Old World Blues - recenzja trzeciego dodatku do gry Fallout: New Vegas
Dobra recenzja, zachęciła mnie do sprawdzenia tego dodatku, ale czy działa ono z wersją od cenędzy?
Z chęcią przeczytałbym też o innych dlc do new vegas. ;)
Patrząc na obiektywizm w tekście zakładam, że możemy spokojnie od oceny dodatku odjąć z 1,5 pkt...... Z drugiej strony autor jasno określił swoje stanowisko co do F:NV więc nie ma co się czepiać :)
Wszyscy psioczą na F3 a mi sie podobała bardziej niż NV
knowing - złośliwość puszczam mimo uszu. Odpowidając na pytanie - tak działa i był dostępny w dniu światowej premiery.
pzdr.
k.
Ale zakładam ze spolszczenie dlc to juz za trudne zadanie dla naszego ulubionego wydawcy?
I nie przesadzałbym juz tu z tą złośliwością, przecierz to w jaki sposób cenega wydaje gry(wysoka cena[jak na polski rynek], brak spolszczenia[a jeśli nawet robicie je chyba przy uzyciu google translatora],
ubogie wydania[przewarznie w pudełku płyta i intrukcja tylko, ale o to się już nie czepiam]) to jeśli ktoś nazywa was cenędza ma do tego powody sorry chłopaki zapracowaliście sobie na taką renomę.
P.S. także znowu nie dajcie d***, zrechabilitujcie się i zróbcie spolszczenie do np. L.A. Noire
P.P.S ja tam na was nie narzekam bo potraficie dobrze wydać gre jak chodźby świetnie wydany oblivion czy wasze "tanie serie", ale też nie chwale bo potraficie skopać sprawe jak np. Mafia II, GTA 4.
no cóż nobody's perfect ale móglibyście troche postarać.
pozdro dla wszytkich
Dziwne ze daliscie recenzje tego DLC a olaliscie pierwsze 2 dodatki. Old World Blues rzeczywiscie jest najlepszym z nich. Potwierdzam, gra wciaz sie wiesza co kilka godzin. Dodatek jest dostepny na Steamie i dziala z cenegowa wersja, w tej chwili ze wzgledu na QuakeCon jest przeceniony i kosztuje 7,5 euro.
DOM - dla ciebie zbyt trudnym zadaniem jest stosowanie sie do zasad polskiej ortografii, a ludzie (poza mna, w tym miejscu) nie narzekaja. Nad dodatkami Obsidian pracuje do ostatnich chwil i na tlumaczenie nie ma po prostu czasu. Pewnie wersja GotY bedzie miec DLC po polsku.
Recenzja jest słaba... i mija się z prawdą miejscami. Dodatek nie jest tak idealny.
"Dodatek przenosi bohatera do miejsca o nazwie Big Mountain (żartobliwie określanego Big Empty)."
Żartobliwie? Wynika to raczej ze stosowanych skrótów w USA. Mountain = MT, MT czytamy jak emti czyli Empty.
Pewnego smaczku dodaje fakt, że kompleks znajduje się w kraterze nieczynnego wulkanu
Nieprawda. Same postacie mówią, że ośrodek wcześniej był pod ziemią wewnątrz góry, a góra została zmieciona. o wulkanie nie ma w grze ani słowa.
a więc o błyskawicznej ewakuacji można w zasadzie zapomnieć.
To nie wynikało z tego, że cała lokacja to krater... a raczej z działań mieszkańców.
Wszczepiony zastępczy organ (oraz kilka innych) gwarantuje tymczasowy dostęp do nowych perków
Nie tymczasowy... a stały. Poza tym te perki są znacząco przegięte... te na które je można wymienić pod koniec gry też. Kazadorki okazały się trudne? To damy wam odporność na truciznę! Okaleczenie głowy denerwowało? No to już wam głowy okaleczyć nie pozwolimy!
Jedne krótsze, drugie dłuższe, ale tak samo zgrabnie napisane i skonstruowane. Nie bez znaczenia jest również nowa mapa, bardzo płynnie wpisująca się w krajobraz pustyni Mojave.
Gwoli ścisłości - nie da się "bezpośrednio" przejść z Mojave do Big MT.
Przeładowane technicznie laboratoria i ośrodki naukowe, rozwalone silosy oraz zniszczone strefy testów nowych narzędzi zagłady kreują sugestywną atmosferę zagrożenia.
Jakie znowu narzędzia zagłady? Konkretnie?
