Szybka rozkmina #21 Poszerzacie swoją wiedzę?
Zamiłowanie do II wojny światowej. Pierwszy Medal of Honor (na PSX) oraz Commandos. I klimat wylewający się z tamtych gier.
Lata 30, kapelusze, garnitury... Mafia 1. :) Potem zacząłem rozwijać to i zgłębiając trochę historii jak i oglądając filmy. Pikny okres. :)
Groza, horrory, mrok w muzyce, sztuce. Silent Hill 1. Od tego się zaczęło i wtedy chciałem poznać więcej podobnych rzeczy. (do tego zgłębiłem muzykę Akiry).
Tyle chyba z takich mocniejszych "wpływów" gier.
Cóż, ciężko powiedzieć, raczej bywało na odwrót, czyli.
W przypadku Harry'ego Pottera czy Ojca Chrzestnego - najpierw film, bo inaczej nie skusiłbym się na gry, są zbyt słabe.
Generalnie jeśli chodzi o poszerzanie wiedzy to jeśli zdarzyłaby się taka sytuacja to raczej skusiłbym się jedynie na film, książki wówczas niezbyt mnie rajcują i bardzo rzadko kiedy kończę je czytać.
Może niebezpośrednio po zagraniu w pierwszą Mafię, poczułem chęć obejrzenia mafijnych filmów, m.in. Ojca Chrzestnego.
Po angielsku: tangential learning - tak się nazywa to zjawisko. Nie znam nazwy polskiego odpowiednika. Osobiście mogę podać przykład gry Shogun, która zainteresowała mnie historią Japonii, strzelaninami wojennymi, przez które dotarłem do różnych książek - historycznych oraz powieści. Podobno masa ludzi poznała znaczenie słowa "sefira" po tym, jak postanowili szukać w necie więcej informacji na temat Sepirotha.
Zważywszy, że długo czekałem na sprzęt do grania tak więc poszerzałem swoje zainteresowania dzięki telewizji, gazecie, książce. Gry przyszły na sam koniec i stanowiły uzupełnienie wiedzy niż punkt wyjścia do jej poszerzenia. Jedyną gra, która zainspirowała mnie do zgłębienia jej świata była XIII. Najbardziej zależało mi na poznaniu zakończenia historii przedstawionej w grze (tak gra kończy się cudownym napisem "to be continued"). Niestety nigdy nie udało mi się zdobyć tych komiksów. Ostatnio naszła mnie ochota na przeczytanie wszystkich książek o Wiedźminie. Ale tego to nie zrobiłem i bardzo się z tego cieszę. Po zagraniu w pierwszego Wiedźmina chyba nigdy ich nie przeczytam. Dzięki temu, że nie znam książek czuje się jak Geralt.
PS ROJO która wersja filmu "Łowca Androidów" najbardziej przypadła Ci do gustu. Reżyserska czy kinowa.
Zdenio - dzięki! Nie sądziłem, że to zjawisko ma taką nazwę. Good to know:) THX!
Scott P. - Reżyserska:)
Zainteresowałem się średniowieczem i renesansem i tymi wszystkimi dziejami, ludźmi i budynkami oczywiście grając w Assassins Creed, oraz zainteresowałem sie militariami wojskowymi i samymi wojnami dzięki któremuś z Medal of Honor :).
Hmm, Diablo II i ogólne zafascynowanie światem Sanktuarium :D
Do tego stopnia, że czytanie sagi Diablo to było mało, tworzyłem nawet sam swoje opowiadania, dziejące się w owym świecie ;d
Dla zainteresowanych, najlepsze dzieło: http://diablo.phx.pl/forum/viewtopic.php?t=43524 ;d
Bądź poszerzanie wiedzy w inny sposób dotyczący gry - modowanie jej. Również dotyczyło Diablo - jeśli słyszeliście o modzie FOREVER to macie przed sobą jego autora.
