A więc (tak wiem, nie zaczyna się zdania od a więc...) jak to jest z rynkiem pracy w stolicy? Aktualnie mieszkam w 40 tysięcznym mieście, w którym staram się o pracę, po tym jak w moim starym zakładzie była redukcja etatów, ale jak do tej pory przez 5 miesięcy nie udało mi się niczego w miarę sensownego wynaleźć. Akurat tak się złożyło, że dostałem mieszkanie w Warszawie, czyli start byłby znacznie uproszczony. Jest sens pchać się do Wawy? Wielkie miasto oznacza wielkie możliwości, ale czy aby na pewno? Jakby kto pytał to jestem informatykiem z wykształcenia, przez 2 lata obsługiwałem roboty w zakładzie produkującym samochody.
Pytanie brzmi - dostałeś w spadku, czy masz możliwość wynajęcia? Na informatyków jest zapotrzebowanie zawsze i wszędzie, tylko nie pchaj się do żadnej sieciówki.
http://warszawa.gumtree.pl/f-informatyk-Praca-W0QQAdTypeZ2QQCatIdZ8QQKeywordZinformatyk
Jeśli tylko znajdę pracę co by móc opłacać rachunki, to mieszkanie zostanie przepisane na mnie.
Mieszkam w stolicy od 2 lat i nie zamieniłbym tego miasta na żadne inne. Tak się składa, że mam pracę w której jeżdżę po mazowieckim i okolicach: Radom, Płock itp. Często bywam w Białymstoku, wizytowałem w Krakowie, Poznaniu i stwierdzam, że żadne z tych miast niestety nie ma podjazdu do Warszawy. Spotkasz tu na ulicy masę wystrojonych lalusiów i 'dam' zadzierających nosy po same chmury, zaczepi Cię jakiś panczur z prośbą o grosze, a za chleb zapłacisz 3zł. Korki po prostu zabijają chęć do życia, a ciśnięcie się w autobusie i rywalizacja z babciami o miejsca woła o pomstę do nieba - jednak mimo tych wielu niedogodności tutaj cały czas się coś dzieje. Nudzisz się wieczorem? Otwórz stronę internetową i sprawdź co się dzieje na mieście, a dzieje się coś codziennie. Tu zawsze jest gdzie wyjść i co robić. Mentalność ludzi jest zupełnie inna, pozytywna z ukierunkowaniem na 'mogę to zrobić!'.
Z pracą w zależności od sektora bywa teraz różnie. Jak zaczynałem swoją przygodę, to pracy było dużo więcej, ale to chyba jeszcze przed kryzysem było. Generalnie jak masz swoje mieszkanie, to nie zastanawiaj się nad tym, bo tak na prawdę to właśnie wynajmowanie pokoju zjada połowę wypłaty, a tu masz sytuację dogodną - zawsze możesz jakiemuś studenciakowi wynająć pokój, wtedy mieszkanie będzie zarabiało na czynsz, rachunki i drobne piwo.
Tak, wielkie miasto oznacza wielkie możliwości!
wielkie miasto oznacza wielkie możliwości!
Dokładnie, ja od dziesiątego roku życia wiedziałem, że chcę mieszkać w Warszawie, teraz powoli przymierzam się do kupna mieszkania, chociaż cały czas uczę się czegoś nowego, kiedyś moim marzeniem było mieszkanie w ścisłym centrum z widokiem na PKiN i "szklane domy", dziś wiem, że to mała, głośna tragedia.
Jeśli chodzi o pracę - ja znam tylko branżę e-dziennikarstwa (aktualnie zatrudniają mnie Poznań i Gdańsk - płacą znacznie lepiej niż Warszawa, więc w rynku internetu nie ma reguły pensji ze stolicy) i kancelarii prawnych - tutaj oczywiście miejsc pracy jest wiele, ale konkurencja jest olbrzymia.
Nieeeeee, ale mieszkam ze studentką dziennikarstwa, więc trochę obracam się w tych kręgach: studenci dziennikarstwa nie dorastają do pięt przeciętnemu licealiście piszącemu o grach na swoim blogu jeśli chodzi o warsztat.
To oczywiście nie reguła, a ja może trochę przegiąłem nazywając siebie "dziennikarzem", w każdym razie piszę, redaguję i dobrze mi za to płacą, ale też mam spore szczęście, bo były czasy, gdy pisałem za naprawdę marne grosze (choć wychodzę z założenia, że gdyby nie to, to dziś nie trzepałbym kokosów) :)
Zachód > ... > ... > ... > 20 000 mil podmorskiej żeglugi > ... > Poznań > Warszawa > Somalia > Podlaskie
Jak jesteś z 40-tysięcznej wsi, to się nawet nie zastanawiaj. Posiedź w jakiejś korporacji rok, dwa lata i spieprzaj do Europy, póki jeszcze nas chcą ]:->
Loon, mieszkasz ze studentką dziennikarstwa i piszesz o warsztacie w kontekście sklecania zdań? :(
brzydka siostra przyjaciela
Tak jak pisali wszyscy wczesniej, nie ma nad czym sie zastanawiac. Do Warszawy mam podejscie takie jak quaku (poza tym nastawieniem 'moge to zrobic' - imo ludzie gburowaci jak w kazdym innym miejscu, to narodowy problem). Darmowe mieszkanie to MEGA atut - to wlasnie lokum jest w Warszawie najdrozsze, gdybym nie musial wydawac na nie kasy to niczego bym sobie nie odmawial i wydawal jeszcze troche i pewnie jeszcze by mi sporo zostawalo. Z praca tez jest lepiej niz gdziekolwiek indziej, piszesz, ze jestes informatykiem z wyksztalcenia (ze specjalnoscia automatyka?) - jesli umiesz programowac to roboty jest od zajebania. Zapraszam :)
Dessloch - Bo sieciówki zawsze działają na zasadzie wyciśnięcia cytryny z ostatnich soków. Szkoda zdrowia. Nie sądzę czy w IT czy nie w IT mógłby gdziekolwiek wyżej się wybić wspinając się po szczeblach kariery. Zwykle stanowiska kierownicze zasiedzieli odpowiedni ludzie, którzy dostali się tam w jakiś niezrozumiały sposób.
Dzięki za zainteresowanie się tematem. Już posta quaka dał mi dużo do myślenia, a każdy kolejny post przyczynił się do podwyższenia słupka "jedź!". Kto wie, czy w najbliższym czasie nie miniemy się na ulicy :)
Jak jesteś informatykiem a nie tylko komputerszczykiem (a z tego co napisałeś, to chyba pojęcie masz) to z pracą nie powinno być problemu. A jeszcze mając bonus w postaci mieszkania bez kredytu (jakie by ono nie było) to korzystaj z szansy.
quaku--> nie rozumiem dalej. Sieciowki w sensie IT - sieciowiec, czy o jakis magicznych innych sieciowkach mowisz/
Raczej miałem tu na myśli IT w sieciówkach, ale tak teraz się zastanawiam i doszedłem do wniosku, że pewnie teraz sieciówki posiłkują się outsourcingowymi firmami.
dessloch - raczej chodzi o oddziały - kolejne po indyjskich - molochów informatycznych gdzie setki ludzi klepią kod i mają płacone od linijki ;)
quaku--> powtorze pytanie. Co to sa sieciowki
yasiu->i co w tych "oddzialach" widzisz zlego?