komentarz mile widziany
mi sie wydaje ze psl minimalnie wejdzie, a palikot bedzie troche ponizej
strzelam, ze :
po 34%
pis 31%
sld 11%
psl 5%
palikot 4%
pjn 2%
knp 2%
i kto teraz z kim zatanczy?
<-palikot 4%?
palikot to z 4, ale promilami ciagle we krwi chodzi
Wg. Palikota to on ma nawet do 8%
Chciałbym zwrócić, uwagę że Palikot z każdym następnym sondażem ma coraz większe poparcie, miał 1%, potem 2-3, w ostatnim sondażu dostał właśnie cytuje "ponad 4%".
Jeśli ktokolwiek spoza "wielkiej czwórki" ma jakiekolwiek szanse na dostanie się do sejmu to tylko Palikot, co mnie osobiście bardzo by cieszyło (choć sam zastanawiam się nad swoim głosem).
Za to wszyscy pełnoletni buntownicy popierający JKM, powinni się moim zdaniem nad tym wyborem bardzo poważnie zastanowić.
wiem, ze nie ma to znaczenia, kto wygra. sam nie ide na wybory. to bardziej lotto. dawajcie procenty.
Za to wszyscy pełnoletni buntownicy popierający JKM, powinni się moim zdaniem nad tym wyborem bardzo poważnie zastanowić.
Ciekawe, do jakiego poziomu powinni ci pełnoletni buntownicy podrosnąć, pewno do takiego od wibratora i świńskiego ryja.
Nie chcę zgadywać, jak rozłożą się procenty, ale gdyby przewaga PO nad PiSem była tak niewielka (w co wątpię), to by oznaczało, że szambo wylewające się Tuskowi pod czerwonym dywanem staje się dostrzegalne w sporym stopniu także dla ludzi ograniczających się do biernego odbioru komunikatów medialnych i biorące za pewnik serwowane im "narracje". Kto wie, może byłby rząd PO, ale Doniu musiałby odejść?
HS---> Komorowski już z rok temu przebąkiwał, że nawet jak PO wygra to Tusk niekoniecznie musi zostać premierem. W sumie, to Sikorski chyba by się bardziej na to stanowisko nadawał.
dawajcie procenty.
Prosze cię bardzo--->
W sumie, to Sikorski chyba by się bardziej na to stanowisko nadawał.
Dlaczego wszyscy tak przepychają tego pajaca Sikorskiego, słyszałem już opinie, że nadawałby się na prezydenta, premiera, królową Wielkiej Brytanii i kochankę Eltona Johna...Tylko, że 98% tych ludzi to dzieciarnia w wieku gimnazjalnym która uważa, że prezydent/premier musi ładnie wyglądać...Niech szefem naszego rządu zostanie Jennifer Lopez...
Hajle Selasje--> Akurat sprawę z wibratorem i pistoletem doskonale pamiętam, chociaż sam jestem młody i to był czas, gdy nie przywiązywałem takiej uwagi do samej polityki (może właśnie dlatego pamiętam o czym Palikot wtedy mówił?).
Mianowicie pistolet i wibrator, były wówczas tylko symbolami, które miały zwrócić uwagę na nadużycia w polskiej Policji. Sprawa dotyczyła, gwałtu dokonanego przez lubelskich policjantów, w areszcie, na młodych, pijanych kobietach. I teraz spróbuj powiedzieć, że ta sprawa była nieistotna. Gdyby nie kontrowersje wokół samej konferencji Palikota, wszystko by zostało zamiecione pod dywan i bardzo szybko nikt by o sprawie nie pamiętał, a tak niektórzy jednak pamiętają.
Inna sprawa, że większość, zapamiętała z tej sprawy tylko tyle, że Palikot trzyma wibrator, więc jest ZŁY!
kajojo---->
Oczywiście, że w tych osobliwych "symbolach" nie chodziło o żadne nadużycia, tylko o sposób autokreacji. Tak naprawdę to wszystko jest drugorzędne, w żadnym poważnym państwie nie zostałaby wybrana do parlamentu partia, na czele której stoi osoba, która metodycznie szkalowała bez żadnego pokrycia głowę państwa w taki sposób. Od tych czasów Palikot powinien się stać persona non grata. Oczywiście nie w Polsce.
Nie chodzi tylko o wygląd. Sikorski jest osobą która po prostu jest obyta ze światem (w przeciwieństwie do innych naszych polityków) i co chyba ważniejsze, zna angielski (w końcu studiował w UK). Tak, wiem, że znajomość angielskiego to nic wielkiego (sam jestem na poziomie C2), ale do tej pory wszyscy nasi czołowi politycy, nawet tego angielskiego nie znali, np.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,3794978.html
Podczas konferencji prezydent miał również problemy natury językowej. Gdy tłumaczka słowo holenderski przetłumaczyła jako "dutch", prezydent bardzo się zdziwił. - A nie "Netherland"? - dopytywał.
I taki jest nie tylko Kaczyński, Bronek też ma problem z językami obcymi.
Connor: A co wiesz o Sikorskim, zeby oceniac jego przygotowanie? Nie podobaja mi sie niektore zachowania RS, ale to zdecydowanie jeden z najlepszych o ile nie najlepszy polityk w Polsce.
