Rojopojntofwiu #37 Gry, które trudno "kupić", w które ciężko się już "wczuć"
No to trzeba ci przyznać Rojo utrafiłeś w sedno, bo właśnie teraz mam identyczny w/w problem. Od jakiegoś czasu po rozmowach ze starszymi kolegami nakręcam się właśnie na stare erpegi, w sumie nie tylko erpegi-po prostu tytuły starsze(duke nukem, baldury, icewind dale, planescape,diablo) i zauważyłem u siebie durną tendencję, a mianowicie kiedy odpalam takiego Baldura to wszystko fajnie, tworzę kartę postaci, w Icewind daje wszystkich członków drużyny itd, ale kiedy przychodzi do grania, to pogram te pół h i wyłączam bo po prostu widzę,że gra mogła jarać ale wiele lat temu. Głównym problemem dla mnie ze starymi RPG jest to iż wszystko trzeba czytać, gdzie ja się wychowałem na Gothicach itp. Ale ten problem zaczynam już u siebie zwalczać- traktuje to tak jakbym czytał interaktywną książkę. Drugi mankament to grafika, znaczy nie sama w sobie(to trochę też) ale bardziej różne artefakty, które pojawiają się na ekranie, z powodu zbytniej ,,nowości" mojego komputera, a starości gry. Aktualnie po raz nie wiadomo, który zasiadam do Planescape i Icewind dale, mając nadzieję, że tym razem się uda. Trzeba tylko wejść w tą grę, a myślę, że obie pozycje mają ciekawą fabułę, bo z takimi opiniami się spotkałem więc raczej warto. A narracja i bohaterowie to najważniejsze elementy każdego dobrego RPG. Z innych pozycji, które wyłączyłem bo coś tam, były oba stare Fallouty-sory Rojo wiem jak kochasz tą serię, tylko po prostu jakoś mi ten system turowy nie podpasował, ale jest to następna gra na mojej liście, którą chce wreszcie ukończyć by potem móc pograć w te New Vegasy i inne-kieruję się tym iż nie można grać w kontynuacje bez przejścia pierwowzoru. Z mojej strony to wszystko, dziękuje za uwagę.
Ataru - zwróciłeś uwagę na ciekawą kwestię, mianowicie chodzi o "wall of text", który charakteryzował erpegi stare. Dziś nie ma na to czasu i czytać się chce mniej:(
Takie teksty pisać, nie byle co z pudelka jak Call of Battle...
W ciągu roku badam trochę wiekowych tytułów, w tym próbowałem obie Ultimy Underworld (mało jest gier w takich klimatach, tylko Arx Fatalis miał dobrą mechanikę) oraz System Shock1, sterowanie i mechanika to dla mnie masakra.
Przegapienie? Grałem jakąś dekadę temu u znajomych w Neverhooda, dałem sobie spokój po 3 planszach.
Teraz żałuję, że ten egzemplarz przepadł...
Punkt 1 i obrazek - Planescape ukończyłem, HoM&M 3 nie wciągało.
Pytanie za 100 pkt - co z grami, które siłę opierają wyłącznie na nostalgii?
@up
czytanie? No tak, zapomniałem, że jakieś parę procent Polaków przeczytało jakąkolwiek książkę...
Poza tym - stare RPGi to doskonały materiał do szlifowania języka angielskiego z czasów, gdy obligatoryjna jego nauka była dopiero wdrażana.
Przyzwoity poziom nauczana ang. miałem może przez 3 lata, z 7 w którym był wdrożony.
Niedawno doznałem tego problemu z kultowym już i poważanym Baldurem.
Przyznaję, że nie jestem fanem RPG - jedynie w Gothikach i jednym przeglądarkowym MMO bawiłem się znakomicie. Pomyślałem: może taki gigant cRPG jak Baldur's Gate przybliży mnie do tego gatunku.
Włączyłem, pograłem z przymusu dwa dni i wywaliłem z dysku.
Nie wiem dlaczego, ale gra nie wciągnęła mnie ani trochę. I nie chodzi tu o grafikę, bo co do tej kwestii jestem bardzo wyrozumiały i nie przeszkadzają mi postacie złożone z 10 pikseli, aby się dobrze bawić. Nie chodzi też nawet o wspomniany "wall of text" - nie jestem człowiekiem, który musi mieć wszystko czytane przez lektora albo przedkłada vlogi od zwykłych tekstów.
Miałem chyba zbyt duże oczekiwania z stosunku do gry, która jest określana jako kultowa w swym gatunku.