O tym, że rozwija sporo wątków i historii postaci z Dead Money - ani słowa. O perkach obniżających poziom trudności i zagrożenie ze strony części stworzeń na Mojave - ani słowa. O urządzeniach w bazie, które rozbijają ekonomię gry bardziej niż darmowe żetony z Sierra Madre - ani słowa. Plus kilka rozmienięć sugerujących, że autorowi nie chciało się przejrzeć terminali i dokładnie przesłuchać rozmów z NPCami - czyni tę recenzję niezbyt wartościową.
conajmniej o 1.5 punkta za wysoko.
Pozdrawiam,
Sylwester B.
Promyk--->
Nie tymczasowy... a stały.
Nieprawda. Pod koniec można odzyskać stare organy. Poza tym perki te dla osób które grę ukończyły są właściwie tylko ciekawostką.
Gwoli ścisłości - nie da się "bezpośrednio" przejść z Mojave do Big MT.
Chodzi o wystrój lokacji, a nie system podróży między mapami.
Jakie znowu narzędzia zagłady? Konkretnie?
Zupełnie chyba nie pojąłeś kontekstu. Czy jeżeli napiszę "w F3 znajduje się autostrada po której poruszały się kiedyś samochody" to zapytasz "a jakie samochody to były?" BTW. O to mi chodziło - http://fallout.wikia.com/wiki/X-7b_%22Boom_Town%22_target_zone jak również
spoiler start
laboratoria w których znajdowaliśmy upgrade'y do Sonic Emittera.
spoiler stop
O tym, że rozwija sporo wątków i historii postaci z Dead Money - ani słowa.
W Dead Money nie grałem. Oceniam OWB jako osobny dodatek, a nie rozwinięcie DM.
O perkach obniżających poziom trudności i zagrożenie ze strony części stworzeń na Mojave - ani słowa.
Bo jak wspomniałem - jak ktoś ukończył podstawkę to i tak będzie ziewał na te perki. Sprawę i tak załatwiają mody fanowskie.
Plus kilka rozmienięć sugerujących, że autorowi nie chciało się przejrzeć terminali i dokładnie przesłuchać rozmów z NPCami - czyni tę recenzję niezbyt wartościową.
Jakieś przykłady?
Nieprawda. Pod koniec można odzyskać stare organy. Poza tym perki te dla osób które grę ukończyły są właściwie tylko ciekawostką.
spoiler start
No to po kolei.
Bez mózgu - 25% odporności na uzależnienia, +5% do Damage Treshold - minimum +1 (nie wiem jak to po polsku jest), uniemożliwienie okaleczenie głowy.
zamienialne na
Big Brained- 10% odporności na uzależnienia, +10% do DT - min 1 i... głowa nadal nie może być okaleczona.
Bez serca - odporność na zatrucia, wzmocnienie leczenia o 25%, roboty o połowę rzadziej uwalą Ci krytyka.
zamienialne na:
Carrdiac Arrest - 50% odporności na trucizny, 50% mocniejsze leczenie, roboty o 1/4 rzadzeij uwalą Ci krytyka.
Pierwszy przegięty bardziej... ale i tak możesz sobie je zamieniać między sobą kiedy chcesz.
Bez kręgosłupa - siła +1, DT +1, nie można okaleczyć torsu
wymieniany na
Wzmocniony kręgosłup - siła +2, DT +2
Darmowy dodatek do siły przegięty nie jest? Tyle dobrze, ze te dodatkowe punkty nie liczą się do wymagań do kolejnych perków.
Teraz już perki, które niekoniecznie załapiesz. Kazadorki za trudne?
DNAvenger - to jak ubijesz kilka kazadorków (10!) w Big MT... i wszczepisz sobie malutki implancik... to nie dość, ze przez brak serca jesteś odporny na ich jad to jeszcze zadasz im 40% więcej obrażeń!
spoiler stop
W którym miejscu nieprawda? Poza tym akcja dodatku toczy się przed bitwą o Tamę Hoovera, więc przed końcem podstawki. I dodatek jest skierowany do wszystkich... i tych, którzy grę ukończyli i tych, którzy specjalnie na tę okazję stworzyli nową postać... i tych, którzy kupią wersję GOTY i przejdą go w trakcie podstawki.
Zupełnie chyba nie pojąłeś kontekstu.
Okej - rozbieżność w sposobie myślenia. I nadinterpretacja z mojej strony... a to wyżej to zwykła artyleria:P.
W Dead Money nie grałem. Oceniam OWB jako osobny dodatek, a nie rozwinięcie DM.
Splatają się dość mocno... poza tym moim zdaniem Dead Money było jeszcze lepsze. Historia Elijah'a, Christine i Ulyyssessa trochę bardziej się rozjaśnia.
Honest Hearts można sobie odpuścić. Rozwija wątek Burnen Man'a, ale... jest słaby.
