Ja doskonale rozumiem, zę muszę już na wstępie wziać oprawke na głupotę/komercyjność mediów. Niemniej jednak nie tylko od parumnastu dni wciaż słyszę o dramacie zapożyczonych w szwajcarskiej walucie, ale nawet nasz kochany premier przebakiwał cos zę jest źle, tak dalej byc nie bedzie i trzeba jakos dopomóc... no tak, wybory, ejdnka temat jest wałkowany ostatnio z taką intensywnością...
Że zastanawiam się, gdzie ci wszyscy liberałowie gospodarczy i zwolennicy troszczenia sie o siebie z wykorzystaniem mózgownicy? Czy to ci, którzy jak ostatni kretyni wzięli kredyty w obcej walucie gdy ta była nadzwyczaj osłabiona w stosunku do złotego? Czemu muszę o tym ciagle słuchać? Co mnie obchodzi ich skrajna głupota? A mozę tylko mi się wydaje, że kredyt w obcej walucie bierze sie, gdy złotówka jest słaba, bo to jej wzmocnienie daje nadzieje na niższe raty, a nie odwrotnie? A mozę nabici we Franka to tępi socjalisci, a ci wszyscy oswieceni liberalowie i Korwinowcy są czysci?
Jak to jest z tym liberalizmem? Jest fajny dopóki nie umoczymy? A potem - Donald, ratuj, bo Franek po "czy piendziesiont"?
Wszystko ok, tylko wytłumacz co ma liberalizm do ludzi, którzy wbrew prognozom i bez odpowiedniej wiedzy wzięli kredyt CHF? Sugerujesz, że wszyscy kredytobiorcy są liberałami? Na jakiej podstawie?
Dziennikarze muszą mieć o czym pisać, a politycy lubią bzdurne tematy.
Kolega biorąc kredyt policzył, że frank jest bardziej opłacalny ze względu na niższą ratę dopóki nie przekroczy 4,50zł - więc spoko, jeszcze dużo brakuje.
Herr Pietrus
O mój Boże co za stek bzdur. Jak można być do tego stopnia ignorantem, żeby pisać o sprawach, o których nie ma się zielonego pojęcia. Fakt, każdy ekonomista powie, że jak się nie znasz to powinieneś brać kredyt w walucie w której zarabiasz. To jednak nie znaczy, że robić tak musisz w wypadku gdy masz korzystniejsze opcje, tu typu właśnie kredyt we frankach. Po pierwsze; nawet teraz biorąc pod uwagę znaczny umocnienie CHF większość kredytów we frankach jest korzystniejsza ze względu na niższe stopy procentowe BC Szwajcarii. Po drugie; trudno się zgodzić z tezą o kretynach ...Czy to ci, którzy jak ostatni kretyni wzięli kredyty w obcej walucie... ponieważ po kryzysie czyli powiedzmy w 2009 złoty był już niedowartościowany co do franka, a dalsza jego deprecjacja - tak studiuje finanse- jest spowodowana sytuacją Grecji i niestety odbija się na złotym bardziej niż na euro. Całe zjawisko wg mnie przypomina bardziej boom na cukier, który jeszcze może trochę potrwać, ale nie można mówić, że teraz kurs jest w stanie długoterminowej równowagi. I co ma liberalizm do brania kredytów? Myślisz że rydzyk bierze tylko w plnach?
Wyjasniam: wzialem watek we frankach, gdyz wedle moich obliczen kurs franka musialby przebic 4,00 (i to przy wyzszym niz obecnie jest LIBORze, wiec tym bardziej mam ciagle zapas bezpieczenstwa) zeby raty przewyzszyly to, co bym placil w zlotowkach.
Swiadomie podjalem ryzko, bedac swiadom konsekwencji, i nie narzekam. Kredyt mieszkaniowy to inwestycja dlugoterminowa i dlatego to, ze akurat frank jest drogi nie wywoluje u mnie paniki - w sumie oznacza to dzis rake o jakies 300 zl wieksza niz planowalem, a ze rata kredytu nie jest znaczaca pozycja w domowym budzecie, to spie spokojnie.
