przeciwnika trzeba ominąć w sposób dokładnie zaplanowany przez twórców - jakakolwiek kreatywność jest karana. Dopiero w CT to zmienili i dlatego ta gra jest tak samo zajebista po dziś dzień.
Próbowałem SC i PT przechodzić bez żadnego alarmu, zabójstwa i uśpienia, ale IMO zwyczajnie się nie da.