dlugo, bardzo dlugo siedziałem śledząc zmiany historyczne poczynione w serii Assassin's Creed, a włąsciwie potyczki Templariuszy i Asasynow na przestrzeni wieków pokroju pojedynek Tesli i Eddisona - cos wspanialego wymyslili tworcy gry
poza tym zawsze zgleboiam wiedze i doczytuje co tam ludzie znaleźli w grze czego ja nie znalazłem et cetera
poza grami np. dzieki anime poszerzyłem swoja wiedze na temat kultury orientu z znaczacy sposob, juz nie pamietam skad wzielo sie zamilowanie do komiksu itd
to wszytsko kolem sie toczy z jednego medium wspomnianego w innym medium przechodzi sie do kolejnego
A więc tak, na pierwszy ogień: Wiesiek bez dwóch zdań. Najlepsze jest to,że grając w jedynkę zdawałem sobie sprawę z tego iż istnieje ,,nawet" książka, ale tak jakoś albo nie było chęci albo funduszy. Przełomem okazał się obóz Karate gdzie najlepsza kumpela(znam ją 10 lat,a mam 16) czytała Czas Pogardy. Ja tak patrzę, myślę sobie:,,Bóg tak chciał". Pożyczyła całą sagę i zbiory opowiadań. Wszystkie pękły w jeden miesiąc wakacji-byłem ogromnie oczarowany tym uniwersum, opisem walk, dialogami, szarym światem i w ogóle językiem pisania Sapkowskiego. Ale to jest nic przy tym kiedy czytałem o postaciach, które faktycznie występowały w grze. Po przeczytaniu wszystkich książek zagrałem drugi raz i dopiero wtedy poczułem największą zaletę tej gry: To się przepięknie komponuje z książką, bohaterowie, zdarzenia, smaczki itd. Jedynym mankamentem dla mnie było to iż w grze nie uświadczyłem jakichkolwiek(no może po za jednym w 4 rozdziale, jak ktoś grał to wie) do Ciri i Yennefer, uważam,że te wątki są jednymi z najważniejszych w sadze o ile nie najważniejszymi, no ale nie można mieć wszystkiego. Aktualnie instaluje mi się dwójka, może tam coś ruszy. Moim drugim poszerzeniem uniwersum były wszystkim dobrze znane przygody faceta w białym prześcieradle wypranym w Vizirze. Seria Assassin's creed wiele mi dała np. zainteresowania krucjatami, Jerozolima itp, ale najwięcej zawdzięczam i tak dwójce i Brotherhoodowi- Podstawowe zwroty włoskie i zafascynowaniem kulturą makaronów i językiem oraz ogólnie budowle, architektura, historia i to jest piękne dla mnie bo kiedy omawiamy np. na polskim Machiavellego to jakoś tak mam przed oczami tego z gry i wszystko łatwiej mi wchodzi. W ogóle zauważyłem taką ciekawą analogię, że gdzie się seria nie przeniesie tam wzbudza moje zainteresowanie okresem i kulturą o której bym nawet nie pomyślał. Myślę że gdyby zrobili trójkę we Francji-rewolucja itp. to tym okresem również bym się zainteresował. Ale kończąc tego przydługiego posta jeszcze powiem, że trzecią miłością była Mafia- lata 30 itd, ojciec chrzestny najpierw książka potem wszystkie filmy. I to jest piękne w grach video, że one również uczą i edukują. Dzięki za uwagę :D
Jedyne co kojarzę to Bioshock po którym zakochałem się w klimacie lat 60 i muzyce tego okresu. Po za tym w najbliższym czasie chciałbym się zabrać za twórczość Sapkowskiego i wrócić do świata Wiedźmina z nabytą wiedzą :). No a pomijając gry często czytam książki na podstawie których powstawały filmy, w znakomitej większości lepsze od ekranizacji.
Moje zainteresowanie jednostkami specjalnymi i literatura Toma Clancy'ego wzielo sie z wysmienitej gry Rainbow Six 2.
oczywiście saga wiedźmina! przed zagraniem w w1 przeczytałem całą sagę żeby wczuć się w klimat i tego do dziś wydaję mi się najlepszą powieśc fantazy , tak samo jak i gra w1 i w2 to tęż dla mnie najlepsze rpg
Jeszcze mały uzup od autora:)
Fallout -> Muza (Louis Armstrong, The Ink Spots, te klimaty), Mad Maxy, Day After raz jeszcze;
Vietcong/NAM -> Wietnam (historia, filmy, literatura);
Nomad Soul -> David Bowie
Company of Heroes -> Modele czołgów do sklejania (bardziej jako nowa, krótka pasja niż coś co poszerzało moja wiedzę o CoH);
Mafia - Lata '30, filmy, historia mafii, książki, sztuka, architektura USA (Chicago, NY)
O co chodzi z tym Wenclem?
