Witam . W sumie nie wiem , czy kategoria dobra , jeśli zła , to przepraszam z góry .
Tak jak w temacie , trochę pooglądałem tego i jednym słowem byłem przerażony . Temat dotyczył konkretnie Anneliese Michel .
Mógłby ktoś orientujący się w temacie napisać dlaczego te demony atakują człowieka , kiedy ostatni raz zanotowany został taki przypadek ? Jeśli ktoś ma jakieś ciekawostki , to dawać , chętnie poczytam .
Zapraszam do dyskusji.
Uważam, że lepiej byłoby zbadać mózg takiej osoby, aby rzeczywiście stwierdzić, czy jest opętana, czy nie.
wiem , że nie ma z tym żartów . Podchodzę do sprawy bardzo poważnie , więc proszę was o to samo .
Do opętań dochodzi najczęściej, gdy smarkacz namówiony przez jakiegoś "guru" czepia się okultystyki. Bez odpowiedniego przygotowania teoretycznego, wiedziony chęcią szybkich efektów zostawia wolną furtkę - nazwijmy to - demonom. Takie praktyki, wykonywane bez jakiegokolwiek pojęcia o sednie tych działań mogą prowadzić do poważnych zmian w psychice - jeśli taki smarkacz wierzy w demony, duchy, itp. to schizofrenia będzie miała objawy opętania.
PS. To są TYLKO moje przemyślenia. Nie bierzcie ich zbyt poważnie przy formułowaniu wniosków/zarzutów.
Roland Doe - Ponoć to o jego historię miał być oparty "Egzorcysta".
Najwięcej przypadków opętań dochodzi po zabawach okultystycznych. Jedną z takich jest kontakt z duchami dzięki tablicy oujia.
niestety o tym Rolandzie Doe mało piszę , gdyż miało to miejsce dawno temu .
Jeszcze macie może jakieś nazwiska ?
Opętania występują najczęściej w przypadkach, gdy człowiek za pomocą wielu obecnych dziś i promowanych technik "otworzy się" na rzeczywistość duchową (techniki te to często wyrwane z kontekstu religijnego ćwiczenia psychofizyczne jak joga, aikido, wu szu itp.). Wszystko to razem mieści się pod wspólną nazwą "new age", więc epoki, w której w ramach okultystycznych obsesji ludzie mają wrócić do pogaństwa. Oznaczać to ma, że ludzie nie powinni już rozróżniać świata duchowego na "dobry i "zły" ale na "przydatny" i "nieprzydatny". Że tym samym każdy powinien eksperymentować w tym zakresie.
Kościół od zawsze uznaje, że człowiek nie należy do świata duchowego i nie powinien weń wnikać, bo bardzo często kończy się to - delikatnie rzecz ujmując - dużymi "kłopotami". Jednym z rodzajów tych "kłopotów" jest właśnie opętanie, przy czym można być opętanym wyłącznie przez duchy złe. Duchy dobre nie opętują człowieka. Mogą nań delikatnie wpływać. Opętanie wiąże się z przejęciem w mniejszym bądź większym stopniu kontroli nad ofiarą. Wykluczona jest wówczas wolna wola, a istota ludzka staje się kukiełką w "rękach" demonów.
Jeżeli chcesz wiedzieć coś więcej na temat, wybierz się do księgarni katolickiej albo zadzwoń do fundacji nasza przyszłość. Tam mają wiele pozycji traktujących o tej tematyce. Oczywiście nie znajdziesz tam pozycji napisanych przez opętanych neopogan. Te pozycje znajdziesz w każdym kiosku ale, jak wnoszę ze wstępniaka, nie o to ci chodzi.
Siepet [ gry online level: 65 - Generał ]
Opętanie jest wykluczane w razie stwierdzenia jakichkolwiek fenomenów opisywanych i "wyjaśnianych" przez psychiatrię i inne "nauki" bazujące na redukcji człowieka do zwierzęcia. Stąd prosty wniosek, że stwierdzenie rozdwojenia wyklucza opętanie.
"techniki te to często wyrwane z kontekstu religijnego ćwiczenia psychofizyczne jak joga, aikido, wu szu itp.). Wszystko to razem mieści się pod wspólną nazwą "new age"
Cholera, trenuję aikido. To się źle skończy...
Nazywasz się Natanek?
Zresztą, mam to gdzieś. Pisz dalej. Co post, to lepszy.