Przy takim chociażby Dornie Sikorski to jest całkowita wydmuszka, gdy idzie o sprawy merytoryczne. Bez charakteru, gotowy zmieniać poglądy na zawołanie. O dziwo, to, co nie uszło (u wielu osób) na sucho Kluzikowej, w stosunku do Sikorskiego przeszło bez mrugnięcia okiem (a przecież Kluzikowa o dożynaniu watach nie wspominała). To widać nawet w okręgu wyborczym Sikorskiego - zamiast zawalczyć o kluczowe inwestycje, facet ogranicza się do otwierania konsulatów honorowych i zabierania ludzi na rejsy tramwajem wodnym. To ja już wolę małżonkę.
Hajle Selasje --> Mądrych słów używasz, ale bardzo proszę wytłumacz mi na czym polegało to szkalowanie głowy państwa?
Tego, żeby na owej konferencji prezydent został w jakiś sposób zniesławiony, nie pamiętam.
Czy była mowa, o tym, że prezydent w jakiś sposób wpływał na sprawę, czy jak?
Skoro nie wiesz, jak zachowywał się pan P. wobec śp. prezydenta, to masz sporo do nadrobienia. Może przed wyborami zdążysz.
HS: Serio uwazasz, ze MSZ powinien zajmowac sie inwestycjami w swoim okregu? Mozesz mi podac jakis przykald kiedy RS zmienil poglady, a najlepiej "na zawolanie"?
Hajle Selasje--> Chciałbym się tego dowiedzieć, bo owszem coś w tym jest, że sprawa na pewno była swego rodzaju autopromocją, przy jednoczesnej chęci dokopania rządzącym z przeciwnej partii, ale jednak wolę żeby politycy, promowali się za pomocą nagłaśniania takich spraw jak nadużycia w policji, niż za pomocą np. "marszów pamięci", koniecznie w światłach flashów.
LooZ^--->
Jako poseł Sikorski powinien zabiegać o interesy swoich wyborców, a sposób w jaki to robi świetnie koresponduje z tym, jak uprawia politykę w swoim ministerstwie.
Jeśli chodzi o zmianę poglądów, to przecież napisałem - chyba nikt na przestrzeni ostatnich lat nie dokonał podobnie intensywnej wolty - od zasiadania w rządzie - do zarzynania. Mało kto się tym przejął - może dlatego, że nikt nie bierze tego, co mówi Sikorski na poważnie?
Przykładów jest oczywiście więcej, można np. spojrzeć na stosunek Sikorskiego do Wałęsy na przestrzeni lat. Nie wspominam o takich rzeczach jak Kosowo, bo wiadomo, że MSZ musi być do pewnego stopnia elastyczny (ale też bez przesady). Problem pojawia się wtedy, gdy polityk nie ma żadnego kręgosłupa.
HS: Tutaj akurat sie kompletnie nie zgodze, kariere RS (jak juz ci chyba mowilem bo mam deja vu ;)) sledze od dawna i nie widze WIELKICH odstepstw od tego co mowil w wywiadzie opublikowanym jako ksiazka.
Najśmieszniejsze jest nawet nie to, że Sikorski zmienia poglądy, ale sposób w jaki to robi - nigdy nie przestanie mnie bawić gorliwość neofity, który jednak postanowił dać nura do liberalnego mainstreamu.
http://glos.com.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1830&Itemid=76
Hajle Selasje - ale taki twój Dorn też przecież dość mocno zmieniał poglądy. Zaczynał przecież od Kuronia, Dunin i Hipisów.
Ja akurat Sikorskiego nie cenie za bardzo, bo jest mimo wszystko konformistyczną wydmuszką, ale proszę, akurat to, że ktoś zmienia poglądy nie jest niczym złym, tak sie dzieje non stop. Zarówno z lewa jak i z prawa.
Poza tym dajcie spokój, wyobrażacie sobie co by było gdyby Panią Premierową albo Panią Prezydentową została amerykańska Żydówka?
kajojo ~~~>
"Chciałbym zwrócić, uwagę że Palikot z każdym następnym sondażem ma coraz większe poparcie, miał 1%, potem 2-3, w ostatnim sondażu dostał właśnie cytuje "ponad 4%"."
Zauważ, że to cały czas jest różnica w granicach błędu (typowego) sondażu wyborczego (3%). Aby mógł myśleć na poważnie o Sejmie, musi mieć sondarze na poziomie 8% (próg wyborczy + błąd badania). Zupełnie pomijam to, że jego Ruch jest partią z nazwy, ma niewielkie struktury terenowe.
Soldamn---> Nie wyobrażam sobie, nie jestem ani antysemitą, ani antyamerykanistą.