Za samo to, że jest z (tfu) Frondy należy go walić po łbie buzdyganem, ale ciekaw jestem czym podpadł autorowi tak, że ten aż mu zadedykował niniejszy wpis.
Oczywiście, niedawno przeszedłem po raz kolejny Assassin's Creed I ponieważ chciałem bardziej zagłębić sie w historie wypraw krzyżowych przeczytałem książkę Templariusze (Piers Paul Read). Teraz wiem że gra ma niewiele wspólnego z tamtymi realiami.
Przykro mi to stwierdzić, ale gry nigdy nie spowodowały u mnie efektu tangential learning (dzięki Zdenio).
Może dlatego, że komputer kupiłem już po przeczytaniu średniej wielkości biblioteki. A może dlatego, że gry jako medium nie są w stanie zaoferować mi takich emocji i, jak to nazwać, satysfakcji intelektualnej jaką daje mi kino, literatura, muzyka lub komiks.
Uwielbiam "Fallouta", ale do prozy McCarthy'ego ma mniej więcej taki start jak Maluch do Maybacha. Zagrywałem się "Shadow of the Collosus", ale fajna skądinąd atmosfera ma się do takiego dajmy na to "Zeszłego roku w Marienbadzie" jak pięść do nosa. "Arcanum" jest przezacną grą, ale fabularnie w porównaniu do, np. "Jonathana Strange'a i pana Norrella" jest wypracowaniem gimnazjalisty. Przykłady można mnożyć.
Poza grami, do głowy przychodzi mi do głowy tylko jeden taki moment, kiedy po obejrzeniu "Fight Club" zapałałem miłością wielką i prawdziwą do Palahniuka, o którym wcześniej nie słyszałem.
Uwielbiam "Fallouta", ale do prozy McCarthy'ego ma mniej więcej taki start jak Maluch do Maybacha.
Porownujesz 2 kompletnie rozne media, ktorych porownac sie nie da.
Przed zagraniem w pierwszego Wiedźmina postanowiłem przeczytać całą sagę. Dzięki Jade Empire zainteresowałem się historią starożytnej Japonii. Kilka gier poszerzyło moje zainteresowania muzyczne m.in. od dnia, w którym zagrałem NfS: MW, słucham zespołu Bullet For My Valentine. A tak poza grami, to adaptacje filmowe Władcy Pierścieni skłoniły mnie do poszerzenia wiedzy na temat tego uniwersum, nie tylko poprzez lekturę trylogii.
"Dzięki Jade Empire zainteresowałem się historią starożytnej Japonii."
Trochę to dziwne, JE było inspirowane mitologią i legendami z Chin.
Bo w grze, poza stworzeniem swiata, lore'u, postaci itd. musi byc jeszcze miejsce na rozgrywke i interakcje, podczas gdy ksiazka tych elementow nie ma.
Zreszta nawet porownanie Drogi z Falloutami wcale nie wychodzi tak tragicznie dla tych ostatnich. Zreszta McCarthy w swojej ksiazce (nie przecze, dobrej i poruszajacej) koncentruje sie praktycznie glownie na emocjach. Konstrukcja swiata w drodze sluzy praktycznie tylko poruszeniu czytelnika.
"Konstrukcja swiata w drodze sluzy praktycznie tylko poruszeniu czytelnika."
Jest jeszcze język, nie mniej ważny (a może ważniejszy). Wiem, że to perfidna zagrywka autora, niemniej robi to tak wyśmienicie...
To jasne, że "konstrukcja" gry i powieści jest inna, ale mnie chodzi o pewien rodzaj fermentu, który jakieś dzieło sieje w mózgu, ten rodzaj bąbelków, lekkiego rauszu, który odczuwasz po przeczytaniu świetnej powieści, obejrzeniu doskonałego filmu, etc.
