Wspomnień czar # 5 Soldier of Fortune
Pamiętam, grałem w każdą część Soldier of Fortune i uważam, że jedynka jest najlepsza - bezkompromisowość oraz gęsty klimat powodowały, iż gra mocno mnie wciągnęła. Owszem bywały nużące etapy, ale o zaletach i wadach napiszę poniżej.
Główny bohater to typowy twardziel, który mówi mało, a dosadnie, przypadł mi do gustu, ale do moich ulubionych bohaterów gier z pewnością nie należy.
Klimat był wspaniały, pamiętam pierwszy poziom w New York i tą muzykę przypominającą tą z Terminatora. Mając w ręku shotguna oraz idąc powolnym tempem czułem jakbym grał T-800. Szkoda, że Raven nie pokusiło się o stworzenie gry w tym znanym uniwersum stworzonym przez Jamesa Camerona, mogłoby być naprawdę interesująco.
Soundtrack idealnie pasował do każdego etapu, a trzeba zaznaczyć, że nie znam zbyt wielu gier, w których akcja toczyłaby się aż w tylu miejscach! Oczywiście nie wszystkie mnie przekonały do siebie, zatem napiszę, które misje mi się podobały, a które nie:
01 - Nowy Jork - Klimat niczym z Terminatora, wspaniały początek rozgrywki.
02 - Uganda - Bardzo filmowy etap rozgrywający się na pędzącym pociągu.
03 - Kosowo - Misja rozgrywająca się głównie w podziemiach/pomieszczeniach, całkiem niezła.
04 - Syberia - Mroźny etap, naprawdę interesujący, jeden z lepszych w całej grze.
05 - Irak - Szczerze trochę się tu nudziłem, niezbyt mile wspominam tę część gry.
06 - Nowy Jork - Niestety dużo gorzej niż poprzednim razem, ale i tak jako tako się grało.
07 - Sudan - Kolejny etap, którego nie lubiłem, nudził niesamowicie.
08 - Japonia - Najlepsza misja w całej grze. Ten klimat, helikopter jako boss. Miodzio!
09 - Irak - Od tego momentu przestałem grać, dopiero później zmuszałem się do ukończenia
10 - Niemcy - Na początku podszedłem dość sceptycznie, ale później był całkiem niezły, aż mi się Wolfenstein 3D przypomniał
Przyznam się, że gry za jednym podejściem nie ukończyłem. Pierwszy postój nastąpił w 5 misji, dopiero po kilku dniach przerwy przebrnąłem przez ten etap, ale w 7 misji również zaczęło mnie odpychać, dopiero gdy świnki weszły w ruch przed lufą, poczułem, że znów chcę mi się w to grać. Najdłuższą przerwę zrobiłem przy 9 i ostatniej 10 misji. Jednak ostatecznie ukończyłem. Gra do łatwych nie należy gdy gra się na średnim bądź wyższym poziomie trudności z ograniczoną ilością zapisu, dlatego polecam mniej wytrwałym graczom grać na średnim, ale z nieograniczoną ilością quick save'ow.
Fabularnie było tak sobie, szczerze mówiąc, w ogóle nie interesowała mnie tu fabuła, najbardziej bawiło mnie pozbawianie wrogów części ciała i zwiedzanie fajnych miejsc. Jak na moje oko cutscenki były zbyt krótkie, kiepsko wprowadzały i równie kiepsko przedstawiały zakończenie misji.
Wizualnie było nawet nieźle, pod względem artystycznym raczej bez zarzutu, zaś technologicznym też nie było źle. Tekstury zostały porządnie wykonane, co cieszy oko, bo w wielu nowszych produkcjach wyglądały dużo gorzej! Tereny niestety były dość kanciate, ale w końcu gra powstała na zmodyfikowanym id Tech 2, a już wtedy na rynku bywały dużo lepsze silniki takie jak - Unreal Engine, id Tech 3.