ROJO - Torment nie Tournament ;)
Największą barierą do grania w stare gry są monitory LCD. No i lenistwo graczy typu hurr durr nie potrafię grać/czytać/myśleć - gra do dupy.
M@rine - co do LCD to juz sa coraz mniejszym problemem. Do wszystkich gier na Infinity Engine (BG, P:T, ID) oraz Falloutów istnieja fanowskie patche do komfortowej gry na LCD (serio komfortowej, potwierdzam :) ). Oprocz tego jest Application Compatibility Toolkit, tryby zgodnosci, reedycje gier, emulatory, DosBOX... Nie mialem ani jednego przypadku, w ktorym jakas stara gra nie chciala sie porzadnie uruchomic, a mam Viste 64bit, czyli najbardziej wkurzajacy system na swiecie :)
Ja tam nie mam takich problemów. Tak samo jak ze starymi filmami (mam tutaj na myśli lata 20-30-40). Fakt, trzeba się leciutko przygotować, bo starsze produkcje nie wchodzą w nas tak łatwo jak te nowe, ale akceptując pewne niedogodności wiekowe możemy się rozkoszować tymi grami. I nic do rzeczy nie ma tutaj nostalgia. Większość starych gier obczaiłem dopiero w ostatnich paru latach. I ze starociami bawię się lepiej niż z nowościami. Przede wszystkim gry są trudne, często można się zgubić, a co najważniejsze rozkoszować klimatem. Jeśli chodzi o klimat ważna jest muzyka (Pamiętacie muzykę z Icewind Dale?) i grafika. Grafika też jest ciekawym elementem. Otóż czasem jej starość i "nieprzystępność" może być dużym plusem dla klimatu. Najlepiej to obrazuje seria Silent Hill, gdzie ostatnie - najlepsze technologicznie części są najsłabsze, nie straszne, wyprawne z klimatu. A 1 i 2 część? Modele potworów (które same w sobie były popieprzone) dostały duszę dzięki starej grafice. Szarość, brud, niewyraźne elementy. Dodać do tego jeszcze mgłę, która została wprowadzona przez ograniczenia technologiczne. SH jest brudny graficznie, a nie piękny, ładny i przystępny. I to jest siła SH.
Ja jeszcze cos dodam. Kilka dni temu przeszedlem Chrono Trigger (wspanialy jRPG, 1995 rok) na emulatorze SNESa. Ta szesnastoletnia gra zassala mnie na prawie najdluzsza ciagla sesje przed kompem w moim zyciu, az sie przerazilem jak to policzylem. Od 18:00 do 10:00. I ani chwili sie nie nudzilem, gra jest w kazdym calu zajebista.
EDIT: Fallouty tez mnie ominely, ale i tak je przeszedlem. Grafika mi nie przeszkadzala, a nawet podobaly mi sie animacje smierci wrogow :) Ogolnie ja zdecydowanie wole gry 2D niz 3D, co juz na starcie stawia nowe produkcje nizej.
Ja od czasu do czasu odświeżam sobie moje perełki, takie jak np. Gothic, ale niestety ominął mnie Fallout. Pierwsza część, jak i druga. Tego najbardziej w tej chwili żałuję, ponieważ część trzecia i jej kontynuacja pochłonęły mnie na długie godziny. Muszę się w końcu zebrać i nadrobić tą zaległość.
Przyznawać się, przy Roju, że nie grało się w pierwsze produkcje z serii Fallout, będąc osobom stawiającą RPG'i na pierwszym miejscu, to niemal samobójstwo.
Oh yeah!
Rojo, poruszyłeś niezwykle ciekawy i bardzo intrygujący temat. Zanim jednak zdecyduje się przejść przez Twoje podpunkty zacznę od swojego wstępu, szukając odpowiedzi na nurtujące pytanie, które brzmi następująco - dlaczego nie zagrałem w kultową produkcję, którą każdy powinien ukończyć co najmniej 5 razy? Otóż tak jak sam wspomniałeś, jest to przede wszystkim czas. Niestety i mnie nie dane było urodzić się wcześniej, a dziś faktycznie na pierwszy rzut oka (dosłownie), niezwykle ciężko jest się przyzwyczaić do znacznie starszych elektronicznych perełek. Na szczęście jako posiadacz klona konsoli - Pegasus, która jest szerzej znana pod nazwami Famicom, bądź NES (Nintendo Entertainment System), zostałem od małego przyzwyczajony do 8-bitowych gier, dzięki czemu nawet dziś mogę z czystym sumieniem spojrzeć na nie pozytywnym okiem.