Skoro komiks (medium w naszym kraju pomiatane) dorobił się takich dzieł jak "Strażnicy" czy też "V jak Vendetta" (by nie szukać bardziej artystowskich), czyli albumów rozrywkowych, a jednocześnie wybitnych literacko, czerpiących z dzieł filozofów, wielkich pisarzy, itd., to czemu gra nie może?
Filmy też robi się inaczej niż powieści, czy to znaczy, że nie mogę porównywać, bo ja wiem, Bergmana do Dostojewskiego (wiem, cliche).
to czemu gra nie może
Nie wiem czy nie moze, ale wydaje mi sie, ze wynika to z ograniczenia ludzkiej percepcji. Grajac w gre wiekszosc uwagi poswieca sie jednak... graniu.
W moim przypadku poszerzyłem swoją wiedzę z uniwersum Halo przez czytanie książek. Przeczytałem je wszystkie i nie mogę się doczekać aż wyjdzie Halo 4. Co do muzyki od wczoraj mam cały soundtrack z Halo i z Portala.
Piosenka "Still Alive" jest niesamowita!
O tak ROJO, Twoim dodatkowym wpisem uświadomiłeś mi, że dużo rzeczy jeszcze tu nie napisałem - w kwestii muzyki:
dzięki serii GTA, Scarface, Need For Speedów, a także Burnout Paradise (PC) poznałem masę zajebistych zespołów których słucham zresztą do dziś - The Cult, Nazareth, Mótley Crue, Autograph, Yes, Gary Numan, Earth, Wind & Fire, Papa Roach, i dużo, dużo więcej ;d
Są i inne gry w które też sięwkręciłem, aczkolwiek Diablo chyba najbardziej mnie pochłonęło, więc o tym napisałem w pierwszej kolejności ;d aczkolwiek widzę, że chyba jednak pozostanę w tym usobniony ;d
W styczniu trailer nadchodzącego wtedy serialu Game of Thrones tak mnie napalił że jak najszybciej musiałem kupić książkę. I tak przeczytałem 1 i 2 część i za niedługo kupuje trzecią część podzieloną na dwa tomy, zamawiam jak będzie wydanie DVD serialu i kupuję grę która ma wyjść we wrześniu tego roku.
Z grami zawsze miałem na odwrót, to coś z zewnątrz kazało mi zwykle w coś zagrać a nie na odwrót. Wyjątkiem jest to że to strzelanki zainteresowały mnie do kupna książeczki militarystycznej tak jak ty ROJO o tytule:
"Broń strzelecka XX stulecia" Cris McNab
Mam tam większość broni strzeleckiej jaka istnieje od końca XIX wieku po rok '99
Wiem że jest jeszcze kilka takich książeczek, na pewno jedna jest o pojazdach opancerzonych i czołgach, może kiedyś kupie.
ROJO fajnie, że poruszyłeś ten temat! Znowu będzie o nim głośno przez powstającą właśnie grę o Powstaniu Warszawskim. Sam niewątpliwie nauczyłem się dzięki grom wielu rzeczy: począwszy od szlifowania języka angielskiego, na wiedzy historycznej kończąc. Często działa to jednak u mnie w drugą stronę. Obejrzę jakiś fajny film/przeczytam książkę i snuję wizje na temat idealnej gry, która mogłaby na podstawie danego dzieła powstać :)
Jeżeli chodzi o poszerzanie wiedzy...cóż, nie przypominam sobie by jakaś gra aż tak mocno mnie wciagnęła. No może po zagraniu w pierwszego Assasins Creeda zacząłem bardziej interesowac się krucjatami, templariuszami, zakonami syjonu i w ogóle tematami kodu Da Vinci, planuje przeczytać książkę...
I teraz ręki sobie uciac nie dam ale jeżeli się nie mylę to pierwszy Wiedźmin zainspirował mnie do przeczytania książek Sapkowskiego. Pierwszy raz przechodziłem jedynkę bez jakiejkolwiek wiedzy na temat uniwersum. Podczas drugiego przechodzenia wielką przyjemność sprawiło mi odkrywanie smaczków typu opowieść kolesia na bagnach który mówi o tym jak "pewna szarowłosa dziewczyna zabiła sławnego Leo Bonharta"...
