Witam, pewnie zastanawiacie się o co chodzi, więc postaram się jak najszybciej przedstawić sytuację.
Niedaleko mnie jest osiedlowy sklep L******n, który jest otwarty 365 dni w roku (w latach przestępnych 366). Właściciel jak to właściciel byczy się zawsze, ma prawo, ale dlaczego nakazuje swoim pracownikom pracować w każdy dzień? Nie ma święta, w którym byłby zamknięty. W każde święto bez wyjątku owy sklep jest czynny. Dodam, że pracownicy nie mają ubezpieczenia, bo są zatrudnieni na umowę-zlecenie. Cały czas słyszę tylko ich narzekania, słuszne zresztą, ale dziwi mnie, że ciągle mówią o buncie, a tak naprawdę nic z tym nie robią. Zastanawia mnie kiedy skończy im się cierpliwość.
Dobra, część mirencjumową mamy za sobą, czas na to, co mnie bawi najbardziej. Muppety, czyli pospolite, osiedlowe żule oblegają ten sklep, by zakupić wątpliwej jakości trunki i spowodować, że ich kroki staną się bardziej chwiejne niż zwykle, a twarze czerwone niczym u Indian. Dodam jeszcze, że w święta nie ma innych klientów poza nimi. Czasem jak się bardziej upiją to naskakują na sprzedawczynie lub starają się coś rozwalić, bądź bić między sobą o parę groszy czy parę łyków alkoholu, najczęściej musującego napoju winopodobnego.
Dlatego nasunęła mi się myśl, jakie jest dziś święto? Jakie w ogóle one są? Z czym święta mnie osobiście najbardziej się kojarzą? Z żulami pod sklepem firmy L... Ciekawe czy u Was jest podobnie, bo jeśli tak, to powinno się pojawić święto żula, w końcu jest pewność, że zawsze będzie ono obchodzone.
Na koniec dodam, że owy sklep byłby otwarty nawet jeśli nastąpiłby koniec świata, to jest więcej niż pewne. Często sobie tak z kumplami żartuje.
Na koniec dodam, że owy sklep byłby otwarty nawet jeśli nastąpiłby koniec świata, to jest więcej niż pewne. Często sobie tak z kumplami żartuje.
wyśmienity żart milordzie !
Jak ktoś chce zarobić, to co go obchodzą przepisy (o ile wiem w święta sklep może prowadzić tylko jego właściciel), uczucia czy żale innych? Żyjemy w takim a nie innym świecie :)