Nie ma w polskim parlamencie doświadczonego polityka, który choć o odrobinę nie zmieniłby poglądów. Sikorskiego lubię. Był popularny również za czasów PiS, wbrew tym, co twierdzą że stało się tak dopiero, gdy przeszedł do PO. Nie bez powodu. Facet ma niezwykle ciekawą biografię, prawdopodobnie walił z kałacha do Ruskich, jest ceniony na zachodzie, wycieki z wikileaks na jego temat są komplementem, nie takim jaki ostatnio dostała Fotyga. No i ta jego tabliczka "strefa zdekomunizowana";) Upraszczanie tego wszystkiego do "ładny jest, wiec gupi" jest zupełnie nie na miejscu.
http://www.bankier.pl/static/att/89000/2401884_bb1.png
Ciekawe ile tym razem "baniek" pójdzie na ogłupianie ludu darmowymi komputerami i jabłkami z koszyka.
Soldamn----->
Dorn to nie jest od końca postać z mojej bajki, ale świetnie po nim widać, gdzie Sikorski do bycia premierem nie dorasta - zarówno gdy idzie o sposób rozstania z PiSem, jak i przede wszystkim twardą wiedzę państwową - mało kto może w polskim parlamencie porozmawiać rzeczowo z Dornem o tak kluczowych sprawach jak stan polskiej służby zdrowia czy obronności.
Jeśli Sikorski ma zostać premierem, bo biegle mówi po angielsku, ma dobre kontakty i niby zna się na polityce zagranicznej, to po co nam Sikorski, skoro jest jego żona, która ma jeszcze lepszy angielski, jeszcze większe kontakty, a w dodatku odniosła sukces jako pisarz?
Poza tym, jak już napisałem - jest zmiana poglądów i zmiana poglądów. Jeśli ktoś opluwa jak najgorszego Wałęsę, a potem wyzywa polskich historyków od moralnych karłów, byle się tylko przypodobać nowym koleżkom i patronom, to dla mnie w pewnym sensie jest już skończony.
eJay--->
Polecam - http://www.wykop.pl/ramka/873781/rozmowa-mazurka-z-lukaszem-naczasem/ :D
Poza tym dajcie spokój, wyobrażacie sobie co by było gdyby Panią Premierową albo Panią Prezydentową została amerykańska Żydówka?
no powiedz mi, prosze, co by sie takiego stalo? stado babc i dziadkow byloby niezadowolone?
Jeśli Sikorski ma zostać premierem, bo biegle mówi po angielsku, ma dobre kontakty i niby zna się na polityce zagranicznej, to po co nam Sikorski, skoro jest jego żona, która ma jeszcze lepszy angielski, jeszcze większe kontakty, a w dodatku odniosła sukces jako pisarz?
ja tam go w roli premiera nie widze, bo sie po prostu do tego nie nadaje. ale imo nadaje sie prezydenta lepiej niz komorowski - zarzuty o zonie zydowce sa po prostu smieszne, wychodzi na to, ze czlowiek musi uwazac z kim sie wiaze, nawet jakby tworzyl ze swoja druga polowka przykladne malzenstwo
Ale ja naprawdę wolę żonę od męża, nie wolno mi?
Nikt inny tylko Ty wyciągnąłeś "żydowskość" z kapelusza.
Bullzeye_NEO -- nie stado babć, tylko jak dla mnie ogromna liczba Polaków by tego nie zaakceptowała. Taka jest niestety Polska, z całą swoją przasnością i zacofaniem.
Poza tym pierwsza dama która ledwo mówi po Polsku to jest mimo wszystko duży problem dla państwa. Już nawet odkładając na bok jej pochodzenie.
Ale ja naprawdę wolę żonę od męża, nie wolno mi?
Nikt inny tylko Ty wyciągnąłeś "żydowskość" z kapelusza.
nie ja, kolega wyzej =]
Bullzeye_NEO -- nie stado babć, tylko jak dla mnie ogromna liczba Polaków by tego nie zaakceptowała. Taka jest niestety Polska, z całą swoją przasnością i zacofaniem.
Poza tym pierwsza dama która ledwo mówi po Polsku to jest mimo wszystko duży problem dla państwa. Już nawet odkładając na bok jej pochodzenie.
przez 5 lat mielismy prezydenta, ktory ledwo mowi poprawnie po polsku, nie wiem co jest lepsze...
Kraj, ktory uczynil Zydowke swa krolowa, a jej syna czci od lat tysiaca da rade to strawic.
Co wy tak z tym pochodzeniem żydowskim? Owszem - są ludzie, którym to przeszkadza, ale oni i tak za żydów uważają niemal wszystkich parlamentarzystów, włącznie z Kaczyńskim. Pamiętacie taki serwis jak polonica.net? Wariatami nie ma co się przejmować.
Co wy tak z tym pochodzeniem żydowskim?[...]Wariatami nie ma co się przejmować
Władysław Bartoszewski: – Proszę wskazać inny kraj w Europie, w którym w ostatnim 20-leciu trzech szefów dyplomacji, Meller, Rotfeld i Geremek, było żydowskiego pochodzenia, jeden ma honorowe obywatelstwo Izraela, a obecny ma żonę Żydówkę.
Wariatami nie ma co się przejmować, ale może niech w Polsce rządzą Polacy, tak jak w Niemczech Niemcy, w Wielkiej Brytanii Brytyjczycy, nie ma żadnego powodu by w Polsce rządzili Żydzi, jakby ci Żydzi mądrzy nie byli na pewno mądrych Polaków też da się znaleźć.