Innym powodem jest chociażby to, że mamy ogromny wybór, innych, młodszych i na pierwszy rzut oka ciekawszych tytułów do wyboru. Innym zaś jest niemożność uruchomienia oldschool'owych hitów na nowszym sprzęcie czy systemie operacyjnych. Fani robią co mogą, ale i tak nie zawsze udaje się w dany produkt godnie zagrać, bo albo mamy artefakty na ekranie, czarny obraz czy brak dźwięku, albo zwyczajnie grę wyrzuca co chwilę do pulpitu. Z zakupem również bywa ogromny problem i nawet oferta używek nie jest w stanie pomóc z prostego powodu - stare, kultowe gry są w cenie, bardzo wysokiej zresztą.
Jeśli zaś chodzi o moje growe sumienie to na szczęście nie mam z tym problemu, po prostu uświadamiam sobie, że do niektórych produkcji mnie nie ciągnie, mimo wysokich not, chwalebnych recenzji redaktorów czy użytkowników. Każdy ma swoje gusta, o których nie powinno się dyskutować. Czy jestem gorszym graczem, ponieważ nie do końca przypadł mi do gustu kultowy dziś System Shock? To nie wina wieku gry, bo dużo młodszy BioShock również mnie do siebie nie przekonał, okazał się zwyczajnie nudny, choć początek rozgrywki wcale się na to nie zapowiadał. Gdyby chociaż klimaty obu gier mi odpowiadały (nie twierdzę, że klimaty złe, ale nie są w moim typie), to zdołałbym je ukończyć, a tak niestety odkładam pudełka na półkę i przyklejam karteczkę - "nie dla mnie". Trochę to przekoloryzowałem, ale chodzi tu o przekaz, a nie o dosłowną rzeczywistość.
Uważam, że znajomość gier mam naprawdę sporą, nawet jeśli dotyczą obcych mi gatunków. Są takie gry, których nie chciałbym za nic w świecie ukończyć, ale które bardzo szanuje i zdaje sobie sprawę z ich świetności. Oczywiście próbowałem przekonać się do kilku z nich, niektórym udało się wessać mnie bezgranicznie, inne od pierwszego kliknięcia potrafiły mnie do siebie zniechęcić.
Jestem osobą, którą byłoby stać na zakup kilku konsol, jednak co z tego, skoro na gry zabrakłoby mi kasy? Hobby nie jest tanie z czego daję sobie doskonale sprawę, ale wolę przeznaczyć większość swojej gotówki na coś ważniejszego, związanego z moją przyszłością. W końcu nie jest lekko, trzeba się opamiętać i pomyśleć o rodzinie, mieszkaniu etc. Jedna platforma mi wystarczy, zresztą nie wiem czy miałbym teraz czas aby zagrywać się w gry na różnych platformach, skoro na samym pececie mam mnóstwo tytułów do ogrania.
Jeśli chodzi o przegapienie danych hitów, to ja osobiście podepnę pod to coś innego, mianowicie zmiany w psychice, gustu, dobraniu odpowiednich umiejętności do danej gry. Są dane gry, których kiedyś nie lubiłem, a dziś zaczynam się do nich przekonywać - Tomb Raider. Są też i takie, które mnie rajcowały, ale niestety moje umiejętności były zbyt słabe - Hitman. Niezależnie od sytuacji, zamierzam nadrobić każdą zaległość, oczywiście interesujących mnie produktów - Fallout.
W dawnych czasach gdy internet nie był tak dostępny jak dziś, informacje o grach zdobywało się od znajomych i czasopism, innych środków przekazu wówczas nie było. Przynajmniej nie pamiętam innych z dzisiejszej perspektywy. Sam wiele dobrych gier pominąłem, niektóre z nich poznałem dość wcześnie, powiedzmy rok, max dwa lata od czasu premiery, inne zaś znacznie później. Jednak uważam, że naprawdę dobry tytuł wybroni się bez trudu nawet po nastu latach! Jeśli tego nie potrafi, oznacza, że wcale nie był tak dobry jak to się mówiło o nim kilka lat temu, albo zwyczajnie dana produkcja nam nie odpowiada. Ja tak to widzę.
Cóż, technologia najszybciej się starzeje fakt, szczególnie, że dziś gry są przystępniejsze dla graczy. Jednak jeśli chodzi o mnie to wystarczy pomysł na grę, wciągający klimat i duża, nawet jeśli archaiczna, grywalność. Jeśli dane dzieło spełnia te wymagania lub chociaż część z nich, jest dużo prawdopodobieństwo, że mi się spodoba, jeśli nie? Cóż, goodbye!
