Granie w podróży – mit?
Właśnie w tym rzecz, że nawet jeśli mamy czas w podróży, to nie mamy często jak grać, bo albo jesteśmy zbyt zmęczeni/zniechęceni albo zwyczajnie nie ma gdzie usiąść. Ja jak dojeżdżam na uczelnię, to może w 1 przypadku na 100 mam gdzie usiąść. Większość osób podróżujących komunikacją miejską, nawet w uniwersyteckim mieście, to osoby starsze. Dlatego też bywa że jestem zmuszony ustąpić miejsca, mimo że bywa, że sam nie mam sił ze zmęczenia stać. Konsole mnie nęcą, bo nie wymagają wiecznej wymiany sprzętu, ale cały zakup traci sens jeśli nie ma gdzie konsoli wykorzystywać. Niestety.... A na ps3 czy xboxa nie mam po co sobie pozwalać,bo mieszkam przez prawie cały rok w akademiku.
zastanawiam się osobiście nad Dslite, bo kurcze pograłbym w castlevanię i nowe Pokemony:) No ale kupować konsolę dla 3 gier to raczej idiotyzm:)
Ja nie podrozuje a do szkoly mam 15 minut drogi busem i 40 minut pieszo na busa wiec sluchawki i jazda.
Nie moge grac w samochodzie na handheldach. Za male literki = dostaje nudnosci :(
jak np. jadę pociągiem to słucham muzyki/podcastów, nigdy nie gram... przenośne konsolki robią u mnie za zasypiacz, zawsze jak nie mogę zasnąć to odpalam na pół godziny coś i tyle ;)
PSP i nowy LG Optimus 3D swietnie sie sprawuja w podrozy.
Na psp, można i muzyki posłuchać, film obejrzeć, komiksy poczytać, grać można nie tylko w podroży ale gdy telewizor zajęty, brak prądu, burze, nocą aby nie budzić innych, w różnych miejscach gdzie trzeba wykazywać się cierpliwością (urzędy, lekarze), ja znajduję sporo zastosowań dla przenośnej konsolki.
Ja bardzo często gram w podróży. W autobusie pokonałem ostatniego bossa z Peace Walkera, a filmik końcowy oglądałem wychodząc na przystanku (nie polecam, można kogoś lub siebie uszkodzić). W pociągu grindowałem kachingi w Pataponie, walcząc z rytmicznym stukotem w tle.
Teraz mam fazę smartfonową, ale czas poświęcam raczej emulatorom SNES/GBA, bo gry dedykowane telefonom są puste (a przynajmniej wiele z nich).
ha ha ha LOL Grać w podróży no to jest szczyt no lajfstwa, w podróży to się śpi albo pije ze znajomymi.
żbike
Jak dojeżdżasz gdzieś codziennie i ta podroż zajmuje ci 30 lub 40 minut (w jedną stronę), na spanie to jest zbyt krótki czas, na picie pewnie też ale wystarczający jest to okres czasu aby zacząć odczuwać nudę.
Kiedyś kupiłem NDS-a, żebym sobie grał właśnie w podróży, względnie w komunikacji miejskiej/na wykładzie, ale rzeczywistość okazała się taka, że w 95% przypadków totalnie nie mam ochoty na granie. Najczęściej wolę posłuchać muzyki i się na niej skupić albo jestem tak zmęczony, że gapienie się w miniaturowy ekranik to słaba przyjemność.
Zainstalowanie Angry Birdsów na komórce też niewiele zmieniło w moim życiu :).
Smartphonow w podrozy uzywam tylko do netu, kiedys jeszcze filmy.
Od czasu zakupu ipada2 gram w podrozy jak jest czas, z reguly jednak wole poczytac, popisac, zrobic cos produktywnego.
W sumie najwiecej chyba "podrozujac" gralem na psp, tylko na tym to co najwyzej jeszcze mozna bylo film zobaczyc, ale to byl 2006 rok, od chyba lat 4 (zakupu iphona) kurza sie w szafie.
Pewnie, że gram. W roku akademickim dwa razy w tygodniu, czyli 2,5 godziny do miasta w którym studiuje i tyle samo z powrotem, granie na moim PSP lub DSi sprawdza się idealnie. A co do smartphonów to nie mam zdania, gdyż telefon służy mi tylko i wyłącznie do rozmów i smsów.
Chętnie w pociągu wyciągnąłbym PSP, ale przy naszym społeczeństwie nie można. :/ Zaczniesz grać i wszyscy nagle zainteresowali się twoją osobą. Dyskutują między sobą "jak tak można?!". W podróżach samochodowych też jakoś głupio. Bateria przy pełnym użytkowaniu starcza na 3-5 godzin, a ja najczęściej podróżuje od 5 do 9 godzin. Obejrzę 2 filmy, pogram 30 min i po zabawie. Stanowczo wolę poczytać lub przemyśleć parę spraw. :) Teraz czekam na PS Vita i mam nadzieję, że będzie miała lepszą baterię.
Jasne, że mit. W podróży jestem albo zajęty rozmową albo za bardzo zmęczony żeby grać. Jedynym wyjątkiem były czasy gdy korzystałem jeszcze z usług MZK. :)
Ja gram dość sporo na swoim PSP. Najczęściej w pociągu, na wakacjach, na uczelni jak czekam na jakiegoś psora, w szpitalnej kolejce czy w domu, jak gra mnie wciągnie. Tramwaj raczej odpada, bo jadę nim 10 min ;) Trzeba też pamiętać, że taki DS czy nadchodząca Vita oferują zupełnie nowy rodzaj rozgrywki, który nie jest dostępny na stacjonarkach i choćby z tego powodu dużo osób je kupuje.
Nie wiem czemu tyle osób narzeka na handheldy, że niby nikt nie gra w podróży, że smartphony lepsze itp. Nie podobają się wam? Nie kupujcie. Proste :)
PS. Nie wiem też co jest nolajfowego w graniu w podróży. Czym to się różni od czytania książki czy słuchania muzyki? :)
Odkąd odkryłem, że konsolka PSP może przejść w stan hibernacji, niestraszne jest mi granie w takie kobyły jak Monster Hunter, gdzie jedna sesja trwa minimum 50 minut.
[14]
„jak tak można" w sensie - skąd masz kasę na pierdoły (gdy dzieci w Afryce/Polsce/cygańskie głodują) czy że nie wypada osobie w takim wieku grać (w PL nadal uważa się, że to zajęcie dal dzieci)?
PS. Nie wiem też co jest nolajfowego w graniu w podróży. Czym to się różni od czytania książki czy słuchania muzyki? :)
Odtwarzacz można schować a książek ci nie gwizdną :]
Wolę posłuchać mojej ulubionej muzyki niż pograć w jakieś gierki na konsoli, której nawet nie mam ^^ Ale jakbym miał to też bym nie grał, gdyż nawet na telefonie w podróży gram bardzo rzadko. Poza tym w większości przejazdów stoję, więc nie mam warunków. Gram na telefonie tylko przy opróżnianiu pęcherza w Icy Towera, Space Invaders i Tetrisa.
W samochodzie dostaje nudności (z drugiej strony od 3 lat mało kiedy jestem w samochodzie jako pasażer), a pociągami prawie nie jeżdżę. Na uczelnie mam albo 5 min albo 20 więc zupełnie się to nie opłaca inna sprawa że krakowskie tramwaje są przeważnie zatłoczone starszymi ludźmi to i nie ma gdzie usiąść.
Za to na wakacjach (na plaży, w apartamencie) lubię czasem pograć, chociaż nie często mi się to zdarza.