"Wariatami nie ma co się przejmować, ale może niech w Polsce rządzą Polacy, tak jak w Niemczech Niemcy, w Wielkiej Brytanii Brytyjczycy, nie ma żadnego powodu by w Polsce rządzili Żydzi, jakby ci Żydzi mądrzy nie byli na pewno mądrych Polaków też da się znaleźć."
Ocho, znalazł się pilny uczeń Moczara, który będzie nam przewodził, rozdzielając narodowość polską od żydowskiej i rozstrzygał kto ma prawo nazywać się Polakiem, a kto powinien już uchodzić do Izraela lub na Madagaskar.
Dla wyznawców PiSu:
Przypominam, że jeśli PiS wygra wybory to ten idiota będzie piastował jeden z najwyższych urzędów w Polsce. Sam Prezes oznajmił niedawno, że złoży propozycję Macierewiczowi w razie ewentualnej wygranej.
Także lepiej się jeszcze zastanowić.
znalazł się pilny uczeń Moczara
Czemu tylko uczeń Moczara? Lepiej od razu równocześnie antysemita, szowinista, nacjonalista, faszysta. Szczerze nie mam większych zgryzot z powodu tego, że iluś tam Żydów było polskimi ministrami, tak jak nie będę protestował kiedy polskim ministrem zostanie Polak narodowości afrykańskiej, arabskiej, wietnamskiej, rosyjskiej. Za to chciałbym wiedzieć who is who, z narodowością i pochodzeniem włącznie, ma to szczególne znaczenie kiedy nagle okaże się że Polska zawiera jakieś podejrzane, jednostronne umowy czy w ogóle dziwnie zachowuje się w stosunkach z Wietnamem, Angolą, czy Rosją, a tu za rządowym stołem jedna trzecia polskich ministrów jakby cóś lekko ciemna czy skośnooka...Analogia całkowicie zamierzona. Jeżeli korzenie, życiorys są czymś zwyczajnym w karierze polityka demokratycznego kraju obok całej reszty tego co polityk chce, myśli, zdziałał, może tylko dziwić że narodowość jedna i druga jest skwapliwie skrywana przed wyborcami, żeby nie powiedzieć wstydliwie. Powinna być pełna transparentność. A potem rosną mity i legendy ludowe jak to połowa rządu jest z pochodzenia Eskimosami czy Indianami czy jeszcze kimś innym...
Oczywiście w naszej monumentalnej wolności, demokracji i liberalizmie całkiem zwyczajne prawo do informacji, przejrzystości polityków względem wyborców robi się jakby brunatne, szowinistyczne, podejrzane, cóż dziwne.
Co do Palikota - warto zauważyć, że on chyba jako jedyny dysponuje politycznym potencjałem na "zarysowanie" monolitu sceny parlamentarnej w Polsce, która osiągnęła już chyba stan kliniczny. Ewentualne 8% przeistoczyłoby go w poważnego kandydata do rozmów koalicyjnych i z konieczność przesunęłoby PO w lewo (przynajmniej w sferze rządu; Magdalena Środa ministrem edukacji). Ja nie wierzę, że Palikot jest w polityce dla pieniędzy - za to zgodzę się, że zaspokaja tym sobie potrzeby prowokacji, czemu nie przeczy realne działanie polityczne (chociaż ostatnio wygrzeczniał i ostrzygł się).
W dodatku nie możemy zapominać o rośnięciu w siłę skrajnej prawicy po smoleńsku. PiS circa 2004 był zupełnie inną partią niż dzisiaj, a i w "tamtych" czasach nie do pomyślenia była tak wysoka popularność np. GP. Może dlatego, że wszystkie odnogi nacjonalizmu i darwinizmu społecznego stykały się w mało żwawym, umierającym środowisko Radia Maryja - dzisiaj wraz z kryzysem lewicy, nowym pokoleniem "neokońskich" prawicowców i przejściem na ich stronę niegdyś całkiem sensownych osób (Wildstein, Semka) + parę nowych "gwiazd" (Terlikowski) pojawia się OGROMNE zagrożenie skrajnego zdziczenia w debacie publicznej (bycie cywilizowanym prawicowcem dzisiaj w Polsce i niezwariowane = chyba najtrudniejsza rzecz do zrobienia). Więc jeśli mamy się przed tym bronić, trzeba się również zradykalizować - stąd "sensowność" działań np. Palikota.
(nie mówię, że będę głosować na P., ale dziwią mnie ludzie, którzy pytają się "jak to?". wbrew pozorom sensownych argumentów jest całkiem sporo - a podałem tylko czysto polityczne, bo ktoś może dokonać takiego wyboru, bo po prostu np. zgadza się z programem)
"pojawia się OGROMNE zagrożenie skrajnego zdziczenia w debacie publicznej"
a teraz nam ładnie wytłumacz co to ma niby znaczyć? bo mi to wygląda na takie straszenie potworami z pod łóżka;)
"pojawia się OGROMNE zagrożenie skrajnego zdziczenia w debacie publicznej"
Najpierw musi do takiej dość, bo to ciągłe "poklepywanie się po plecach" przez tych co są u koryta ciężka nazwać debatą a tym bardziej publiczną debatą.