Bo jak wspomniałem - jak ktoś ukończył podstawkę to i tak będzie ziewał na te perki. Sprawę i tak załatwiają mody fanowskie.
Bo jak wspominałem - gra nie jest skierowana tylko do tych co grę już ukończyli. I o jejciu jejciu... twórcy lekko skopali sprawę i muszą naprawiać to FANI!
Jakieś przykłady?
Proszę bardzo:
Pewnego smaczku dodaje fakt, że kompleks znajduje się w kraterze nieczynnego wulkanu, a więc o błyskawicznej ewakuacji można w zasadzie zapomnieć.
O tym, że to była góra dowiadujemy się właśnie od tych mózgów, a nie zgadujemy sobie co to mogło być i to nie topografia uniemożliwia normalne wyjście stamtąd.
Tekst jest dość krótki i wiele więcej informacji o fabule i miejscu akcji nie zdążyłeś zamieścić.
Promyk--->Odnośnie wulkanu to jest to winna GOLowiej korekty, bo nie przypominam sobie, abym pisał o wulkanie;)
Perki - dalej będę stał przy swoim. Nie jestem graczem, który patrzy przez 45 minut w statystyki i dobiera współczynniki tak aby mieć ten 1% więcej. Ja lubię eksplorować świat, odkrywać tajemnice, dziwne miejsca i obstawiam że dużo graczy też to lubi. Dlatego perki nie są dla mnie jakąś wadą, już bardziej są nią tony mentatów walające się po półkach.
Bo jak wspominałem - gra nie jest skierowana tylko do tych co grę już ukończyli. I o jejciu jejciu... twórcy lekko skopali sprawę i muszą naprawiać to FANI!
Fani zawsze naprawiają gry, nawet jak wydają się one doskonałe ;)
Tekst jest dość krótki i wiele więcej informacji o fabule i miejscu akcji nie zdążyłeś zamieścić.
Nie chciałem spojlerować. Nie lubię gdy ktoś zdradza mi w recenzji kilka najlepszych numerów, a potem przez całą grę chodzę i nie mogę znaleźć równie ciekawych patentów ja te napisane w recenzji ;) Ja generalnie mam szacunek do ludzi grających w New Vegas bo to gra która wręcz premiuje eksplorację świata (w przeciwieństwie do takiego ME2, bleeee...).
Odnośnie wulkanu to jest to winna GOLowiej korekty, bo nie przypominam sobie, abym pisał o wulkanie;)
masz możliwość wywalenia tego?
Perki - dalej będę stał przy swoim. Nie jestem graczem, który patrzy przez 45 minut w statystyki i dobiera współczynniki tak aby mieć ten 1% więcej.
Ja też nie. Chodziło mi o całokształt, który idzie za wprowadzeiem tych kilku konkretnych, który znacznie zmniejsza trudność gry, a nie o same %. Odporność na okaleczenie i całkowita na truciznę mi się nie podoba. Jeszcze dostajemy to z automatu.
Nie chciałem spojlerować. Nie lubię gdy ktoś zdradza mi w recenzji kilka najlepszych numerów, a potem przez całą grę chodzę i nie mogę znaleźć równie ciekawych patentów ja te napisane w recenzji ;) Ja generalnie mam szacunek do ludzi grających w New Vegas bo to gra która wręcz premiuje eksplorację świata (w przeciwieństwie do takiego ME2, bleeee...).
Ja też... bo wlazłem chyba wszędzie... głównie o babola z wuklanem szło.
Ponieważ dodatek skończyłem (na podstawce polskiej od Cenegi) jak najbardziej zgadzam się z recenzją ;) Owszem pomija ona niektóre z "atrakcji" dodatku ale recenzja to nie poradnik ;)
Techniczne mankamenty dodatku są usuwane niemal z dnia na dzień - potwierdzam że początkowo mój XP często przy zmianie lokacji grę zamykał - mało tego te zamykanie (zaraza jakaś;)) wystąpiło także na podstawce przy wychodzeniu z gry ;) Po kilku dniach owe objawy - i w dodatku i na podstawce, znikły.
Potwierdzam upierdliwość nightstalkerów - mimo że zdobyłem i zastosowałem wszelakie perki chroniące przed tymi bydlakami, jak żarły mnie skutecznie na początku dodatku, tak żarły mnie pod koniec. Może i to zostanie z czasem "złagodzone". Niemniej dla falloutowych graczy twardzieli, powinna to być zaleta.
Dokładnie za takie rzeczy powinien brać się ROJO przecież to seria gier jego życia :p.
jak dla mnie ta gra to gniot techniczny, cóż kocham RPGy ale bez przesady, jak pograłem 1h w tę grę to od razu potem ją skasowałem..
Odpowidając na pytanie - tak działa i był dostępny w dniu światowej premiery.