Najbardziej zabawne jest to gdy "staroć" jest pod danym technologicznym względem lepsza od nowości. Zapodam pewien przykład. Taki Duke Nukem 3D ma całkiem niezłą, nawet pod dzisiejszym kątem interakcje otoczenia. Przypomnijmy sobie teraz najnowsze Call of Duty: Black Ops i porównajmy, która z nich ma więcej takich elementów? Odpowiedź jest prosta, Duke! Pomimo tego, że jest z 1996 roku, a najnowsze obecnie Call of Duty z 2010! Od razu uprzedzam, że nie chcę wywoływać żadnych wojen, ale Black Ops jest pod tym względem znakomitym przykładem.
Ogólnie dziś najbardziej starzeje się oprawa wizualna, nie fizyka, bo taki Max Payne 2 czy Half-Life 2 (gry odpowiednio z lat 2003-2004) mają lepszą fizykę od 90% dzisiejszych produkcji! Z wizualnymi aspektami też już nie jest tak jak kiedyś, gdy w ciągu roku kilkukrotnie zmieniał się lider najlepszej grafiki. Od kilku lat wszyscy odczuwamy stagnacje technologiczną. Świetnym argumentem jest np. to, że nawet kilkuletnie komputery dają sobie radę z odpaleniem każdej nowości na wysokich detalach, co kilka lat temu było nie do pomyślenia! Pamiętam swój pierwszy kupiony komputer, dziś nazywany przeze mnie srebrny z racji koloru obudowy, po dwóch latach wymagał zmiany kilku podzespołów! Zaś mój obecny sprzęt po 3 latach nie wymaga żadnej i do premiery nowych konsol, wymagać nie będzie.
Na koniec tego akapitu dodam, że osobiście bardziej cenie oprawę artystyczną, którą nie ma prawa się zestarzeć, niż tą techniczną. Nawet z dzisiejszego punktu widzenia brzydka gra z ciekawymi lokacjami potrafi przyciągnąć uwagę i spowodować uczucie nostalgii.
Jeśli zaś chodzi o audio, to jest tu podobnie jak ze sprawą wizualną. Dlaczego tak uważam? Ponieważ dobry soundtrack jest jak artystyczna oprawa, zaś słaba jakość dźwięku spowodowana starą technologią jest odpowiednikiem oprawy wizualnej pod względem technologicznym. I'm Captain Obvious! Tak czy siak, nawet 8-bitowe kawałki mogą wpadać w ucho bardziej niż kawałki w HD, powiedzmy Justina Biebera czy Mandaryny. Grunt aby muzyka odpowiadała klimatowi oraz pasowała do oprawy artystycznej etc., bo w przeciwnym razie gracz nie zostanie wsiąknięty w wykreowany przez twórców, elektroniczny świat.
To prawda, nowe odsłony znanych, kultowych serii, które w pewien sposób potrafią zachęcić gracza, powodują, że ma on chęć poznania starszych odsłon. Sam obecnie przeżywam taką sytuację z serią Duke Nukem. Gdyby nie Forever, to do dziś nie spróbowałbym swoich sił w poprzednich przygodach charyzmatycznego Księcia.
Podsumowując. Każdy z nas ma pewne ulubione, kultowe, dojrzałe hity, w które dane nam było grać gdy było o nich głośno. Nikogo chyba nie zaskoczę swoim przykładem - seria Legacy of Kain. Co prawda spóźniłem się z pierwszą odsłoną serii, czyli pierwszym Blood Omenem z powodu braku tejże gry, ale nowsze odsłony, czyli te od pierwszego Soul Reavera spowodowały, że zdecydowałem się na wielotygodniową przygodę (maraton) z Kainem i Razielem na czele. Grałem wówczas chronologicznie pod względem historii, a nie roku wydania, aby lepiej zrozumieć całą niezwykle zagmatwaną i zarazem epicką historię. Do dziś wspominam tamtą chwilę. Coś pięknego!
Cóż, czytając ten artykuł jak i publikując swój komentarz, poleciało parę sentymentalnych łezek.
Paradoks - fizyka wypada lepiej w starszych tytułach - MP2, UT2k3/2k4, HL2 czy Painkiller.