Aen [ gry online level: 91 - Anesthetize ]
Napisałem wyraźnie, że zagrożenie pojawia się, gdy człowiek "otworzy się" na rzeczywistość duchową. Nie ma znaczenia stosowanie tej czy innej techniki, jeżeli nie prowadzi to do usunięcia barier duchowych. Nie znam się na tym, ale z tego co wiem od znajomego księdza, to z tym jest jak z każdym innym narzędziem. Stosując retorykę JKM można powiedzieć, że samo posiadanie narzędzia gwałtu nie czyni z każdego mężczyzny gwałciciela. To samo jest ponoć z tymi bredniami. Możesz - jak papuga - powtarzać określone rytuały i nic lub niewiele to zmieni. Jeżeli jednak podchodzisz do tego jak do języka obcego - angażujesz się, starasz się myśleć używając nowego języka itp. - wtedy łatwo możesz wpaść w sidła.
Zresztą podobno nie jest to zmiana radykalna i natychmiastowa. To ma działać trochę jak narkotyk czy alkohol.
W psychologii to się chyba nazywa rozdwojenie jaźni?
Myślę że gdyby problem leżał w psychice ofiary to nie było by problemu z przymusowym osadzeniem jej w szpitalu psychiatrycznym. Jednak takich kroków (po wykluczeniu obłąkania) się nie podejmuje, a wolną rękę do pracy dostają egzorcyści. Skoro więc współczesna medycyna zgadza się co do podłoża opętań, po co twierdzić że to wina choroby czy zaburzeń psychicznych? Poza tym rozdwojenie jaźni to zupełnie co innego nie mającego nic wspólnego z tematem dyskusji;)
Warto tutaj zaznaczyć że opętania niekoniecznie muszą być utożsamiane z konkretną religią. Nie jest żadną tajemnicą że z ogromną ostrożnością podchodzi się do magicznych rytuałów w dzikich plemionach na całym świecie, a nieostrożne przekraczanie pewnej bariery niejednokrotnie kończyło się fatalnie. Dla zainteresowanych proponuję poszukać więcej informacji na internecie. Niektóre takie przypadki były nawet nagrywane kamerami.
Bo to moj drogi nadal pozostaje zaburzenie psychiczne. Jednak jest ono na tle wierzen religijnych i osoba taka najlatwiejsza do wyleczenia jest dla egzorcysty. Jesli wierzy, ze zostala opetana to uwierzy tez w wygnanie demona.
Psychatra ma tutaj duzo mniejsze szanse, proste.
Opętanie... ludzie litości ;)
poczytajcie trochę:
http://schizofrenia.eu/
każdy może na nią zachorować
Nie przesadzajmy. Zakładając że przypadki które ludzie nazywają opętaniami są rzeczywiście objawami choroby psychicznej, to na pewno nie można tego porównywać do schizofrenii. Ja rozumiem iż przyjęło się że wszystkich "czubków" wsadza się do jednego worka ale... litości. Żyjemy w XXI wieku, mamy dostęp do masowych mediów takich jak telewizja czy internet. W każdym mieście czy nawet najmniejszym miasteczku są biblioteki, a mimo to ludzie nadal mylą schizofrenię z innymi ciężkimi chorobami psychicznymi. W tym momencie krzywdzi się schizofreników. Schizofrenia w przeważającej ilości przypadków jest formą zaburzeń emocjonalnych, a bardziej zaawansowane stadium dopada tylko garstkę chorych. Nawet kiedy to się stanie to czego jak czego, ale schizofrenii nie można zrównywać z tym co nazywamy opętaniem. Tak więc: opętanie chorobą? Być może (z czym ja się nie zgadzam). Opętanie schizofrenią? Nie.
Joshi aka Endeavour a kim ty w ogóle jesteś, że raczysz się z tym nie zgadzać, widziałeś kiedyś leczącego się pacjenta na schizofrenię, który ma zaostrzenie choroby?
Demony mieszkają sobie w naszym mózgu. To dla nich klatka. I czasami udaje im się uwolnić, choć nie do końca. Jak raz wylezą to trudno je zagonić z powrotem. Przybierają różne formy zaistnienia bo co to forma dla demona. Patrzą naszymi oczami, więc widzimy to co one a także słyszymy to, co one chcą. Kiedy im się opieramy, pokazują swoją moc. Pokazują nam jaki świat jest naprawdę - i całe jego zło które czai się wszędzie. W ten sposób mogą nas ukarać, odebrać nam bliskich i wszystkie radości. Okropne.
steward Jestem człowiekiem, domyślam się że Ty też;) Miło mi poznać. Raczę się z czym nie zgadzać? Z Twoim porównaniem objawów "opętania" (czy jak wolisz choroby psychicznej) do schizofrenii? Otóż raczę się nie zgadzać bo jak już napisałem wyżej jestem człowiekiem, i jak każdy człowiek mam prawo do własnego zdania. Przykro mi jeśli to godzi w Twój światopogląd, ale tak już jest. Miałem styczność ze schizofrenikami i dla tego uważam iż twierdzenie jakoby objawy opętania to oznaka schizofrenii godzi w ludzi których te zaburzenia emocjonalne dotknęły. Bo właśnie tym schizofrenia w większości przypadków jest- zaburzeniami emocjonalnymi. Tak, zdaję sobie sprawę że zdarzają się ostrzejsze przypadki tej choroby, ale na pewno nie zgodzę się z mówieniem o takich osobach że są opętane. Pozdrawiam.