Czy mialem racje biorac kredyt we frankach dowiem sie za jakies 25 lat, gdy podsumuje wszystkie koszta i porownam z tymi, ktore ponioslbym biorac kredyt w zlotowkach. I jakos mam przeczucie, ze nie bede zalowal. No chyba, ze wszystko pieprznie, ale wtedy jeden pies w czym sie bralo, i tak sie nie splaci. :)
Naturalnie jak ktos wzial kredyt na 100% wartosci mieszkania, gdy frank byl po 2 zl i wowczas rata stanowila z 30% miesiecznych dochodow, to i owszem, teraz ma zgryz.
Ale nie wrzucajmy wszystkich frankowych kredytobiorcow do jednego worka.
Ba, ja moglbym juz dzis splacic ten kredyt, nawet z takim kursem franka. Ale to bez sensu, bo oprocentowanie kredytu jest nizsze niz to, co moge miec z zainwestowania tej kasy w malo ryzykowne inwestycje dlugoterminowe. Bo jakby nie patrzec, kredyt mieszkaniowy to najnizej oprocentowany kredyt na rynku.
A o tym, że kredyt w złotówkach jest o 75 pb. droższy, to oczywiście nikt nie mówi.
No wybacz, ale jakos mi sie kojarzy ten frank z młodymi i dynamicznymi, zwykle kupującymi swoje pierwsze mieszkanie i dlatego bardziej łączę podejmowanie tego typu ryzyka z liberalizmem niż z socjalizmem. O stopach procentowych pamietam, ale o ile mnie pamiec nie myli to najwiekszy boom an franka kojarzę z rokiem 2008 i nadzwyczaj silną złotówką, tania elektronika i wycieczkami :) Pamietam tez, że każdy wtedy mówi, zę to nadzwyczajna sytuacji i musi nastąpić korekta...
Owszem, kryzys jest zdarzeniem nadzwyczajnym, ale tak czy inaczej istniało ryzyko graniczace zpewnoscia zę złoty się osłabi, a nie umocni. Ale i tak wszyscy szli we franki, przyklady zeszta widzę nie tylko w mediach, ale w swoim otoczeniu :)
A czy to,z e temat jest medialy, tak wiele zmienia? O nei emdialnych dyskusji ja tu nei widzę :D
smugg - no pewnie, zę nie do jednego. Jasne zę ktos, kto ma ten komfort ze "rata kredytu jest niewiele/nic nieznaczącą pozycja w domowym budzecie moze wyjść na swoje przy procentach, mnei jednak chodzi właśnie o lamenty tych, którym teraz rata podskoczyła nagle o 30% i to już coś znaczy. Czyli mniej wiecej tych, o których pisesz. To oni anrzekaja i krzyczą najgłośniej, zreszta takze na forach bankowych itp. w internecie.
Upiór - nie wiem skąd taki babol, poprawione :)
Dlaczego piszecie: "liberaliźmie", "katakliźmie", "organiźmie", gdy jest to niepoprawne? Powinno być: liberalizmie, kataklizmie, organizmie, choć wymowa, owszem, może być trochę inna.
Czy to ci, którzy jak ostatni kretyni wzięli kredyty w obcej walucie gdy ta była nadzwyczaj osłabiona w stosunku do złotego? Czemu muszę o tym ciagle słuchać? Co mnie obchodzi ich skrajna głupota?
Kredyt jest zazwyczaj długoterminowy więc różne rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć - równie dobrze Frank może być za 4 zł jak i za 1,50. I nie rozumiem dlaczego mówisz o głupocie ludzi, którzy w 2008 roku brali kredyt i nie byli w stanie zrobić prognozy kursu na najbliższe 25 / 30 lat. Poza tym prognozy gospodarcze mam wrażenie się nie sprawdzają patrząc na prognozy ceny ropy naftowej która już w 2008 roku miała przebić cenę 200 dolarów za baryłkę.
Problem mają osoby, który wzięły kredyt i wyliczyły ratę co do złotówki nie mając żadnego zapasu.
[9] Co to znaczy, że istniała szansa, że złoty się osłabi? ile się osłabi? czy osłabi się na tyle, że kredyt będzie mniej korzystny niż w pln? co to znaczy że kojarzy Ci się z młodymi i dynamicznymi? jeśli Ci się kojarzy to znaczy od razu, że młodzi i dynamiczni wśród których bezrobocie jest najwyższe spośród wszystkich grup wiekowych biorą najwięcej kredytów? Już życie na gorąco podaje więcej konkretów.