Kilka moich ulubionych nagłówków ostatnich kilku dni z mediów "niepokornej awangardy" dzisiejszej prawicy.
http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/fronda_tv:_nergal_glupszy_nawet_od_srody_15381
http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/terlikowski:_czemu_sroczynski_tak_boi_sie_egzorcystow__15408
http://blog.rp.pl/wildstein/2011/09/12/pegaz-w-lewackim-kieracie/
Nie muszę chyba wrzucać dowolnej okładki (tudzież spotu) GP Codziennie? Tak obrzydliwej, tabloidowej żonglerki trupami nie widziałem nawet w Fakcie.
Aha - mam jeszcze jeden argument. Ujednolicanie dyskursu przeciw PO - który zamiast skupiać się na merytorycznych zagadnieniach i ekstremalnej nieudolności rządów Tuska (co jest potrzebne, nie pamiętam rządu tak ulgowo traktowanego przez media), sprowadza dyskusję na samo dno, wałkują bez końca Smoleńsk, szatana, "służenie obcemu kapitałowi".
Taven--->
Co do Palikota - warto zauważyć, że on chyba jako jedyny dysponuje politycznym potencjałem na "zarysowanie" monolitu sceny parlamentarnej w Polsce, która osiągnęła już chyba stan kliniczny.
Nie dostrzegam podobnego potencjału, podobnie jak radzę przypomnieć sobie o pewnym stryjku, który zamienił siekierkę na kijek, po czym trafił z deszczu pod rynnę.
To że obecny konflikt w Polsce ma zgoła katastrofalne skutki dla państwa i społeczeństwa jest oczywiste, nie znaczy to jednak, że mamy głosować na kogokolwiek, o ile ten ktoś jest w stanie odsunąć obecną bandę od koryta - tym bardziej, że jest to człowiek bezwzględny, cyniczny i również przynależący do świata postpolityki - nie różni się w tym wcale od Tuska et consortes - którzy przed wyborami głosili podobnie głodne kawałki o przyjaznym państwie.
W dodatku nie możemy zapominać o rośnięciu w siłę skrajnej prawicy po smoleńsku. PiS circa 2004 był zupełnie inną partią niż dzisiaj, a i w "tamtych" czasach nie do pomyślenia była tak wysoka popularność np. GP.
W dużej mierze zgoda; można nawet powiedzieć, że obraz prawicy wieszczony przez Michnika, Miłosza i resztę postępowców w pewnym sensie (!) zaczął się materializować.
(bycie cywilizowanym prawicowcem dzisiaj w Polsce i niezwariowane = chyba najtrudniejsza rzecz do zrobienia
Owszem, są sekciarze z Gazety Polskiej, lubujący się w teoriach spiskowych słuchacze RM (niektórzy!), Fronda po rozpadzie ma niezbyt wiele do powiedzenia w sferze idei, ale to jest niezaskakujące, że w powszechnym odbiorze gorsza moneta wybiera lepszą. Nie pamiętam kiedy na rynku było tyle ciekawych pism szeroko pojętej prawicy (Christianitas, Teologia Polityczna, Rzeczy Wspólne, Pressje, Arcana itp.). Wildstein, wbrew Twojej opinii, wciąż jest bardzo dobrym publicystą - chyba że miana tego nie może nosić ktoś, komu do Kaczyńskiego bliżej niż dalej. Nie widzę też niczego skandalizującego w przytoczonych przez Ciebie tekstach - może za wyjątkiem tego o idiotach - ale fronda to nie jest portal dla każdego, tylko bardziej hermetycznego grona odbiorców (poza wszystkim to faktycznie są głupcy). Kongres Kultury faktycznie jest lewacki, nawet Żakowski w rozmowie z Baumanem się z tego radował. Podania za przykład tekstu o egzorcystach kompletnie nie rozumiem, chyba że katolicy mają zacząć przepraszać, że wierzą w istnienie szatana osobowego - i takaż postawa ma być warunkiem sine qua non dżentelmeńskiego dyskursu.
To że obecny konflikt w Polsce ma zgoła katastrofalne skutki dla państwa i społeczeństwa jest oczywiste, nie znaczy to jednak, że mamy głosować na kogokolwiek, o ile ten ktoś jest w stanie odsunąć obecną bandę od koryta - tym bardziej, że jest to człowiek bezwzględny, cyniczny i również przynależący do świata postpolityki - nie różni się w tym wcale od Tuska et consortes - którzy przed wyborami głosili podobnie głodne kawałki o przyjaznym państwie.
Póki co ma politycznie czyste konto. Nie dajmy się oszukać - nie ma dzisiaj polityki bez postpolityki. Jak pisałem, rozumiem głosujących na Palikota (bardziej niż wyborców PiS lub PO, prawdę mówiąc), bo potencjał modernizacyjny w RPP jest naprawdę spory. W ogóle sam fakt dobrowolnego wyskoczenia za burtę PO i pożegnanie się z perspektywami wygodnych stanowisk (nie jest tajemnicą, że "ugrzeczniony" poseł z Biłgoraja miałby szansę na stanowisko ministra infrastruktury). Jeśli zaś chodzi o sprawę Ozonu - ja wierzę w to, że ludzie zmieniają poglądy (sam zmieniam je dosyć często :D) i chyba bardziej cyniczne w tym wypadku jest zarzucanie wszystkim dookoła cynizmu.
