Wspomnienia z NES-a #5 Battletoads
Cholera taki krótki tekst o jednej z najlepszych gier na NESa? Ja protestuję! Oby autor za karę ugrzązł na wieki w 12 levelu :)
I pomyśleć, że w całej sieci GameStopu nie mają ani jednej kopii...
Trael - błagam Cię, cofnij swoje przekleństwo! Ja chcę wiedzieć, co jest dalej! :) Ale faktycznie, mogłem się na wyjeździe nie brać za pisanie o takiej grze - może za parę dni dodać jakiś aneks do tego tekstu, czy coś?... Zobaczymy. W każdym bądź razie, w ciągu następnych tygodni nigdzie się nie wybieram i zaraz po Polconie (czyli od poniedziałku) wracam do normalnego trybu pracy z regularnymi i trzymającymi jako-taki poziom newsami. :)
Kiedyś (czyt. kiedy RARE należało do N) każda gra od nich była perełką (osobiście najbardziej podoba mi się Conker's Bad Fur Day), ale potem zaprzedali duszę diabłu (czyt. Micro$oft) i skończyli marnie.
Bardzo miło wspominam tę grę z wielu powodów, niestety dobrnąłem jedynie do etapu z dżdżownicami, dalej nie dałem rady, ale na emulatorze z funkcją zapisu z pewnością ukończę Battletoads.
Pamiętam również, że podczas misji w której sterujemy lewitującym pojazdem pomiędzy blokującymi drogę ścianami śmierci był teleport, dzięki któremu można było pominąć etap z bałwankami.
Osobiście dla mnie Battletoads & Double Dragon był produkcją dużo łatwiejszą, ponieważ tam doszedłem do ostatniego bossa!
A propo bossów, to pamiętam, że każdy był na swój sposób wyjątkowy! Ponadto zabawny klimat z "jajem" oraz dosłownie "kumata" muzyka, szczególnie podczas pauzy, sprawiały, że mocno wczuwałem się w jedną z dwóch dostępnych żab. Najbardziej lubiłem tego w okularach, który zwal się Rash! Zitz był przeze mnie nieco mniej lubiany, ale i tak był super!
Ponadto przeglądając kiedyś neta na temat Battletoads doszukałem się, że istnieje także kreskówka o sympatycznych, wojowniczych żabach! Wiadomość warta odnotowania.
Nie zapomnę też karykaturalnie dużych kończyn przy "finiszerach" robionych na naszych wrogach.
Różnorodność lokacji, bardzo dobrze skonstruowanych zresztą przyprawiała o zawrót głowy. Chciałbym mieć możliwość zagrania w remake całej serii z lepszą oprawą wizualną i dostępnymi checkpointami. To byłby prawdziwy odlot!
Na plus trzeba również zaliczyć oprawę wizualną, która jest wspaniała pod względem artystycznym oraz jest jedną z najładniejszych gier dostępnych na NES'ie. Mało tego, taki pecetowy Duke Nukem 1 będący również z 91 roku wygląda jakby był co najmniej o dekadę starszy od Walecznych Żab!
alhaszasz - W tej serii owszem, dokładniej w drugiej części, nie w omawianej - pierwszej.
Widziałem jak wiele razy mój utalentowany kuzyn przechodził Battletoads bez większego wysiłku. Naprawdę przyjemnie oglądało się gdy przechodził gry na NES'a. Był prawdziwym mistrzem!
Ja osobiście doszedłem z tego co widzę na yt jedynie do połowy, czyli do 6 etapu. Heh, ale cienias ze mnie... i pomyśleć, że w dwójce doszedłem do ostatniego i o mało co nie wygrałem walki z ostatnim przeciwnikiem, którym był, właściwie była znana z części pierwszej czarownica.
Stider. - Niewiele Ci brakuje do końca gry, ponieważ 12 etap jest ostatni, a na jego końcu mamy ostatniego przeciwnika - złą czarownicę czy jak jej tam, która czasem wiruje jak tornado :D
O kurcze pieczone! Druga część ma tylko 7 poziomów, prawie dwukrotnie mniej niż jedynka!
Czas na chusteczkę, ponieważ poleciało kilka łez podczas czytania, pisania i oglądania. :D
_______________________________________________________________________
Proponuję aby w następnej części Wspomnień z NES-a poświęcić kontynuacji omawianej dziś produkcji - Battletoads & Double Dragon.
a ja pamiętam że w tej grze też grało się postaciami z double dragon
@up
Postaciami z DD grało się w kontynuacji, czyli Battletoads and Double Dragon, która wyszła zarówno na NESa jak i SNESa.
Nic dodać, nic ująć ... Najlepiej gry przechodzić bez oglądania filmików na YT ... Cały "urok" Battletoads polega na tym, aby grać 30-40 minut i tracić kolejne szanse w tym samym miejscu albo parę momentów dalej. Tej gry nie da się przejść na farcie, tutaj w każdym elemencie trzeba być perfekcyjnym. Ta gra została przeze mnie odstawiona, i nie wiem czy do niej wrócę - straciłem przy niej wiele nerwów. A przechodzenie gry na emulatorze przy save'ach lub oglądaniu filmików na YT nie da mi żadnej satysfakcji.
Satysfakcji z ukończenia pewnie nie, ale i tak jest sporo dobrej zabawy.
To jak Strider, da radę z druga częścią Battletoads? :D
Raziel88ck - w przyszłym tygodniu na pewno, ale kiedy dokładnie to nie potrafię stwierdzić. :)
:D Nienawidzę tego etapu gdzie te szopowate cosie chcą zdetonować bomby, a ty musisz im sprzedać wielkiego kopa, o ile dwóch pierszych to pestka, to następni przekraczją moją zręczność.
Oficjalnie ogłaszam, że zaczynam NES-owy maraton Raziela!
Pierwszą trójką gier, w które zagram są:
- 1989 | Data East | Bad Dudes
- 1991 | Rare Ltd. | Battletoads
- 1993 | Rare Ltd. | Battletoads & Double Dragon
Ostatnio włączyłem sobie Bad Dudes, w którym ot tak bez wysiłku przeszedłem przeszło połowę gry. Znam na pamięć słabe strony bossów, a także miejsca, w których pojawiają się wrogowie. Dzięki temu nadrabiam braki w zręczności, bo wiadomo, jak się w daną grę grało ostatni raz kilka lat, to po tych kilku latach człowiek się odzwyczaja i traci refleks.
W serii Battletoads bardzo rozbrajały mnie wystraszone miny naszych herosów. Miazga totalna, najpierw się bali, a później kopali tyłki każdemu kto stanął im na drodze. :P
Mój błąd. W pierwszym Battletoads doszedłem dalej niż dżdżownice. Tam gdzie tym odrzutowcem lataliśmy, tam nie podołałem.