Dobrej grze S.T.A.L.K.E.R. zawdzięczam znajomość świetnego filmu Stalker oraz niesamowitej twórczości braci Strugackich (przeczytałem prawie wszystko ich autorstwa, co zostało przełożone na język polski) i przy okazji uzależnienie się od ambitniejszej literatury S-F.
Widzę, że dużo osób wymienia Assassin's Creed. Nie dziwi mnie to:)
Antares - Dokładnie! U mnie z angielskim było podobnie. By móc przejść jakąś misję w takim Falloucie lub ją w ogóle zrozumieć - słownik na kolana i do przodu!
Jedno mi się przypomniało, ale nieco odbiega to od tematu. Pewne gry spowodowały, że zacząłem szukać info o artystach, których utwory były wykorzystane w grach, które przechodziłem. Dzięki kilku grom ze wspaniałym soundtrackiem poznałem wiele fajnych zespołów, których do dziś słucham. Oto przykłady:
Fahrenheit - Theory of a Deadman: Say goodbye oraz Santa Monica
FlatOut 2 - Rob Zombie: Demon Speeding
Max Payne 2 - Poets of Fall: Late Goodbye
http://www.youtube.com/watch?v=VPZEGhRdc3g
Ja zaliczyłem tylko sagę wiedźmina i przymierzam się do książki Assassins Creed. Nic specjalnego ale zawsze coś ;p
Jedyne przypadki to wspomniane wielokrotnie książki o Wiedźminie (bo znajomy miał wiec czemu nie poczytać, mimo że wtedy lubiłem bardziej sci-fi niźli średnie wieki.) oraz bronie współczesne (co jarało mnie do chyba 16 rokku życia, potem odkryłem fajność cRPGów, jednak nie wgłębiałem się w to).
Chciałbym zwrócić uwagę, że Blade Runer był wzorowany na książce Philipa K. Dicka (jak i cała masa innych gier czy filmów). Mamy więc znacznie szersze tło :).
Naprawdę miałem ochotę napisać komentarz i odnieść się do zadanych pytań. Potem zobaczyłem ile już ludzi się udzieliło i tak strasznie mi się odechciało, że napiszę tylko, iż w ankiecie zaznaczyłem wariant pierwszy. Ech... kiedyś tu się komentowało znacznie, znacznie lepiej.
MiszczCzarny - Racja:) Nie czytałem jednak, więc o niej nie wspominałem. Kto czytał - bomba - miał trzy drogi poznania świata.
Radanos - Co dokładnie rozumiesz poprzez swoje ostatnie zdanie?
@Rojo
Komentarze pisało się z całkowitą pewnością, że nie zginie pośród setki innych.
Ja dzieki serii Call of Duty zaczalem interesowac sie Moda na Sukces bo ani dla tego ani dla tego nie wyobrazam sobie zakonczenia
Ja po skonczeniu pierwszego Mass Effecta mialem ochote zlapac za jakas ksiazke rozwijajaca historie, bo o ile gra sama w sobie jest "taka sobie", to historia jest rewelacja. Nie moge doczekac sie na trzecia czesc zeby "dowiedziec sie kto zabil" :D
Niestety po angielsku nie chcialo mi sie meczyc, a w tamtym czasie polskiej wersji ksiazki opartej na tym uniwersum nie bylo (moze teraz cos sie zmienilo, nie sprawdzalem ostatnio)
A Sapkowskiego oczywiscie polecam. Ja wessałem "Wiedzmina" na dlugo przed tym jak ktos wpadl na pomysl zeby zrobic gre, czy inny idiotyczny film.
To zjawisko jest dużą wartością wynikającą z gier komputerowych. Miałem całą masę podobnych zestawów, kiedy to pragnąłem pogłębić wiedzą na jakiś temat, lub spojrzeć na niego z innej perspektywy. Z ostatnich przykładów można wymienić także to, o czym pisałem na Gameplayu. Książę Machiavellego - Assassin's Creed II - serial The Borgias. Rozrywkowo-ubogacający triathlon. Inny przykład - książki z uniwersum Dragon Age, które na pewno nie zainteresowałyby mnie bez znajomości gry.