Oczywiście wraz z powyższymi argumentami "za" idzie drugie tyle "przeciw" - chcę tylko pokazać, że jak najbardziej da się obronić kandydaturę Palikota, więc nie wiem skąd rechot co poniektórych.
W dużej mierze zgoda; można nawet powiedzieć, że obraz prawicy wieszczony przez Michnika, Miłosza i resztę postępowców w pewnym sensie (!) zaczął się materializować.
:) Nie powiem, że odczuwam z tego powodu satysfakcję niestety :D
Owszem, są sekciarze z Gazety Polskiej, lubujący się w teoriach spiskowych słuchacze RM (niektórzy!), Fronda po rozpadzie ma niezbyt wiele do powiedzenia w sferze idei, ale to jest niezaskakujące, że w powszechnym odbiorze gorsza moneta wybiera lepszą. Nie pamiętam kiedy na rynku było tyle ciekawych pism szeroko pojętej prawicy (Christianitas, Teologia Polityczna, Rzeczy Wspólne, Pressje, Arcana itp.)
Uściślając - prawicowcem w sensie politycznym. Zdaję sobie sprawę z istnienia cywilizowanej myśli konserwatywnej w Polsce, może nawet chrześcijańskiej :), ale są to siły pozbawione kapitału politycznego. Czytelnik Tygodnika Powszechnego może dzisiaj jedynie rozłożyć ręce w geście zrezygnowania przy głosowaniu, bo właściwie cała prawica została zawłaszczona przez skrajne siły neokonserwatywne (chyba już można to tak określić?). Lewica ma zresztą podobny problem, bo choć KP ma fantastyczne publikacje i solidne zaplecze intelektualne, to na scenie politycznej wiodącą siłą lewicową są (jedynie!) komusze SLD i betonowe PPP.
Wildstein, wbrew Twojej opinii, wciąż jest bardzo dobrym publicystą
Wildstein "upadł" chyba najpóźniej z całej ferajny spod krzyża. pamiętam jeszcze jego program w tvp, który stanowił całkiem niezłą odtrutkę na idiotyzmy Lisa.
fronda to nie jest portal dla każdego, tylko bardziej hermetycznego grona odbiorców
Ależ to jest mainstream, już nawet nie tylko polskiej prawicy! Regułą jest, że przy osiąganiu niepodzielnej dominacji w politycznym dyskursie, dana siła będzie tylko głośniej krzyczeć o "szykanach", "przesladowaniach", schodzeniu do podziemia etc. I to w kraju, gdzie jesteśmy o włos od przegłosowania najbardziej restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej w Europie. Kilka list hańby Terlikowskiego i nawet to nie będzie trudne do osiągnięcia.
Mnie przeraża to, że wielu moich znajomych z uczelni to wierni czytelnicy Uważam Rze, GP (chociaż z mocnym skrzywieniem w stronę zdziczałego, korwinowskiego uber-kapitalizmu), którzy twierdzą, że darwinizm społeczny to "sensowna koncepcja", a prawdziwą odpowiedzialność za czyny Breivika ponosi norweskie lewactwo (!). Michalski kiedyś pisał w którymś swoim felietonie o nowym neokońskim nurcie myśli chrześcijańskiej w USA, który pojęcie "bliźniego" interpretuje nie uniwersalistycznie, a za takiego uważa jedynie członków najbliższej rodziny - to właśnie jest zwiastun zdziczenia polskiej prawicy, idiotów z flagami konfederatów, wpatrzonych w karykaturalne Tea Party. Wśród starszych te poglądy rozwijają się trochę intuicyjnie, samoistnie. Dlatego przecieram oczy czytając dzisiejszego Wildsteina, Ziemkiewicza, Semkę. To kiedyś byli całkiem sensowni komentatorzy życia politycznego, a dzisiaj zamienili się "młodych, buntowniczych", zapatrzonych w ideologie skrajnej konserwatywnej destrukcji jakichkolwiek bardziej skomplikowanych więzi społecznych. Jeśli to ma być "cywlizacja życia", to ja podziękuję.
Kongres Kultury faktycznie jest lewacki, nawet Żakowski w rozmowie z Baumanem się z tego radował.
Tekst Wildsteina to chyba jego największa kompromitacja w publicystycznej karierze. Oni tam w RP, GP, frondzie (wszędzie słychać to samo) już wszyscy pogłupieli, wykształcili w sobie jakiś wstręt do jakiegokolwiek intelektualizmu. Owszem kongres jest firmowany szyldem "uniwersalistycznego humanizmu" (cokolwiek miałoby to oznaczać), więc rzeczywiście nie spotkamy tak w kuluarach prof. Żaryna. Nie znaczy to jednak, że jest tam same "lewactwo". Wajda, Dukaj, Eno, Penderecki, Parker, Lupa - większość z gości jest raczej umiarkowana politycznie, część nie określa się w ogóle. Zresztą wystarczy trochę dobrej woli - nawet taka postmarksistka Mouffe nawiązuje bezpośrednio do myśli Schmitta (którego większość prawackich "intelektualistów" pewnie nawet nie czytała) i znalazła by wspólny język z myślicielami chrześcijańskimi. Vattimo z kolei jest katolikiem i komentował go m.in. Ratzinger.