Ale polskich napisów to nie łaska? Aha, no tak zapomniałem, że macie w dupie polskich graczy.
jak dla mnie ta gra to gniot techniczny, cóż kocham RPGy ale bez przesady, jak pograłem 1h w tę grę to od razu potem ją skasowałem..
Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile straciłeś...
"gniot techniczny" a w uzupełnieniu ""kocham RPGy" ;) Bardzo mnie rozbawiła ta "fachowa" wypowiedź - aby nie stracić w dalszym ciągu dobrego humoru domagam się od jej autora uzasadnienia
W dodatek nie grałem, ba - 'podstawki' nawet nie ukończyłem (choć spędziłem nad nią wiele godzin, popychając 3/4 fabuły i rozglądając się po świecie), ale sam początek recenzji trochę mnie zirytował...
Jak można nawet myśleć o przewadze NV nad ME2?
Najnowszy Fallout to przykład klątwy Obsidian. Doskonałe pomysły, katastrofalne wykonanie. Tyle bugów co w NV w dniu premiery nie widziałem od czasów Daggerfalla, kolejne patche sporo poprawiały ale nadal bardzo liczne kwiatki przeszkadzały w grze. Do tego dochodzi kilka innych rzeczy - np. wszechobecne 'niewidzialne ściany'...
Ogólnie rzecz biorąc 'gra roku', czy nawet bardzo dobra gra fabularna powinna łączyć ze sobą porywającą wielowątkową fabułę, solidną oprawę graficzną i przede wszystkim dopracowanie wszystkiego w najmniejszych szczegółach (od mechaniki do likwidacji bugów). Wszystkie 3 elementy miał Mass Effect 2, tego ostatniego brakowało NV (a i grafika już nieco trąci prehistorią - to przecież praktycznie Oblivion na sterydach).
Dlaczego New Vegas było lepsze od ME2? Bo New Vegas to prawdziwy RPG, rzeczywiście masz wolność wyboru jeśli chodzi o questy i eksplorowanie i nie jest tak chamsko liniowy i FPSowy jak ME2. ME2 to po prostu FPS ze 'skillami' i dialogami. To już ME1 było lepsze jeśli chodzi o erpegowość - pomimo, że było liniowo nie było czuć tego zeszmacenia CoDami i innymi śmieciami.
ME2 cRPGiem, nie moge... :D I jeszcze porownywanym do F:NV. Bardzo prosze, jak gre klasyfikuje samo EA =>
Odnosnie recenzowanego dodatku - bardzo dobre DLC (nie wiedzialem, ze to kiedys powiem), owszem jest kilka przegietych rzeczy (wyzej wymienione perki czy wyposazenie Zlewu) ale gra sie bardzo dlugo, przyjemnie a sam dodatek jest polaczony przez rozne "znajdzki" z poprzednimi rozszerzeniami.
@fresherty: ME2 cRPGiem... Przestań szerzyć herezje, nawet Bioware nie nazywa tej gry czystym cRPGiem, tylko hybrydą.
A jednak eJay zagwozdka niezbyt Ci wyszła ;) Wszyscy rozgryźli cię po przeczytaniu tekstu lub też spojrzeniu na komentarze wyżej. Następnym razem sugeruję zamieszczenie troszeczkę mniej szczegółowych podpowiedzi , bo czytelnicy aż tak niekumaci nie są , na jakich to wyglądają :P
Kto czytał ,
http://gameplay.pl/news.asp?ID=61037
to wie o co mi chodzi :)
Co do samego dodatku , to szczerze powiedziawszy w głowie mam istny chaos.... Z jednej strony odzywa się już coraz słabiej powstrzymywana żądza zasięgnięcia choć może i nawet paru kilkugodzinnych dodatków , ważne że to mój ukochany Fallout... Z drugiej zaś wzywa do siebie ograniczony portfel i można powiedzieć że jestem pomiędzy popularnym młotem a kowadłem. Ehh... Może kiedyś się zdecyduję , ale ten moment jeszcze nie nadszedł ;)
[19] Co do tego pomysłu podchodzę dość sceptycznie , ponieważ wiem z własnego doświadczenia że człowiek nie jest w stanie wytknąć błędów swojej ulubionej serii , grze z powodu bezgranicznego uwielbienia i zachwytu.... Aczkolwiek ROJO sam przecież kiedyś wspomniał , iż zbojkotował wszystkie dodatki do Fallouta 3 pomijając Broken Steel (jeżeli się mylę , to proszę mnie poprawić ) , więc okazać by się mogło , że w rezultacie otrzymalibyśmy ocenę niższą od tej obecnej.
ak dla mnie ta gra to gniot techniczny, cóż kocham RPGy ale bez przesady, jak pograłem 1h w tę grę to od razu potem ją skasowałem..