Flyby To ironia czy tak na poważnie? Bo jak poważnie to naprawdę ciekawa teoria.
To nie teoria, Joshi, ani też ironia. To smutny świat schizofrenika. Poczytaj m.in. Kępińskiego. Miałem nieszczęście zetknąć się z takim światem u osoby bliskiej. Znajdziesz w nim szatana, demony stare i nowe, mafie i inne straszne cudowności. Natura obdarzyła mnie sporą dozą empatii stąd ilustracja powyżej jest bliska prawdy. Literatura zresztą uwieczniła takie "demoniczne stany" na wszelkie sposoby i w różnych fazach.
to jak wytłumaczycie głosy wydobywające się z ofiar ? Przecież one są nie ludzkie , sam nie potrafiłbym takiego czegoś zrobić , a co dopiero jeszcze u kobiety . Tak samo jak wytłumaczycie dosłownie miotanie ofiarą po podłodze , wybicie głową szyby bez odniesienia żadnych ran , może napisałem to zbytnio amatorsko , ale nie znam się na tym .
[21]
To że na co dzień takich zachowań nie widzisz, to nie znaczy że ciało ludzkie nie jest do nich zdolne.
Tak jak niektóre narkotyki, tak choroba (mająca swoje uwarunkowania hormonalne i inne) potrafi obdarzyć swoje ofiary "mocą" nienaturalnego zachowania łącznie z podniesioną odpornością czy zwiększoną energetyką. Takie objawy dawał "szał bojowy" Wikingów czy też (trochę zapomniany) morderczy "szał" z rejonu Indonezji (Malaje). To czasowe objawy świadczące tylko o tym że "demony żyją w nas". Tyczy to także "głosów" - nieludzkie wycie co prawda nie jest komunikatem na co dzień ale możliwości ludzkich strun głosowych tak do końca nikt nie zbadał. Ta sama "mechanika" występuje w innych "nienaturalnych" zachowaniach czy objawach możliwości ludzkiego ciała. Chodzenie (bieganie) gołymi stopami po rozżarzonych węglach, demonstracje indyjskich fakirów, prawie bezkrwawe przebijanie ostrymi narzędziami rozmaitych części ciała oraz odwrotność, bolesne samookaleczenia sięgające granic wytrzymałości, fizycznych i psychicznych ;) Te ostatnie zachowania wytwarzają zresztą swoisty nałóg bo tak traktowane organy "hormonalne", wydzielają do organizmu to czego szukamy w narkotykach. To tylko pozorne odejście od tematu, czyli od "naszych demonów" bo tak naprawdę i tutaj mają one swój udział. Są tuż, tuż. ;)
Widzę, że skrajna niekompetencja nie przeszkadza wam w kształtowaniu "swojego zdania". Pogratulować.
Nie zamierzam wdawać się w puste spory o nic. Zwłaszcza, że zanim Kościół zacznie mówić o opętaniu każdy przypadek jest wnikliwie badany psychiatrycznie.
Wam to nie przeszkadza, ponieważ animuje was patologiczna nienawiść do Kościoła, w ramach której wiara w "jakiegoś" Boga jest w waszych chorych od nienawiści umysłach równoznaczna z potworami spagetti a wszelkie opinie nie mieszczące się w ramach skrajnie materialistycznego - fizykalistycznego poglądu na rzeczywistość zasługują w najlepszym razie na agresywne wyszydzenie.
Azazello, żeby wylać oliwę na Twoje wzburzone emocje religijne, chciałbym zauważyć że leczenie "opętania" w ramach kościelnych powinności może być traktowane nawet przez niewierzących psychiatrów jako swoista, środowiskowa kuracja ludzi chorych. Temu służą też wszelakie - uzupełniające leczenie psychiatryczne, placówki "cywilne". Tak więc jedno nie przeszkadza drugiemu (sam piszesz o "wnikliwych badaniach psychiatrycznych") a za terminem "opętanie" mogą się kryć także terminy medyczne ;)
Heilir aesir!
Heilar ásynjur!
Heil sjá in fjölnýta fold!
Mál ok mannvit
gefid okkr maerum tveim
ok laeknishendr, medan lifum.
pseudo-Attyla ~~~>
"wyrwane z kontekstu religijnego ćwiczenia psychofizyczne jak joga, aikido, wu szu itp.). Wszystko to razem mieści się pod wspólną nazwą "new age""
Chłopie, you've made my day!