Grywalność była i jest duża, choć tak jak wcześniej wspominałem, w kilku etapach wkradała się monotonia. Powiedzmy, że niektóre misje nie był pod mój gust. W końcu ciężko dogodzić ludziom skoro gra rozgrywa się w tylu lokacjach, zawsze znajdą się te lepsze i te gorsze dla indywidualnego odbiorcy.
Podsumowując - Soldier of Fortune to solidna produkcja zapewniająca niezwykłą przygodę w wielu zakątkach świata, miażdżący klimat oraz najważniejsze, system uszkodzeń ciała przeciwników!
Czy dziś można polecić kultowe dzieło Raven Software? Odpowiedź brzmi - zależy komu. Starzy wyjadacze z całą pewnością już dawno ukończyli ten twór wielokrotnie, a nowi zniechęcą się leciwą oprawa wizualną i wiekiem tejże gry. Ja mimo wszystko miło ją wspominam, choć nie zapomnę też niemiłych wspomnień związanych z Soldier of Fortune.
Jak myślicie chciałbym odświeżoną wersję jedynki, bądź kolejną, czwartą część? Odpowiedź będzie zaskakująca, ale nie. Remake zniszczyłby cały klimat, zaś grając w Payback, stwierdzam, że szkoda niszczyć jeszcze bardziej tą markę. Jedna profanacja wystarczy, ale tak to już jest gdy za kolejną odsłonę zabiera się inne studio. Jeszcze krótko podsumuję dwójkę, która sprawia lepsze wrażenie od jedynki, ale niektóre misje tak się dłużą, że nie idzie wytrzymać. Jednym słowem mogę rzec, że seria Soldier of Fortune jako całość nie urzeka mnie. Długo się nad tym zastanawiałem, co może być przyczyną. Możliwe, że Raven z czego jest dla mnie niechlubnie znany, tworzy gry, które na dłuższą metę (nie wszystkie oczywiście!) nużą. Innym powodem może być po prostu mój gust.
Na szczęście zaliczam się do tych, co mieli przyjemność zagrać w SoF (dzięki CD-Action). Do tej pory pamiętam etap metra. Biegłem z shotgunem w rękach strzelałem i słuchałem agonicznych krzyków dogorywających przeciwników. I podobnie jak kolega autor przystawałem od czasu do czasu by poznęcać się nad zwłokami.
No ja grałem w to cudeńko w momencie premiery, o ile dobrze pamiętam były to wakacje, przerwa od szkoły a więc fun totalny :) A jeżeli idzie o muzyke, to chyba wyłączyłem ją zaraz po pierwszej misji, była po prostu beznadziejna i nie pasowała do niczego. SoF2 też był całkiem niezły, ale liczyłem na więcej, trójki nawet nie ruszałem, padło totalne. Ogólnie bardzo miło wspominam tą gre :)
Grałem w SOF, ale nie ukończyłem i do dziś żałuje.
jakby ktoś miał problem z odpaleniem SOFa na W7, to :
http://forums.anandtech.com/showthread.php?t=2156766
(ten ze zmianą nazwy). U mnie działa idealnie
raziel88ck - prawdopodobnie w tym tygodniu, ale ogólnie mam sporo spraw na głowie (muszę m.in. przygotować dwie prelekcje na Polcon, za chwilę wyjeżdżam też robić projekt dla dzieciaków w jednej podstawówce) i piszę z tego powodu dość nieregularnie. :) Jak już się wezmę, to będzie albo o "Battletoads", albo "Micro Machines", bo do tego mam akurat gotowe screeny.