Taki to liberalizm, że złodzieje (banki) mogą do woli okradać klientów i zlicytować ich do skarpetek, a jak się w tym wielkim WOLNYM rynku wywrócą o liberalne matactwa to już się WOLNOŚĆ (do zdychania dla bankierów) kończy i jeszcze okradani muszą się zrzucać z podatków na ich ratowanie. Taki to liberalizm, że oszuści na skalę państwową (Grecja) dymają wszystkich wokół, a kiedy się wydymali sami to podatnik z końca kontynentu musi ich ratować za swoje pieniądze. Taki to liberalizm, że w Polsce jedna firma sprzedaje gaz, jedna ropę, niedługo jedna będzie sprzedawać prąd. Taki to liberalizm, że rolnik w UE jest dotowany przez kominiarza, dentystę, robotnika i wszystkich innych, którzy jeszcze za żarcie muszą płacić krocie. Jeden wielki wolny rynek.
W wielu obszarach było dokładnie tak samo, tylko wtedy wolności żadnej nie było, a dziś ludzi ogłupia się że ona jest, tam gdzie jej nie ma. Jeżeli większość naszych profesorów ekonomii swoje tytuły wywodzi jeszcze zza komuny, to ciekawi mnie z czego oni robili choćby doktoraty, z wymiany makulatury na rajstopy czy centralnego planowania produkcji papieru toaletowego i jak to się ma do kapitalizmu? O naiwni - wszyscy się mylili, porzucili wszystkie ideały, wyprali sobie mózgi czy jak?
Współczuje ludziom, którzy brali kredyt w frankach kiedy kurs stał w okolicach 2zł, ale trzeba było myśleć a nie liczyć na cud. Jak się bierze kredyt w obcej walucie to trzeba brać pod uwagę wahania na rynku walut. Nie zapominajmy, że kredyty walutowe i tak są bardziej korzystne od tych w walucie polskiej, więc część z kredytobiorców i tak nie straciła zbyt dużo w porównaniu do kredytów w PLN.
#13
Wiedz, że coś się dzieje.
Ty tak na poważnie ?
Ale o co chodzi w tym wątku?
Każdy pomysł niby pomocy kredytobiorcom ma na celu i tak pomoc bankom, tylko taka pomoc ładniej wygląda.
[18], [20]
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to najczęściej chodzi o pieniądze :)
Herr Pietrus [ gry online level: 86 - Gnusny Leniwiec ]
Jak to jest z tym liberalizmem? Jest fajny dopóki nie umoczymy? A potem - Donald, ratuj, bo Franek po "czy piendziesiont"?
1. Żyjemy w kraju, w którym polityka rości sobie prawo do obejmowania sobą wszystkiego wraz z określaniem dobra i zła.
2. Tym samym"dobrym" jest to, co nie sprzeciwia się państwu a "złym" jest to, co państwu ulega. Państwo jest fizyczną reprezentacją Narodu a jego prawo jest zobiektywizowaną tego Narodu wolą (pozytywizm prawniczy). Takie podejście dało możliwość uchwalenia ustaw norymberskich i konsekwentnego ich realizowania.
3. Ponieważ państwo jest totalne, to rodzi to w ludziach nie zadowolonych jego poczynaniami (lub ich brakiem) sprzeciw i (ewentualnie) roszczenia/ żądanie interwencji, co tylko prowadzi do utwierdzenia totalności państwa.
4. (Neo)liberalizm jest ideologią animującą obecne totalne państwo, w związku z czym jedyną wartością jest pieniądz, "dobrem" zysk a "złem" wszystko, co wpływa negatywnie na wysokość zysku.
5. Powyższe powoduje stopniowy uwiąd funkcji państwa w odniesieniu do przejawów wolności czynienia zła (w rozumieniu tradycyjnym a nie (neo)liberalnym), czego skutkiem jest rola służebna państwa wyłącznie wobec warstw bogatych.
Teraz zestaw sobie wszystkie te punkty a uzyskasz zadowalającą odpowiedź na swoje wątpliwości.