Ta recenzja wręcz trąci profesjonalizmem , nie mniej bardzo bym chciał , aby autor bezproblemowo wyjaśnił tak hmm... specyficzne podejście do sprawy.
Najnowszy Fallout to przykład klątwy Obsidian. Doskonałe pomysły, katastrofalne wykonanie. Tyle bugów co w NV w dniu premiery nie widziałem od czasów Daggerfalla, kolejne patche sporo poprawiały ale nadal bardzo liczne kwiatki przeszkadzały w grze. Do tego dochodzi kilka innych rzeczy - np. wszechobecne 'niewidzialne ściany'...
Ogólnie rzecz biorąc 'gra roku', czy nawet bardzo dobra gra fabularna powinna łączyć ze sobą porywającą wielowątkową fabułę, solidną oprawę graficzną i przede wszystkim dopracowanie wszystkiego w najmniejszych szczegółach (od mechaniki do likwidacji bugów). Wszystkie 3 elementy miał Mass Effect 2, tego ostatniego brakowało NV (a i grafika już nieco trąci prehistorią - to przecież praktycznie Oblivion na sterydach).
Niestety muszę się zgodzić - po mojej wielogodzinnej tułaczce w Oblivionie jestem nawet w stanie uwierzyć , że Obsidian Entertainment prześladuje coś w rodzaju klątwy. Historia lubi się powtarzać - tak powiadają..... Rzeczywiście tylu bugów trudno wypatrzeć w innych grach ( no może poza Silent Hunter'em ) , choć trójka miała ich wcale nie mniej... No ale od czego są fani. Trójeczkę to oni połatali , zrobili masę bugfixów oraz dodali wiele urozmaiceń. Dziwi mnie natomiast użycie niewidzialnych ścian , których w trójce na próżno było szukać , więc po co użyto ich w kontynuacji ? Ale dochodzę do meritum , czyli w ogólnym rozrachunku z autorem w kwestii wyższości ME'a nad Falloutem nie uznam. Po prostu kosmiczne wygibasy w przestworzach mogą bawić 75% społeczeństwa graczy , ale znajdą się też tacy , którzy po prostu nie gustują w tego rodzaju klimatach będących próbą wmówienia graczom przynależności ME do CRPGów... Może i Mass Effect ma lepszą oprawę wizualną (co do tego nie mam wątpliwości) to mimo wszystko nadal NV "daje radę" w tej kwestii gdyż nie przypominam sobie , abym choć raz spojrzał na grę krzywym okiem. Ten pierwszy element zarówno 3 jak i New Vegas miały , choć z poprzedniczki dla lepszego efektu można było lekko przymknąć powiekę na główną linię fabularną , która słowem wyjaśnienia była sztampowa. No ale za co kochamy Fallouty.... No i dochodząc do szlifu ostatecznego muszę przyznać , że tu również postapokalipsa musi ustąpić przygodom Sheparda... Ale przecież to jest Fallout i nawet największe graficzne wodotryski i mistrzowskie dopracowanie nie przekonają człowieka do serii , która gustem jest mu całkowicie obca.
Jak dla mnie, ani fresherty ani Ishimura racji nie ma, chociaż ja lubię Mass Effect'y ;).. Krótko to wyjaśnia Henrar.
Mass Effect'y nie spełniają podstawowych warunków cRPG - "otwartego" świata z równie "otwartym" doborem questów oraz cech postaci. To co nazywasz "tułaczką" w Oblivionie, Ishimura, prawdopodobnie odbierając to jako minus, jest plusem pełnoprawnego cRPG. W takim "świecie" jako gracz musisz poszukać i zdecydować się nie tylko na linie fabularne (związane wyborami moralnymi w chwili ich poznawania) ale także kształtować jednocześnie cechy postaci (styl wojowania, wyglądu). Nawet sposób i czas rozwiązywania questów wpływa na możliwości Twojej postaci oraz w konsekwencji na jakość przygód. Tych cech i swobodnych wyborów nie ma w Mass Effect'ach, lub są pozorne. I tak post apokalipsa w niczym nie musi ustępować "przygodom Sheparda" bo one nijak się do niej mają ;) W "Mass Effectach", jak zresztą zwłaszcza w drugim "Dragon Age", gracz otrzymuje jedynie dostępną ścieżkę w świecie gry i to ona za niego dba aby się nie "pogubił". To wygodne, tyle że szybko się nudzi. Owszem twórcy stosują różne zabiegi mające na celu utrzymanie "pozorów" cRPG. Ale to tylko pozory które nie są w stanie przykryć sztuczności i ograniczeń "świata" i "postaci".