Hmm... a jednak tylko "Battletoads"... Screeny z "Micro Machines" zostały na innym komputerze... Niech żyje studenckie podróżowanie pomiędzy dwoma komputerami! :)
Piszę jednak, bo mam do Was pytanie odnośnie tekstów: było-nie było, jestem dyplomowanym historykiem (z licencjatem, ale zawsze) który jest w trakcie ogarniania quasi-historycznych prelekcji na Polcon i tak mnie naszło pytanie, czy nie chcielibyście widzieć tutaj od czasu do czasu jakiś ciekawostek historycznych? Pytam, bo nie mam co robić z niektórymi, przygotowywanymi tekstami (jak np. stara praca o gnostycyzmie, oparta na współczesnej prozie fantasy i filmach), a mam podobno krzewić świadomość historyczną wśród narodu. :)
Strider - W takim razie masz problemy z wiernością komputerową. :D
Co do Twojego pytania, hm... możesz spróbować, choć ja osobiście nie będę tym zainteresowany. :P
Jedyne co z historycznych rzeczy mnie bawi to historia: dinozaurów, wszechświata, samochodów, gier, filmów, browarów oraz instrumentów takich jak gitara i perkusja. Inne dziedziny są mi obce niczym ufo włodzix'a.
Czekam na Battletoads, właśnie wczoraj zdecydowałem się na przejście kilku gier z NES'a:
1989 - Bad Dudes - Przeszedłem wielokrotnie
1991 - Wolverine - Doszedłem do ostatniego bossa
1993 - Zen: Intergalactic Ninja - Zaledwie kilka plansz, za trudna dla mnie
1991 - Battletoads - Większość gry
1993 - Battletoads & Double Dragon - Doszedłem do ostatniego bossa
Raziel88ck - też byłbyś niewierny swojemu komputerowi, gdybyś nie miał go gdzie wstawić do wynajmowanego przez siebie mieszkania... A Twój współlokator miał taki z 20 razy szybszy(tak, tak - mam BARDZO stary komputer; ale liczę, że wreszcie uskładam na porządnego, wydajnego laptopa). :)
A co do wymienionych przez Ciebie gier: "Zen: Intergalactic Ninja" jest faktycznie dość trudnym tytułem, choć mając okazję grać w niego od szczenięcych lat, z reguły gram tylko na poziomie Hard i z wyzerowanym licznikiem "żyć". Zaskakujące dla mnie jest jednak Twoje stwierdzenie, że dobrnąłeś do ostatniego bossa w "Battletoads & Double Dragon" i przeszedłeś większość "Battletoads", a nie możesz poradzić sobie z "Zenem..." - przy tytułach o Bojowych Żabach wydaje mi się on pestką. :)
Strider. - Sam nie wiem, ale wyjątkowo lamiłem w Zenie. :D
To tak jak niektórzy twierdzą, że Super Contra jest trudniejsza od jedynki, a dla mnie było na odwrót. Jedynka była czymś niemożliwym do przejścia, zaś dwójka była bułką z masłem. :P
Pamiętam jak oglądałem jak mój tata w to grał :) Masakra była totalna. Gra niestety przeszła bez należnego jej echa.
Dla mnie dwójeczka będzie bardzo dobrą grą, w jedynkę nie grałem, choć ją mam, nie mam kiedy w nią pograć boje się że na XP lub 7 nie odpali się
Najbardziej się wkurzałem w Kolumbi, wróg się chowa a ty nie wiesz skąd, i te ciągle upadające pod twoje nogi granaty jak zbyt długo za osłoną się schowałeś.
Cobrasss - "jedynka" bez problemu uruchamia się pod Windows XP, pod 7 nie próbowałem, ale w najgorszym przypadku powinna ruszyć w trybie zgodności. :)
Ja zaś próbowałem i w przeciwieństwie do dwójki, jedynka działa na Windowsie 7 x64.
Dwójka też mi odpaliła, o dziwo bez kombinowania(no prawie). Dawno, bardzo dawno temu nie miałem czegoś takiego że starsza gra mnie na tyle przyciągnęła. Jestem teraz w 7 misji w jedynce, w dwójce od niechcenia przeszedłem się po uliczce, ale czekam aż skończę pierwszą część
no jakis rok pół tora temu w koncu ukonczyłem i dwojke tez!!! trojeczka tez jest ale to nie to samo co jedynka i dwojka jak wiadomo ale nie znaczy ze gra jest gniotem, co to to nie.