"Napisałem wyraźnie, że zagrożenie pojawia się, gdy człowiek "otworzy się" na rzeczywistość duchową. Nie ma znaczenia stosowanie tej czy innej techniki, jeżeli nie prowadzi to do usunięcia barier duchowych. [ciach] Możesz - jak papuga - powtarzać określone rytuały i nic lub niewiele to zmieni. Jeżeli jednak podchodzisz do tego jak do języka obcego - angażujesz się, starasz się myśleć używając nowego języka itp. - wtedy łatwo możesz wpaść w sidła. Zresztą podobno nie jest to zmiana radykalna i natychmiastowa. To ma działać trochę jak narkotyk czy alkohol."
To, co powyżej napisałeś, świadczy, że nawet nie chciało Ci się poczytać jakie jest stanowisko Kościoła w kwestii opętań. A konkretnie, "otwarcie duchowe a opętanie". Bliżej Ci do zabobonów dewocyjnych niż do wiedzy Kościoła w tej sprawie.
Tak więc jedno nie przeszkadza drugiemu (sam piszesz o "wnikliwych badaniach psychiatrycznych") a za terminem "opętanie" mogą się kryć także terminy medyczne ;)
Mogą, to prawda. Ale chyba zgodzisz się ze mną co do tego że tak jak ja twierdzący że jest to opętanie przez nadprzyrodzone siły mogę nie mieć racji, tak i ktoś twierdzący że to kwestia choroby również może tej racji nie mieć?
Azazello Po co te nerwy wylewające się z Twojego postu? I tak cudem jest że jeszcze nikt tutaj nie wywołał wojny i nie rzucił tekstami typu "katolicki ciemnogród" etc.;) Nie ma potrzeby reagować agresywnie kiedy można porozmawiać spokojnie.
"Ale chyba zgodzisz się ze mną co do tego że tak jak ja twierdzący że jest to opętanie przez nadprzyrodzone siły mogę nie mieć racji, tak i ktoś twierdzący że to kwestia choroby również może tej racji nie mieć?"
Czy opętanie przez nadprzyrodzone moce nie jest chorobą tego co nazywamy duszą ? Czy schizofrenik czy paranoik w czasie choroby manifestujący "opętanie" - przez samą formę objawów przestaje być chory umysłowo i zmienia status swojego schorzenia? Jak widzisz pytania można mnożyć. Na ogół, pomijając rzadkie przypadki, medycyna jest w stanie odnotowywać obraz zakłóceń w pracy mózgu towarzyszący określonym schorzeniom umysłowym. To nie jest pełny obraz i nieznany jest szereg procesów powodujących takie czy inne objawy. Tyle że to kwestia czasu i postępu nauk medycznych. Dopóki istota zjawiska chorobowego nie zostanie dokładnie ujęta zarówno ze strony przyczyn jak i leczenia, można przyjąć że dla dobra chorych czy "obłąkanych", również "egzorcyzmy" mogą służyć za terapię.
Różnorodne formy leczenia - ziołoterapie, akupunktura i inne, jeżeli tylko są skuteczne - powinny nam także dalej służyć.
cswthomas93pl -> polecam ci kompetentną książkę o tym temacie "Wyznania egzorcysty" Gabriele Amorth. Autorem jest ksiądz egzorcysta który opisuje w sposób przystępny czym są egzorcyzmy. Wyjaśnia tez wszystkie wątpliwości jakie mogą mieć wierni, bo temat można znać z różnych źródeł. Jest tam tez wiele opisów egzorcyzmów a także np sposoby jak poznaje się osobę chorą (także psychcznie) od osoby opętanej lub będącej pod wpływem złego ducha.
Moim zdaniem nie ma co dyskutować jeśli ktoś nie zapozna się z tą książką. Akurat tak się dziwnie składa, że dziś skończyłem czytać. Wydaje mi się że nawet osoby myślące o sobie jako o ateistach mogą tą książkę przeczytać, może to będzie pierwszy krok do nawrócenia? A wiernym, którzy trochę pobłądzili szczególnie polecam.
Flyby -> G. Amorth, ksiądz egzorcysta, na podstawie swoich doświadczeniach napisał ze przypadki opętania są bardzo rzadkie, osób chorych psychicznie posadzanych o opętanie spotyka znacznie,znacznie więcej. Ale też nie da sie pomylic opętania i choroby psychicznej np: osoba opętana czesto mówi to czego nie moze w zaden sposób wiedzieć, gdy na osobie opętanej odprawia sie egzorcyzmy to jej objawy choroby się nasilają aż osiągają apogeum w czasie gdy zły duch jest wypędzony z ciała.
Pichtowy - książki nie znam i musi mi wystarczyć że ksiądz Amorth napisał że przypadki opętania są bardzo rzadkie. Jako że nie jestem psychiatrą, wolałbym też nie dyskutować o klinicznych objawach wypędzania "złego ducha". Nie wątpię że książka jest ciekawa.