Nie chodzi więc o to, że lewacki salon ignoruje prawicowych myślicieli, ale o to, by sobie pokrzyczeć, powyzywać, "wypunktować" dowody na istnienie komuszej hegemonii. Nie chodzi o to, że Wildstein ma jakiś program konserwatywnej modernizacji w rękawie, ale odesłano go we Wrocławiu z kwitkiem. Takiego programu nie ma (a chciałbym, żeby był i żeby tzw. "intelektualna prawica" dogoniła "intelektualną lewicę" w Polsce), za to jest plucie, bzdurne zarzuty, brak jakiegokolwiek poza Smoleńskiem pomysłu na polskie społeczeństwo. I nawet tytuły, które wymieniłeś wyżej - doceniam ich ambicje, kulturę, ale nie jest to myśl wybitna. Niestety, polska prawica nie ma intelektualistow w rodzaju (tak!) Baumana, a na pierwszy plan wysuwają się głośni pieniacze.
Ja się z Kongresu strasznie cieszę i choć nie udało mi się dotrzeć w tym roku, to jest to zdecydowanie najjaśniejszy punkt na bladej mapie polskiej prezydencji w UE. Skład tego eventu jest imponujący.
Taven---->
Jak pisałem, rozumiem głosujących na Palikota (bardziej niż wyborców PiS lub PO, prawdę mówiąc), bo potencjał modernizacyjny w RPP jest naprawdę spory
Wykluczam głosowanie na Palikota ze względów kulturowych i moralnych (wspomniane przeze mnie opluwanie śp. prezydenta), ale nawet gdybym chciałbym na niego zagłosować, to doprawdy nie potrafię dojrzeć tego "potencjału modernizacyjnego". Masz na myśli struktury, ludzi, idee? Potencjał Palikota pokazał jego pierwszy spęd, podczas którego ograniczył się w dużej mierze do taniej wojny z Kościołem, zresztą ręka w rękę z Kutzem - człowiekiem o poziomie nienawiści przekraczającej nawet ten Niesiołowskiego.
W ogóle sam fakt dobrowolnego wyskoczenia za burtę PO i pożegnanie się z perspektywami wygodnych stanowisk (nie jest tajemnicą, że "ugrzeczniony" poseł z Biłgoraja miałby szansę na stanowisko ministra infrastruktury).
W tym nie ma nic dziwnego, Palikot ma pieniądze i zapragnął władzy - władzy w prawdziwym sensie nigdy by w PO nie miał, zawsze musiałby się podlizywać odpowiednim osobom, a minister infrastruktury w Polsce może się łatwo stać politykiem skończonym.
i chyba bardziej cyniczne w tym wypadku jest zarzucanie wszystkim dookoła cynizmu.
Nie wszystkim, oj nie wszystkim. Palikot jest jeden - człowiek, który, powtórzę raz jeszcze, działając w sposób metodyczny zapragnął zniszczyć wizerunek urzędującego prezydenta. Dziwi mnie prawdę mówiąc, że z człowieka o takiej proweniencji próbujesz uczynić potencjalnego uzdrowiciela czegokolwiek.
Nie powiem, że odczuwam z tego powodu satysfakcję niestety
Nie ma się z czego cieszyć - coraz bardziej szalejący progresywizm z jednej strony, a z drugiej bezradna politycznie prawica miotająca się w te i wewte.
Zdaję sobie sprawę z istnienia cywilizowanej myśli konserwatywnej w Polsce, może nawet chrześcijańskiej :), ale są to siły pozbawione kapitału politycznego.
Zgadza się, w pełni pokazuje to porażka Marka Jurka.
Czytelnik Tygodnika Powszechnego może dzisiaj jedynie rozłożyć ręce w geście zrezygnowania przy głosowaniu, bo właściwie cała prawica została zawłaszczona przez skrajne siły neokonserwatywne (chyba już można to tak określić?).
Jeszcze do niedawna czytelnik TP głosował po prostu na Unię Wolności; dzisiaj prawdopodobnie głosuje na PO albo w ogóle nie głosuje, chociaż samo pismo stało się zdziebko bardziej pluralistyczne i faktycznie można się tam natknąć na publicystów konserwatywnych - co nie znaczy, że taki jest profil pisma.
Wildstein "upadł" chyba najpóźniej z całej ferajny spod krzyża. pamiętam jeszcze jego program w tvp, który stanowił całkiem niezłą odtrutkę na idiotyzmy Lisa.
Nic w przyrodzie nie ginie:
http://tv.rp.pl/cykliczne/Bronislaw-Wildstein-przedstawia
Ależ to jest mainstream, już nawet nie tylko polskiej prawicy!
Niestety mainstreamem stały się tylko pogadanki Terlikowskiego w studiach telewizyjnych, bo przecież nie wydawane ksiązki historyczne czy eseje kulturowo-religijne.
I to w kraju, gdzie jesteśmy o włos od przegłosowania najbardziej restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej w Europie.