Dzisiaj już jest mowa, że w niedługim czasie kurs 4.00 to całkiem realny poziom.
tez mam kredyt we frankach i jestem przeciwny pomyslom doplacania przez panstwo jakichkolwiek pieniedzy (a Samcik na blogu wyliczyl ze to byloby 170 mln na miesiac)
kazdy, kto zna choc podstawy matematyki wiedzial jakie jest ryzyko, ja podobnie jak smuggler, wciaz place mniej niz placilbym z zlotowkach
oczywiscie, gdybym teraz chcial splacic calosc kredytu bylbym w plecy, ale pojedyncza rata jest mniejsza
nie rozumiem tego pedu panstwa by pozbawic ludzi odpowiedzialnosci, zdecydowalem sie na cos, musze poniesc konsekwencje i razem ze mna kilkaset tysiecy ludzi
jak ktos zarabial 3000 a wzial kredyt na 400tys gdy frank byl po 2 zlote to ma przerabane, ale takie zycie
moj kredyt jest teraz oprocentowany na okolo 1.2%, nie narzekam...
edit:
awlasnie spojrzalem, banki, ktore oczywiscie narzucaja spread z dupy wziety sprzedaja dzis franka po 3.477
Skoro każdy jako obowiązek traktuje dbanie o wartość swojego portfela, to w to wlicza się przede wszystkim umiejętność wydawania pieniędzy, które się w nim znajdują, a więc powstrzymanie się od kupowania rzeczy, na które mnie nie stać.
Dla sporej części osób takie myślenie niestety jest cały czas zbyt trudne i trzeba się na nich zrzucać.
Szczerze mówiąc wszystkie te pomysły typu rodzina na swoim, dopłaty do kredytów, ostatnie - spłać mieszkanie wyższym czynszem pachną przekrętem pt. Zróbmy dobrze deweloperom.
No chyba, ze wszystko pieprznie, ale wtedy jeden pies w czym sie bralo, i tak sie nie splaci. :)
To zależy gdzie co pieprznie. Jeżeli w Polsce pieprznie (czyt. będzie bardzo duża inflacja (na dzień dzisiejszy już jest bardzo duża, ale mam raczej na myśli jakąś hiperinflację))), a Twoje dochody będą w złotówkach, to biorąc kredyt w rodzimej walucie nie ryzykujesz niczym (jeżeli Cię nie zwolnią), a biorąc kredyt w obcej walucie masz poważny problem. Nie jestem specjalistą, może są jakieś gwarancje kredytowe w takich sytuacjach, ale na chłopski rozum tak to wygląda.
Brać kredyt w obcej walucie opłaca się chyba tylko wtedy, jak ma się pracę w kraju o bogatej, rozwiniętej stabilnej gospodarce (najlepiej szybko rozwijającej się (Chiny ?? :-))) (przykładowo el.kocyck i Belgia). Zarabiając w takim kraju jak Polska, gdzie co rusz się mówi o kolejnych problemach finansów publicznych, bez ochronnego płaszczyka wspólnej waluty EURO, brać kredyt w obcej walucie to jest wg. mnie ryzyko, ale....dla każdego coś miłego.
Natomiast co do wypowiedzi polityków weźcie sobie poprawkę na to, że zbliżają się wybory. Jeszcze kilka dni temu słuchałem w radiowej trójce, że PO ma pomysł pomocy dla klientów, którzy wzięli kredyt w obcej walucie, ale nie zaś taki populistyczny i całkiem normalny pomysł. Właściwie regulacja, która wg mnie powinna od początku funkcjonować. Okazuje się, że aktualnie kredytobiorca niekoniecznie może mieć możliwość spłaty kredytu poza przelicznikiem kursu waluty banku w którym ma kredyt. PO wprowadzić ma regulację, że klient może przynieść po prostu do banku pieniądze w walucie, w której wziął kredyt i spłacić w ten sposób ratę (czyli pomijając kurs waluty, jaką dyktuje bank)
Ludziska gadaja sobie o gospodarce, a gościu zaczyna prawić moralitety o Zlu, Dobru, Totalizmie i Neoliberalizmie.
Zalozymy się, że nie ma takiego tematu, gdzie nie dałoby się wcisnąć tego przesłania?