Dzisiaj ciała przeciwników potrafią wyczyniać większe cuda niż podczas walki będąc żywym :]
Mnie ominęły niestety 1 i 2 Fallout. Nie ze względu czasu tylko na to, że nikt mi tych gier nie wskazał lub nie miałem szczęścia żeby na te gry trafić. Rojo zainspirował mnie do tego żeby sięgnąć po te tytuły :). Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Swoją drogą - kupiłem za 50zł Sagę BG i ID. Nie wiedziałem jak do tego podejść. Rok- dwa lata później ukończyłem sagę ID oraz pierwszego Baldura, w sensie dostałem weny :]
A że mało ciekawych gier wtedy było a i nie miałem nic do grania w multi wiec było tylko lepiej :]
Teraz męczę BG2, zrobiłem kilkumiesięczną przerwę i zastanawiam się, co mam robić. Część zadań nie ma w dzienniku a dwa - robienie własnych notatek kończy się wypadem do pulpitu.
Z godzinę próbowałem ogarnąć grę potem. Ale dam radę, nie takich rzeczy dokonywałem.
Dragon Age 1/2. Nie grałem i nie zamierzam, jakoś jej nie czuję(pograłem w jedynkę, ale nie spodobała mi się). Nie grałem też w Planescape,Baldura oraz pierwsze 2 części fallouta i jakoś mi z tym dobrze :P Nawet w Diablo II nie przeszedłem pierwszego Aktu, a w jedynkę w ogóle nie grałem. Diablo 3 się zbliża więc może zobaczę Diablo2 :) Gothic 1/2/3/+ nie wiem ile ich tam jest-nigdy nie grałem mimo, że kumpel 1 i 2 około 20 razy i ciągle gra :P
Kotora, ani zadnych starwarsow nawet nie widzialem-poza sw:fu
Witam,
Tez muszę sie przyznać iz w grę typu Gothic czy Diablo 2 nigdy niegrałem.
Spróbowałem Fallout'a ale odrazu mnie odrzucił niewiem dlaczego.
Są gry do tórych naprawde lubię wrócić typu Max Payne, Call of Duty 2, Knights and Merchants i wiele innych ale o gustach sie niepowinno dyskutować :)
Może kiedyś nadrobie ale głównym problemem jak juz był wspomniany wyżej jest czas :)
Pozdrawiam :)
Dla mnie seria gry, która ma najwięcej wspomnień niekoniecznie związanych właśnie z tematyką gier wideo to seria Fallout, definitywnie. Nie mam naprawdę pojęcia dlaczego tak się dzieje ale szczególnie kojarzy mi się z moim pierwszym domem. Może dlatego, że będąc jeszcze cholernie młodym dzieciakiem spędzałem wiele czasu na zabawach uderzających do podobnych sytuacji w grze. Do tych wspomnień dołączył też mój zmarły dosyć dawno zresztą owczarek niemiecki, który bawił się razem ze mną i przyjaciółmi. To były dobre czasy, teraz? pudełko new vegas i lat piętnaście na niewiele się zda tak jak kiedyś. Dlatego warto wspominać i znajdywać sobie rzeczy, które będą coś nam symbolizowały :).
Ja ze wczuwaniem się w gry nie mam problemu.
A tak trochę z innej bańki- nigdy nie wiedziałem o co cho z tym psem w falloucie :/
W komentarzach daje sie dostrzec inny problem - zmuszanie sie do gier. Ukonczenie niektorych tytulow bo tak wypada. Pisanie, ze juz nie takie rzeczy sie robilo i za wszelka cene przebrnie sie przez gierke. Achievement. To chyba nie o to chodzi.
Nie powinno sie komus wygarniac ze nie ma nic do powiedzenia w temacie bo nie gral w baldur's gate'a a samemu zmusilo sie do 100h z pierwszym elder scrollem. Niektorzy pewnie zaluja, ze nie moga sobie zdac egzaminu ze znajomosci erpegow i przybic dyplom nad monitorem. albo lepiej jakis elektroniczny zeby kozakowac po forach.
nie podobal mi sie ani torment ani baldur i nie uwazam bym z tego powodu nie mogl dyskutowac w sprawie gier. Nie gralem w piewszego duke'a, quaka ani unreala i nie przeszkadza mi to cieszyc sie battlefieldem czy crysisem. Tyle w temacie.
autor poruszyl jednak wazne przeszkody w odniesieniu do starych gier. czas i wall of text. tego pierwszego ledwo starcza na wspolczesne hity a jesli chodzi o cale strony wyskakujacego tekstu w dialogach - nie chce sie. Nie trzeba od razu wyskakiwac, ze pewnie najbardziej lubie ogladac familiade i sluchac disco polo. Wielokrotnie tez przewyzszam statystycznego Polaka w czytaniu ksiazek. W grach jednak tego udowadniac nie musze i meczy mnie to.