Poza smakowaniem jakiegoś tematu na te sposoby, po sesji w jakiejś grze może przyjść ochota na dowiedzenie się czegoś o historii (tej prawdziwej) i to jest świetna sprawa. Grając w Cywilizację aż chce się dowiedzieć czegoś więcej o starożytnych kulturach (choć mnie te tematy i tak interesowały jeszcze przed poważnym zagłębieniem się w gry), podejrzewam też, że niektórzy o lądowaniu w Normandii po raz pierwszy usłyszeli w Medal of Honor. Gry mogą mieć ogromną wartość, jeśli tylko chce się to dostrzec, zamiast po ignorancku odwracać głowę w niewłaściwą stronę.
Cayack
Książę Machiavellego - Assassin's Creed II - serial The Borgias. Rozrywkowo-ubogacający triathlon.
Genialnie ujęte:)
(...)podejrzewam też, że niektórzy o lądowaniu w Normandii po raz pierwszy usłyszeli w Medal of Honor.
Wydaje mi się jednak, że był to Szeregowiec Ryan:P
Komentarze pisało się z całkowitą pewnością, że nie zginie pośród setki innych.
Oj tam , oj tam..... Według mnie troszeczkę chyba przesadzasz. Kiedyś na pewno o wiele mniej osób o istnieniu Gameplay'a wiedziało , to i komentatorów było mniej.... Czy to aby na pewno było pozytywne w skutkach dla tych , którzy chcą się na jakiś temat wypowiedzieć ?. Według mnie - nie.... Więcej komentarzy ze strony innych użytkowników motywuje do napisania czegoś trzymającego się kupy , co sprawia wrażenie godnego uwagi i wartego przeczytania. Jeżeli tekst nie odrzuca po kilku przeczytanych słowach , to możesz z czystym sumieniem przyznać , że nie jest źle :) Tak więc komentować trzeba śmiało , gdyż nikt z pewnością żadnej wypowiedzi nie przeoczy. Trzeba się jednak zastanowić i pomyśleć , czy blogerzy zawsze chcą się do napisanych przez czytelników bazgrołów odnieść ;) Czasem się tak zdarza , a czasem nie... Np. zastanawiam się często , czy większość ludzi czasem tylko nie przeleci wzrokiem mojego tekstu i straci zapał czytelniczy po kilku sekundach. Przecie komu by się chciało takie coś czytać :P , co nie?
Czy poszerzam swoją wiedzę? Hmm....
Powiem szczerze , że z tym bywa różnie. Nigdy jak daleko sięga moja swoją drogą bardzo zawodna pamięć nie przydarzyło mi się , nie miało miejsca wydarzenie bezpośrednio związane z zainteresowaniem się jakimiś realiami , typem architektury , ówczesnymi militariami , literaturą związaną z daną pozycją.... i mógłbym tu wymieniać o wiele więcej , tyle że po co ? ;) Lecz mimo wszystko , żeby nikt nie pomyślał , że walę tu wall of text o laniu wody , to przybliżę dwa wydarzenia z mojego życia... Odnoszą się one do konkretnej gry - Fallouta 3 , ale nie produktu z branży elektronicznej jako takiego , ale mianowicie ścieżki dźwiękowej z gry...
The Ink Spots?
Kojarzycie "Maybe" z części pierwszej Fallów , czy też I don't want to set the world on fire ?
Tak , to ich dzieło.... I te piosenki oraz również wiele innych utworów pochodzących z radia umieszczonego w naszym Pip-Boyu oczarowały mnie do reszty. Pomyślałem sobie , że szkoda by było , abym przepuścił okazję dowiedzenia się czegoś więcej o zespole , czy też wysłuchania co też innego mają oni do zaoferowania. Tak więc jak gdyby nigdy nic najpierw przejrzałem Fallout Wiki , później nazwę zespołu wpisałem w Wikipedię i proszę - kilka naprawdę świetnych utworów stało przede mną otworem , o których w ogóle bym się nie dowiedział bez grania w F3... No , za to chłopakom z Bethesdy można podziękować :)
Drugie wydarzenie wiąże się bezpośrednio z Bioshockiem. O co w tym wypadku chodzi?