Oczywiście że "światy" Bethesdy też mają swoje minusy w tym względzie - dają jednak graczowi wielokrotnie bogatszą ofertę. Owe pozorne "wyszlifowanie" produktów Bioware to ułuda, która szybko pokazuje wszelakie słabości takiego "crpegowego syntetyku" ;)
Wracając do "gniotów technicznych". Im bardziej w założeniu "rozbudowana" gra tym więcej błędów musi być w finalnym produkcie. Wtórność silnika oraz założeń autorskich w następnych wersjach gry niby sprawę ułatwia, niestety bywa też że graczom życie utrudnia dalej. Przykłady można mnożyć na podstawie wszystkich co bardziej znanych tytułów. ;) Dlatego m.in. czekam na xboksową wersję "Wiedźmina" ;)
A mi bardziej podobał sie Honest Hearts - The Burned Man to ciekawy pomysł z van Burena. Niby Big Empty to tez van Burenowski koncept, ale jakoś do mnie nie przemawia w pełni w Świecie Fallouta. Za mało "postapokalipsy i brudu". Dead Mony 6/10, Honest hearts 8,5/10, Old World Blues 7/10. Czekam na Lonesome Road, może być fajny :)
Za mało w "Old World..."postapokalipsy i brudu" ? Wystarczy pomyszkować po lokacjach - nie wszystkie jeszcze poznałem ale pełno tutaj mini-historyjek i obrazków "postapokaliptycznych" ;) Łącznie z nawiązaniami do innych dodatków, przede wszystkim do "Dead Money". Nie chcę zdradzać rozmaitych "smaczków" ale niczego tutaj nie brakuje.
Pewnie że stosunkowo większy teren "Honest Hearst" - bardziej "klasyczny" w eksploatacji i w fabule, ma swoje "uroki" ale też mniej ma "niespodzianek". Co do "Dead Money" to bądźmy szczerzy, jest "wymagający" czyli trudny". Nie skończyłem go z przyczyn "zręcznościowych",
spoiler start
nie potrafię na czas nawiać z Krypty zanim wszystko wybuchnie ;)
spoiler stop
jechać po OWB za brak apokalipsy i brudu i równocześnie chwalić Honest Hearts? xD gdzie tam jest brud i apokalipsa? xD
Flyby - motywem przewodnim jest "know when to let go..." -
spoiler start
całe złoto da się wynieść, ale wymaga glitch'ów. uciekając stamtąd - nie możesz być przeciążonym,.... i drogi niestety trzeba się nauczyć na pamięć... z tym akurat problemów nie miałem... miałem z "jak ja mam tu zostawić całe to złoto do diabła!?"
spoiler stop
Promyk, przecie jest w "Honest Hearts" "apokalipsa i brud" właśnie przez podobieństwo i nawiązania do mapy podstawki. Takie "klasyczne" jej przedłużenie.
Promyk
spoiler start
przeciążony to ja nie jestem - po prostu ponad moją wytrzymałość nerwową jest uczenie się drogi odwrotu "na pamięć". Nie bawi mnie to.
spoiler stop
Zakończenie "Dead Money" to ukłon w stronę "platformówek" (zręcznościówek). Nigdy ich nie lubiłem.
chodziło mi jednak o to ,zę Zion to jednak najmniej zniszczony, najczystszy i najbardziej żywy (zieleń, natura i w ogóle) rejon ze wszystkich jakie nam zaprezentowali... napromieniowanie się tam jest bardzo trudne... problem z niedożywieniem czy odwodnieniem nie istnieje...
Co do tamtej ucieczki - rozumiem, choć nadal wyszło mi to od razu jak odpuściłem bogactwo:D
a dobra... ja na platformówkach się jednak wychowałem i nie takie cuda czasami na Amisi wychodziły:D
Post 28 mnie rozbawił przez to do końca nie przeczytałem tych wypociń.Gratuluje porównywania mass effecta do fallouta.To jest jak porównywanie Fifa 12 do mortal kombat.
Skoro nie przeczytałeś go do końca, gothomok, to znaczy że po prostu go nie zrozumiałeś. Robiłem porównania opierając się na wcześniejszych postach.
..jesteśmy zatem po równi rozbawieni. ;)
Promyk, ja przemogę te swoje uprzedzenia i w końcu "ucieknę" ;) ..I zgadzam się co owego braku promieniowania i "niedożywienia" w Zionie ;) Może potraktować to nie jako braki a właściwość ?
oczywiście... ja tylko bronię swojego zdania o braku postapokalipsy i brudu... co świadczy, że w tamtym świecie coś pierdyknęło? poza oczywistymi zwierzątkami... woda czysta... promieniowania nie ma.. kraterów nie ma;) jakby inny świat, gdzie to wszystko się nie wydarzyło;) a auta? po prostu zostały opuszczone... ale nadal o nuklearnej katastrofie nic nie mówią;) i nawet indiańce sobie wesoło biegają:D.
