Slabo cos te kciuki trzymaliscie. Niestety nie otrzymalem zaliczenia z egzaminu z fizyki dlatego moje studia stoja pod znakiem zapytania...
Rozwazam kilka opcji i nie wiem co bedzie dla mnie lepsze. Wiec:
- Zmiana studiow. Problem tylko ze wiekszosc rekrutacji jest zamknieta. Zaoczne odpadaja
- Urlop dziekanski. Niby ok przychodze za pol roku cisne fizyke i jade dalej. Tylko jesli teraz mam problemy to co bedzie dalej?
- Inne opcje typu robota raczej tez odpadaja. Inwestowac nie mam za co, w pokera juz nie gram, zaklady raz wchodza raz nie...
I dlatego nie wiem co robic.
Urlop wydaje sie najlepszy tylko nie wiem czy ta chemia to jest to co tak naprawde chce robic. No ale jak nie to to co?
Macie jakies pomysly co robic?
było
wydaje mi sie ze studia sa dla ciebie jedynym wyjsciem, nie widze mozliwosci zebys mogl robic cos innego, wszystkie opcje wydaja sie byc za trudne, moze poza pojsciem na bezrobocie.
Czemu nie możesz pracować?
Do urlopu dziekańskiego (szczególnie na pierwszym roku - w sumie to nie wiem jaki) musisz mieć powód życiowy/zdrowotny uznany przez dziekana/biuro ds. osób niepełnosprawnych (potwierdza zasadność prośby ze względu na jakąkolwiek dokumentację leczenia). To może być korzystny dla Ciebie sposób, jeśli masz taką możliwość.
Trzeci wariant nazywa się "piękne oczy". I nawet jeśli nie zadziałały u Ciebie na wydziale, to niekoniecznie koniec. Gdy byłem na pierwszym roku (matematyka UW) (daaaawno daaaawno temu ;) i miałem za dużo niezaliczonych przedmiotów fundamentalnych drugiego semestru, poszedłem po prośbie do... prodziekana Wydziału Fizyki i dostałem się bez egzaminów (na pierwszy rok, rzecz jasna). Tyle że ja zakręciłem się dookoła tego wcześniej niż Ty, bo gdzieś koło 18.IX .. a dziś jest 30.IX, w poniedziałek początek roku. Ach, i niby to było w epoce przed-USOS-owej i gdy wydziały miały własne egzaminy wstępne. Jak jest teraz - nie wiem.
Cwicz fraze "i frytki do tego?"