A mianowicie klimat podwodnej utopii Rapture utrzymanej w konwencji lat 60' bardzo , ale i to bardzo przypadł mi do gustu( Niechaj że Rockstarowa polityka wraz z L.A. Noire będzie przeklęta na wieki :P ) Nie wiem dlaczego , ale już tak mam ,że gdy widzę Stany Zjednoczone z tamtego okresu , to od razu na mojej twarzy ukazuje się wielki banan. :)
Od kiedy grę ukończyłem , do reszty wchłonięty i zżyty z realiami prosto z sześćdziesiątej dekady wieku XX , zacząłem w pewnym , może i nie wielkim , ale jednak stopniu się tym okresem interesować. W parze z tym poszło zaskakująco duże skupienie na stylu muzycznym i ogólnym brzmieniem tamtych lat. Muzyka Shymana zachęciła mnie do dalszego drążenia tego tematu , więc i w międzyczasie wyłapałem parę niezłych kąsków... :)
Jak widać lista może i długa nie jest , ale jeżeli coś naprawdę na mnie wpłynęło , to i naszły człowieka chęci na poznanie tematu od podszewki. Szkoda , że nie ma żadnego serialu , stowarzyszenia , czy też innej instytucji zajmującej się postapokalipsą...
Ehh... Klimat Fallów zawsze dla mnie będzie niezastąpiony. :)
A i owszem, przyznam że ze mną było parę razy podobnie :)
Tzn, w wypadku Wieśka było na odwrót - byłem fanem książek, gdy trafiłem na zapowiedź gry jeszcze w Secret Service. Wtedy miał się tego podjąć zdaje się LK Avalon :-) Dawne dzieje. Ale na grę czekałem wiernie parę lat... ;-)
1. Fallout 2 i jego "Give me a kiss to build a dream on" :) Dzięki temu polubiłem muzykę Louisa Armstronga. A potem poszło już z górki ;-)
2. STALKER "Cień Czarnobyla". Dzięki niemu zainteresowałem się Strugackimi i "Piknikiem na skraju drogi".
3. Napoleon: Total War - Dzięki niemu przeczytałem "Napoleon i jego marszałkowie" Macdonell'a, oraz "Szachista" W. Łysiaka.
4. Medieval II: Total War i dodatek "Królestwa". Tu sięgnąłem po trzytomową cegłę "Dzieje wypraw Krzyżowych" pana Runcimana :)
5. Baldur's Gate I i II - później Icewind Dale też I i II :) Oba te tytuły uświadomiły mi że istnieje coś takiego jak Forgotten Realms oraz prawdziwe stosy książek fantasy maści wszelakiej w tymże świecie. To tak poznałem Drizzta Do'Urden ze świetnej "Trylogii Mrocznego Elfa" Salvatore. W zasadzie potem płynnie wpadł mi w ręce Tolkien i jego "Władca Pierścieni", który większość czytadeł fantasy po prostu zgasił :] O ironio, niedługo po Tolkienie kumpel podrzucił mi Sapkowskiego i pierwszy tom "Wiedźmina" i tu padł Tolkien ze swoim światem. Tolkien był hmm... bardziej sztampowy. Dobro - Zło. Czerń - Biel. A Sapek? Ci którzy czytali wiedzą :). Ci którzy nie czytali, powinni bo warto! Z Sapka polecam też "Trylogię husycką", dla mnie bomba :)
I to tak na szybkiego. Pewnie gdyby poszukać dokładnie to znalazło by się tego więcej prosty przykład - po grze w RUSE zainteresowałem się książką "Berlin 1945. Upadek" niejakiego Beevora, potem płynnie "Stalingrad" tego samego autora a jak już przy Rosji to wpadł mi w ręce Sołżenicyn... ale to już na dłuższą debatę ;)
A pan Wencel? Raczej buzdygan pogłębił by jego hmm... ograniczenia ;-)
Płakać mi się chce gdy widzę, że w naszych, dzisiejszych czasach ludzie traktują sagę "Wiedźmin" jako ciekawy dodatek do gry, a nie odwrotnie. Od dawna jestem fanką "Wiedźmina", uwielbiam charakterystyczny humor pana Sapkowskiego i trudno mi się pogodzić z tym, że ludzie zadowalają się tą namiastką historii, którą oferuje nam gra, a która tak naprawdę nie jest nawet kontynuacją książek :(