Co do tej ucieczki - nie trzeba lecieć dokładnie drogą... w kilku miejscach możesz zeskoczyć niżej, bądź na dach i znacząco zmniejszyć dystans. Mnie się za to tam nie udało w tej krypcie zamknąć tego buca... choć próbowałem. Inna sprawa, że pomocnego w tym stealth boy'a nie znalazłem ani jednego.
W tekstach znajdowanych po jaskiniach i terminalach (w Zionie) jest mowa o wybuchach i następstwach. Niestety zbyt słabo znam angielski aby "cytować" ;) Być może specyfika terenu wymusiła takie a nie inne efekty postnuklearne.
Dołem w "Dead Money" to sobie nie pobiegam bo te trujące opary, do których odniesienia znajduję i w "Old World..", skutecznie mnie uziemniają ;) Ale po dachach i rurach już biegam sprawnie ;)
spoiler start
co do tego buca to wystarczy przekierować działka - on żadnym problemem nie jest. I mnie nie udało się go zamknąć a szkoda bo być może wydłużyłoby to czas ucieczki
spoiler stop
chodziło mi omiejsce zaraz za komnatą z e skarbcem. Idziesz górą i można albo trochę na około latać po platformach wysoko ablo od razu zeskoczyć na dół na dach miejsca gdzie i tak musisz wejść.
Ja znam. Surwiwalista pisał o tym wszystkim... o spotkaniach z ghulami... jak wytępił szkodniki z krypty 22... o tym, że na zewnątrz promieniowanie takie, że boi się, że w jaskini mu wody braknie. Potem jak dbał o dzieciaki, które potem stały się miejscowym plemieniem.
Kojarzę oczywiście to wszystko... ale... wiesz o co mi biega:P. Tamto miejsce mogło wyglądać przed wojną dokładnie tak samo. Tam jakby... czas się zatrzymał i dla tamtego miejsca nic się nie stało;).
I questy były słabe... wątek burned mana ledwo dotknięty... postacie bez polotu (poza... surwiwalistą, który bardzo mi się podobał... i znajdowanie zaminowanych jaskiń - po czym loading z własnej głupoty... robiły klimat zaszczutego samotnego człowieka, który się nie umie porać z własnym sumieniem... i tym ,ze nie miał "jaj" by z sobą skończyć...
Przez te trujące opary w Sirra Madre... doceniłem perk Rad Child... i okazało się jak beznadziejny jest implant w porównaniu do tego...
Flyby'u - chyba troszeczkę źle mnie zrozumiałeś :) Albo to ja się też źle wysłowiłem , wszyscy odczytali me słowa na opak i nie do końca pojąłeś , o co mi chodziło... Nie ważne. Ważne jest to , co chcę powiedzieć teraz.
o co nazywasz "tułaczką" w Oblivionie, Ishimura, prawdopodobnie odbierając to jako minus, jest plusem pełnoprawnego cRPG
Ależ Fly - ja dobrze o tym wiem. :) To właśnie za to kocham RPGi. Wolna ręka w czynieniu dobra (lub zła) , możliwość przebycia świata gry wzdłuż i wszerz oraz swoboda w rozwoju postaci , kształtowaniu jej charakteru oraz te wszystkie rzeczy , o których napomknąłeś..... Mianowicie owa "tułaczka" w zamiarze wcale nie miała mieć negatywnego wydźwięku , wręcz przeciwnie - oznaczać zainteresowanie Oblivionem i zarazem być dowodem intensywnej exporacji całego świata... Jedyne co mnie niepokoiło w Falloutach oraz Oblivionie były bugi , i to właśnie o nich wspomniałem odwołując się do fragmentu wypowiedzi Freshertego.... Na szczęście moje obawy zostały rozwiane przez fanów. Tyle z pierwszego fragmentu :)
Natomiast drugi , no cóż.... - czytając go drugi raz rzeczywiście zwracam honor , bo po wgłębieniu się w treść , muszę stwierdzić , że efekt jest zupełnie inny od zamierzonego :) Wyszło na to , że ubóstwiam Mass Effecta stawiając go na RPGowym tronie , jednocześnie krytykując Fallouta.... Komedia , po prostu komedia...