Jak czytam Twoje posty, to odnoszę wrażenie, że przedawkowałeś Michalskiego i Krasowskiego :)
Michalski kiedyś pisał w którymś swoim felietonie o nowym neokońskim nurcie myśli chrześcijańskiej w USA, który pojęcie "bliźniego" interpretuje nie uniwersalistycznie, a za takiego uważa jedynie członków najbliższej rodziny - to właśnie jest zwiastun zdziczenia polskiej prawicy, idiotów z flagami konfederatów, wpatrzonych w karykaturalne Tea Party
Niestety, ale prawica niechrześcijańska (tudzież para-chrześcijańska) może uderzyć w takie tony, dostrzegam to bardzo dobrze.
ideologie skrajnej konserwatywnej destrukcji jakichkolwiek bardziej skomplikowanych więzi społecznych
Możesz rozwinąć? Bardzo mnie ciekawi ta konserwatywna destrukcja bardziej skomplikowanych więzi społecznych :D
Oni tam w RP, GP, frondzie (wszędzie słychać to samo) już wszyscy pogłupieli, wykształcili w sobie jakiś wstręt do jakiegokolwiek intelektualizmu.
Przesadzasz.
Wajda, Dukaj, Eno, Penderecki, Parker, Lupa - większość z gości jest raczej umiarkowana politycznie, część nie określa się w ogóle. Zresztą wystarczy trochę dobrej woli - nawet taka postmarksistka Mouffe nawiązuje bezpośrednio do myśli Schmitta (którego większość prawackich "intelektualistów" pewnie nawet nie czytała) i znalazła by wspólny język z myślicielami chrześcijańskimi.
Podsumowując, w najlepszym razie mamy gości umiarkowanych i niezadeklarowanych - jak rozumiem na bezrybiu mają robić za konserwatywne raki? :) Niestety, ale zachłysnęliśmy się nowoczesną wizją kultury - a przecież można by w Polsce zorganizować kongres nie tyle mający udowodnić jacy to my nie jesteśmy na bieżąco i do przodu, tylko odpowiadający bardziej polskiej wrażliwości. Odwiedziłoby nas mniej celebrytów i decydentów? Trudno, przynajmniej nie zdalibyśmy się na ksero-modernizację. I nie potępiam w czambuł Kongresu, nie znam na tyle dobrze jego programu - jedyne co widziałem, to wystąpienie Baumana transmitowane przez TVP Kultura i różne komentarze do samego Kongresu.
I nawet tytuły, które wymieniłeś wyżej - doceniam ich ambicje, kulturę, ale nie jest to myśl wybitna.
A Krytyka Polityczna to myśl wybitna? Może Jaś Kapela to tytan intelektu? Nie rozśmieszaj mnie proszę :)
Zajrzyj sobie do najnowszego (mającego ponad 600 stron) numeru Christianitas - genialna sprawa. Oczywiście jeśli zajrzysz, to zapewne z dużego dystansu, co pewnie nie pozwoli docenić w pełni znaczenia tegoż pisma, które ewoluuje w bardzo interesującą stronę. Ale może chociaż dostrzeżesz, że jest w polskiej myśli chrześcijańskiej coś innego, ba - jest nawet dystans do smoleńskiej histerii, oczywiście bez pogardy charakterystycznej dla przedstawicieli lewicy.
Zgodzę się co do jednego, rzecz jest zresztą dawno zdiagnozowana, polska prawica ustępuje lewicy na gruncie organizacyjnym i poprzez częściowe ignorowanie kwestii kulturowych. To pierwsze niestety w dużej mierze zależy od trendów, finansowania (Zdrojewski wstrzymujący dofinansowanie dla konserwatywnych periodyków!) itd. W kwestiach kultury prawica mogłaby rzeczywiście zrobić dużo więcej. Tak jak Krytyka Polityczna wydaje wywiady z Żuławskim czy teksty o Skolimowskim, tak Fronda powinna zrobić wywiad rzekę z Lechem Majewskim czy Grzegorzem Królikiewiczem albo napisać analizę twórczości Tarkowskiego. Książka o Paktofonice wyglądałaby biednie przy tekstach Stróżewskiego, biografii Góreckiego czy rozmowach z Kilarem. Ale jest, jak jest.
Co bynajmniej nie oznacza, że rozwiązaniem jest wariactwo Krytyki Politycznej - ja akurat poglądów nie zmieniam :)
Niestety, polska prawica nie ma intelektualistow w rodzaju (tak!) Baumana, a na pierwszy plan wysuwają się głośni pieniacze.
Nie chciałbym się tutaj odnosić do samego Baumana, ale nie powiedziałbym, że jest to przedstawiciel polskiej lewicy. Co najwyżej można powiedzieć, że polska lewica zaprosiła go do Polski, tak jak Teologia Polityczna zaprosiła takich intelektualistów jak np. Remi Brague czy A. Finkielkraut. Trochę irytuje mnie jedynie, że polska prawica nie była i nie jest w stanie w ogóle wykorzystać myśli późnego Kołakowskiego, który to w całości został zawłaszczony przez środowisko Wyborczej. Podobnie stało się zresztą z chrześcijańskim poetą Miłoszem, ale to już na życzenie samego Miłosza.