Chciałem po prostu zaznaczyć , że Fallouty mają wiele elementów , których w ME na próżno szukać , lecz uświadomiłem sobie teraz , że samo porównywanie jednego do drugiego jest kompletną głupotą , gdyż pochodzą z może nie całkiem obcych , ale jednak znacznie różniących się od siebie gatunków. Gwoli ścisłości wcale nie jestem fanem Mass Effecta , ba... nie skończyłem żadnej części , lecz mimo wszystko serię szanuję. Nie trafia w mój gust - ok... Ale po prostu nie lubię jeżeli ktoś krytykuje jakąś grę na podstawie przeżyć z innej , która w założeniu jest czymś zupełnie innym. No właśnie - wszystko pięknie , ale w mojej wypowiedzi o tym ostatnim wspomnieć jakkolwiek zapomniałem ;) , tak więc punkt dla ciebie , gdyż druga część posta w takim razie mija się zupełnie z celem. :)
Pozdrawiam.
Wszystko sprawdzimy, Promyk bo save wciąż mam.
Tak, za "ładnie" wygląda wszystko w "Honest Hearts" ;) Tyle że i to ma swój urok ;) Co do fabuły ..hmm, pewnie nie jestem wymagający ale dwukrotnie już kończyłem ten dodatek i dwukrotnie wybrałem to samo "polubowne" zakończenie. ;) Tak jakoś mi pasowało, pewnie za mało krwiożerczy jestem ;)
Czyli wszystko wyjaśnione, Ishimura. Owszem, coś mi się nie zgadzało w Twoim tekście - w końcu postawiłem na wymowę drugiej jego części (za co i mi się oberwało ;)) i pisałem stosownie do jego brzmienia. Tak to już bywa że nie zawsze nasze posty oddają to co chcemy powiedzieć.
To samo z porównaniami - Mass Effect jest grą akcji ale ilość elementów cRPG sprawia że jest używany w dyskusjach o grach cRPG. Dla mnie nie ma to większego znaczenia bo nie jestem krytykiem gier ściśle trzymającym sie kryteriów gatunku. Piszę o tym co mi się podoba i dlaczego.
Jeszcze jedno co do ucieczki - nogi nie mogą być okaleczone... i jak masz pancerz - to tylko "lekki" (nie pamiętam do której kategorii się tamte zaliczały - ja bym leciał całkiem bez:P), + broń schowana. Wszystkie te elementy wpływają na szybkość postaci;). Zapomniałbym o jednym - wyłącz tryb skradania.
Ja HH przeszedłem raz... i jednak raczej wolałem przejechać Białym Nogom po brzuchach:D. Nie wiem co z tym dodatkiem było... ale wydawał i się zrobiony na kolanie... questów mało - poboczne "aż" 4... z czego 2 rozwiązywało się "od ręki". Nie chce mi się nawet do tego wracać. Jedyne co mi się dobrze kojarzy to:
"Take drugs, kill a bear.", bo było z jajem i... fajne... reszta? ech...
Lokacje? Większość poza znaczkiem na mapie i ładnymi widokami - nie wnosiła nic.
Dla widoków w "H.H", Promyk, to ja bezskutecznie usiłowałem dostać się do samolotu na szczycie góry. Pewnie jest to niemożliwe.
Próbowałem też tam wejść normalnymi sposobami... chyba się nie da... ale mieć pewność - trzebaby z konsoli i "tcl" skorzystać... korzystałem z tego jak mi się postać w różnych miejscach blokowałą... ale tam nie przyszło mi do głowy nawet...
W ten dodatek i tak się gra dłużej niż w niektóre duże produkcje. Mimo wszystko nadal uważam, że DLC to tylko próba zarobienia jeszcze większej kasy, bo co za problem wrzucić te dodatkowe 8h do podstawki ? Recka ok :)
Wydaje mi się że ciekawy dodatek. Zagram w niego jak i we wszystkie inne w jakieś edycji GOTY
Honest Hearts bede chwalil, bo chwilami mozna poczuc sie jak w Arroyo z Fallouta 2 po prostu, albo cut contenta Primitive Tribe z restoration packa do F2 :) Glos Burned Mana jest tez super :) Dead Money w ogole nie pasuje do fallouta, niby caly przeszedlem z kazdym achievemenetem, ale jakos wialo nuda i zrecznosciowką na konsole...a OWB, coz, mnie troche nudzil, jakis sztucznawy. Wydajem i sie zem ozliwosci graficzne silnik oblivionowego nei sa w stanie oddac w pelni pomysly The Big Empty. Moze i sa tam smaczki, ale narazie Honest Hearts u mnei wygrywa. A tak na marginesie - kazde z tych DLC jest troche na sile...podobnie bylo z DLC do Fallouta 3, gdzie Anchorage i tym bardziej Mothership Zeta mogliby sobie darowac...razem z cudownym "odratowaniem" bohatera w Broken Steel...jedynie The Pitt i Point Lookout byly nice :)